Rozdział XXXV - Nasza wspólna misja.

"Zazdrościć to uznać swoją niższość."

~Piliniusz Młodszy

Następnego dnia, gdy wstałam i w pewnym momencie, siedząc na łóżku, czesałam włosy, usłyszałam kroki z korytarza, a następnie pukanie do mych drzwi. Słysząc to, krzyknęłam:

- Proszę!

W tym momencie, otworzyły się one, a ja ujrzałam wchodzącego Sezorisa. Chwilę potem, odwrócił się w moją stronę i rzekł:

- Hej.

- No hej. Jak ty się w ogóle w rzeczywistości nazywasz? Chcę wiedzieć, z kim od teraz będę musiała współpracować. – Odpowiedziałam

- Gregory Turner. A ty?

- Claire Whittaker. W ogóle, to masz jakieś moce? – Zapytałam

No co? Nie zamierzałam współpracować z osobą, która nie miała jakiejkolwiek mocy czy zdolności wychodzącej poza ludzkie możliwości. Chwilę potem, odpowiedział:

- Widzę, że to jest dla ciebie najważniejsze. Ale, co do pytania, to tak, mam. Elektrokinezę, echokinezę, toksykinezę i audiokinezę. A ty?

- Nie jest to dla mnie najważniejsze, ale chciałabym wykonywać zadania Slade'a z osobą równą sobie. Co do pytania, to mam pirokinezę, umiejętność klonowania się, możliwość strzelania wiązkami dezintegrującymi, zdolność zamieniania się w wielkiego, niematerialnego orła, zdolność kontroli lodu, gyrokinezę, kwintesencję i umiejętność zamieniania się w kota, ale te cztery ostatnie, to tylko z takim jednym naszyjnikiem.

- Ciekawe moce. A skoro już o takowych gadamy, to Slade...ma jakieś?

- Bez tegoż naszyjnika, o którym wspominałam, to tylko nadludzką siłę, ale z naszyjnikiem ma umiejętność kontroli laserów, hypirnezę, kriokinezę i, również, toksykinezę.

- Nieźle. Tak w ogóle, to co na co dzień robisz?

- Wykonuję zadania Slade'a, które polegają na kradzieżach czy różnych innych ciekawych rzeczach i zajmuję się swoim hobby, gdy akurat mam wolne.

- A jakie są twoje hobby?

- Czytanie książek, pisanie opowiadań, słuchanie muzyki, jazda na rowerze, pływanie, jazda na rolkach, granie w gry komputerowe i rysowanie. A twoje?

- Gra na gitarze elektrycznej, słuchanie muzyki, programowanie, czytanie komiksów, oglądanie filmów, filozofo-

Jednak nie dokończył, gdyż po chwili, oboje usłyszeliśmy kroki dochodzące z korytarza. Gdy spojrzeliśmy w kierunku drzwi, ujrzeliśmy Slade'a, który widząc, że byliśmy w jednym pokoju, rzekł:

- Cieszę się, że was tu razem zastałem, to nie muszę iść dalej w głąb bazy. W każdym razie, za dziesięć minut widzę was w głównym pomieszczeniu.

- Tak jest! – Odkrzyknęliśmy razem.

Po tej odpowiedzi, Slade odszedł, a my kontynuowaliśmy rozmowę o nas.


Dowiedziałam się, że dwoma ostatnimi hobby Sezorisa było filozofowanie i tworzenie muzyki. Również powiedział mi, że pochodził z bogatej rodziny, a do Slade'a dołączył, gdyż ten obiecał mu spełnienie jego marzeń, których nie mogły i nie mogą spełnić pieniądze. Ja również powiedziałam mu co nieco o sobie. Gregory wydawał się ciekawą osobą, ale ciekawe, jaki byłby podczas zleceń Slade'a. Mimo wszystko, gdy minęło osiem minut, poszliśmy do głównego pomieszczenia. Dotarliśmy tam na czas i, po znalezieniu się w nim, ujrzeliśmy Slade'a, który, jak zwykle, wpatrzony był w wielkie monitory. Chwilę potem, odwrócił się w naszym kierunku i, widząc że już się zjawiliśmy, rzekł:

- Cieszę się, że jesteście na czas. W każdym razie, chodźcie za mną.

