Rozdział II - Pierwsza misja.

Otóż, któregoś dnia, gdy siedziałam w pokoju i czytałam książkę, w pewnym momencie usłyszałam otwierające się drzwi do mego pokoju. Od razu oderwałam się od wykonywanej czynności i uniosłam wzrok. Kiedy to zrobiłam, ujrzałam Slade'a. Chwilę potem, powiedział on:

- Za dziesięć minut widzę cię w głównym pomieszczeniu.

- Tak jest, Mistrzu. – Odpowiedziałam

Po tych słowach, wyszedł on, zamykając drzwi. Przynajmniej był kulturalny i wychodząc nie zostawiał drzwi otwartych na oścież jak to robili niektórzy. Mimo wszystko, od razu spojrzałam na zegarek, który miałam na ręku. Godzina dwunasta, sekund zero. Spoko. Czyli miałam jeszcze czas do dwunastej dziesięć. Od razu włożyłam zakładkę w miejsce, w którym skończyłam czytać i odłożyłam lekturę na półkę. Następnie zastanawiałam się, co mógł on ode mnie chcieć. Może da mi jakąś misję. Ciekawe jaką. Może to będzie kradzież czegoś? To przyszło mi na myśl jako pierwsze. W końcu, co on mógłby mi zlecić?


Mimo wszystko, o dwunastej siedem, udałam się do głównego pomieszczenia. Doszłam tam równo o dwunastej dziesięć. Kiedy się tam znalazłam, Slade odwrócił się w moim kierunku. Chwilę potem, rzekł:

- Wezwałem cię tutaj aby dać ci twoje pierwsze zadanie. Otóż, twą pierwszą misją będzie szpiegowanie Tytanów. Wiem, że trochę z nimi rozmawiałaś, więc powinni cię poznać. Idź na miasto i wałęsaj się jak dawniej, a gdy ich spotkasz i cię zagadają, normalnie z nimi rozmawiaj, jak gdyby nigdy nic. Spotykaj się z nimi codziennie, a gdy już ci zaufają i pozwolą wchodzić do ich bazy oraz korzystać z ich komputera, pod pretekstem zrobienia czegoś na owym komputerze, wgraj im keylogger'a aby zdobyć hasła do ich tajnych plików oraz do systemu obronnego ich wieży, a następnie dane wykradnij, a system wyłącz abym ja mógł wysłać tam całą rzeszę robotów, która ich zniszczy. Tylko pamiętaj, że oni nie mogą dowiedzieć się, że pracujesz dla mnie. Uświadomimy im to w odpowiednim momencie.

Po czym wyciągnął w moim kierunku rękę, w której trzymał czarnego pendrive i podał mi go. Gdy go wzięłam, dodał:

- Na owym pendrive znajduje się keylogger, którego masz zgrać do ich komputera. Tutaj także przenieś ich ważne pliki z informacjami o nich.

- Ale... Mistrzu... Na takim komputerze jaki oni mają, zapewne jest zainstalowany jakiś program antywirusowy, który od razu wykryje tego keyloggera jako wirus, usunie go i nici z planu. – Zauważyłam

- O wszystkim pomyślałem. Sprawdzałem na drugim komputerze jak reagują wszystkie istniejące na świecie antywirusy na ten keylogger. Jeszcze żaden go nie wykrył.

A następnie powiedział:

- A teraz idź, bo to zadanie wymaga dużo czasu...

- Tak jest. – Odparłam

Po tej rozmowie, schowałam pendrive do kieszeni, wyszłam z bazy i ruszyłam na miasto. Następnie, zaczęłam się wałęsać w poszukiwaniu Tytanów...


W pewnym momencie, dostrzegłam ich, wracających najprawdopodobniej z jakieś misji. Od razu, normalnie szłam w ich kierunku, ale tak, jakbym chciała tylko obok nich przejść. Jednak, w pewnym momencie, dostrzegli mnie oni, gdyż Robin rzekł:

- O, Tristitia. Miło cię znowu widzieć.

