Rozdział I - Początki

Szliśmy przez długi, mroczny korytarz. Tylko gdzieniegdzie dało się dostrzec szyby, za którymi było coś, co przypominało lawę. Właśnie w czasie tej drogi coś sobie uświadomiłam. Przecież ja nie umiałam walczyć wręcz. Tylko tak stacjonarnie i z daleka. Od razu rzekłam:

- Slade...

- Od dzisiaj mów do mnie mistrzu. – Odpowiedział

Mistrzu? No dobra, nie wnikam. Widocznie ktoś tu chciał się dowartościować, ale ok. Każdy sposób jest dobry. Mimo wszystko, odparłam:

- Dobrze... Więc, Mistrzu...

- Tak? – Spytał

- Ale jest jeden mały problem. Ja nie umiem walczyć wręcz. Tylko tak stacjonarnie i z daleka.

- Wiem. To też o tobie wiem. Nauczę cię, co za problem. Poza tym, nie oczekiwałem od siedemnastolatki tego aby na samym początku walczyła jak najlepsi.

Skąd on wiedział, ile miałam lat?! I dlaczego wiedział o mnie tyle rzeczy?! Postanowiłam się go o to spytać w najbliższym czasie. Mimo to, na resztę owej drogi nastała cisza.


W pewnym momencie, doszliśmy do jakichś drzwi koloru srebrnego. Po chwili, Slade otworzył je.. I wtedy zamarłam.


Moim oczom ukazał się duży pokój. Ale jaki pokój! Ściany były koloru ciemnoczerwonego. Naprzeciwko nas dało się dostrzec długą i trochę szeroką szybę, przez którą widać było okolicę bazy. Po prawej stronie drzwi stał drewniany wieszak, a po lewej kosz na śmieci. Na prawej ścianie, a dokładniej w nieco wysuniętym miejscu, były jakieś białe drzwi. Pod lewą ścianą, stało łóżko na antresoli. Pod nim, dało się dostrzec czarną sofę. Obok łóżka stała metalowa szafka. Niedaleko okna, stały dwie szafki z upchanymi po brzegi półkami na książki. Na szczycie jednej z nich stała wieża do odtwarzania muzyki, na której leżały płyty. Niedaleko nich, stał taki fotel przyczepiony do drążka. Owy fotel dało się obracać. Pod prawą ścianą stało biurko z wieloma rzeczami. Niedaleko biurka były kolejne białe drzwi.


To był mój pokój marzeń! Skąd on wiedział, że akurat o takim marzyłam?! On mnie jakoś śledził, że wiedział o moim istnieniu zanim ja dowiedziałam się o nim? Jednak, po chwili, rzekł on:

- Te drzwi są dość ciężkie, więc mogłabyś sobie nie poradzić z ich otwarciem. Dlatego specjalnie zainstalowałem obok nich panel, za pomocą którego będziesz mogła je otwierać. Bowiem to od teraz jest twój pokój. Taki, o jakim od zawsze marzyłaś.

- Skąd ty wiesz o mnie tyle rzeczy?!

- Tajemnica, Tristitio. Jak będziesz grzeczna, to może kiedyś ją poznasz.

Po tych słowach, odgarnął mi włosy, które opadały na moją twarz i dodał:

- A teraz, doprowadź się do porządku, jeśli potrzebujesz i prześpij się. Jutro czeka nas ciężki dzień.

Po czym odszedł. Gdy zostałam sama, odruchowo spojrzałam na zegarek, który miałam na ręce. Była dopiero czternasta. Jeszcze wcześnie. Mimo wszystko, weszłam do środka, zamknęłam drzwi wejściowe i udałam się do białych drzwi, które znajdowały się obok biurka. Po ich przekroczeniu, ujrzałam kuchnię. Widząc to, od razu podeszłam do lodówki i otworzyłam ją. Było tam sporo jedzenia. Od razu wyjęłam dużą ilość produktów spożywczych, a następnie zrobiłam sobie dużo jedzenia oraz do jednej ze szklanek wlałam wodę. Jak szaleć, to szaleć. Następnie usiadłam przy stole i zaczęłam jeść. Tak dawno nie jadłam świeżego jedzenia oraz nie piłam czystej wody...


