Rozdział LXI - Paraliż kraju oraz Strefa 51.

Ten rozdział dedykuję

Derrka

Ot tak, aby sobie miała co w święta poczytać. :-)

____________________________________________________________

„Nic nie jest szczególnie trudne do zrobienia, jeśli tylko rozłożyć to na etapy."

~Henry Ford

I faktycznie zrozumiał swój błąd. Przeprosił mnie jakieś, ja wiem, dwie i pół godziny później? Chyba tak, ale pewna nie jestem. Postanowiłam dać mu jeszcze jedną szansę, no bo był dla mnie ważny oraz żyłam z nim pod jednym dachem już tyle lat, więc nie wypadałoby być z nim skłóconym. W każdym razie, po tych przeprosinach, przez jakieś trzy miesiące miałam spokój. Znaczy Slade co jakiś czas wysyłał mnie abym ukradła różne rzeczy, jednak nie było to zbyt ciekawe czy istotne, aby to jakoś bardziej opisać. Poza tym, często coś majstrował w głównym pomieszczeniu bazy, ale nie chciał mi powiedzieć, co robił. Bałam się, że to mogło być coś bardzo niebezpiecznego, no ale nie słyszałam w swej głowie głosów tych duchów, które na co dzień były ze mną, więc raczej nie było się o co martwić. Na co dzień zajmowałam się mym hobby oraz wychodziłam spotkać się z Sebastianem i często z nim rozmawiałam na różne tematy, między innymi na temat tego, co mógł tworzyć Slade. Oboje nie mieliśmy pojęcia, więc po prostu wypadało zaczekać. Aż w końcu, trzy miesiące po poprzednim zdarzeniu, dowiedziałam się, co szykował Slade.


Otóż, któregoś dnia, gdy siedziałam w pokoju i pisałam coś w mym pamiętniku, nagle usłyszałam w mych uszach głos Slade'a dochodzący z komunikatorów:

– Tri, za dziesięć minut widzę cię w głównym pomieszczeniu.

– OK – odparłam

Znaliśmy się już na tyle długo, że mogłam już odpowiadać po prostu tym skrótem. W każdym razie, po mej odpowiedzi, odłożyłam pamiętnik i długopis na miejsce i zaczęłam czekać na upłynięcie siedmiu minut. Byłam ciekawa, po co Slade wzywał mnie po tych trzech miesiącach, ale podejrzewałam, że to po prostu po to, aby obwieścić mi jakiś jego nowy plan.


No, ale kiedy minęła odpowiednia ilość czasu, wyszłam z pokoju i udałam się do głównego pomieszczenia. Byłam tam równo o czasie i, kiedy doszłam, zauważyłam że Slade stał wpatrzony w wielkie monitory, co oznaczało, że rachunki za prąd musiały nieco spaść. Niedaleko niego, stało jakieś urządzenie, wyglądające z tyłu nieco jak jakiś teleskop, ale z przodu miało ono wygięte na bok i na końcu w przód dwa fragmenty, które wyglądały jak jakieś pręty elektryczne, czy inne takie. Nie wiedziałam, do czego to miało służyć, ale podejrzewałam, że to było do nowego planu.


Chwilę potem, Slade odwrócił się i, widząc że już się zjawiłam, rzekł:

– Cieszę się, że już jesteś. W każdym razie, przyszła pora aby obwieścić ci mój nowy, niezawodny plan.

– Mam nadzieję, że tym razem faktycznie będzie niezawodny, zważywszy na to, co działo się z twoimi poprzednimi planami przez ostatnie osiem lat. – zauważyłam

– Ten na sto procent zadziała, bo odpowiednio się do niego przygotowałem. Najpierw, za pomocą tego urządzenia – tutaj wskazał na ten dziwny sprzęt, który zauważyłam po wejściu – sparaliżujemy kraj tak, aby był odcięty od reszty świata. Nie na zawsze oczywiście, ale ułatwi nam to wykonanie celu. Potem z kolei, udasz się do Strefy 51, aby ukraść pewne urządzenie...

– Wybacz, że ci przerwę, ale chcesz mnie wysłać do Strefy 51?! Przecież tam nie da się wejść, od razu mnie złapią!

– Właśnie do tego zmierzam. Pamiętasz ten płaszcz, który miał cię uczynić niewidzialną podczas jednej misji w wieży Tytanów? Wykorzystasz go ponownie, tylko tym razem włamując się do Strefy 51. Na wszelki wypadek, aby na sto procent nie wzbudzić niczyich podejrzeń, użyjesz jeszcze swojej chronokinezy, aby zatrzymać czas. Teraz na sto jeden procent nikt cię nie złapie, bo i jak, skoro zatrzymasz czas.