- I nawzajem. – Odparłam

- Widzę, że się zmieniłaś. Przynajmniej z wyglądu, bo twojego charakteru nie znam. – Powiedziała Raven.

- Taaak. Moi rodzice w końcu zrozumieli swój błąd, dzięki czemu mogłam wrócić do mego domu i zaczęłam normalnie żyć, więc i z wyglądu mogę być inna. – Odpowiedziałam

- To znaczy, że wtedy uciekłaś z domu? – Spytał Robin.

- Tak. Moi rodzice nie interesowali się mną, a sam ojciec czasem mnie bił. Więc wiedząc, że i tak nie będą mnie szukać, uciekłam z domu i wałęsałam się po mieście, przy okazji pomagając innym ludziom, gdyż wiedziałam, jakie to smutne, gdy nikt ci nie pomaga, kiedy tego najbardziej potrzebujesz. Jednak, moi rodzice najprawdopodobniej zrozumieli swój błąd, gdyż któregoś dnia zgarnęła mnie policja i zaprowadziła do domu, gdzie czekali na mnie zapłakani mama i tata. I od tego momentu wszystko się zmieniło na lepsze. – Opowiedziałam

- Smutną miałaś przeszłość. – Odparła Gwiazdka.

- Wiem, ale już jest lepiej i to jest teraz najważniejsze.

Po czym jeszcze długo pogadaliśmy ze sobą na różne tematy. Jakiś czas później, Bestia zaproponował:

- Może spotkamy się jutro?

- Dobry pomysł. Ale gdzie i o której godzinie? – Zapytałam

- Może w tym samym miejscu. A co do godziny, to jeśli nic nam nie wypadnie to o tej samej co dziś, a jeśli wypadnie, to o siedemnastej. – Zaproponował Robin.

- Dobra. Tylko skąd mam wiedzieć, czy akurat jutro o tej godzinie coś wam wypadnie?

- Przyjdź tutaj i czekaj dziesięć minut. Jeśli się nie pojawimy, wróć o siedemnastej. – Odpowiedział Cyborg.

- OK.

Po tej rozmowie, pożegnaliśmy się i rozeszliśmy w swoje strony. Oni udali się do swojej T-Tower, a ja do bazy Slade'a. Kiedy tam weszłam ten, nie odwracając się, powiedział:

- Nieźle sobie poradziłaś, jak na pierwszy dzień.

- Ale... Skąd wiesz, jak mi dzisiaj z nimi poszło? Przecież nie było cię tam wtedy. – Odparłam zdziwiona.

- Mam swoje sposoby, Tristitio. Mam swoje sposoby. A teraz, możesz odejść.

Po tych słowach, udałam się do mego pokoju. Zastanawiałam się, jak mógł wiedzieć o tym, mimo iż nie zdążyłam nic powiedzieć. Może za pomocą tych ekranów monitorował miasto i widział oraz słyszał nasze spotkanie nie uczestnicząc w nim? To była najprawdopodobniejsza wersja wydarzeń. Mimo wszystko, gdy byłam w mym małym królestwie, zajęłam się swoimi sprawami aż do wieczora...


Następnego dnia, o godzinie dwunastej dziesięć udałam się w to samo miejsce co wczoraj, ówcześnie informując o tym mego Mistrza aby wiedział, gdzie będę. Kiedy się tam znalazłam, zaczęłam czekać na Tytanów. Po pięciu minutach oczekiwania, zjawili się oni. Widząc mnie, Robin powiedział:

- Wybacz za to pięciominutowe spóźnienie, ale dopiero co wracamy z kolejnej misji. Wiesz jak to jest, w tym mieście.

- Tak, rozumiem. Chyba w każdym mieście jest duża przestępczość. – Odparłam

- Jednak w tym to chyba wyjątkowo duża. – Rzekła Raven.

- Może. Nie wnikam, bo się nie znam. Ja tylko pomagałam wszystkim po równo.

