Rozdział 6
Nico Cov.
Dobra muszę przyznać ładna była ,trochę mi wstyd,że tak ją potraktowałem.Nie przyzwyczaiłem się do okazywania uczuć.Nawet nie wiem czemu o tym myśle.Sam nie wyglądała na zaskoczoną czy przerażoną moim widokiem.Co jest dość dziwne,no bo przecież jestem synem Hadesa(jakbym się tym przejmował -.-).
Sam Cov.
Nadal miałam w głowie tego chłopaka,wydawał się interesujący.Po tym jak półkoń(czyt.Chejron) oprowadził mnie po całym obozowisku,zaprowadził mnie do domku przeznaczonego dla dzieci Zeusa(jak miło -.-).Kiedy miałam się już wypakować ktoś zapukał do drzwi,nawet nie musiałam je otworzyć,bo ktoś zrobił to za mnie. Zaskoczona spojrzałam w tamtą stronę zszokowało mnie to,że przede mną stał w całej swej(boskiej) urodzie Apollo.Uniosłam jedną brew i spytał:
-Co ty tutaj robisz?-muzyczny bóg chyba nie spodziewał się takiego pytania,bo zamarł bez ruchu,otwierając i zamykając buzię.Uśmiechnęłam się do niego po czym powiedział:
-Jak słyszałam od Chejrona nie powinieneś tu być,bo....-nie zdąrzyłam nic więcej powiedzieć,kiedy przybliżył się do mnie z taką szybkością,że przez chwilę nie wiedziałam co się dzieje.Poczułam jego oddech przy uchu,przeszedł mnie dziwnie przyjemny dreszcz,kiedy szepnął:
-A ty chcesz,żebym sobie poszedł?-kiwnęłam głową przecząco co całkowicie zaskoczyło mnie i jego. Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy,o boże,ale on był przystojny.Westchnęłam cicho,ale natychmiast siebie zganiłam.Co ty do cholery robisz Sam? Ogarnij się.Nagle poczułam jego ciepłe wargi na swoich.Co się do cholery dzieje? Od kiedy to grecki bóg przychodzi do heroski i ją całuje? A powiem,że całował bosko(a jak mógł całować bóg -.-).Kiedy już chciałam odwzajemnić pocałunek,ktoś chrząknął obok nas,zaskoczona patrzyłam się na Nica...
CDN
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top