Rozdział XLVI - Dwa lata.
„Skoro można pomyśleć, że może być lepiej, to znaczy, że już jest lepiej."
~Olga Tokarczuk, „Moment niedźwiedzia"
Jednak, nie umarłam. W pewnym momencie, poczułam pod sobą jakieś twarde podłoże, ale pod sobą nie widziałam nic, poza ciemnością. Wiecie, jak czułam się po spadnięciu w takie nieznane miejsce, a właściwie można powiedzieć, że w nieznany świat? Czułam się trochę tak, jak w grze "Undertale". Nigdy w nią nie grałam, ale słyszałam o niej, jak coś. W każdym razie, kiedy już się podniosłam i obróciłam, ujrzałam coś naprawdę dziwnego i, w swojej istocie, wyjątkowego. Było to miasto w czarnej dziurze.
Nie mogę o nim za wiele powiedzieć, gdyż niewiele widziałam. Jednak, udało mnie się zauważyć budynki z lekką, białą poświatą oraz kilku ludzi, których również otaczała taka sama poświata. Dało się też dostrzec latarnie, które świeciły przeźroczystym światłem, mimo iż takie nie istnieje, a przynajmniej w świecie, z którego przybyłam.
Pal licho z wyglądem miasta. Bardziej dziwił mnie fakt tego, JAKIM CUDEM, w czarnej dziurze było MIASTO! Od razu odwróciłam się i spojrzałam w górę, ale poza czarnym...wszystkim, nie zauważyłam wyjścia. Cholera jasna, nie chciałam tu zostać na zawsze! Musiałam wrócić do Slade'a i Sebastiana! Jednak, na chwilę obecną, nie miałam wyboru, dlatego od razu ruszyłam w kierunku owego miasta.
Gdy do niego doszłam i zaczęłam chodzić po owym mieście, widziałam że...ludzie? Istoty? W każdym razie, mieszkańcy owego miasta, patrzyli na mnie ze zdziwieniem, ale jednocześnie z zaciekawieniem. Widocznie niewiele razy ludzie z zewnątrz się tu pojawiali. Ja też patrzyłam na nich w ten sam sposób. Ciekawiło mnie to, jakim cudem w takim miejscu jakim jest czarna dziura, mogło rozwinąć się jakiekolwiek życie oraz, co najważniejsze, JAKIM CUDEM przeżyłam!
W każdym razie, w pewnym momencie takiego chodzenia, poczułam się zmęczona, głodna i spragniona. Chciałam się gdzieś zatrzymać i odpocząć, ale zbytnio bałam się podejść do jakiegoś domu, zapukać i spytać o nocleg. Aż nagle, ujrzałam jakiegoś nieco inaczej wyglądającego mieszkańca.
Widziałam wokół niego taką samą, białą poświatę jak u innych, ale to, co go wyróżniało, to fakt, że jego twarz była bardziej widoczna, niż u innych mieszkańców. Widziałam, że miał bardzo ciemnofioletowe włosy, a oczy chyba miał ciemnozielone, ale nie jestem pewna, gdyż nie były za dobrze widoczne. Na sobie najprawdopodobniej miał założony czarny płaszcz, gdyż na głowie miał kaptur.
Widząc go, postanowiłam zagadać, gdyż wydawało mnie się, że...w sumie to teraz nie pamiętam, co mnie się wtedy wydawało, ale kojarzę, że postanowiłam do niego podejść, gdyż jako jedyny nie patrzył na mnie ze zdziwieniem. W każdym razie, po podejściu bliżej, spytałam:
– Przepraszam, czy wie pan, która jest godzina?
Wiem, słaby sposób na rozpoczęcie rozmowy, ale nie miałam innego pomysłu. Mimo wszystko, spojrzał on na zegarek, którego za dobrze nie widziałam, a następnie odpowiedział:
— Piętnasta czterdzieści cztery.