Po czym ruszył w kierunku wyjścia z bazy. My zaś, posłusznie, udaliśmy się za nim.


Kilka chwil potem, doszliśmy na wielki plac połączony z bazą, na którym, w pierwszym miesiącu mego bycia uczennicą Slade'a, ten uczył mnie walki wręcz. Tym razem też tak było, tylko że ja i on uczyliśmy walczyć Sezorisa. Było tak codziennie, czyli o szóstej przychodziliśmy do głównego pomieszczenia i szliśmy na plac. Na początku, Gregory'emu szło beznadziejnie, ale ja to rozumiałam, gdyż on w końcu nigdy wcześniej nie uczył się walki. Jednak, z każdym dniem i tygodniem, szło mu coraz lepiej. Aż w końcu, po dwóch miesiącach, walczył tak, jak my.


Kiedy skończyliśmy go uczyć, jednego dnia, gdy ja i on udaliśmy się do głównego pomieszczenia i w momencie, w którym Slade odwrócił się w naszym kierunku, rzekł:

- Cieszę się, że już jesteście. Mam dla was, dla ciebie, Sezorisie, twoje pierwsze, a dla ciebie, Tri, któreś z kolei, zadanie. Otóż, będzie ono polegało na dość prostej kradzieży. Udajcie się do sklepu „Toolex" i ukradnijcie z tamtego miejsca trzy detektory termiczne. Nie pytajcie, po co mi trzy. Po prostu potrzebuję ich tyle. Jako, iż to jest trzy kilometry na północ stąd, przeniesie was tam Tristitia.

- Tak jest! – Odrzekliśmy

Po tej krótkiej rozmowie, podeszłam do Sezorisa, po czym otoczyłam nas niebieską barierą, zamieniłam się w niematerialnego orła i wyleciałam z bazy. Będąc na zewnątrz, ruszyłam w kierunku odpowiedniego sklepu.


Wiedziałam, gdzie on był, gdyż czasami chodziłam tam, gdy mój biologiczny ojciec posyłał mnie po narzędzia. Był to jedyny moment, kiedy zauważał moje istnienie, jednak teraz znajomość położenia tego sklepu przydała mnie się. Również zastanawiałam się, jak Gregory poradziłby sobie podczas swej pierwszej misji.


Jednak, około dwudziestu minut później, doleciałam przed wejście do sklepu „Toolex". Widziałam przez to, że na parkingu nie było żadnych samochodów oraz wokół nikt się nie kręcił, że owe miejsce musiało być zamknięte. Mimo to, chwilę potem, podleciałam do wejścia i przemieniłam się przed nim w normalnego człowieka, przy okazji wyrzucając Sezorisa na ziemię. Kiedy ten wstał, spojrzał na mnie z podziwem i powiedział:

- Wow. Nie wiedziałem, że umiesz też transportować pod tą postacią ludzi.

- Widzisz, jednak potrafię. W końcu wszystkiego o mnie jeszcze nie wiesz. – Odparłam i uśmiechnęłam się do niego.

Jednak, nie chcąc tracić czasu, podeszłam do panelu obok drzwi, którym zapewne personel otwierał owe wejście, kiedy rozpoczynali pracę i zaczęłam próbę otworzenia tego. Lecz, w którejś chwili, ujrzałam wiązkę prądu uderzającą w panel. Gdy się odwróciłam, ujrzałam Gregory'ego, który w ten oto sposób otworzył drzwi. Czy on wątpił w moje umiejętności? Mimo wszystko, chwilę potem, szeroko się uśmiechnął i pomachał mi. Ja zaś, także odwzajemniłam uśmiech, mimo iż chciałam go zabić za to, że nie dał mnie się wykazać.