– A, no chyba, że tak. W takim razie to faktycznie ma sens. Bałam się, że chciałeś mnie tam puścić od tak, na żywioł.

– Nie jestem głupi, wiem że Strefa 51 jest bardzo dobrze chroniona przed niepowołanymi osobami.

– Tak w ogóle, to jakie urządzenie mam ukraść?

– Takie małe, prototypowe urządzonko, wyglądające z jednej strony jak pendrive, ale z drugiej mające takie pręty jak ta maszyna, potrzebna do części naszego celu. Łatwo je poznasz. Jednak teraz, nie traćmy czasu. Czas sparaliżować Stany Zjednoczone.

Po tej wyjątkowo długiej rozmowie, podeszliśmy do maszyny, po czym Slade włączył ją za pomocą kilku przycisków. W tym momencie, końcówki wysuniętych w przód prętów zabłysły na niebiesko, a następnie wystrzeliły w niebo promień w tym samym kolorze. Nie minęło kilka minut, a urządzenie samoistnie wyłączyło się.

– I? Zadziałało? – spytałam

– Tak – odpowiedział Slade.

– W ogóle, to jak to miało działać?

– Stworzyło wokół całego kraju niewidzialną barierę, która powoduje, że Stany Zjednoczone z naszej perspektywy nadal istnieją, ale dla całej reszty świata jakby nagle wyparowały z powierzchni Ziemi.

– Wolę nie wnikać w to, jak ty stworzyłeś to ustrojstwo. Prawdopodobnie i tak bym nie zrozumiała.

– Ja też podejrzewam, że tak by było, więc nawet nie zaczynam tłumaczyć. W każdym razie, teraz weź płaszcz, zatrzymaj czas i udaj się do Strefy 51.

Po tych słowach, wziął płaszcz i mi go podał. Ja zaś, założyłam go na siebie, po czym użyłam mej, już kontrolowanej, chronokinezy. Swoją drogą, dawno nie używałam tej umiejętności, więc miło, że w końcu mogłam ją wykorzystać. Kiedy zaś zauważyłam, że czas się zatrzymał, co można było dostrzec po tym, że Slade się nie poruszał oraz po tym, że obrazy na wielkich monitorach się zatrzymały, przemieniłam się w niematerialnego orła i wyleciałam z bazy.


Szczerze, nie wiedziałam, gdzie dokładniej była Strefa 51, więc dość długo jej szukałam. W czasie lotu, zastanawiałam się, do czego miało służyć urządzenie, które miałam ukraść i dlaczego Slade po prostu nie mógł sam tego stworzyć. Wtedy nie byłoby problemu z pozostałymi przy życiu Tytanami, no ale w sumie jako iż zatrzymałam czas, oni raczej nie mieli możliwości zjawienia się i przeszkodzenia mi. Jednak i tak, Slade miał na tyle dużą wiedzę, że powinien umieć stworzyć takie urządzenie. No, ale faktycznie, łatwiejsze było ukradnięcie go, no i też szybsze, dzięki czemu traciło się znacznie mniej czasu. Nie wiedziałam, czy Slade'owi zależało na czasie, ale i tak to był jeden z plusów.


No, ale naprawdę długo szukałam tej nieszczęsnej Strefy 51. Może to wydawać się głupie, ale naprawdę nie wiedziałam, gdzie ona była. Szkoda, że Slade nie dał mi jakieś nawigacji lub nie powiedział, gdzie to miejsce jest. W sumie, ja sama wolałam mu o tym nie mówić, bo przecież uznałby, że powinnam wiedzieć, gdzie to miejsce jest. Jednak, w pewnym momencie, ujrzałam że dolatywałam do celu. Dzięki Bogu, bo myślałam, że błądziłabym nie wiadomo ile. Znaczy czasu i tak nie traciłam, bo przecież był zatrzymany, ale i tak warto było w końcu dolecieć do odpowiedniego miejsca, co nie?


Kiedy tam dotarłam, wleciałam do jednego z budynków i przemieniłam się w człowieka. Po zrobieniu tego, zaczęłam szukać przedmiotu, po który przyszłam. Przechodziłam przez wiele pomieszczeń, w których byli zatrzymani w czasie pracownicy oraz wiele przedmiotów, jak różne szafy, komputery, dziwne tuby oraz urządzenia, które nie wiedziałam do czego służyły i wolałam w to nie wnikać. Nie wiem ile szukałam urządzenia, po które przysłał mnie Slade, ale w końcu dotarłam do pomieszczenia, na którego końcu, w jednej z tub, ujrzałam poszukiwany przedmiot.


