Rozdział XXXIII - Dziwne tygodnie.

„Przypadek rządzi ponad połową naszych działań, a my kierujemy resztą."

~Niccolὸ Machiavelli

Przez pierwszy miesiąc, co prawda, było spokojnie. Nie dostawałam żadnego nowego zadania i zajmowałam się swoim hobby, aby nie myśleć o kolejnym zleceniu. Jednak, to od drugiego zaczęło się naprawdę dziwnie.


Otóż, w kolejnym miesiącu mego życia, na świecie zaczęły się dziać dziwne i niespotykane dotąd rzeczy. Praktycznie codziennie w Internecie można było przeczytać o jakimś nowym odkryciu czy wynalazku. A to było napisane, że ktoś opatentował, uwaga, wehikuł czasu, a to o odkryciu jakiegoś nowego zjawiska pogodowego, a to o znalezieniu jakiegoś nowego gatunku zwierzęcia. Kiedy czytałam o tym w Internecie, nie wierzyłam, że to mogło być prawdziwe i, że tylko media internetowe szukały sensacji, ale o tym samym było w telewizji, więc to już coś musiało znaczyć. Na dodatek, któregoś dnia przekonałam się, że coś w tym musiało być.


Bowiem, jednego dnia, trzy miesiące po rozpoczęciu się tych dziwności, gdy siedziałam sobie na sofie pod antresolą i grałam na komputerze, w którejś chwili usłyszałam w uszach głos Slade'a, który mówił:

- Tri, chodź tu na chwilę.

- Już idę. – Odpowiedziałam, po czym odstawiłam komputer na bok, wstałam i ruszyłam do głównego pomieszczenia.

Myślałam, że to tylko kolejne zadanie, które chciał mi dać. Jednak, kiedy doszłam do głównego pomieszczenia, ujrzałam że Slade patrzył w te swoje nowe, hologramowe komputery. Chwilę potem, gdy odwrócił się w moim kierunku, spytałam:

- Co się stało, że mnie wzywałeś?

- Spójrz – Powiedział i wskazał na ekran komputera hologramowego.

W tym momencie, spojrzałam w odpowiednim kierunku. Na ekranie widoczne było włączone okno elektronicznej gazety codziennej.

NOWY PIERWIASTEK CHEMICZNY ODKRYTY!

Dnia czwartego września dwa tysiące trzydziestego siódmego roku miało miejsce przełomowe odkrycie! Chemik dr. Amanda Williams odkryła podczas badań na Antarktydzie nowy, radioaktywny pierwiastek chemiczny, który został nazwany „Antarktyd", od miejsca jego odkrycia. Obecnie nadal prowadzone są badania nad tym nowym pierwiastkiem.

Wywiad z dr. Amandą Williams w sprawie odkrycia znajduje się na stronie szóstej."

- Te przypadki są naprawdę dziwne. Szczególnie, że jeżeli chodzi o to, że to przez pojawienie się tego ptaka, to ja nie jestem żadną międzygalaktyczną istotą. Jestem po prostu pół demonem. – Rzekłam

- Może to przypadek. Wątpię, aby twoja obecność pod postacią orła na naszej planecie cokolwiek w tym wypadku zmieniła. – Odparł Slade.

- Ale ten przypadek ciągnie się już jebane trzy miesiące.

- Ty, faktycznie. Nie wiem, co to może być.

- Może po prostu nastały szczęśliwe chwile dla ludzi, a teraz każdy będzie przypisywał to mojemu przybyciu na Ziemię pod postacią niematerialnego orła.

- Większość ludzi to debile, więc nie zdziwiłbym się, gdyby uznawali, że to przez to.

Jednak, po tej rozmowie, ja udałam się do swego pokoju, a Slade kontynuował patrzenie w hologramowe komputery.


Lecz, trzy tygodnie po tamtym zdarzeniu, nastała kolejna, dziwna rzecz, tyle że tym razem w moim, prywatnym życiu. Otóż, gdy raz udałam się na spacer do parku, w czasie drogi przez ścieżkę, w którejś chwili, na ławce zauważyłam naszyjnik. Na początku pomyślałam, że to może jakaś kobieta go zgubiła, ale kiedy przyjrzałam się bliżej, doszłam do wniosku, że to raczej mało prawdopodobne.