- Nawet naszym wrogom? – Spytała Gwiazdka.

- A tego nie wiem. Nie znam waszych przeciwników.

- No nie wiem, np. Sladeowi. – Powiedział Robin.

- Nie kojarzę. Jak opiszesz z wyglądu, to może sobie przypomnę czy kiedykolwiek spotkałam takiego kogoś.

- Zawsze chodzi w brązowo-czarnej masce, ma tylko jedno oko oraz zawsze nosi na sobie czarno-szary ubiór.

- Raczej nikomu takiemu nie pomogłam, bo nie przypominam sobie takiej osoby.

Mówiłam to jak najbardziej naturalnym głosem mogłam aby nie wydało się, że doskonale wiedziałam o kim mowa oraz, że pomogłam mu odzyskać najważniejszą wartość – życie, a teraz byłam jego uczennicą.

- A Bratu Krwiakowi? – Zapytał Cyborg

- Komu? Ludzie, opisujcie swoich wrogów z wyglądu. Ja ich w ogóle nie znam z imion. – Odarłam

- Były dyrektor Akademii Roju. Taki facet w przydługim, biało-czarno-żółtym płaszczu z jakimś dziwnym wzorem na czarnej części oraz z charakterystycznie ułożoną fryzurą na kształt podkowy lub rogów.

- Nigdy kogoś takiego nie widziałam, więc nie mogłam mu nigdy pomóc.

- A doktorowi Błyskowi? Taki czarnoskóry facet w białożółtym kombinezonie. – Spytała Raven.

- Też nikogo takiego nie widziałam w swoim życiu, więc nie mogłam nikomu takiemu pomóc. – Rzekłam

Nasza dzisiejsza rozmowa wyglądała właśnie tak, że wypytywali mnie oni o różnych ich wrogów i czy im pomogłam. Przewinęły się takie imiona jak Pan Moli, Red X, Johnny Zgniłek, Red X, Kontrolnik, Mózg, Jinx, Gizmo, Mamut, itd. Jednak nikogo (no, poza Sladem) nie kojarzyłam. Kiedy nasza rozmowa dobiegała końca, umówiliśmy się tak samo jak wczoraj.


I od tego momentu, codziennie spotykaliśmy się ze sobą. Ja... Zaczynałam ich lubić. Jednak wiedziałam, że nigdy nie będę do nich należała i, że w końcu dowiedzą się, że jestem szpiegiem Slade'a. Po miesiącu chyba w jakimś stopniu mi zaufali, gdyż zaczęliśmy się spotykać w ich bazie. Powoli zaczynaliśmy dochodzić do finalnego etapu mej misji. Któregoś dnia, gdy byliśmy w ich bazie, spytałam:

- Mam pytanie. Może trochę głupie, ale czy mogę skorzystać z waszego komputera? Muszę napisać wypracowanie na język angielski, a w moim domu w najmniej odpowiednim momencie skończył się czarny toner w drukarce.

- Jasne, śmiało. Tylko poczekaj, włączę ci go. – Odpowiedział Robin, po czym podszedł do komputera i włączył go.

Kiedy to zrobił, zasiadłam przed ekranem, a Robin włączył jeszcze drukarkę. Ja zaś, odpaliłam edytor tekstu i przeglądarkę. Postanowiłam, że będę udawać, że piszę recenzję na temat jednej z moich ulubionych książek – „Folwark zwierzęcy" George Orwella. Następnie, zaczęłam szukać potrzebnych informacji, np. zdjęcia okładki. Lecz, kiedy nastała cisza w pomieszczeniu, w którym się znajdowałam, rozejrzałam się. Tytani gdzieś wyszli. Od razu podłączyłam pendrive Slade'a do komputera i uruchomiłam keyloggera. Kiedy skończył się wgrywać do systemu, odłączyłam pendrive. I, w tym samym momencie, gdy to zrobiłam, usłyszałam otwierające się drzwi do pomieszczenia. Od razu powróciłam do okienka edytora tekstu i kontynuowałam pisanie. Okazało się, że była to Raven.