Chwilę potem, weszliśmy do środka. Szczerze powiedziawszy, było tam dość strasznie, zważywszy na to, że owy sklep był ogromny, a ludzi w ogóle nie było, no poza nami. Jednak, po dostaniu się tam, zaczęłam rozglądać się w poszukiwaniu działu z elektronicznymi narzędziami, gdyż owe detektory właśnie tam były. Jednak, w pewnym momencie rozglądania się, ni z tego, ni z owego, usłyszałam hałas dochodzący z jakieś uliczki. Słysząc to, pobiegłam tam i, gdy to zrobiłam, ujrzałam...Gregory'ego, który trzymał trzy detektory i już pokonał Tytanów. Ale...On nawet nie powiedział mi, że znalazł tę uliczkę! To miała być NASZA misja, a nie TYLKO JEGO! Chwilę potem, odwrócił się i powiedział:

- O, hej, Tri.

- TY DEBILU!!! DLACZEGO MI NIE POWIEDZIAŁEŚ, ŻE ZNALAZŁEŚ TĘ ULICZKĘ?! – Krzyknęłam

- Ej, ale nie złość się na mnie. Wybacz, po prostu zniknęłaś mi z oczu.

- Nie ważne. Idziemy, debilu jebany. – Odparłam, nadal wściekła.

Po tej rozmowie, zostawiliśmy Tytanów leżących i wykończonych na ziemi, a następnie wyszliśmy ze sklepu.


Gdy tam byliśmy, otoczyłam nas niebieską barierą, zamieniłam się w niematerialnego orła i przetransportowałam nas do bazy. Byłam wściekła na Gregory'ego. Rozumiałam, że to była jego pierwsza misja i chciał się wykazać, ale może nie moim kosztem! Jak Slade zareaguje, gdy się dowie, to pytanie najbardziej chodziło mi po głowie. Sądziłam, że byłby na tyle inteligentny, żeby zauważyć błędy Sezorisa. Mimo wszystko, około dwadzieścia minut później, dolecieliśmy pod bazę. Przed drzwiami, zamieniłam się w człowieka, wyrzucając tego debila na ziemię, a po chwili, oboje weszliśmy do bazy.


Będąc tam, zdarzyło się coś, co przesądziło o moim dalszym dniu. Chwilę potem, Slade, który jak zwykle patrzył w monitory, odwrócił się. Od razu podeszliśmy bliżej, po czym Sezoris wyciągnął detektory i powiedział:

- Proszę, Mistrzu. Oto rzeczy, o które prosiłeś.

- Dobra robota, Sezorisie. Jak na pierwszy raz, spisałeś się dobrze. Nawet bardzo dobrze, mógłbym rzec. – Odpowiedział, po czym zwrócił się w moim kierunku:

- A co do ciebie, to zawiodłem się. Żeby nowy radził sobie lepiej od ciebie? Co się z tobą dzieje?

A następnie zwrócił się do nas obojga:

- A teraz, możecie odejść. Wezwę was, gdy będziecie potrzebni.

W tym momencie, ze łzami w oczach, odbiegłam w głąb bazy.


Jak ten debil pierdolony mógł mnie tak upokorzyć w oczach Slade'a?! On na pewno zrobił to specjalnie! Oby nas niedługo zdradził i aby był od niego spokój! Mimo wszystko, w pewnej chwili, usłyszałam za sobą jego głos, który wołał:

- Ej, czekaj! Prze-

W tym momencie, gwałtownie odwróciłam się i, ze łzami w oczach, krzyknęłam:

- ZOSTAW MNIE!!! Jak mogłeś tak upokorzyć mnie w oczach mego ojca?! Nie masz ani krzty wstydu! NIENAWIDZĘ CIĘ!!!

Po czym z całej siły uderzyłam go w twarz i odbiegłam do pokoju.


Będąc tam, poszłam do kuchni, wzięłam nóż i zaczęłam się ciąć. Proszę nie próbować rozumieć mego zachowania w tym momencie, po prostu nie panowałam nad swymi emocjami. Lecz, chwilę potem, nadal płacząc, chwyciłam telefon i zadzwoniłam do Sebastiana, licząc na to, że odebrałby. Chwilę potem, usłyszałam w słuchawce jego głos:

- Tri? Co się stało, że do mnie dzwonisz i to o tej porze?