Był on w kształcie nierównego rombu, przypominającego trochę jakiś kamień szlachetny. Wokół tego, widniało szare obramowanie, a w poprzek tego, dokładniej od dolnego, lewego końca, do górnego, prawego przechodziły jakieś dwa, splecione, srebrne fragmenty. Owy przedmiot był na średniej długości, czarnej wstążce. Jednak, to co odróżniało go od typowych naszyjników, to był środek nierównego rombu. Bowiem widać tam było Wszechświat, jednak taki, jakby ktoś nałożył na niego jasnoniebieski filtr.


Widząc to, postanowiłam zabrać owy przedmiot do bazy i spytać Slade'a, co to było. Do mego domu dotarłam po jakimś czasie i, gdy weszłam do środka, od progu powiedziałam:

- Slade...

W tym momencie, odwrócił się on w moją stronę i spytał:

- Tak?

- Wiesz może, co to jest za naszyjnik? Znalazłam go na ławce w parku. – Odpowiedziałam pytaniem na pytanie, pokazując przedmiot.

- Daj mi go.

Po tym poleceniu, posłusznie podałam mu naszyjnik, a on nieco uniósł go, jakby pod światło. Chwilę potem, przyjrzał mu się jeszcze bliżej, a następnie odwrócił się w mym kierunku i powiedział:

- Masz niebywałe szczęście, Tristitio. Jest to bardzo rzadko spotykany, przynajmniej na naszej planecie, na innych nie wiem, naszyjnik. Jeżeli ma się go założonym na szyi, otrzymuje się nowe, nadprzyrodzone zdolności lub jakieś umiejętności, niebędące mocami, ale również będące niecodziennymi.

To brzmiało ciekawie. Nie podejrzewałam, że zwykły naszyjnik znaleziony w parku mógłby robić takie rzeczy. Jednak, od razu, z zaciekawieniem, spytałam:

- O. A jakie on daje moce lub umiejętności?

- Tego właśnie nie wiadomo. W każdym przypadku jest inaczej. Jeden może dostać aerokinezę, inny nadludzką siłę, jeszcze ktoś echokinezę, etc. To jest w tym przedmiocie najciekawsze, że na każdego działa inaczej. – Odpowiedział Slade.

- Aż jestem ciekawa, co ja dzięki niemu posiądę.

W tym momencie, zaśmiał się on i odparł:

- Też jestem ciekaw. Obyś tylko nie otrzymała aerokinezy, bo to jest najbardziej bezużyteczna moc.

- Dlaczego? Kontrola nad powietrzem jest taka beznadziejna? – Spytałam ze zdziwieniem.

- Wiesz, niby kontrolujesz wiatr i w ogóle, ale co to daje? Chyba tylko możliwość latania, ale to ci nie potrzebne, bo masz metalowe skrzydła oraz umiesz zamieniać się w niematerialnego orła.

- W takim razie, rzeczywiście kiepska moc, szczególnie gdy ma się ją jako jedyną.

- Weeeź. Jakbym miał wybierać pomiędzy niczym i samą aerokinezą, wybrałbym nic.

Jednak, po tej rozmowie, oddał mi moje znalezisko, po czym ja ruszyłam do mego pokoju, a Slade wrócił do patrzenia się w te swoje nowe komputery.


Lecz, od następnego dnia, słyszałam że prawie ciągle gdzieś wychodził lub wyjeżdżał samochodem. Zastanawiałam się, co on mógł takiego załatwiać poza bazą i czy miałoby to jakiś związek z kolejnym zadaniem. Aż któregoś dnia, dowiedziałam się, o co chodziło...

____________________________________

Guten Morgen/Tag/Abend/Nacht, zależy o którejgodzinie czytasz ten rozdział! :-) Wiem,że obecny był najkrótszy z jak dotąd napisanych, ale naprawdę wiele się napisaćnie dało, a ten rozdział musiał się pojawić, aby wprowadzić wątek, któryzacznie się od kolejnego. Bowiem następny wątek będzie dość ciekawy, z tego, cowidzę po mojej rozpisce rozdziałów. Także oczekujcie go. :>    

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top