Rozdział XXVI - Czas

„Wszystko jest możliwe. Niemożliwe po prostu wymaga więcej czasu."

~Dan Brown

Jednak, kiedy wyszliśmy z naszego obecnego miejsca zamieszkania, jako iż nie widziałam żadnego środka transportu, którym moglibyśmy dostać się do Jump City, a ja wiedziałam, że do owego miasta było daleko, spytałam:

- Jak my dostaniemy się do Jump City? Przecież to jest daleko.

W odpowiedzi, Slade wyjął jakiś nadajnik i nacisnął jeden z przycisków. Po zrobieniu tego, ku mojemu zdziwieniu i jednocześnie zaskoczeniu, ujrzałam że przed nami pojawił się jakiś wysoki, ciemnoniebieski portal, który trzymany był przez dwa, wygięte na prawym i lewym końcu, czarne, metalowe słupy.

- Tak. – Odpowiedział

Widząc to, spytałam z zszokowaniem:

- J-Jak t-ty to...

Tylko tyle udało mnie się wykrztusić. W ogóle nie wiedziałam, że Slade umiał tworzyć portale! Lepiej, nie wiedziałam, że to w ogóle było możliwe w czasach, w których byliśmy! Mimo wszystko, chwilę potem, odpowiedział:

- A mam swoje sposoby.

Po czym uśmiechnął się do mnie i dodał:

- Chodź. Zaufaj mi, że to jest bezpieczne. Tak się tutaj dostałem i, jak widzisz, żyję.

A następnie chwycił mnie za rękę, po czym oboje wskoczyliśmy w portal. Kilka sekund potem, znaleźliśmy się w zniszczonym pomieszczeniu głównym naszej bazy.

Widząc, jak obecnie owe miejsce wyglądało, Slade rzekł:

- Jaki tu bajzel. Trzeba odnowić to miejsce.

- Perfekcyjna pani domu dostałaby tu zawału. – Odparłam

Po tych słowach, Slade zaśmiał się i powiedział:

- Być może. No, ale serio trzeba przywrócić tę bazę do dawnego stanu.

Jak powiedział, tak zrobiliśmy.

Od następnego dnia, zaczęliśmy codziennie, z przerwami, przywracać naszą bazę do porządku. Ja, jak zwykle, wykonywałam prace lekkie i średnie, a Slade najcięższe. Jednak, w czasie odbudowywania, zaczynały dziać się dziwne rzeczy z cyklem dnia i nocy. Czasami zdarzało się, że dzień od tak cofał się do wschodu słońca, a czasem nagle robiła się noc i godzina, na przykład dziewiętnasta. Oboje nie wiedzieliśmy, dlaczego coś takiego w ogóle miało miejsce. Jednak, po około pół roku, baza była przywrócona do dawnego stanu.


Po odtworzeniu jej wnętrza, spokój miałam przez, znowu, miesiąc. Jednak, przez ten czas, Slade ciągle gdzieś dzwonił. Słyszałam z głównego pomieszczenia, jak rozmawiał z kimś przez telefon. Aż któregoś dnia, dowiedziałam się, co on takiego załatwiał...


Otóż, jednego poranka, kiedy siedziałam na sofie pod antresolą i korzystałam z komputera, w którejś minucie usłyszałam otwierające się drzwi do mego pokoju, a następnie spokojny, nawet AŻ ZA spokojny głos Slade'a, który mówił:

- Kochanie...Jest ktoś, kto chce ci pomóc...

Mi? Pomóc? Przecież ja nie potrzebowałam żadnej pomocy, więc nie wiem, o co mogło mu chodzić. Mimo wszystko, zamknęłam klapę komputera i spojrzałam w kierunku wyjścia. Ujrzałam w progu Slade'a, który trzymał ręce splecione za plecami oraz patrzył na mnie, a obok niego jakąś miło wyglądającą kobietę.


Widząc ją, spytałam:

- Kto to?

- Pani psychiatra. – Odpowiedział

C-COOO?! Psychiatra?! Na cholerę on tu psychiatrę sprowadził?! Ja myślałam, że on po tych moich odpałach, gdy dawał mi kolejne zadanie, tylko żartował! Mimo wszystko, zapytałam:

- Na cholerę ty tu psychiatrę sprowadziłeś?!

- Bo ty serio jesteś popierdolona i raczej przyda ci się ktoś taki. – Odparł, a następnie wpuścił kobietę do środka i zamknął drzwi.

Kiedy to zrobił, postawiłam komputer na sofie obok mnie, a pani psychiatra usiadła po mej lewej stronie. Kilka sekund potem, spytała typowym dla psychiatrów, przyjemnym głosem:

- Witaj. Nazywam się Laura Anderson i jestem twoim psychiatrą. Czy jesteś w stanie powiedzieć mi, w czym tkwi twój problem?