— Dziękuję – Odpowiedziałam i, nim zdążyłam o coś jeszcze zapytać, owy mężczyzna spytał:
– Jeżeli mogę wiedzieć, to skąd pani jest? Nie wygląda pani jak mieszkańcy naszego świata.
– Z Ziemi, a dokładniej z miasta Jump City. – Odparłam, trochę zdziwiona tak nagłym pytaniem o miejsce mojego pochodzenia.
– Skąd?
To pytanie zadał nieco zdziwionym głosem. Czyżby tubylcy nie znali Ziemi? Mimo to, od razu odpowiedziałam, nieco zdziwiona:
– No z Ziemi...Nie zna pan?
– Nie... – Odrzekł nieco zdziwionym głosem.
– To taka planeta, poza czarną dziurą. Dostałam się tu, do tego miasta, przypadkiem.
– To istnieje inne życie poza tym w czarnej dziurze?
– Pomyślałam dokładnie to samo, tyle że w odwrotnej kolejności, gdy dostałam się do tego świata, ale wracając do pytania, to tak. Poza czarnymi dziurami jest też Wszechświat, czyli taka wielka przestrzeń z różnymi planetami, gwiazdami, kometami i tak dalej. Akurat ta czarna dziura, przez którą tu weszłam, została wytworzona sztucznie.
Owy mężczyzna patrzył na mnie z zaciekawieniem. Widocznie naprawdę nie słyszał o innym życiu, co w sumie potwierdziło jego późniejsza wypowiedź:
– Opowiedz mi coś o tamtym świecie.
Po tej prośbie, zaczęłam mu opowiadać o Ziemi i Wszechświecie, a w czasie mych opowiadań, spacerowaliśmy po owym mieście. Widziałam, że mojego towarzysza interesowało to, co mówiłam. Kiedy skończyłam, powiedziałam:
– No. Ja opowiedziałam panu o mojej rzeczywistości. To teraz może pan opowie mi coś o tym świecie. Jakim cudem on istnieje i tak dalej.
Po tej prośbie, owy mężczyzna zaczął opowiadać. Dowiedziałam się, że ten świat istniał właściwie dzięki Osobliwości* czarnej dziury i grawitacji oraz, że owy świat został nazwany Anodus, o tym, że jego mieszkańcy nazywali się Anodusańczykami, nieco o zwyczajach owego miejsca, mieszkańcach, historii i tak dalej. Kiedy skończył opowiadać, spytałam:
– Tak w ogóle, wie pan może, jakim cudem ja się tu dostałam?
– Nie wiem właśnie. Może to dlatego, że dostała się tu pani poprzez sztucznie wytworzoną czarną dziurę. – Odpowiedział
– Skąd pan wie, że dostałam się tu poprzez sztucznie wytworzoną czarną dziurę?
– Sama mi to pani powiedziała...
– Ach, no tak, zapomniałam. Niech mi pan wybaczy, w moim świecie zostały dwie ważne dla mnie osoby i nie mogę przestać o nich myśleć.
– Nie dziwię się pani. Jeżeli to nie jest tajemnicą, to mogę wiedzieć, kim te osoby były?
– Byli to mój ojciec oraz mój przyjaciel.
– To faktycznie musi być pani smutno z powodu tej straty.
– Bo tak jest...
Te słowa wypowiedziałam ledwo powstrzymując się od płaczu. Owy mężczyzna chyba tego, na szczęście, nie wyczuł. Mimo to, po chwili, spytałam:
– Tak w ogóle, to jak pan się nazywa?
– Faktycznie, nie przedstawiłem się. Nazywam się Gethmuzch Neveil. A pani? – Odpowiedział
– Claire Whitaker, ale znajomi mówią mi Tristitia lub, po prostu, Tri.
– Ładne imię.
– Dziękuję. Tak w ogóle, to czy mogę u pana przenocować? Dopiero co dotarłam do tego świata i nie mam gdzie mieszkać.
