Rozdział XII - Misja stricte szpiegowska i wyjście na miasto.
Jednak, kolejne zadanie dostałam dopiero następnego dnia. Otóż, gdy o godzinie szóstej stawiłam się w głównym pomieszczeniu, po chwili, gdy Slade odwrócił się w moim kierunku, rzekł:
- Świetnie, że już się zjawiłaś, bowiem mam dla ciebie kolejne zadanie. Otóż, udaj się przed wieżę Tytanów i tam, za pomocą sprzętu, który zaraz dostaniesz, zdobądź wszystkie kody dostępu do owej wieży.
A następnie, z jakieś szuflady, wyjął trzy przedmioty. Były to dość szeroki pasek, z jakimś przyciskiem pośrodku, duży zegarek oraz okulary przeciwsłoneczne. Chwilę potem, podał mi je, a gdy wzięłam owe rzeczy i założyłam je, przez okulary ujrzałam, że wszystko widoczne było na zielono. Oprócz tego, wyglądało to tak, jakby te okulary były jakimś komputerem. Chwilę potem, Slade rzekł:
- Za pomocą tych okularów zdobędziesz wszystkie potrzebne dane.
- Ale...Mistrzu...Przecież ich wieża jest prawie cała oszklona. Od razu mnie zauważą i tyle z tego zadania. – Zauważyłam
- Spokojnie, Tristitio, o wszystkim pomyślałem. Po naciśnięciu przycisku na tym pasku, który ci dałem, staniesz się niewidzialna, dzięki czemu Tytani cię nie dostrzegą. Ale teraz, idź już wykonywać owe zadanie.
- Tak jest!
Po tej rozmowie, wyszłam z bazy, a następnie nacisnęłam przycisk na owym pasku i zamieniłam się w niematerialnego orła. Bowiem, słyszałam gdzieś kiedyś, że nieużywane nadprzyrodzone zdolności zanikają, a ja nie chciałam stracić tej umiejętności, gdyż była przydatna.
Mimo wszystko, paręnaście minut później, znajdowałam się przed ich wieżą. Od razu, zniżyłam się na bezpieczną odległość i, na nowo, zamieniłam w człowieka. Kiedy to nastąpiło, stanęłam prosto do wieży i spojrzałam na nią. W tym momencie, w prawej górnej części okularów ujrzałam napis „SCANNING", co oznaczało, że system okularów skanował ową wieżę. Ten napis utrzymał się przez około pięć minut. Po tym czasie, napis zmienił się na „SEARCHING". Czyli teraz, owe okulary szukały potrzebnych informacji. A szukały ich dość długo, bo około kwadrans. W czasie szukania, usiadłam na trawie, gdyż zaczynały mnie boleć nogi. Jednak, wzrok nadal miałam skierowany w kierunku wieży. Po około piętnastu minutach, napis zmienił się na „DECODING". Wow, nareszcie coś się zmieniło i te okulary zaczęły dekodować dane. Szczerze powiedziawszy, myślałam że ich dane były tylko dobrze zabezpieczone, a nie dodatkowo zakodowane. No, ale w sumie to też był pewien sposób zabezpieczenia. Dane były dekodowane dość długo, bo około pół godziny. Zaczynało mnie się bardzo nudzić, gdyż minęła już prawie godzina, a ja nie miałam co robić. Jednak, gdy te nieszczęsne trzydzieści minut minęło, napis zamienił się na „TRANSFERRING". Czyli powoli dochodziło do końca, no bo co mogłoby być po transferowaniu? Transfer trwał dość szybko, bo ledwo siedem minut. Po minięciu owego czasu, ujrzałam napis „TRANSFERRING COMPLETE", a następnie usłyszałam dźwięk zegarka, który miałam na ręce. Od razu spojrzałam na niego. Gdy to zrobiłam, zobaczyłam napis „TRANSFERRING COMPLETE", który po paru sekundach zmienił się na „SENDING TO: Slade". Czyli, z tego, co wywnioskowałam, wszystko szło zgodnie z planem. Pliki wysyłały się około dwóch minut. Po tym czasie, na zegarku zobaczyłam napis: „SENDING COMPLETE SUCCESFULLY".