- Co to za wypracowanie? Widzę, że o jakieś książce, ale na czym ono polega?

- Mamy napisać recenzję jednej z naszych ulubionych książek. Ja do tego celu wybrałam „Folwark zwierzęcy" George Orwella. – Odpowiedziałam

- Okładka wygląda ciekawie. Muszę kiedyś sięgnąć po tę pozycję.

Po tej rozmowie, dokończyłam pisanie, po czym wydrukowałam to, spięłam spinaczem, schowałam do teczki i do plecaka, który ze sobą wzięłam, a następnie zamknęłam edytor i przeglądarkę. I w tym momencie, rozległ się alarm. Chwilę potem zlecieli się pozostali Tytani. Gdy zaś Robin sprawdził w komputerze, o co chodzi, okazało się, że to Slade za pomocą robotów chciał coś ukraść.


Trochę tego nie rozumiałam. Przecież obecnie nadal trwała moja misja, którą zresztą sam mi powierzył, czyli szpiegostwo. Więc po co chciał zwabić Tytanów? A może to taka przynęta aby zdobyć informacje o ich sposobie walki? Mimo wszystko, po chwili, Robin rzekł:

- Slade wrócił...

- Co tym razem kombinuje? – Spytał Cyborg.

- Z tego co widzę, za pomocą robotów chce ukraść jedną z istotnych części potrzebnych do stworzenia dezintegratora jonowego.

- Co to jest? Możecie mówić po ludzku? – Zapytał Bestia.

- Takie ustrojstwo, którym można by rozwalić całe miasto w pył. Wielu słyszało, nikt nie zbudował. – Odpowiedziała Raven.

- W takim razie musicie go powstrzymać! – Odparłam

Musiałam stwarzać pozory. Nie mogłam im teraz dać do zrozumienia, że trzymałam ze Sladem. Chwilę później, Robin dodał:

- Poprawka – MUSIMY.

- My? – Zapytałam ze zdziwieniem.

W tym momencie, przytaknął głową i dodał:

- Idziesz?

- Jasne! – Odparłam

Po tej rozmowie, od razu w szóstkę wybiegliśmy z bazy i udaliśmy się w odpowiednie miejsce. Gdy tam byliśmy, roboty wynosiły już potrzebny przedmiot. Jednak nie zdążyły tego zrobić, gdyż Robin rzekł:

- Powiedzcie swemu szefowi...

- Że tym razem nic z tego! – Dodałam

W tym momencie, rzuciliśmy się do walki. Nie była ona trudna. Roboty jakby były stworzone tak aby łatwo je było pokonać. Jakby rzeczywiście Mistrz stworzył przynętę na Tytanów. Po jakichś paru minutach, wszystkie roboty były rozgromione, a miasto uratowane.

***

- Świetnie ci idzie, Tristitio. Widzę, że moje nauki nie poszły na marne. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, za kilka dni Tytani przestaną być dla nas zagrożeniem. – Powiedział, ciągle nie odwracając się.

W tym momencie uświadomiłam sobie jedną rzecz. Przecież Tytani mieli takie moce i umiejętności, że bez problemu zniszczyliby nawet tryliard robotów uzbrojonych po zęby. Od razu rzekłam:

- Ale... Mistrzu... Ten plan może się do końca nie powieść. Przecież Tytani posiadają takie moce i umiejętności, że bez żadnego problemu by wygrali nawet z tryliardem robotów.

Po tych słowach, odwrócił on głowę w bok, jednak wzrok skierował na mnie. Chwilę potem, odwrócił się i dłonią delikatnie uniósł moją głowę, przez co, po paru sekundach, nasze spojrzenia spotkały się. Następnie, rzekł:

- W sumie masz rację. Zapomniałem o tym, że kiedyś taka sama akcja skończyła się porażką. Ale nawet jeśli roboty zawiodą, posiadając informacje o nich, o ich słabościach oraz mocnych stronach, będziemy w stanie szybko ich pokonać i przejąć miasto. A teraz leć na kolejne spotkanie z nimi. Może dziś uda ci się ostatecznie wykraść dane o nich.

