Pierwsza randka

Od kiedy ty i Zack zostaliście parą, chłopak znowu spędzał z tobą tyle czasu co dawniej, nawet więcej! Jednak od pewnego czasu Zack zaczął namawiać cię na wspólne wyjścia na miasto. Oczywiście zawsze odmawiałaś, przecież policja mogłaby go złapać, a ciebie posądzić o współudział! Zbyt ryzykowne.
Ale niestety Zack nie za często cię słuchał i zawsze stawiał na swoim.

Gdy wróciłaś do mieszkania, w środku zastałaś Zack'a siedzącego na kanapie, nawet się nie zdziwiłaś. Issac opanował technikę otwierania zamkniętych okien od pewnego czasu, przez co coraz częściej przychodził do twojego mieszkania podczas twojej nieobecności.

- Yo. - mruknął chłopak.

- Yo, skarbie. - odpowiedziałaś, po czym usiadłaś obok niego, pocałowałaś jego policzek i położyłaś głowę na jego ramieniu.

- [T.I.]? - zaczął, a w jego głosie wyczułaś nutkę niepewności.

- Hm? - mruknęłaś nie podnosząc głowy.

- Tak się zastanawiam...Może wyszlibśmy gdzieś razem?

Westchnęłaś znowu słysząc ten tekst, po czym uniosłaś głowę i spojrzałaś w jego oczy.

- Proszę, Issac. Nie poruszamy więcej tego tematu. Przecież wiesz, że nasz związek powinien pozostać w sekrecie...

- Wiedziałem, że to powiesz. - po wypowiedzeniu tych słów Zack wstał, po czym objął rękami twoją talię i przerzucił sobie ciebie przez ramię. - Idziemy na randkę, tylko nie krzycz za głośno, bo sąsiadów obudzisz. - po wypowiedzeniu tych słów Zack ruszył w stronę drzwi.

- I-issac! Postaw mnie! - krzyknęłaś i zaczęłaś bić pięściami jego plecy i kopać nogami jego klatkę piersiową.

~***~

- Daleko jeszcze? - zapytałaś znudzonym głosem swojego chłopaka, który niósł cię przerzuconą przez ramię na, jak sam powiedział randkę.

- Nie. - powiedział spokojnie, a na jego twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech - A poza tym mi się nie śpieszy. Mam niezłe widoki. - mówiąc to poklepał dłonią twoje pośladki, które zakrywała krótka (kolor) spódniczka.

- Issac! - krzyknęłaś cała zarumieniona i odwróciłaś głowę w stronę chłopaka, który zaczął głośno się śmiać.

Zack zatrzymał się przed kawiarnią. Było już późno, więc na ulicy nikogo nie było, a sama kawiarnia była zamknięta.

- Jesteśmy. - powiedział, po czym puścił cię, przez co upadłaś na ziemię.
Widząc twoją minę po upadku ciemnowłosy mimowolnie uśmiechną się szeroko.

- Ała... To bolało! - krzyknęłaś zdenerwowana i zaczęłaś rozmasowywać dłonią bolące miejsce.

- Miało boleć, wstawaj. - Zack złapał twoje ramię i pociągnął cię do góry, zmuszając cię tym samym do wstania.

- Idiota... - szepnęłaś, po czym spojrzałaś na kawiarnię - No i co Romeo. Zabierasz mnie na randkę do zamkniętej kawiarni? - prychnełaś.

- I tak, i nie. - Zack kucnął przy drzwiach i zaczął coś majstrować przy zamku.

- Nie bardzo rozumiem. - powiedziałaś i podniosłaś jedną brew do góry.

- Zaraz zrozumiesz. - powiedział spokojnie, po chwili drzwi lekko się uchyliły, Zack wstał i otworzył przed tobą drzwi. - Panie przodem.

- Issac! To nielegalne! - powiedziałaś przestraszona, po czym próbowałaś na siłę zamknąć drzwi.

- Cykasz się? Nie denerwuj mnie, tylko wchodź! Wiesz ile się namęczyłem żeby otworzyć te drzwi?!

Kłóciłaś się z nim jeszcze przez chwilę, po czym dałaś za wygraną i niepewnie weszłaś do kawiarni.

- I co teraz? - zapytałaś.

- A co chcesz? Nie wiem jak ty, ale ja mam zamiar się najeść. - mówiąc to mężczyzna skierował się w stronę lady ze słodyczami.

- O nie! To nazywa się kradzież! - powiedziałaś, po czym złapałaś jego rękaw.

- A ty myślisz, że po co ja cię tu wziąłem? Przyszedłem się nażreć! - krzyknął zły, wyrwał ci się i pobiegł w stronę słodyczy.

- Issac! Wracaj! - pobiegłaś za nim - Tak nie mooo... - nie dokończyłaś, ponieważ Issac wepchnął ci do ust (smak) babeczkę.

- Smacznego, kochanie! - chłopak pocałował twoje czoło, po czym sam włożył sobie do ust kawałek ciasta.

Przęknęłaś babeczkę i rozglądnełaś się niepewnie po pomieszczeniu.

- A co jeśli tu są kamery? - zapytałaś.

- Nie ma. Sprawdziłem. - powiedział z ustami pełnymi słodyczy.

- Ugh. Okej. - powiedziałaś, po czym sięgnęłaś ręką po kawałek sernika. - Ale rano pracownicy zorientują się, że zniknęły wypieki i zaczął prowadzić dochodzenie.

- Oj tam, oj tam, jakoś to będzie. - powiedział jednocześnie wpychając sobie na siłę do ust nową partię ciasta.

Przęknęłaś głośno ślinę i odłożyłaś sernik na miejsce.

- To ja poczekam, aż skończysz. - zaczęłaś szukać w kieszeni pieniędzy. W końcu znalazłaś parę drobniaków. Położyłaś je na ladzie.

- Aż tak się boisz? - zapytał Issac, na co kiwnęłaś lekko głową. Chłopak westchnął, po czym mocno cię przytulił. - Chcesz wracać do domu? - zapytał, a ty znowu kiwnęłaś głową.

Mężczyzna wziął cię na ręce i zaniósł cię aż do samego mieszkania. Rano w telewizji opowiadali o tajemniczym zniknięciu słodyczy w jednej z kawiarni i pojawieniu się na ich miejscu zapłaty za wszystkie z nich. Uśmiechnęłaś się sama do siebie słysząc tę wiadomość, ponieważ byłaś pewna, że Zack znalazł pieniądze i odniósł zapłatę do kawiarni. Tylko, skąd wziął te pieniądze...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top