- Ale ja nie mam żadnego problemu. To Slade coś sobie ubzdurał, że skoro skaczę z radości po pokoju jak opętana, gdy tylko da mi jakieś zlecenie, to jestem nienormalna. – Odpowiedziałam zgodnie z prawdą.

- A jak reagujesz, gdy coś ci zleci?

Po tym pytaniu, wstałam z sofy i, wołając:

- Tak, tak, tak, tak!!! Nareszcie!!! OMG, ile trzeba było czekać?!

Zaczęłam skakać po pokoju. Kiedy skończyłam, spojrzałam na Laurę, która patrzyła na mnie jak na wariatkę. Mimo wszystko, odpowiedziałam:

- Właśnie tak. A kiedy nic dla mnie nie ma przez długi czas, jak na przykład teraz, przez miesiąc, to jestem smutna i często męczę go o to, aby dał mi kolejne zlecenie.

- To naprawdę nie jest normalne i, z tego co wiem, podchodzi pod uzależnienie. – Odparła

- Slade też tak mówi, ale ja nie czuję się uzależniona.

- Gdy jesteś martwy, nie wiesz o tym, że nie żyjesz. Tak samo jest wtedy, kiedy jest się uzależnionym. Osoby uzależnione nie zdają sobie z tego sprawy i mówią, że zawsze mogą przestać wykonywać czynność, która ich uzależnia.

- No, ale to, co on mi zleca jest takie fajne! Musiałaby pani to sama przeżywać, żeby to zrozumieć.

- Być może, nie przeczę, ale postaraj się spróbować walczyć ze swoim uzależnieniem. Na sto procent masz jakieś hobby, czyż nie?

- No, mam. Lubię czytać książki, rysować, pisać opowiadania, jeździć na rowerze, na rolkach, pływać i grać w gry komputerowe.

- Właśnie. Najlepiej, jeżeli skupisz swoją uwagę na którejś z tych czynności, to wtedy zapomnisz o zleceniach Slade'a i, być może, przestaniesz być od nich uzależniona. Tylko, w przypadku gier komputerowych, uważaj na to, aby nie stały się twoim nowym uzależnieniem.

- Ja wiem, że powinnam tak zrobić, ale to nie jest takie łatwe.

- Ja to rozumiem, jednak postaraj się. Bowiem, przez to swoje uzależnienie, będziesz traciła wolne od zleceń chwile na rozmyślanie o tym, w czasie, gdy mogłabyś zająć się czymś innym.

Później, na ten temat porozmawiałyśmy jeszcze z godzinę. Po tym czasie, pożegnałam się z panią Laurą i wyszła ona.


Najprawdopodobniej rozmawiała ze Sladem, gdyż słyszałam, że o czymś mówili, ale nie wiedziałam, o czym dokładniej. Lecz, prawdopodobnie było to coś odnośnie zleceń, gdyż od teraz, przez kolejne PIĘĆ miesięcy nie dostałam nowego. W tym czasie, starałam się skupiać me myśli tylko na moich zainteresowaniach, co chyba przynosiło efekty, gdyż przestałam skupiać się na tym, jak przekonać Slade'a do dania mi kolejnego zadania. Jednak, w czasie tych pięciu miesięcy, czasami z dniem i nocą działo się to, co w czasie odnawiania naszej bazy. Naprawdę nie wiedziałam, dlaczego tak się działo.

Jednak, po pięciu miesiącach, któregoś poranka, kiedy siedziałam na łóżku i akurat grałam w grę „Portal 2", usłyszałam w uszach głos Slade'a, który mówił:

- Tri, skarbie, chodź tu na chwilę. Mam dla ciebie kolejne zadanie.

Po usłyszeniu tego, chciałam zacząć krzyczeć z radości, ale przypomniały mnie się słowa pani psycholog. Kiedy to nastąpiło, odetchnęłam i powiedziałam normalnym głosem:

- Nareszcie!

- ... ... ... Tri, wszystko z tobą w porządku? Zwykle już krzyczałabyś z radości. – Odparł zdziwionym głosem.

- Kiedyś narzekałeś na moją zbytnią radość, a teraz narzekasz na to, że jestem spokojna. Zdecyduj się wreszcie!

- Nie no, ja się cieszę, ale to jest dziwne.

Mimo wszystko, po tej rozmowie, wyłączyłam komputer i odstawiłam go, a następnie, na wszelki wypadek, wzięłam pas, który umożliwiał mi stanie się niewidzialną i zapięłam go w pasie, po czym wyszłam z pokoju i udałam się do głównego pomieszczenia.