- Tak jest, Mistrzu. – Powiedziałam

W tym momencie, puścił mnie, po czym odwróciłam się i wybiegłam z bazy, aby zdążyć na umówioną godzinę.

Jakiś czas później, gdy byłam już w bazie Tytanów, w pewnym momencie spytałam czy ponownie mogę skorzystać z ich komputera pod pretekstem sprawdzenia jednej informacji na Wikipedii. Zgodzili się bez żadnego problemu. Nic nie podejrzewali. Kiedy zaś sprawdzałam ową informację na Wikipedii (postanowiłam, że będą to informacje o chromosomach) i, gdy zorientowałam się, że Tytani ponownie zostawili mnie samą, włączyłam keylogger i zaczęłam szukać hasła do ich tajnych plików. Gdy je odnalazłam, okazało się, że brzmiało ono „OSCYSBTDEL". Normalnie to hasło to byłby tylko zwykły zbitek przypadkowych liter, jednak podejrzewałam, że w tym wypadku były to pierwsze litery słów w pierwszych dwóch zdaniach hymnu Stanów Zjednoczonych, gdyż brzmią one tak:

„Oh say can you see,
By the dawn's early light,"

Znałam taki trik. Sama miałam w telefonie hasło składające się z pierwszych liter, jednak nie hymnu, a mojego ulubionego internetowego opowiadania. Od razu skopiowałam je i podłączyłam pendrive do komputera, włączyłam tajne pliki Tytanów i chciałam je skopiować na dysk USB. Jednak, gdy chciałam to zrobić, należało podać hasło. Od razu wkleiłam je i zatwierdziłam. Pliki od razu się przekopiowały. Gdy to nastąpiło, odłączyłam pendrive, schowałam go do kieszeni, wyłączyłam wszystkie programy, które uruchomiłam aby nie wzbudzać podejrzeń i wstałam. Gdy to zrobiłam, usłyszałam otwierające się drzwi do pomieszczenia. Okazało się, że byli to Bestia i Cyborg. Widząc mnie, Cyborg rzekł:

- Tak szybko sprawdziłaś to, co sprawdzałaś?

- Tak. Nie było tego dużo. Po prostu chciałam przeczytać jeden akapit informacji, więc szybko to przeczytałam. – Odpowiedziałam

- A, to spoko.

Po czym pogadaliśmy ze sobą Jakieś parę minut potem, musiałam się zbierać. Pożegnałam się więc z nimi, a następnie wyszłam z wieży i udałam się do bazy Slade'a.

Kiedy tam byłam, po wejściu, rzekłam:

- Mistrzu... Mam te dane.

W tym momencie, odwrócił się on w moim kierunku, a ja podałam mu pendrive. Gdy to zrobiłam, ten poklepał mnie po głowie i powiedział:

- Dobra robota.

Po tych słowach, machnęłam ręką i powiedziałam:

- Oj... Dziękuję. Starałam się tylko jak najlepiej wykonać powierzone mi zadanie.

- Teraz natomiast, trzeba im uświadomić twoje prawdziwe zamiary. Zrobimy to jutro... - Rzekł

***

- Wiesz... Może chciałabyś do nas dołączyć? Nie proponujemy tego byle komu. – Spytał Robin.

Tak bardzo bym chciała być w ich zespole... Ale nie mogłam. Moim zwierzchnikiem był Slade. Obiecał mi, że jeśli będę mu wiernie służyć, on spełni moje marzenia. Więc nie mogłam go zdradzić. Od razu rzekłam:

- Ja... Nie mogę...

- Ale... Dlaczego? – Spytał Robin.