Widząc to, znowu przemieniłam się w niematerialnego orła i odleciałam w kierunku bazy Slade'a. Kiedy zaś po paru minutach byłam na odpowiedniej odległości, nacisnęłam przycisk na pasku, dzięki któremu znowu stałam się widzialna. Szczerze powiedziawszy, nie wiedziałam jak Slade mógł stworzyć tak owy pasek, jednak ten gadżet mnie się podobał. Jednak, jakiś czas później, ujrzałam bazę Slade'a. Od razu do niej podleciałam, zniżyłam się na odpowiednią wysokość i zamieniłam w człowieka. Następnie, weszłam do środka.
Będąc tam, ujrzałam Slade'a, który, jak zwykle, stał wpatrzony w wielkie monitory. Wydawało mnie się, że nie zauważył mojego powrotu. Jednak, myliłam się, gdyż po paru sekundach powiedział, nadal nie odwracając się w moim kierunku:
- Dobrze ci poszło, Tristitio.
A następnie odwrócił się w moją stronę i dodał:
- Naprawdę dobrze. Już niedługo Tytani przestaną być dla nas problemem.
W tym momencie, machnęłam ręką i rzekłam:
- Oj...Ja tylko zawsze staram się wykonywać powierzone mi zadania jak najlepiej mogę.
- To właśnie zauważam od jakiegoś czasu. – Odparł
- Tak w ogóle, to co mam zrobić z tymi okularami, paskiem i zegarkiem?
- Zostaw je sobie. Mogą ci się przydać przy okazji kolejnych zadań. A teraz, możesz odejść. Wezwę cię, gdy będziesz potrzebna.
- Tak jest!
Po tej rozmowie, odeszłam w głąb bazy, do mego pokoju.
Będąc w nim, zdjęłam owe gadżety i schowałam do szuflady w mym biurku. Następnie, przez trzy godziny, do godziny czternastej, zajmowałam się swoimi sprawami. Po tym czasie, nabrałam ochoty na wyjście na miasto. Jednak, przed każdorazowym wyjściem, musiałam informować Slade'a, gdzie szłam, dlatego właściwie w ogóle nie ruszałam się z bazy, poza momentami, gdy Slade mi kazał. Mimo wszystko, postanowiłam się go spytać, gdyż a nuż by mi pozwolił? Od razu wzięłam jeden z długich płaszczy, który znalazłam w szafie, gdyż gdyby mi pozwolił, chciałam jakoś ukryć ten kombinezon, a płaszcz był najłatwiejszym rozwiązaniem i wyszłam do głównego pomieszczenia.
Kiedy się tam znalazłam, ujrzałam że Slade ciągle wpatrywał się w wielkie monitory. Widząc to, powiedziałam:
- Mistrzu...
- Hm? – Odparł
- Mam pytanie...Mogę wyjść na miasto? Tak sobie pochodzić. – Spytałam
W tym momencie, na chwilę nastała cisza. Jakby Slade rozważał wszystkie za i przeciw puszczenia mnie na miasto. Jednak, w pewnej chwili, odwrócił się w moją stronę i odezwał się:
- No dobrze, możesz. Jednak masz wrócić najpóźniej o godzinie dziewiętnastej. O tej godzinie widzę cię w tym samym miejscu, w którym teraz stoisz.
A następnie założył mi zegarek na rękę i dodał:
- To po to, abyś wiedziała, ile masz czasu. A teraz, idź, bo czas płynie...
W tym momencie, założyłam na siebie płaszcz i wyszłam z bazy...
Po wyjściu, zaczęłam się włóczyć po mieście. Nie miałam ze sobą żadnych pieniędzy, więc nie mogłam wstąpić do żadnego sklepu. Mimo wszystko, cieszyłam się, że Slade pozwolił mi wyjść na miasto. Chyba wiedział, że bym mu nie uciekła. Jednak, chodziłam tak do około godziny osiemnastej trzydzieści. Gdy ta godzina nastała, ruszyłam w kierunku powrotnym.
Równo o godzinie dziewiętnastej, byłam w tym samym miejscu, w którym stałam, gdy prosiłam Slade'a o pozwolenie na wyjście na miasto. Po paru sekundach od mojego znalezienia się tam, gwałtownie odwrócił się w moim kierunku. W tym momencie, ja szeroko uśmiechnęłam się i rzekłam:
- Już jestem!
- Masz szczęście, że jesteś punktualnie. Ale teraz, możesz odejść. – Powiedział
- Tak jest!
Po czym, oddałam mu zegarek, który miałam na ręce i odeszłam do mego pokoju.
Będąctam, zdjęłam płaszcz i powiesiłam go na wieszaku. Już nie mogłam się doczekaćkolejnego dnia i tego, co mogło mnie w nim czekać...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top