Będąc tam, ujrzałam że Slade, jak zwykle, stał wpatrzony w wielkie monitory. Kilka sekund potem, odwrócił się w moim kierunku i, widząc mnie, rzekł:

- Dobrze, że już przyszłaś. Bowiem, twoim kolejnym zadaniem będzie po prostu włamanie się do wieży Tytanów i wykradnięcie z ich komputera zmienionych przez nich haseł do ich komputera oraz systemu alarmowego ich wieży. Zdobędziesz je za pomocą programu, który jest na tym pendrive. – Tu pokazał mi srebrny pendrive – Z tego, co widzę, masz już pas, który umożliwia ci stanie się niewidzialną, więc z dojściem tam nie będzie problemu.

A następnie podał mi owy przedmiot. Kiedy to zrobił, spytałam:

- Ale jak ja dostanę się do środka? System alarmowy zaraz mnie wykryje.

- Właśnie. Za chwilę, dam ci pewne, że tak to nazwę, podkładki do podeszw butów, dzięki którym system nawet nie będzie wiedział, że tam weszłaś. Po prostu będzie tak, jakby ciebie tam nie było. Dam ci również płaszcz, dzięki któremu będziesz niewykrywalna. – Odpowiedział, a następnie podał mi owe przedmioty.

Kiedy to zrobił, podkładki założyłam na podeszwy buta oraz ubrałam płaszcz i założyłam kaptur, który zawierał owy płaszcz. W następnej kolejności, wyszłam na zewnątrz.


Gdy się tam znalazłam, nacisnęłam przycisk na pasku, dzięki któremu stawałam się niewidzialna, a następnie przemieniłam w niematerialnego orła i ruszyłam w kierunku wieży Tytanów. Kiedy tak leciałam, miałam przeczucie, jakby zaraz coś miało się złego stać. Dlaczego? Otóż dlatego, że gdy tak leciałam, pory dnia zmieniały się co sekundę. Nie było to normalne, więc obawiałam się o to, że to mogło się źle skończyć.


No, ale po paru minutach, doleciałam do wieży, zniżyłam się na odpowiednią wysokość i przemieniłam w człowieka. Lecz, gdy tylko dotknęłam ziemi, stało się coś dziwnego. Otóż, poczułam że zostałam lekko uniesiona w górę, a chwilę później, zauważyłam przed sobą wysoką, pędzącą bardzo szybko, białą ścianę. Chwilę potem, zemdlałam.


Nie wiedziałam, co się stało ani ile byłam nieprzytomna. Jednak, kiedy się obudziłam, ujrzałam niebo, ale to, co było w nim dziwne to fakt, iż chmury się nie poruszały. Od razu, widząc to, wstałam i ujrzałam, że znajdowałam się w tym samym miejscu, w którym zemdlałam. Ujrzałam również na morzu, które otaczało wieżę, nieruchome fale. Po zauważeniu tego, spojrzałam szybko na zegarek. Godzina nie zmieniała się, a nawet cyferki sekundowe nie zmieniały się.


Znaczyło to tyle, że zatrzymałam czas. No, ale...jak? To ja miałam umiejętność chronokinezy*, o której nie wiedziałam? Mimo wszystko, od razu spojrzałam na swoje ręce i powiedziałam sama do siebie:

- Jak ja to zrobiłam?

Nie wiedziałam, dlaczego akurat w ostatnich miesiącach, tak nagle, objawiła się ta umiejętność.


No, ale postanowiłam kontynuować moją misję z obecnym ułatwieniem, czyli zatrzymanym czasem, a następnie udać się do bazy. Od razu nacisnęłam przycisk na moim pasku, dzięki czemu stałam się widzialna. Następnie, weszłam do wieży, odnalazłam ich komputer, usiadłam przed nim i dotknęłam go. Po zrobieniu tego, przeszła przez niego biała bariera, taka sama, jaką widziałam przed utratą przytomności, tyle że wielkości komputera. Chwilę potem, zaczął on normalnie działać.


Widząc to, od razu podłączyłam pendrive i wykonałam swoje zadanie. Po zakończeniu i zgraniu haseł, schowałam przedmiot, i zamieniłam się w niematerialnego orła, po czym wyleciałam z wieży i udałam się w kierunku bazy. W czasie lotu widziałam ludzi i obiekty zamrożone w czasie, co wyglądało naprawdę dziwnie, szczególnie że widziałam to pierwszy raz.


No, ale po jakimś czasie doleciałam do bazy. Przed drzwiami, zniżyłam się na bezpieczną wysokość, zamieniłam w człowieka i weszłam do środka. W bazie ujrzałam Slade'a, również zatrzymanego w czasie, który wpatrywał się w ekrany, na których nich się nie poruszało. Od razu podeszłam do niego i przyłożyłam swoją prawą dłoń do jego serca. Po chwili zaś, ujrzałam że przeszła przez niego biała, niematerialna ściana, taka sama, jaka przeszła przez komputer Tytanów. Kiedy zniknęła, opuściłam rękę i, w tym momencie, ujrzałam że Slade gwałtownie rozejrzał się. Kiedy zaś spojrzał w moją stronę, spytał:

- Tristitia? Jak ty to zrobiłaś? Jakim cudem zatrzymałaś czas?

