Rozdział XIII - Atak od środka i prawda.
Kolejnego dnia, dostałam nawet ciekawe zadanie, które również pokazało, że to, co zrobiłam dnia poprzedniego, nie było bezcelowe. No i także wzięłam do tego zadania przedmiot, który potem mnie się przydał, czyli pasek umożliwiający mi stawanie się niewidzialną. Otóż, gdy z samego rana, jak zwykle stawiłam się w głównym pomieszczeniu, Slade rzekł do mnie:
- Mam dla ciebie kolejne zadanie, które w pewnym sensie jest powiązane z tym, co zrobiłaś wczoraj. Otóż, właśnie wysłałem w kierunku wieży Tytanów armię robotów, aby raz na zawsze ich pokonać. Jednak, ty też tam się udaj, aby walka poszła sprawniej. Bowiem znam ciebie i twoje umiejętności, więc wiem, że tylko szybciej doprowadzisz do naszego zwycięstwa.
- Tak jest! – Powiedziałam mym standardowym tekstem.
Jednak, nim wyszłam, Slade, najprawdopodobniej widząc, że miałam ze sobą ten sam pasek, co wczoraj, spytał:
- Skąd wiedziałaś, że dzisiaj też będzie ci potrzebny?
- Intuicja – Odpowiedziałam
- Jeszcze zaczniesz przewidywać przyszłość ze stuprocentową dokładnością...No, ale teraz leć już.
Po tych słowach, odwróciłam się i wyszłam na zewnątrz.
Będąc poza bazą, nacisnęłam przycisk na pasku, po czym pomyślałam:
„Wysuńcie się!"
Po tym poleceniu, skrzydła zrobiły to, co kazałam. W tym momencie, wzbiłam się w powietrze i zaczęłam lecieć w odpowiednim kierunku.
Lot zajął mi około dwudziestu minut. Kiedy byłam naprzeciwko bazy naszych wrogów, wleciałam do środka przez jedno z już wybitych okien. Po znalezieniu się w środku, ujrzałam że znalazłam się w tym samym pomieszczeniu, w którym byli Tytani. Obecnie, ukrywali się oni przed nadmiarem strzałów, które kierowały w ich stronę roboty. Widziałam również, że robiły one dużo szkód w owym miejscu. Widząc to, przystanęłam na jednym ze zniszczonych sprzętów, nadal nie ukazując mojej obecności oraz nie chowając jeszcze skrzydeł.
Parę minut potem, Cyborg spytał:
- Skąd ich się tu tyle wzięło?!
- A pomyśl chwilę... - Odpowiedziałam, a następnie szybko nacisnęłam przycisk, który spowodował, że znów było mnie widać.
Słysząc to, Tytani spojrzeli w moim kierunku. Widząc mnie, Robin powiedział:
- Tristitia...Mogliśmy się domyślić, że to z waszej inicjatywy.
- No, ale się nie domyśliliście. Przykro mi. – Odparłam, a następnie szybko pomyślałam:
„Schowajcie się!"
I, gdy skrzydła to zrobiły, rzuciłam się w kierunku Tytanów z zamiarem zaatakowania...
Walka na początku szła na korzyść moją oraz robotów Slade'a. Mieliśmy przewagę, więc Tytani prawie, że nie mieli z nami żadnych szans. Jednak, coś musiało pójść na naszą niekorzyść. W którymś momencie, zaczęli oni sobie lepiej radzić, przez co niszczyli roboty i osłabiali moją stronę. Czułam, że przegralibyśmy, jednak wolałam nie ryzykować tchórzostwem, gdyż już dobrze wiedziałam, jak to się kończyło. Walczyłam więc do końca, mimo iż w pewnym momencie to już po prostu nie miało sensu.
Jednak, nie wiedziałam, jak dokładniej skończyła się walka, gdyż w którymś momencie, Cyborg wystrzelił w moim kierunku ze swojego działka. Ja, nie zdążyłam odskoczyć, przez co zostałam odepchnięta w kierunku ściany. Od mocnego uderzenia, zemdlałam...
Nie wiem, ile byłam nieprzytomna. Lecz, kiedy otworzyłam oczy, ujrzałam ciemnoczerwony sufit, co znaczyło, że już nie byłam w bazie Tytanów. Widząc to, od razu usiadłam w miejscu, w którym leżałam. Okazało się, że znajdowałam się w moim pokoju, w bazie Slade'a. Ale, kto mógł mnie stamtąd przynieść w to miejsce? Przecież jego nie było w wieży podczas tej całej walki. Nie miałam zielonego pojęcia. Jednak, parę minut potem, usłyszałam otwierające się drzwi do mego pokoju. Od razu spojrzałam w tamtym kierunku i, gdy to zrobiłam, zauważyłam Slade'a. Kiedy zaś zobaczył on, że już się obudziłam, rzekł:
- O, Tristitio. Już się obudziłaś. W ogóle, jak się czujesz?
- Dobrze – Odpowiedziałam zgodnie z prawdą, po czym dodałam:
- W ogóle, to kto mnie tutaj przyniósł?
