Rozdział LXX - Nowy, wspaniały świat.
„Sukces nigdy nie jest efektem „słomianego zapału" - tu trzeba przejść przez prawdziwy ogień."
~James Madison
Od teraz, dalej rozszerzaliśmy nasze wpływy na różne miasta. Powoli dążyliśmy razem z Sebastianem do całkowitej władzy nad światem. Szczerze, cieszyłam się, że byliśmy już tak blisko finalizacji tego, do czego dążyliśmy tyle lat i również cieszyłam się, że już nikt by nam w tym nie przeszkodził. Wszakże Tytani już nie żyli, a zza grobu nie mogli próbować pokrzyżować nam planów. Jednak...Któregoś dnia, stało się coś, co zadecydowało o moim powrocie do Slade'a. Otóż, gdy jednego wieczora stałam sobie na balkonie i patrzyłam na to, co działo się na ulicach Tokio, zaczęłam przypominać sobie te wszystkie przyjemne chwile spędzone z Sladem. Te wszystkie dni, kiedy uratował mi życie, kiedy spędzaliśmy dnie w różne przyjemne dla nas sposoby, nawet te dni, gdy wspólnie walczyliśmy z Tytanami. Wszystko, co można było określić mianem przyjemnego. Aż do moich oczu napłynęły mi łzy. Zapragnęłam wrócić do mego ojca, ale...W sumie nie wiedziałam, czy to zrobić. Znaczy tak, chciałam już do niego wrócić i pragnęłam, abyśmy razem rozszerzali wpływy na pozostałe miasta, ale...coś mnie przed ostateczną decyzją blokowało.
„Może powinnam do niego wrócić? W końcu on właściwie nigdy, nie licząc jednego momentu mego życia, nie zrobił mi nic złego. Dlaczego tego nie zrobię?" – pomyślałam
„Dlaczego nie? Skoro tak bardzo ci na nim zależy, to powinnaś do niego wrócić." – usłyszałam w głowie głos Anatolija.
Ło Jezu, jak oni się dawno nie odzywali. Serio, dawno nie słyszałam, aby te duchy się odzywały, więc miło, że teraz pomagali mi podjąć decyzję. W każdym razie, nim zdążyłam myślami odpowiedzieć, usłyszałam głos jednej z dusz któregoś z likwidatorów:
„W końcu Slade to twój ojciec, dlaczego masz żyć z dala od niego. Wasz cel się realizuje, możesz spokojnie do niego wrócić."
„Na pewno będzie podwójnie szczęśliwy." – usłyszałam głos duszy jednego z pracowników elektrowni.
„W sumie...Może macie rację. Pogadam jeszcze na ten temat z Sebastianem i zobaczymy, jaką decyzję oboje podejmiemy. W końcu nie zostawię go tu samego, co nie?" – odparłam
„To też prawda." – odpowiedział Anatolij.
Po tej krótkiej rozmowie z duchami, weszłam do mieszkania i, jako iż Sebastian stał naprzeciwko ekranów, podeszłam do niego i rzekłam:
– Sebastian...
Słysząc mnie, odwrócił się w moją stronę i odparł:
– No?
– Nie sądzisz, że...powinniśmy wrócić do Jump City? – spytałam
W tym momencie, zauważyłam że uśmiechnął się, po czym odpowiedział pytaniem na pytanie:
– Brakuje ci Slade'a?
– Trochę... – odpowiedziałam
– W sumie, ja też myślałem nad powrotem. W końcu trzeba to wszystko zakończyć, a poza tym Slade na sto procent będzie podwójnie szczęśliwy. Jestem pewien, że już wie o tym, że rozszerzamy władzę na cały świat i tylko czeka, aż do niego wrócisz.
– Nie zdziwię się, jeżeli tak jest. W każdym razie, ja bym do niego wróciła.
– To w takim razie, pakuj się i przeteleportuję nas do jego bazy.
Po tej kolejnej, krótkiej rozmowie, spakowałam walizkę i, kiedy to zrobiłam, Sebastian przeteleportował nas do bazy Slade'a.
Kiedy to zrobił, znaleźliśmy się w głównym pomieszczeniu bazy. Ujrzałam, że włączone były wielkie ekrany, a nie hologramowe, co oznaczało, że rachunki za prąd spadły. Jednak, Slade'a nigdzie nie było. Od razu, gdy szliśmy przed siebie, rzekłam:
– No i gdzie on się podział?
– Nie wiem, może zaraz się oka– – zaczął Sebastian, jednak nie dokończył, gdyż nagle poczułam mocne przytulenie.
Gdy się odwróciłam, ujrzałam że był to Slade. Kurde, jak on to robił, że tak szybko się pojawiał, gdy tylko zjawiłam się w bazie? Co on, miał wbudowane radary i wiedział, kiedy zjawiałam się w tym miejscu? W każdym razie, nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, odparł uradowany:
– Jezu Chryste, Tri, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dziękuję, dzięk–
– No dobrze, dobrze, rozumiem, jesteś podwójnie szczęśliwy. – przerwałam mu.
– Matko Boska, jesteś taka zajebista!
W tym momencie, ja i Sebastian zaśmialiśmy się, po czym rzekłam:
– No bez przesaaady.
– Jak bez przesady, zabiłaś Tytanów i jeszcze zrealizowałaś mój cel! – zawołał radośnie Slade.
– No widzisz, po prostu mnie się fartnęło.
– Jesteś zajebista i nie waż się tego negować.
– No OK, powiedzmy że jestem zajebista.
Jednak, po tej rozmowie, parę minut później, gdy Slade mnie w końcu puścił, rzekłam:
– Widzisz, jednak warto było się na te parę lat rozdzielić. I teraz wszyscy jesteśmy szczęśliwi.
– Jak widać, koniec końców wszystko skończyło się tak, jak pragnęliśmy. – skomentował Sebastian.
– Szczerze, nie wierzyłem, że dożyję tego momentu. – odparł Slade.
– Ja w sumie też. A to wszystko dzięki Tristitii. – dodał Sebastian.
– Może mi jeszcze Pokojową Nagrodę Nobla za to dacie? – stwierdziłam, nieco zażenowana.
– W sumie, jakbym mógł... – zaczął Slade.
Słysząc to, uderzyłam się w czoło na kształt charakterystycznego facepalma, po czym odparłam tylko:
– Ja pierdolę.
Kilka sekund później usłyszałam, że Slade i Sebastian zaśmiali się. Kilka chwil później, Slade odparł:
– No nie moja wina, że w końcu stał się cud.
W sumie miał rację. Po wielu, wielu latach udało nam się dobrnąć do końca naszego celu. Teraz mogliśmy już tylko rozszerzać nasze wpływy, a później rządzić światem. W każdym razie, porozmawialiśmy ze sobą jeszcze jakiś czas, po czym Sebastian przeteleportował się do swej bazy, a ja i Slade zaczęliśmy obserwować, jak szło naszej armii w podbojach.
Od teraz, rozszerzaliśmy dalej nasze wpływy. Trzeba przyznać, że ja w sumie też nie podejrzewałam, że w końcu udałoby nam się dokonać tego cudu i zrealizować do końca nasz plan. Można powiedzieć, że oboje byliśmy już szczęśliwi.
I tak przedstawia się moja historia. Poznanie Slade'a sprawiło, że i moje, i jego życie zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Ale mogę powiedzieć jedno: niczego nie żałuję.
KONIEC
Kurde
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top