– Jasne. Może pani nawet zamieszkać ze mną do momentu, w którym, ewentualnie, otworzy się wyjście do pani świata.
Takiej reakcji na ową prośbę się nie spodziewałam, ale przynajmniej miałam już zapewnione mieszkanie u całkiem miłej osoby, gdyż przyjemnie rozmawiało mnie się z Gethmuzchem. Mimo wszystko, od razu odpowiedziałam:
– Dziękuję. To miłe z pana strony.
– Oj, nie ma za co. Miło mnie się z panią rozmawiało, więc czemu miałbym pani nie przyjąć. – Powiedział
Po tej rozmowie, jako iż oboje byliśmy zmęczeni, udaliśmy się do jego domu.
Kiedy po jakimś czasie tam weszliśmy, za wiele nie zauważyłam przez ciemność, która tam panowała. W każdym razie, właściciel zaprowadził mnie do pokoju, w którym miałam mieszkać. Tego dnia, bardzo szybko zasnęłam.
Obudziło mnie takie uczucie, jakby ktoś pocierał dłonią moje plecy. Słyszałam również głos Gethmuzcha:
– Claire...Claire...Obudź się...
W tym momencie, otworzyłam oczy i odwróciłam zaspany wzrok. Widząc mego znajomego, spytałam nieprzytomnym głosem:
– Gethmuzch...Co...Co się stało? Dlaczego mnie budzisz?
– Już jedenasta. Nie możesz spać cały dzień.
– Mogę. – Odpowiedziałam, po czym odwróciłam się i naciągnęłam kołdrę na głowę.
Jednak, od razu po zrobieniu tego, poczułam gwałtowne ściągnięcie mi kołdry z głowy, a następnie, ponownie usłyszałam Gethmuzcha:
– Nie, nie możesz. Ja wstaję o szóstej, więc ty też nie możesz przespać całego dnia.
Po tych słowach, niechętnie zwlekłam się z łóżka i powiedziałam zniechęconym głosem:
– Ech...No dobra...
– No. Wiedziałem, że łatwo pójdzie. – Odparł
Chwilę później, jeszcze półprzytomna, ruszyłam z Gethmuzchem w kierunku drzwi. Kiedy tak szliśmy, powiedział:
– Chodź, zrobię ci kawy, to może się pobudzisz.
To było miłe z jego strony. W każdym razie, gdy doszliśmy do kuchni, ja usiadłam przy czarnym stole, a mój towarzysz poszedł do kuchni przygotować kawę.
Kiedy tak siedziałam i czekałam, zastanawiałam się, czy Slade i Sebastian próbowali mnie wyciągnąć z tego miejsca i jak im na razie szło. Zastanawiałam się też, ile czasu na Ziemi mnie nie było. No, ale moje rozmyślania przerwał dźwięk stawiania dwóch przedmiotów na stole.
– Nie śpij. – Usłyszałam Gethmuzcha.
Dopiero po tych słowach zorientowałam się, że miałam zamknięte oczy i lekko przysypiałam. Jednak, słysząc go, gwałtownie otworzyłam oczy, spojrzałam na niego z nieco zakłopotanym uśmiechem i odparłam:
– Hehe...Wybacz, zamyśliłem się.
Po tych słowach, westchnął i rzekł:
– Ech, Claire, Claire...
Mimo to, parę chwil potem, zjadłam i wypiłam to, co mi przygotował, i szczerze powiedziawszy, smakowało mi to. Gdy zaś skończyłam jeść i pić, faktycznie poczułam się lepiej, ale nie zdążyłam się nad tym zastanowić, gdyż od razu wyszliśmy z Gethmuzchem z domu.
Od teraz, przez nieznaną mi ilość czasu, mieszkałam w tym świecie i poznawałam innych mieszkańców oraz znalazłam nawet paru znajomych. Zaś ja i Gethmuzch zaczynaliśmy się zaprzyjaźniać. Przyjemnie mnie się tam mieszkało, ale jednocześnie ciągle chciałam wrócić do domu. W końcu nadal czułam pustkę, będąc tu bez dwóch najważniejszych dla mnie ludzi. Aż w końcu...