- Jeden z robotów, który przetrwał to, co zaszło w tamtej wieży. W ogóle, mimo iż znowu przegraliśmy, to muszę przyznać, że idzie ci coraz lepiej.
Po tych słowach, spuściłam wzrok, machnęłam ręką i powiedziałam:
- Oj...Dzięki. Po prostu się staram.
- To właśnie widać. – Odrzekł, a następnie wyszedł, zamykając drzwi.
Kiedy zostałam sama, wzięłam mój telefon i postanowiłam sprawdzić, czy w tej bazie była jakaś sieć Wi-Fi. Gdy weszłam w ustawienia, ujrzałam że jedna była, a nazywała się „Keep Calm and Check Out Dreams". Fajna i nawet życiowa nazwa, nie powiem. Jednak, owa sieć była na hasło. Cholera. Mimo wszystko, postanowiłam prosto z mostu spytać Slade'a o hasło, bo a nuż by mi podał. Od razu powiedziałam jakby przed siebie:
- Mistrzu...
- Hm? – Usłyszałam w uszach jego głos.
- Jakie jest hasło do Wi-Fi?
Po tym pytaniu, usłyszałam że zaśmiał się, a następnie odpowiedział:
- Wiedziałem, że kiedyś byś o to zapytała. To była tylko kwestia czasu. Ale wracając do pytania, hasło to „Keep Calm and Destroy Their". Bez spacji i każde słowo zaczynające się wielką literą.
- OK, dzięki. – Powiedziałam
Następnie, wpisałam owe hasło i zatwierdziłam. Rzeczywiście, działało ono, dzięki czemu nie musiałam już tracić transferu danych, jeżeli chciałabym sprawdzić coś w Internecie.
Jako pierwsze, postanowiłam sprawdzić czy to, co mówił mi Slade o historii tej dziewczyny, Terry, to była prawda. Od razu wpisałam jej, prawdopodobnie, pseudonim w wyszukiwarkę i weszłam w pierwszy link. Następnie, zaczęłam czytać. I, gdy to zrobiłam, zamarłam.
Otóż, Slade kłamał! Bowiem z Internetu dowiedziałam się, że faktycznie, przez pewien okres czasu była uczennicą Slade'a oraz, że pomógł on jej kontrolować geokinezę, którą dziewczyna posiadała, ale w którymś momencie nie spodobało jej się to, jak żyła. Zbuntowała się przeciwko Sladeowi oraz zabiła go, poprzez zepchnięcie do lawy. Na samym końcu, uratowała miasto przed wybuchem wulkanu, który został obudzony poprzez jej moce, sama zamieniając się w kamienny posąg. Jednak, obecnie, z niewiadomych powodów, powróciła do życia, lecz nie pamiętała nic ze swej poprzedniej egzystencji oraz nie miała już swoich mocy.
Jedyne, w sprawie czego Slade nie skłamał, to to, że rzeczywiście była jego uczennicą oraz posiadała geokinezę, nad kontrolą której pomógł jej zapanować właśnie on. Mimo wszystko, gdy poznałam prawdę, od razu zeszłam z łóżka i udałam się do głównego pomieszczenia. Będąc tam, zobaczyłam że Slade, jak zwykle, wpatrywał się w monitory. Lecz, gdy zaczęłam stukać nogą o podłogę, odwrócił się. Widząc, że byłam zdenerwowana, spytał:
- Tristitio? Co ci się stało?
- Nie udawaj, że nie wiesz! Okłamałeś mnie!!! – Krzyknęłam
- Co? Kiedy niby?
Czyli on już zapomniał? A może po prostu nie chciał pamiętać? Mimo wszystko, odrzekłam:
- Wtedy, kiedy opowiedziałeś mi historię Terry! Już wiem całą prawdę! W Internecie było wszystko!
Po tych słowach, mimo iż nie widziałam jego twarzy, wyczułam że zakłopotanie uśmiechnął się. Czując to, odparłam:
- Ty się tam zakłopotanie nie uśmiechaj! Mimo, iż nie widzę twojej twarzy, to to czuję!
- Wiesz, Tri...Nie zrozum mnie źle... - Zaczął
- Wykorzystałeś to, że nie znałam jej historii, aby przeciągnąć mnie na swoją stronę! Jak mogłeś!
- Eh...Powiem prosto z mostu, bo widzę, że już się nie wybronię. Tak, kłamałem. Po prostu chciałem, abyś przeszła na moją stronę, a żeby cię przekonać, nagiąłem fakty z jej historii, abyś jeszcze bardziej się przekonała.
- No świetnie! Po prostu świetnie! A ja już zaczynałam ci ufać!
Po czym odwróciłam się ruszyłam w kierunku mojego pokoju. Jednak, gdy odchodziłam, usłyszałam że rzekł on:
- Ej, poczekaj! Nie odchodź! Przepraszam!
Nie zareagowałam. Czułam się źle z myślą, że kolejny człowiek mnie oszukał.
Gdydoszłam do mego pokoju, weszłam na łóżko, położyłam się na brzuchu i schowałamgłowę w poduszkę. Parę sekund potem, zaczęłam płakać. Ponownie zostałamokłamana i uwierzyłam w kłamstwo. Byłam zła na niego, że tak mnie potraktował...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top