3. Relaks
Na koniec zostawiam wam oryginalny tekst bez usuniętych słów^^
SZLABAN
Ron Weasley patrzył na swojego najlepszego przyjaciela z wyrazem twarzy, który przywodził na myśl tylko jedno. Poczucie winy. To przez niego Harry znowu dostał szlaban z Postrachem Hogwartu.
– Przepraszam! To moja wina! – powiedział Ron. – Nie powinienem prowokować fretki. Gdybym tego nie zrobił, nie wrzuciłby czegoś do twojego kociołka.
Złoty Chłopiec popatrzył na niego. Był zły, że Snape znowu dał mu niesprawiedliwie szlaban, a na dodatek odebrał Gryfonom dwadzieścia punktów. Nie potrafił jednak zbyt długo złościć się na Rona. Malfoy był Malfoyem, a wszyscy Gryfoni wiedzieli, że wredna fretka zrobi wszystko, żeby utrudnić im życie. Złota Trójca była na czele jego listy do gnębienia.
Harry nie miał pojęcia, co blondyn wrzucił do jego kociołka, ale spektakularny wybuch, jaki wywołał, w niczym nie ustępował tym, które zwykle wywoływał Neville. W kilka sekund wszyscy w klasie pokryci byli zielonym, śmierdzącym szlamem. Tylko Snape zdołał na czas rzucić na siebie zaklęcie ochronne. Nie znaczyło to jednak, że był zachwycony.
– Potter! – ryknął głośno. – Minus dwadzieścia punktów i szlaban dziś wieczorem! I nie próbuj nawet dyskutować!
– Fretka dostanie jeszcze za swoje – zapewnił go Harry, przebierając się ze szkolnego mundurka w coś wygodniejszego. W ostatnie wakacje wykorzystał fakt, że część z nich spędził u Weasleyów. Podczas wyprawy na ulicę Pokątną, wymienił w banku część pieniędzy na mugolską walutę i z pomocą przyjaciół wymknął się do mugolskiego Londynu po jakieś normalne ubrania. Może do tej pory średnio zwracał uwagę na to, co ubierał, ale od kiedy skończył szesnaście lat, doszedł do wniosku, że ubrania po kuzynie wielkości wieloryba są już zbyt znoszone.
– Oczywiście, że dostanie. Poproszę Freda i George'a, żeby przysłali mi coś na niego – zapewnił Ron, patrząc, jak Harry ubiera dopasowane ciemne jeansy i koszulkę. – Mugolskie ciuchy ci pasują – stwierdził.
– Dzięki – powiedział Złoty Chłopiec, łapiąc jeszcze bluzę, którą narzucił na siebie. – Idę. Wolę, żeby Snape nie miał kolejnego pretekstu do odbierania punktów, jeśli się spóźnię – mruknął, wychodząc po chwili z wieży. Kiedy stanął przed drzwiami do gabinetu Mistrza Eliksirów, wziął kilka głębszych oddechów, a potem zapukał.
– Wejść! – usłyszał ze środka. – Jak miło, że chociaż raz jesteś punktualny Potter – powiedział złośliwie Snape, wstając zza swojego biurka. – Idziemy – rzuci krótko, przechodząc do sali eliksirów. Sądząc po jej stanie, któraś z klas dołożyła swoje trzy knuty do całego bałaganu. – Wszystko ma tu lśnić. Narobiłeś zamieszania, to teraz go posprzątasz.
– To nie była moja wina – burknął, zanim ugryzł się w język.
– Coś mówiłeś? Nie? Tak myślałem. Bierz się do pracy – polecił Mistrz Eliksirów, siadając za biurkiem w klasie, żeby sprawdzać dalej wypracowania.
Harry nie miał wyjścia, jak wykonać polecenie. Zdjął bluzę, zostając jedynie w dopasowanej do ciała białej koszulce, a potem zabrał się za sprzątanie. Musiał najpierw wyszorować wszystkie ławki, zanim zabierze się za podłogę. Nalał do miski ciepłej wody ze środkiem czyszczącym, złapał szmatkę i szczotkę, a potem zaczął myć jedną z ławek, odwrócony tyłem do profesora. Nie miał pojęcia, że jest obserwowany.
Severus z kolei miał zamiar tylko zerknąć, czy chłopak się nie obija. Nie miał pojęcia, że zobaczy coś takiego, a jego wzrok będzie się ślizgał po całej sylwetce Złotego Chłopca. Wypracowania zeszły na razie na drugi plan. Ciekawszym zajęciem było komentowanie w myślach młodego, męskiego ciała, które pochylało się nad ławką, sprawiając, że Snape nagle zaczął mieć nieprzyzwoite myśli. Wyobraźnia podsuwała mu obrazy jego i Pottera razem na jednej z tych ławek. Na dodatek bez ubrań.
– Przypominam ci, że nie mam dla ciebie całej nocy – warknął nagle, próbując odegnać z umysłu pragnienie dotknięcia tego atrakcyjnego młodzieńca. Mgliście jednak pomyślał, że nie miałby nic przeciwko, żeby spędzili razem noc. Najlepiej w prywatnej sypialni Mistrza Eliksirów.
– Oczywiście profesorze – mruknął Harry, starając się pracować szybciej. Oczywiście po dwudziestu minutach było już jasne, że nie będzie to takie łatwe. Zielony szlam, który niejako stworzył Malfoy, nie chciał zejść tak łatwo. Złoty Chłopiec czuł, jak potem spływa mu plecach, a koszulka przykleja do ciała.
– Na litość Merlina, Potter! To nie jest przecież takie trudne – odezwał się nagle Snape, wstając zza biurka. Miał zamiar podejść do chłopaka i znaleźć pretekst do odebrania kilku punktów. Tymczasem wystarczyło, że zrobił jeden krok, a nastąpiła seria zdarzeń, których żaden z nich się nie spodziewał.
Severus nie zwracał uwagi na podłogę. Gdyby to zrobił, zauważyłby na pewno sporą plamę szlamu, na której się poślizgnął. Próbując złapać równowagę, pochylił się do przodu, łapiąc pierwszej rzeczy, jaka mu się nawinęła pod rękę, żeby nie upaść. W tym przypadku były to biodra Pottera. Nagle miał przed oczami opięte materiałem jeansów zgrabne pośladki.
Harry był tak zaskoczony, że w pierwszej chwili nie poruszył się. Raczej niecodziennie męskie dłonie obejmowały z taką siłą i zaborczością jego biodra. Powoli odwrócił głowę i zerknął w dół. Ok. To nie był najlepszy pomysł. Snape niemalże na kolanach z oczami utkwionymi w miejscu, w którym plecy Harry'ego traciły swoją szlachetną nazwę.
Zarumienił się mocno, zdając sobie sprawę, jak to wyglądało, ale z drugiej strony nagle zdał sobie sprawę, że nie miałby nic przeciwko.
– Panie profesorze? – odezwał się niepewnie. Jego głos musiał wyrwać Snape'a z jakiegoś rodzaju zadumy, bo mężczyzna szybko wyprostował się, a potem bez słowa odwrócił i wrócił do swojego biurka, czując, że to będzie bardzo długi wieczór, a noc może zostać po nim okraszona bardzo nieprzyzwoitymi snami.
----
I co powiecie? Podobało wam się? Dobrze się bawiliście? :3 Chcielibyście jakieś inne zabawy?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top