Rozdział 56.
Jimin
Samo myślenie o mojej mamie doprowadzało mnie do rozpaczy. Gdyby Jungkook jej nie zauważył w nocy to może dalej byłbym tak naiwny, sądząc że moja rodzicielka jest wierna tacie i nie ma nikogo na boku. Ale nie byłem aż tak głupi. Moje złe przeczucia zwykle się sprawdzały i wiedziałem w podświadomości, że tak też będzie i tym razem.
Mój chłopak wiernie dotrzymywał mi towarzystwa, milcząc całą drogę. Pewnie zastanawiał się dokąd się kierujemy, ale postanowiłem mu nic nie mówić. Potrzebowałem tego czasu tylko dla siebie i własnych ponurych myśli.
Wreszcie dotarliśmy w okolice biurowców, a gdy brunet popatrzył do góry, skinąłem głową.
- Zgadza się, moja mama pracuje w jednym z działów o modzie - powiedziałem szybko, a potem niemal zacząłem ciągnąć chłopaka za ramię. - Chodź, musimy się gdzieś schować. Nie chcę żeby ktoś mnie zobaczył.
Jungkook ruszył za mną, stając za budynkiem i spoglądając na wejście tuż naprzeciw nas. Potem odwrócił się w moją stronę, pochylając się blisko, tak że mogłem dostrzec jego czarne oczy.
- O co chodzi? - zapytałem niespokojnie, co chwilę zerkając na wejście.
- Jak długo masz zamiar tu czekać, Jimin-ssi?
Jego nagłe pytanie trochę wytrąciło mnie z równowagi. Prawdę mówiąc, nie myślałem o tym jeszcze.
- Dopóki się czegoś nie dowiem - odpowiedziałem wymijająco, wzdychając głęboko.
Brunet nie pytał o nic więcej, cały czas przypatrując mi się z uwagą. Nie przeszkadzało mi to jakoś szczególnie, ale i nie pomagało zebrać myśli.
- Możesz powiedzieć mi...jak wyglądała gdy wychodziła z domu? - szepnąłem, czując ucisk w brzuchu. Denerwowałem się tą całą sytuacją. Nie mogłem znieść myśli, że moja mama może mieć innego mężczyznę.
- Jeszcze raz? - brunet uniósł brwi, ale gdy posłałem mu smutne spojrzenie, skinął głową.- No dobra. Miała na sobie jakąś sukienkę...nie wiem jakiego koloru, bo było ciemno. A na nogach...jakieś buty na obcasie. To wszystko, Jiminnie.
Nie pytałem więcej, bo nie było o co. Poza tym, czułem że czekanie tu aż zjawi się z kimś podejrzanym byłoby zbyt proste. Przecież każdy mógł ją zobaczyć, nawet mój tata.
- To nie ma sensu, wracajmy - wyszeptałem, odwracając wzrok od biurowca.
- Poczekaj, może..- Jungkook złapał mnie za rękę, patrząc prosto w oczy.- Zostańmy trochę dłużej, może się pojawi.
- I co? - odpowiedziałem, wyrywając się z jego uścisku.- Nawet jak ma kogoś innego to co mogę z tym zrobić? Powiedz mi co?!
Brunet otworzył usta, zdumiony moim nagłym wybuchem. A ja czułem wielkie zmęczenie tym wszystkim.
- Skoro oszukuje mnie i tatę...- szepnąłem, przymykając oczy na moment.- Skoro jest taka podła to co mogę z tym zrobić? Nie chcę wiedzieć, rozumiesz? Nie chcę zacząć jej nienawidzić...
Jungkook nagle objął mnie ramionami, szepcząc słowa ukojenia. Wciągnąłem jego zapach, zapominając o całym świecie. Potrzebowałem tylko jego żeby być w pełni szczęśliwym.
- Nie martw się, ja taki nie jestem - szepnął, dotykając mojej głowy.- Zostanę z tobą, choćbyś chciał mnie wygonić. Nie odejdę nawet jeśli kiedyś zmienisz zdanie i się wycofasz, Jiminnie...
Uniosłem głowę, patrząc w jego magnetyczne oczy. Długo im się przyglądałem zupełnie jakbym chciał w ten sposób odczytać każdą emocję wymalowaną w jego spojrzeniu.
- Wiesz dobrze, że cię nie wygonię - rzuciłem, ponownie wtulając się w jego ramię.- Ufam ci i wiem, że nigdy mnie nie zdradzisz z kimś innym.
- Bo w końcu ty jesteś najsłodszą istotą jaka chodzi po tej ziemi - szepnął, a ja poczułem jak zaczynam się rumienić.- Moje urocze mochi - dodał, obniżając ton głosu.
Uderzyłem Jungkooka po głowie, ale na jego ustach ciągle trwał niezmienny uśmiech.