Wypadało im w końcu wyjawić prawdę. Że tak naprawdę nie byłam ich znajomą, z którą mogli spotykać się po każdej misji, a uczennicą ich największego wroga. Slade'a. Od razu rzekłam:

- Bo widzicie, Tytani. Sprawy wyglądają trochę inaczej, a mianowicie...

- Tak, że ona nie jest waszą znajomą, tylko moją uczennicą. – Dało się słyszeć z oddali głos Slade'a. Po chwili zaś, pojawił się za mną.

Dostrzegłam, że Tytani, widząc to, spojrzeli na nas z zaskoczeniem. Chwilę potem, Gwiazdka powiedziała:

- Tristitio...Ale...Dlaczego...

- Bo wy nigdy nie bylibyście w stanie dać jej tego, czego potrzebuje i o czym marzy. – Odpowiedział Slade.

- Nie znasz nas! Nie wiesz, co potrafimy! – Rzekł Robin.

- Tak myślisz? – Spytał Slade, po czym wyjął pendrive z danymi, które zgrałam z komputera wieży Tytanów i dodał:

- Wszystkie wasze sekrety, słabości, informacje, a nawet, Cyborgu, twoje schematy – są tu. A wszystko dzięki Tristitii. No, dalej. Uważaj, że kompletnie nic o was nie wiem.

- No nie! Kolejny, który dobierał się DO MOICH KOCHANYCH SCHEMATÓW?! Czy wy już nie macie własnych pomysłów?! – Krzyknął Cyborg.

- Jak mogłaś. Ufaliśmy ci! – Powiedziała sucho Raven.

Po tej rozmowie, wszyscy rzuciliśmy się w wir walki...


Walczyliśmy dość długo. Siły były wyrównane, szczególnie, że teraz dostrzegłam, że Slade musiał posiadać nadludzką siłę. Plus jeszcze moje moce. W czasie walki, w pewnym momencie, na pewien moment, za pomocą jakiegoś niewielkiego urządzenia w kształcie nowoczesnego żelazka (pierwsze skojarzenie), pozbawił on przytomności Tytanów, po czym chciał ich dobić. W tym momencie, odezwała się we mnie ta druga, dobra strona. Od razu postąpiłam krok w bok, gdyż Slade stał przede mną, po czym wokół moich dłoni pojawił się ogień. Gdy to nastąpiło, spojrzałam na niego i rzekłam:

- Zostaw ich! Nie pozwolę skrzywdzić przyjaciół!

W tym momencie, spojrzał na mnie i powiedział:

- Moje dziecko... Ty nie masz przyjaciół.

To złamało mi serce. Nie dałam tego po sobie poznać, ale to bolało. Tytani byli moimi jedynymi przyjaciółmi. Lecz, chwilę potem, Tytani odzyskali przytomność, po czym Raven przemieniła się w demona, Bestia w wielkiego, zielonego niedźwiedzia, a następnie całą piątką zaatakowali Slade'a. Od razu zaczęli walczyć, jednak w pewnym momencie oni mieli przewagę nad Sladem. Widziałam to po tym, że tym razem Slade nie dawał sobie rady. A ja... Stchórzyłam. Uciekłam do drugiego pomieszczenia. Gdy tam byłam, schowałam twarz w dłonie i upadłam na kolana. Następnie, powiedziałam:

- Tytani... Przepraszam... To się nie miało tak potoczyć...

- To dlaczego się na to zgodziłaś? – Usłyszałam głos Gwiazdki.

- To... To wyszło samo... Ja mu kiedyś pomogłam... Potem on obiecał, że jeśli pomogę mu jeszcze raz, to on spełni moje marzenia... A brzmiał tak szczerze, że uwierzyłam mu i się zgodziłam... - Odpowiedziałam, wstając.

- Czyli ty cały czas udawałaś? – Zapytał Bestia

- Slade miał rację. Ty nie masz przyjaciół. – Odparła Raven.