Widząc go, od razu ruszyłam po niego. W końcu nawet jeżeli w tym miejscu były jakieś niewidoczne lasery, to teraz nie mogły się włączyć, bo były zatrzymane w czasie. Niby wiedziałam, że miałam użyć chronokinezy po to, aby na sto procent nikt mnie nie złapał, ale faktycznie, przy kradzieży ta zdolność była przydatna. W każdym razie, po podejściu do owej tuby, za pomocą odpowiedniego przycisku otworzyłam ją i chwyciłam przedmiot. Kiedy to zrobiłam, przeszła przez niego biała wiązka, dzięki czemu można było go używać, mimo iż czas był zatrzymany.


Jednak, kiedy chciałam się odwrócić, przemienić w orła i odlecieć, nagle poczułam gwałtowne uderzenie w plecy, które odepchnęło mnie nieco w przód. Przez to, również nie zdołałam utrzymać równowagi i upadłam na kolana, a urządzenie wypadło z mych rąk. No chyba nie chcieliście mi w tym momencie powiedzieć, że...? Od razu wstałam i odwróciłam się. Po zrobieniu tego, zauważyłam za sobą Robina, Gwiazdkę i Raven. Cholera, zapomniałam że Raven też miała chronokinezę! Czy oni nie mieli niczego innego do roboty w życiu niż uprzykrzanie życia innym? Ale nawet mimo tego, jak oni mogli mnie zauważyć? Przecież dzięki memu płaszczowi powinnam być niewidoczna. W każdym razie, chwilę potem, Robin rzekł:

– Widzę, że teraz włamujecie się do Strefy 51.

– Ja tylko wykonuję to, co każe Slade. Skargi i zażalenia kierujcie do niego. Poza tym, nie macie co robić, tylko uprzykrzać życie innym? – odparłam

– Owszem, mamy, ale nie możemy pozwolić wam abyście zniszczyli miasto. – powiedziała Gwiazdka.

Jednak, po tej rozmowie, zaczęła się walka. Szczerze, z wielką chęcią podczas tej walki wezwałabym Sebastiana, ale przecież czas był zatrzymany, więc on nie miałby jak tutaj przybyć. Poza tym, miałam do użytku tylko pirokinezę, kontrolę nad wiązkami dezintegrującymi oraz umiejętność klonowania się, gdyż nie wzięłam z domu ani mego naszyjnika, ani pierścionka. W sumie, jakbym je brała, to bym wam o tym powiedziała. Niby to nie był problem, bo sklonowałam się dwa razy, po czym moje dwa klony zaczęły walczyć z Raven i Gwiazdką, a oryginalna ja zaczęłam walczyć z Robinem, ale i tak. Wiem, wiem, ważne że w ogóle miałam jakieś nadprzyrodzone zdolności, ale fajnie byłoby mieć ich teraz nieco więcej, co nie?


No, ale podczas walki nagle stało się coś, czego się w sumie nie spodziewałam. W którejś chwili, kiedy strzeliłam wiązką dezintegrującą w Gwiazdkę, ta nie zdążyła odlecieć na bok, przez co została zdezintegrowana na wieki.

– Gwiazdko! – krzyknęli na raz Robin i Raven, kiedy ich przyjaciółka zostawała zdezintegrowana.

– Łuhu! O kolejną pokrakę mniej! – zawołałam z radością.

Miło, że udało mnie się zabić kolejnego z nich, bo to oznaczało, że już niedługo wyeliminowałabym wszystkich Tytanów. Znaczy Robin i Raven byli silniejszymi celami do pokonania, ale skoro nie żyli już Cyborg, Bestia i Gwiazdka, to Robin i Raven również kiedyś zostaliby zabici albo przeze mnie, albo przez Slade'a. W każdym razie, po zdezintegrowaniu jej, oboje spojrzeli na mnie z nienawiścią w oczach. Ja zaś, z szyderczym uśmiechem, dodałam:

– To nie koniec wrażeń na dzisiaj.