- No widzisz? O tym właśnie mówię - uśmiechnął się ponownie, a potem starał się złapać moją rękę w swoją, lecz mu na to nie pozwoliłem.
- Tak? Lubisz gdy cię biję? - parsknąłem śmiechem, a potem bez namysłu ponownie zaatakowałem jego włosy.- Podoba ci się sado-maso?
W momencie gdy to powiedziałem, zrozumiałem swój duży błąd. Nawet jeśli te słowa pojawiły się w moich myślach to nie miałem zamiaru mówić tego na głos.
Jednak Jungkook sprawił, że przestałem panować nad sobą i wyrzuciłem mu coś podobnego. Brunet był oniemiały moim pytaniem, a ja po prostu odwróciłem się do niego plecami starając nie rumienić, chociaż to graniczyło z cudem.
- Może...wracajmy...- wydusiłem z siebie, a moje gardło nagle stało się suche.
Jungkook objął mnie ramionami, kładąc głowę w zagłębieniu mojej szyi.
- Nie wiem, może wrócimy do domu i się przekonamy? - wymruczał, a jego oddech owiał mój policzek.
Z trudem przełknąłem ślinę, odpychając bruneta od siebie.
- Idziemy do szkoły - oświadczyłem, patrząc na chłopaka.- I nawet nie próbuj mnie przekonywać żebym zmienił zdanie.
Jungkook tylko westchnął przeciągle, spoglądając na mnie zupełnie rozczarowany. Parsknąłem śmiechem, ciągnąc go na lekcje.
***
Byłem zaskoczony tym, że udało mi się skupić na zajęciach. Obraz mojej mamy z kimś innym rozpłynął się we mgle, a ja mogłem normalnie funkcjonować. Nie chciałem myśleć o jej prywatnym życiu, bo w końcu nigdy mi o nim nie mówiła. Ona i mój tata żyli razem, a jakby osobno.
Po dzwonku poszedłem na korytarz, aby zaczerpnąć trochę świeżego powietrza. Rozglądałem się za brunetem, ale nigdzie go nie widziałem. Może skończył dziś szybciej?
***
Po szkole udałem się przed budynek, a gdy uniosłem głowę przed sobą dostrzegłem uśmiechniętego bruneta. Patrzył na mnie spokojnie, ale do mojej głowy zaczęły się przedostawać różne dziwne teorie.
- Miałeś dłuższą przerwę? - spytałem gdy znalazłem się przy nim.- Szukałem cię po lekcji.
Jungkook uśmiechnął się tajemniczo, udzielając mi odpowiedzi dopiero gdy znaleźliśmy się poza terenem szkoły.
- Nie, ostatnia lekcja mi odpadła - wyznał, a potem pochylił się i szepnął: - Byłem w pewnym sklepie, Jimin-ssi...
- Co? Gdzie? - rzuciłem, patrząc jak brunet posyła mi błyski.- Kupiłeś coś?
Chłopak zakaszlał, a ja nagle zmrużyłem oczy.
- Co ci znowu krąży po głowie? - spytałem, rzucając mu mroczne spojrzenie.- Masz mi natychmiast powiedzieć albo śpisz dziś sam.
- Zaraz ci wszystko wyjaśnię - rzucił, idąc przed siebie szybkim krokiem.- Otóż...gdy wcześniej wspomniałeś mi o tym sado- maso...
Zasłoniłem uszy dłońmi, czując jak policzki zaczynają mnie piec.
- Nie chcę o tym mówić...- jęknąłem, zaciskając usta.
Jungkook popatrzył na mnie z czułością, a potem uśmiechnął się.
- Chciałem tylko sprawdzić czy podobają mi się takie gry - dodał cicho, a ja odsłoniłem uszy, zbyt ciekaw jego odpowiedzi.- No więc...nie. Naprawdę mi się nie podobają. Możesz być spokojny.
- Ale...skąd możesz wiedzieć? - rzuciłem na przekór, aby go podpuścić.- Przecież nigdy nie próbowałeś...
- I nie mam zamiaru - odpowiedział poważnie, patrząc mi w oczy.- Te wszystkie zabawki i inne rzeczy...to mnie trochę śmieszy. Nie wyobrażam sobie siebie w takiej roli.
Odetchnąłem, kiwając głową. Skoro tak powiedział to naprawdę nie miałem powodów do niepokoju. Ale zaraz...
- Mówiłeś, że coś kupiłeś - syknąłem, a słysząc jego śmiech, niemal rozszerzyłem oczy.- Co...to takiego....
Jungkook pochylił się w moją stronę, szepcząc mi prosto do ucha:
- Zobaczysz w domu.
Zadrżałem, patrząc w jego błyszczące oczy. To mi się wcale nie podobało.
******************************************************************************
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top