Po czym wskazał na monitory, przedstawiające zatrzymany w czasie, jeden fragment miasta. Mimo iż to widziałam, mimowolnie spojrzałam na ekrany. Chwilę potem, powiedziałam:

- Ja...Nie wiem...Dotarłam pod wieżę Tytanów...Wylądowałam...Nagle coś jakby uniosło mnie do góry...Pojawiła się biała, duża ściana przesuwająca się w szybkim tempie do przodu i przenikająca wszystko...Ciemność...I gdy się obudziłam, czas był zatrzymany...Mogłam poruszać się tylko ja...Sprawiłam, że możesz, tak jak ja, obecnie się poruszać, gdyż sądzę, że tylko ty możesz mi pomóc ponownie puścić czas w ruch...

- Dziękuję za zaufanie. Jednak skoro ty teraz tak nie z własnej woli zatrzymałaś czas i jeszcze dodając do tego ostatnie wydarzenia czyli od tak cofający, przyspieszający lub spowalniający się czas, to chyba znaczy tylko tyle, że posiadasz zdolności chronokinezy, których nie umiesz kontrolować. A to źle, gdyż jest to jedna z potężniejszych zdolności nadprzyrodzonych. – Odparł

- Być może tak jest...Tylko jak mam nauczyć się ją kontrolować?

- Ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć. Pomogę ci. Dzięki mojej pomocy Terra zyskała kontrolę nad geokinezą, więc i z tym się uda, chociaż w twoim przypadku będzie ciężej, bo w końcu to kontrola nad czasem. Jednak teraz musisz ponownie, że tak powiem, „uruchomić" czas.

- Tylko jak? Nie wiem, jak mam to zrobić. Pierwszy raz niekontrolowanie zatrzymałam czas.

- Nie jestem pewien czy to zadziała, ale spróbuj skupić w sobie całą swoją energię. Może to ponownie przywoła tą samą część chronokinezy, która niedawno owy czas wstrzymała.

Po tej rozmowie zacisnęłam powieki oraz pięści i starałam się skupić całą swą energię w jednym punkcie. I rzeczywiście, podziałało, gdyż po kilku chwilach, gwałtownie otworzyłam oczy oraz uniosłam się do góry. W tym momencie, ponownie wytworzyła się biała, niematerialna ściana, która w ciągu paru sekund okrążyła cały świat i przywróciła czas. Kiedy zniknęła, została ze mnie wyssana cała moja energia, a przynajmniej tak mnie się wydawało, gdyż zaczęłam spadać na podłogę, a po chwili zemdlałam. Ostatnie, co poczułam przed utratą przytomności to było to, że Slade mnie złapał.


Nie wiem, ile byłam nieprzytomna, jednak kiedy się obudziłam, ujrzałam ciemnoczerwony sufit, taki jaki był u mnie w pokoju. Od razu usiadłam w miejscu, w którym leżałam. Okazało się, że byłam w swoim pokoju, na mym łóżku. Obok mnie, ujrzałam Slade'a, który siedział przy krawędzi mego łóżka i wpatrywał się we mnie. Chwilę potem, znowu powracając do tego, co się niedawno stało, spytał:

- Naprawdę nie wiedziałem, że potrafisz kontrolować czas, szczególnie że to jest naprawdę rzadka umiejętność.

- Serio? O tym to nie wiedziałam. – Odparłam

No, bo tak było naprawdę. Myślałam, że chronokineza nie jest aż tak rzadką umiejętnością. Mimo to, Slade odrzekł:

- Jest. Naprawdę, niewiele osób na świecie taką zdolność posiada.

Mimo wszystko, chwilę potem, wyjęłam pendrive, podałam mu i powiedziałam:

- Proszę. Oto hasła, o które prosiłeś.

W tym momencie, uśmiechnął się do mnie, wziął przedmiot i rzekł:

- Kochana jesteś.

A następnie, zeskoczył z łóżka i wyszedł z mego pokoju, zamykając drzwi.


Lecz, od następnego dnia, przez około pół roku, uczył mnie kontroli nad tą zdolnością. Wiadomo, na początku wychodziło mi to beznadziejnie, jak wszystko, za co bierze się po raz pierwszy, ale starałam się. Byłam tego uczona codziennie, oczywiście z przerwami, w tym samym miejscu, w którym Slade uczył mnie walczyć, na początku naszej znajomości.


Po owych sześciu miesiącach, umiałam już kontrolować moją nową umiejętność...

___________________________________

*Chronokineza – Fachowa nazwa umiejętności kontrolowania czasu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top