- S-Sebastian...M-Możemy się dziś spotkać? – Odpowiedziałam pytaniem na pytanie, nadal płacząc.

- Jasne, nie ma problemu, ale co się stało, że płaczesz?

- Długa historia...Opowiem ci, gdy się spotkamy...Tylko kiedy i gdzie?

- Możemy nawet teraz, w tym samym parku, co zwykle, gdyż akurat w nim jestem.

Faktycznie, nawet nie zwróciłam uwagi na to, że słychać było dźwięki z otoczenia, które sugerowały, że Sebastian był na zewnątrz. Tak, zawsze mówiłam do niego po imieniu, gdyż tak jakoś mi pasowało. Mimo wszystko, od razu odpowiedziałam:

- O-OK

- W takim razie, czekam na ciebie. – Odparł, po czym połączenie zakończyło się.

W tym momencie, wybiegłam z pokoju, nawet nie zwracając uwagi na to, że miałam pocięte ręce i szybko pobiegłam do drzwi wyjściowych. Jednak, nim zdążyłam wybiec, usłyszałam za sobą głos Slade'a, który pytał:

- Gdzie idziesz?

- Przestań udawać, że cię to obchodzi! – Krzyknęłam, po czym chciałam wybiec z bazy, jednak nie zdążyłam, gdyż chwycił mnie za pociętą rękę i spytał, tym razem bardziej stanowczym głosem:

- Gdzie idziesz?

- Co cię to obchodzi?! – Odkrzyknęłam

- Nie puszczę cię, póki nie dowiem się, gdzie idziesz. Jesteś moją córką i mimo, iż jesteś pełnoletnia, to się o ciebie martwię.

- Spotkać się z Sebastianem! Szczęśliwy?!

Po tej odpowiedzi, puścił mnie, po czym odparł:

- Tylko uważaj na siebie.

- Ychy... - Odburknęłam i wybiegłam z bazy.

Kiedy byłam na zewnątrz, pobiegłam do parku.


Po jakimś czasie, gdy tam dobiegłam, szybko zauważyłam Sebastiana. Widząc go, podbiegłam do niego i, nadal płacząc, rzuciłam mu się w ramiona. Chwilę potem i on przytulił mnie, po czym pocałował w głowę. Przynajmniej dla niego czułam się ważna. Jednak, parę minut potem, kiedy puściliśmy się, gdy ruszyliśmy przed siebie, spytał:

- To opowiadaj. Dlaczego płaczesz?

W tym momencie, opowiedziałam mu całą historię. Kiedy skończyłam, przytaknął głową na znak, że rozumiał, a ja powiedziałam:

- Nienawidzę go! Nie dość, że upokorzył mnie w oczach mego ojca, to jeszcze Slade nie zauważył, że to on popełnił najwięcej błędów!

- Nie możesz mówić, że go nienawidzisz. Znacie się dopiero miesiąc, a to była wasza pierwsza misja. Chciał się wykazać, ale trochę się zagalopował. – Odparł

- I oczywiście wszystko musiało być moim kosztem! Jakbym nigdy nie mogła być szczęśliwa! Mam nadzieję, że nas szybko zdradzi i będzie od niego spokój!

Po czym jeszcze bardziej się rozpłakałam. Sebastian zaś, z tego, co poczułam, objął mnie i powiedział:

- Nie płacz, skarbie. Spróbuj wytłumaczyć Sladeowi błędy Sezorisa. Powinien ci uwierzyć, zważywszy na to, że przez tyle lat nigdy go nie okłamałaś.

- Tobie to łatwo mówić. – Rzekłam

- Ja wiem, ale naprawdę, jeżeli zależy ci na tym, aby on go nie faworyzował, nie mając świadomości jego błędów i wszystko zwalając tylko na ciebie, musisz mu to wytłumaczyć.

- Może po prostu zabiję Sezorisa?

