Rozdział drugi

Pov: Dante

– Na pewno nie ograniczę? założymy się? – Bart dalej głupio się uśmiechał

– A spadaj, a teraz wybacz muszę naprawdę iść widzimy się wieczorem. Narka! – pożegnałem się z nim.

Wybiegłem z toalet szkolnych wybierając numer do matki która dzwoniła do mnie jakiś czas temu.

– W końcu! Gdzieś ty jest? czekamy u dyrektora – słyszałem po jej głosie że jest bardzo mocno wkurzona, i też od razu się rozłączyła co nie wróży dobrze.

Pobiegłem do gabinetu dyrka. Stresowałem się, nie wiem co on im zdążył powiedzieć. I jak mocno wkurzony jest ojciec, matka była mocno ale jej się aż tak nie obawiałem.

– Dzień dobry, przepraszam że tak długo mnie nie było. – wchodząc.

– Witam ponownie Dante, z mojej strony wszystko wytłumaczyłem, nauczycielka też. To może ty masz coś do dodania? nie? to super. To na tym bym skończył, klasa Dante ma akurat ostatnią lekcję której zostało 10 minut więc to od Państwa zależy czy na nią pójdzie. Do widzenia. – Powiedział dyrektor poważnie, aż chciało mi się śmiać.

– Do Widzenia Panu, Dante chodź. – No i będzie w twarz jak nic. Słyszałem mocne i to bardzo mocne wkurzenie chodź to mało powiedziane w głosie ojca.

—------- Time skip. - przed szkołą—--

Pov- Nicollo

Stałem przed szkołą oparty o ścianę, gdy usłyszałem dźwięk otwierania drzwi więc lekko się wychyliłem żeby zobaczyć kto to wyszedł. Zobaczyłem chłopaka z klasy wyżej, a przed nim chyba jego rodziców. Nagle jego ojciec (jeśli oczywiście nim był) odwrócił się dając z liścia chłopakowi z tyłu jego.

– Ile razy ja ci gówniarzu mówiłem że nie chcę być wzywany gdziekolwiek w twojej sprawie! – Po tonie mogłem wywnioskować że Dante bo tak się nazywa chłopak, nie ma ciekawie w domu.

– ... – Chłopak coś odpowiedział ale nie byłem w stanie stwierdzić co, byłem za daleko a to było powiedziane cicho.

Dostał jeszcze raz w twarz, tym razem tak że się wywrócił. Zaczął uciekać.

Pov- Dante

Uciekając słyszałem krzyk ojca że mam stać. Gdy byłem dość daleko wybrałem numer Barta.

– Tak Dantuś?

– Jesteś w domu? mogę przyjść? – Mój głos się łamał, co starszy na pewno usłyszał.

– Aktualnie mnie nie ma, ale dwie minuty i mogę być. Więc możesz podejść. – W tle słyszałem dźwięk otwierania drzwi więc pewnie gdzieś był.

– Ok, do zoba. – Pożegnałem się i się rozłączyłem nawet nie czekając na odpowiedź.

Idąc pod dom Barta rozmyślałem czy naprawdę jestem aż tak złym synem. Gdy tylko podszedłem pod dom, podjechał gtr.

– EJ! Mój geteerek! – krzyknąłem od razu gdy Bart z niego wyszedł. Miałem głowę spuszczone w dół i kaptur oraz maskę którą ubrałem po zadzwonieniu do niego. Nie byłem pewny czy nie mam żadnego śladu po liściu od ojca.

– dobra nie złość się tak. Byłem tylko na warsztacie bo rozwaliłeś przecież ostatnio oponę. A teraz Dantuś gadaj co się stało, i głowa do góry. Spójrz na mnie. – Mówiąc to roztrzepał mi włosy w każdą stronę. Spojrzałem na niego. – Maska.

Chodź nie chciałem to posłusznie ją zdjąłem bo wiem że inaczej to dzisiejszy wyścig by powiedział papa.

– Czemu ty masz cały policzek czerwony!

– Ojciec, ale to może nie przed domem? – niby mówiłem na wywaleniu totalnym, lecz próbowałem zmienić temat.

– a, tak, tak chodź do domu. Chcesz przed wyścigiem jeszcze jakiś Need For Speedzik? – spytał miło.

– NFS zawsze! – Szczerze, uwielbiam tą grę.

– Ale jeszcze przed tym to śpisz dziś u mnie. I nie przyjmuję odmowy, oraz idziemy na psy. Tak wiem, też ich nie lubię ale nie będę patrzeć, jak osoba którą mam za młodszego brata co chwilę ma jakieś ślady na ciele przez rodziców! – Miło że aż tak się martwi, lecz pomysł z policją mi się nie podoba.

– Na to pierwsze mogę się zgodzić, lecz pomysł z policją mi się nie podoba. A co jeśli rozpoznają auto? lub któregoś z nas?

– Nas na pewno nie rozpoznają, mamy maski na każdym wyścigu, czapki też. Z autem by nie mieli dowodów ponieważ dziś kolor zmieniłem plus na wyścigach nie mam rejestracji. Także od tego się nie wywiniesz.

– dobra, niech będzie ale jak na razie gra! Na dc poszukam sobie kogoś do grania. – wyjąłem telefon i zacząłem szukać servera od danej gry.

—---------- NFS_Squad —------------

Capi

Szukam kogoś do gry NFS Heat. Platforma obojętna.

Nico

Pv

—--------------------------------------------

—-------------- Nico —-----------------

Capi

Ja odnośnie grania. Jakieś wyścigi lub coś teraz?

Nico

Jasne! już włączam grę

—---------------------------------------------------

Później dał mi jeszcze nazwę i zaczęliśmy grać. Szybko mijał nam czas.

– Ej, capiś musimy się zbierać. – usłyszałem głos wchodzącego do pokoju Barta. Spojrzałem na zegar była ledwo 18, gram już prawie 6 godzin wooo.

– Ale jest ledwo 18, a musimy być tam o 23 gdzie ty się śpieszysz? – spytałem go, przypominając sobie że dalej jestem na łączu z Nico.

– Nie patrzyłeś na wyścigową racja? Było pisane że o 18:30 jest zlot a wyścigi 21. A zlotu chyba nie ominiemy co nie? – uśmiechnął się chytrze.

– No nie patrzałem, a zlotu to nigdy! Nico, ja muszę kończyć mam sprawę do zrobienia. Mam nadzieje że jeszcze pogramy! – ostatnie zdanie skierowałem do kolegi z gry.

– Spoko! jak będziesz chciał grać to pisz! – powiedział i się rozłączył. Na co wyłączyłem konsole i wstałem.

– Będę pierwszy! – wydarłem się mijając Barta. 

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

879 słów. 

Następny rozdziałek! Pierwszy raz było coś z Nico, a ten już za dużo wie XD No chyba nie powinien wiedzieć nic o zlotach czy wyścigach ale cóż. Rozdział miał być tego samego dnia co ostatni ale jakoś tak jest dziś.

Miłego robienia czegoś! 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top