To kompletnie złamało mi serce. Wiecie jak to jest usłyszeć takie zdanie od osób, które uważało się za przyjaciół? A przecież przyjaciele nie zostawiają cię bez względu na wszystko. Jednak, po chwili, usłyszałam głos Slade'a, który powiedział:

- Chodź, Tristitio... Już czas na nas.

W tym momencie, podeszłam do niego, po czym oboje zniknęliśmy w mroku...


***

Leżałam na łóżku w mym pokoju. Z oczu płynęły mi łzy. Nadal bolało mnie serce po tych słowach Raven. Niby to była prawda, ale to tak bolało... Chwilę potem, zamknęłam oczy i chciałam zasnąć. Jednak, parę minut potem, usłyszałam otwierające się drzwi do mego pokoju, a następnie kroki. Chwilę później poczułam, że Slade, bo kto inny to mógł być, otarł łzy spływające po moim policzku.

- Wiem, że nie śpisz. – Powiedział

W tym momencie, otworzyłam oczy i spytałam:

- Skąd ty to mogłeś wiedzieć?

- Śpiący nie płaczą. Właśnie. Nie płacz. Wiem, że tymi słowami mogli cię zranić, ale dam ci jeszcze parę zleceń i zapomnisz o tym. – Odparł, po czym przejechał mi ręką po głowie i powiedział:

- A teraz śpij. Jutro czeka cię długi dzień...

A następnie wyszedł z pokoju, zamykając drzwi. Ja zaś, zamknęłam oczy i parę minut potem, usnęłam...


Następnego dnia, jak co poranek, o godzinie szóstej stawiłam się w głównym pomieszczeniu. Gdy tam byłam, Slade powiedział:

- Miło, że tak szybko nauczyłaś się, o której masz tutaj przychodzić. A teraz, chodź za mną.

Po czym ruszył w głąb bazy. Ja zaś, udałam się za nim. Parę minut później, doszliśmy do jakiegoś pomieszczenia. Będąc tam, ujrzałam wielką tubę, w której dostrzegłam jakiś kombinezon. Chwilę później, Slade ową tubę otworzył i rzekł:

- Oto twój nowy strój. Ten oto srebrny kombinezon. Ubierz go, a następnie staw się w głównym pomieszczeniu.

- Tak jest, Mistrzu. – Odparłam

Po tych słowach, wyszedł on zamykając drzwi, a ja przebrałam się. Zajęło mi to parę minut. Gdy skończyłam, udałam się do głównego pomieszczenia. Gdy tam byłam, po chwili Slade odwrócił głowę w moim kierunku i rzekł:

- Kiedyś się myliłaś, nie wiedziałaś jaką drogą pójść. Ale to już przeszłość. Prawda?

W tym momencie uniosłam wzrok i powiedziałam:

- Prawda...

- I będziesz mi teraz służyć? - Spytał

- Będę...

- Będziesz mi wierna?

- Zawsze i wszędzie.

- Nie zdradzisz mnie?

- Nigdy.

Po chwili podszedł do mnie i stanął za mną, po czym rzekł:

- Od dzisiaj jestem twoim jedynym zwierzchnikiem.

- Jesteś... - Odparłam, lekko unosząc ręce do góry.

Po chwili zaś, odwróciłam się. Parę sekund później, uniósł dotąd opuszczoną rękę i rozwarł zaciśniętą dłoń. Trzymał w niej takie coś, nie wiem jak to się nazywało, w kształcie okręgu z napisaną na tym dużą, czarną literą "S". Od razu wzięłam to i przyczepiłam do odpowiedniego miejsca kombinezonu. Kiedy to zrobiłam, Slade zapytał:

- Będziesz walczyć u mego boku?

- Będę... - Odpowiedziałam

I po tej odpowiedzi zadał pytanie, na które czekałam.

- Czy zniszczysz Młodych Tytanów?

Po czym spojrzał na mnie. Ja zaś, szyderczo uśmiechnęłam się i odpowiedziałam:

- Oczywiście.

I od tego momentu wszystko się zaczęło...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top