Po czym, za pomocą chronokinezy, puściłam czas w ruch, a następnie, gdy nasza obecność tutaj uruchomiła alarm, szybko wzięłam przedmiot, po który zostałam wysłana, a następnie z szyderczym uśmiechem pomachałam im. Kiedy to zrobiłam, przemieniłam się w niematerialnego orła i szybko wyleciałam poza budynek i teren Strefy 51.


Z tego co czułam podczas lotu, Raven nie zdążyła użyć swojej chronokinezy. Byłam ciekawa, jak zareagowaliby pracownicy owego miejsca, gdyby po wejściu do tamtego pomieszczenia zastali dwójkę superbohaterów. Byłam też ciekawa, jakby zareagował Slade, gdyby dowiedział się, że udało mnie się zabić Gwiazdkę. Nie zamierzałam mu o tym mówić, chciałam to zostawić jako niespodziankę. Byłam pewna, że jeszcze kiedyś trafiłaby nam się możliwość wspólnej walki z Robinem i Raven, więc w końcu by się dowiedział. Byłam również ciekawa, po co było mu to urządzenie. Bez powodu by mnie po ten sprzęt nie wysyłał, więc musiał mieć dla niego jakieś przeznaczenie. Podejrzewałam, że dowiedziałabym się tego w swoim czasie.


No, ale do bazy leciałam tak, ja wiem, może z dwie godziny, gdyż Strefa 51 była od niej bardzo oddalona. Kiedy już doleciałam do mego domu, wleciałam do głównego pomieszczenia i przemieniłam się w człowieka. Widziałam, że Slade, jak to Slade, stał i wpatrywał się w wielkie monitory. Dziwiło mnie to, że jemu się ta czynność nie nudziła. Praktycznie codziennie, kiedy akurat nic nie planował ani nie realizował żadnego planu, to stał i patrzył w te ekrany. No, ale po chwili odwrócił się i, kiedy mnie zauważył, rzekłam, wyciągając w jego kierunku urządzenie:

– Proszę, Slade. Oto to, o co prosiłeś.

– Widzisz, mówiłem że nikt cię nie złapie. – odparł, biorąc ową rzecz.

– Poza faktem, że spotkałam się z Tytanami.

– Że jakim cudem, przepraszam bardzo? Przecież zatrzymałaś czas.

– Raven przecież też ma chronokinezę. Zapomniałam o tym na śmierć.

– Kurwa, faktycznie. Też o tym zapomniałem. Oni to potrafią wszystko utrudniać.

– Miejmy nadzieję, że kiedyś ich wszystkich wybijemy.

– To by było zbyt piękne, aby było możliwe.

– Ale zauważ, że nie żyje już Bestia i Cyborg, z czego tego drugiego zabiłam, więc jak widać, wszystko jest możliwe.

– W sumie, masz rację. Miejmy nadzieję, że kiedyś dożyję momentu wybicia ich wszystkich. W każdym razie, teraz trzeba przywrócić Stany Zjednoczone do normalnego, przynajmniej dla reszty świata, stanu.

Po tej rozmowie, podeszliśmy do urządzenia, którym Slade odciął kraj od reszty świata, po czym uruchomił go w ten sam sposób, jak za pierwszym razem. Kiedy to zrobił, z końcówek maszyny wydobył się ten sam, niebieski promień, po czym utrzymał się tyle samo czasu co ostatnio. Kiedy zaś zniknął, urządzenie wyłączyło się.

– No i gotowe. – odparł po chwili Slade.

– Tak w ogóle, bo zapomniałabym spytać. Do czego ma służyć to urządzenie, które kazałeś mi ukraść? – spytałam

– Dowiesz się w swoim czasie, teraz jeszcze nie powinnaś tego wiedzieć.

– Mam nadzieję, że nie ma ono służyć do wysadzenia Wszechświata.

– Nieee, bez przesady. Po co miałbym wysadzać Wszechświat?

– Nie wiem, po tobie można się wszystkiego spodziewać.

– Ale bez przesady. Jakbym wysadził Wszechświat, to oboje też byśmy zginęli, a przecież nie o to nam chodzi.

– W sumie, masz rację.

Jednak, po tej kolejnej rozmowie, ja udałam się do mego pokoju, a Slade w sumie nie wiem, co zaczął robić, gdyż tego nie zauważyłam. Prawdopodobnie wrócił do obserwowania miasta przez te jego wielkie ekrany lub zaczął wykorzystywać to urządzenie do czego tam bądź.


Nadal byłam ciekawa, do czego miało ono służyć, no ale podejrzewałam, że tak jak mówił Slade, dowiedziałabym się tego w swoim czasie...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top