W tym momencie, zauważyłam że Sebastian przewrócił oczami i odparł:

- Oh...Tak jest najłatwiej. Zabić kogoś to każdy potrafi. No...Dobra, przesadziłem, nie każdy, ale to jest najłatwiejsze wyjście. Prawdziwą odwagą jest powiedzenie prawdy i liczenie na to, że dzięki temu coś pójdzie na naszą korzyść.

Lecz, w tym momencie, kątem oka zauważyłam idącego w przeciwnym kierunku Cyborga. No, to szybko się ci Tytani pozbierali z tego sklepu. Nie wiem, czy Sebastian go nie zauważył, czy po prostu ignorował jego obecność, podejrzewałam to drugie, jak coś, ale ja po chwili to zignorowałam. Jednak zauważyłam, że on nas dostrzegł. Lecz, chwilę potem, Sebastian najprawdopodobniej zauważył moje pocięte ręce, gdyż przystanął, spojrzał na mnie i spytał:

- Czy ty się cięłaś? Masz tak charakterystycznie pocięte ręce.

- Tak! Cięłam się! Chciałam odreagować emocje! – Krzyknęłam

- Po pierwsze, nie krzycz. Po drugie, nie ma sensu się ciąć. Wiem, wiem, zaraz powiesz, że łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Jednak to nie jest sposób na odreagowanie emocji. Sam tego nie próbowałem, ale podejrzewam, że to na serio boli. Znajdź sobie jakiś nieinwazyjny sposób, na przykład pisanie pamiętnika czy darcie kartek. Osobiście polecam to drugie, jakbyś pytała mnie o zdanie.

- ...

- No co?

- Nie, nic. Po prostu nie wiem, co powiedzieć.

- Postaraj się. Nie chciałbym, aby coś złego ci się przez to stało. Lubię cię i nie chciałbym cię stracić.

On mnie...lubił? W sumie, ja też go lubiłam, więc miło wiedzieć, że to szło też w drugą stronę. Mimo wszystko, chwilę potem, ponownie rzuciłam mu się w ramiona i powiedziałam:

- Tak się cieszę, że ciebie poznałam...Tylko ty mnie rozumiesz...

Parę sekund potem, on również przytulił mnie i odparł:

- Jak mam cię nie rozumieć...Jesteś pierwszą osobą, którą polubiłem, więc staram się ciebie zrozumieć. Poza tym, nie masz jakichś niezrozumiałych problemów.

Znowu weszłam na wyższy poziom życia. Najpierw Slade zaczął mnie traktować jak swoją córkę, a teraz Sebastian powiedział mi, że byłam pierwszą osobą, którą polubił. Mimo wszystko, parę chwil potem, kiedy puściliśmy się, spytał:

- W ogóle, jeżeli nie chcesz dziś wracać do bazy Slade'a, to może chcesz przenocować u mnie?

- Jeżeli nie sprawi ci to kłopotu, to czemu nie. – Odpowiedziałam

- Ależ to żaden kłopot. Żeby było szybciej, mogę nas przeteleportować.

- OK

Po tych słowach, chwilę później, ujrzałam przed sobą czerwono-białą barierę, a następnie, po paru sekundach, jakiś pokój. W tym momencie, Sebastian rzekł:

- Nie wiem, czy jesteś zmęczona, czy nie, ale prześpij się, jeśli potrzebujesz. Jakbyś mnie potrzebowała, krzycz.

- OK – Odparłam

Po tej krótkiej i jakże ambitnej rozmowie, Sebastian pocałował mnie w policzek i, przed wyjściem z pokoju, uśmiechnął się do mnie. Szczerze, nigdy nie widziałam go uśmiechniętego. Mimo wszystko, odwzajemniłam ten gest, a chwilę potem wyszedł on, zamykając drzwi.


Ja zaś, byłam zmęczona. Od razu położyłam się nałóżku, które tam było i, parę minut potem, usnęłam. Byłam ciekawa, coprzyniosłyby mi kolejne dni i czy udałoby mnie się przemówić Sladeowi dorozsądku.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top