Rozdział Siódmy
Pov: Dante
– mogę z Panem porozmawiać na osobności? – spytał Barta.
– Tak
– 00 do Monthany wróć tu na chwilę. – czyli siedzę z oficerem no kurna, jakby nie mogli mnie na chwilę samego zostawić. Po chwili wszedł do sali. – zostań tu z nim.
– Tak szefie. – po tym Bart wyszedł za mundurowym a ja zostałem.
Pov: Bart
– Bart, oboje wiemy jak jest. Jak zamkniemy Jego rodziców to trafia do domu dziecka, ty znając życie będziesz chciał go adoptować. Lecz tu też jest problem, jak trafisz do aresztu a wiadomo, że to się stanie, On trafia znów pod opiekę domu dziecka. Także mam pomysł. – Mówił poważnie, wiedział że ma rację.
– Masz rację.. jaki masz pomysł? – spytałem.
– Powiem szczerze, chłopak wydaje się na fajnego i tak dalej. Jestem w stanie wziąść go pod mój dach. – Byłem zdziwiony, nie spodziewałem się, że będzie w stanie zabrać Dante do siebie. Co prawda mi będzie szkoda relacji mojej z młodszym ale skoro ma żyć lepiej jestem w stanie się zgodzić.
– Dante szczerze mówiąc jest bardzo dobrym chłopakiem, lecz bardzo zamkniętym w sobie i zniszczonym przez życie. Zgodzę się na wszystko by mu pomóc. – powiedziałem zgodnie z prawdą
– cieszę się, że nie będziesz miał z tym żadnego problemu. – zaczęliśmy wracać do pokoju gdzie siedział Gregory z Dante.
– Dobrze, więc to w sumie na tyle. Prosimy być pod kontaktem i by Dante nie wracał na razie do domu. – na te słowa Capela wstał.
Wyszliśmy z komendy.
Pov: Dante (na szpitalu)
– Bart, naprawde nie trzeba. Dobrze się czuje – powiedziałem w stronę starszego.
– nie, idziesz się zbadać.
– rodziców powiadomią. – wykorzystałem argument.
– mają wyjaśnianą sytuację, złym tropem lecisz młody. Nie powiadomią, coś kombinujesz. – spojrzał na mnie podejrzliwie.
– Kurde... – szepnąłem do siebie, odwracając wzrok od przyjaciela.
– proszę – usłyszeliśmy głos lekarza, na który się spiałem. Weszliśmy. – Słyszałem o co chodzi, proszę zdjąć bluzę. – powiedział lekarz zbliżając się do mnie.
– Czy Bart może wtedy wyjść? – powiedziałem dość cicho. Fioletowo włosy spojrzał na mnie z takim "dlaczego?", po czym wyszedł. Zdjąłem bluzę. Wzrok lekarza powędrował na przekrwawione bandaże na rękach.
– Wiesz, że muszę to zobaczyć? – kiwnąłem głowa na tak, i zacząłem ściągać bandaże. Jak nie będę chciał żeby wiedział to Bart to nie może mu tego powiedzieć, tajemnica lekarska. – to będzie do szycia, ale teraz spójrzmy na to z czym przyszłeś.
– dobrze... – przytaknałem cicho. Lekarz zaczął mnie badać.
– nic niepokojącego tu nie widzę, więc musi być to spowodowane czymś innym. Dam ci skierowanie na RTG klatki piersiowej. – powiedział po skończonym badaniu. – musisz też na pewno więcej jeść i przestać się okaleczać. Co do jedzenia to jeszcze muszę wagę twoją sprawdzić i wzrost. Wejdź na wagę.
– dobrze.. – Mruknąłem. Gdy weszłem na wagę pokazał się ciąg cyfer.
– 47,8. Mało, teraz wzrost – powiedział lekarz zapisując. Po chwili byłem zmierzony – 184 cm, w BMI to... – tu się na chwilę zaciął.
– Młody to nie jest normalne, ty masz 14,18 BMI a wygłodzenie się zaczyna od 16 w dół. Jak tak dalej pójdzie to trafisz w stanie krytycznym do szpitala. Dam ci jeszcze jedno skierowanie. – nie kumam o co mu chodzi... To prawie 48 kilo! Aż 48... A ten mi tu o jakimś wygłodzeniu gada. – to będzie na tyle, jak będziesz wychodzić to zawołaj do mnie Barta na chwilę.
– nie powie mu Pan prawda? – spojrzałem mu się w oczy ze strachem
– nie – powiedział na co się trochę uspokoiłem, ubrałem bluzę i wyszłem na korytarz z kartkami w ręce.
– dowodzenia.. Bart, masz wejść na chwilę. – przekazałem i usiadłem na krzesłach przed gabinetem.
Pov: Bart
– Cześć Lubella – przywitałem się.
– słuchaj, młody ma duże problemy, lecz nie z faktem o który przyszliście. Z psychiką, co przekłada się na zdrowie fizycznie. Całe ręce w bliznach jak i świeżych ranach, niektóre mu zszyłem. Do tego też dochodzi 48 kg wagi na 183 wzrostu, a raczej nie muszę mówić że to już podchodzi pod skrajne wygłodzenie. – byłem w szoku tego co teraz usłyszałem, Dante ma problemy z psychiką? – bym był przychylny nawet go zostawić w szpitalu bo jest to bardzo i to bardzo niska waga.
– jasne... Jak na razie wezmę go do siebie i będę pilnować go. Jak co przyjdziemy. – odpowiedziałem dalej zszokowany. – na razie...
Pov : Dante
Siedząc przed tym gabinetem zastanawiałem się czy na pewno mu nie powiedział, boje się. Bart wyszedł z sali i spojrzał się na mnie. Jego oczy były zaszklone, a mimika twarzy pokazywała że jest załamany, wie. Powiedział mu, a nie miał.
– Dante... Idziemy do domu – głos był przepełniony bólem i żalem.
-------------------------------------
790 słów.
Ale że Bart dowiedział się takich rzeczy przez zaprzyjaźnionego lekarza? No kurde =\
------
Czemu Sonny stwierdził że chce adoptować Dante?
Czy Nico z Dante się jeszcze spotkają jak Sonny adoptuje tego drugiego?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top