Któregoś dnia, gdy spacerowałam z mym znajomym Gethmuzchem, w pewnej chwili ujrzeliśmy błysk dochodzący z góry. Kiedy unieśliśmy głowy, zauważyliśmy białą dziurę. Widząc ją, spojrzałam na Gethmuzcha i powiedziałam:
– W takim razie...To tutaj, jak na razie, kończy się nasza znajomość. Ta biała dziura zabierze mnie do mojego świata.
– Szkoda, bo zacząłem cię lubić. Ja nie mogę tam z tobą iść, bo bym się udusił, gdyż w twoim świecie, jak się od ciebie dowiedziałem, jest więcej tlenu niż tu, więc bym się udusił. – Odparł
– Szkoda. Chciałabym, abyś zobaczył mych bliskich oraz mój świat.
– Też bym chciał zobaczyć, co jest poza czarną dziurą. W każdym razie, miejmy nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy.
– Oby, bo też zaczęłam cię lubić.
Po tej rozmowie, przytuliliśmy się na pożegnanie, a gdy jakiś czas potem puściliśmy się, rzekł:
– Leć. Twoja rodzina i przyjaciele na ciebie czekają.
Po tych słowach, podskoczyłam i zostałam wyssana przez białą dziurę na drugą stronę.
Po chwili, zostałam wyrzucona na podłogę w bazie Slade'a. Kiedy wstałam, nawet nie zdążyłam się poruszyć, gdyż od razu poczułam, że Slade przytulił mnie i powiedział że słyszalną ulgą w głosie:
– Tristitio...Kochanie...Tak się bałem, że już cię nie odzyskam...Dwa lata staraliśmy się ciebie uratować.
– DWA LATA?! – Krzyknęłam
– Tak. Ja też bałem się, że się nie uda. Też bałem się, że bym ciebie stracił. – Odpowiedział Sebastian, który stał niedaleko.
W tym momencie, gdy nastała na chwilę cisza, rozejrzałam się. Zauważyłam dużo okablowania oraz maszyn, którymi najprawdopodobniej chcieli mnie wyciągnąć. Jednak, nim zdążyłam o cokolwiek zapytać, Slade puścił mnie. Kiedy to nastąpiło, od razu rzuciłam się w ramiona Sebastiana. Kiedy się do niego przytuliłam, on odwzajemnił to, po czym spytał:
– Jakim cudem ty tam przeżyłaś?
Po tym pytaniu, opowiedziałam im o tamtym świecie. Z tego, co widziałam, słuchali ze zdziwieniem, ale i z zaciekawieniem. Widziałam reakcję Slade'a i Sebastiana, gdyż w pewnym momencie mojej opowieści, Sebastian puścił mnie. Gdy zaś skończyłam mówić, na chwilę nastała cisza. Kiedy minęła, Sebastian rzekł:
– Aż się nie chce w to wierzyć.
– Ja też byłam zdziwiona, ale to prawda. – Skomentowałam
– Nie no, wierzymy ci, nie mamy powodów, aby ci nie wierzyć, ale to jest bardzo nieprawdopodobne.
– Właśnie wiem, ale nie było tam tak źle.
Jednak, porozmawialiśmy ze sobą na różne tematy, gdyż w końcu nie widziałam Slade'a i Sebastiana dwa lata. Po jakimś czasie, czyli pewnie po około dwóch godzinach, Sebastian przeteleportował się do swojej bazy, Slade zaczął sprzątać pomieszczenie, a ja udałam się do swego pokoju.
Byłam ciekawa, co przyniosłyby mi pierwsze dni w normalnym świecie.
_______________________________________________
*Osobliwość - W czarnej dziurze jest to coś, co jest w samym środku owej i powoduje tak dużą grawitację.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top