Gdy zaś skończyłam jeść i pić, wstałam od stołu, podeszłam do zlewozmywaka i umyłam naczynia. Po zrobieniu tego, wyszłam z kuchni i udałam się do drugich białych drzwi. Po ich przekroczeniu, ujrzałam łazienkę. A na umywalce wszystkie kosmetyki, które...codziennie używałam. Naprawdę, ciekawiło mnie to, skąd on tyle o mnie wiedział. Mimo wszystko, zaczęłam wlewać wodę do wanny i w tym samym czasie umyłam zęby oraz twarz. Ah, tak dawno nie miałam takiej możliwości...


Mimo wszystko, kiedy woda się nalała, a ja umyłam już zęby i twarz, weszłam do wanny i umyłam się dokładnie, a na końcu również umyłam włosy. Jak ja dawno się nie myłam...


Kiedy skończyłam się myć, wyszłam z wanny, wytarłam się, założyłam szlafrok, a na mokre włosy ręcznik, układając go w turban. Następnie spuściłam wodę z wanny, a po zrobieniu tego ją [wannę] wyczyściłam. Kiedy to zrobiłam, uprałam moje jedyne ubrania, a gdy i to zrobiłam, powiesiłam je na kijkach do suszenia ubrań, które wisiały nad wanną. Następnie, gasząc światło, wyszłam z łazienki, podeszłam do szafy i otworzyłam ją. Okazało się, że Slade o wszystkim pomyślał.


Bowiem było tam wiele ubrań. Widziałam po nich, że były to ciuchy, które zawsze chciałam mieć. Oprócz tego, był tam też odkurzacz. Czyżby delikatna próba przekazania mi, że jeśli chcę mieć porządek, to muszę sama o niego zadbać? Chyba tak. Mimo wszystko, zamknęłam ją, po czym weszłam na łóżko, zamknęłam oczy i po chwili, usnęłam...


Obudziłam się dopiero następnego dnia. Kiedy otworzyłam oczy, ujrzałam pierwsze promienie słońca dostające się zza okna. Pierwszy raz czułam się wyspana. Od razu zeszłam z łóżka, udałam się do kuchni i, gdy tam byłam, przygotowałam sobie pożywne śniadanie. W końcu miał być dziś ciężki dzień. Do szklanki wlałam sobie wody.


Kiedy zaś zjadłam i napiłam się, umyłam naczynia i wyszłam z kuchni. Po zrobieniu tego, udałam się do łazienki, po czym zdjęłam pranie, wyszłam, wzięłam deskę do prasowania, która stała złożona obok szafy, rozłożyłam ją i zaczęłam prasować. Po zakończeniu, złożyłam ubrania, włożyłam je do szafy, złożyłam deskę i odstawiłam ją na miejsce oraz wyjęłam nowe ubranie z szafy. Następnie, poszłam do łazienki.


Będąc tam, przygotowałam się do dnia. Paręnaście minut później, kiedy skończyłam, wzięłam szczotkę do włosów i wyszłam z łazienki. Będąc w pokoju, weszłam na łóżko, uprzątnęłam je, a następnie usiadłam na brzegu i zaczęłam czesać włosy. I właśnie w tym momencie drzwi otworzyły się.


Stał w nich nie kto inny jak Slade. Po chwili, kiedy zauważył, że już się obudziłam i w chwili obecnej czesałam włosy, powiedział:

- O, Tristitio. Już miałem cię budzić. W każdym razie, za dziesięć minut widzę cię w głównym pomieszczeniu bazy.

- Tak jest. – Rzekłam

Po tych słowach wyszedł on, zamykając drzwi.


Ja zaś, gdy skończyłam się czesać, odniosłam szczotkę na miejsce i sprawdziłam na telefonie, która była godzina. Piąta pięćdziesiąt. Nie powiem, wcześnie. Czyli musiałam wstawać tak, aby wyrabiać się na szóstą. Mimo wszystko, podłączyłam telefon do ładowania, gdyż poziom naładowania jego baterii wynosił zaledwie dziesięć procent. Następnie, odczekałam do piątej pięćdziesiąt osiem. Gdy owa godzina nastąpiła, wyszłam z pokoju i udałam się w kierunku głównego pomieszczenia, Równo o godzinie szóstej już tam byłam. I nie zdążyłam nic powiedzieć, gdy Slade odwrócił się w moim kierunku. Widząc mnie, powiedział:

- Cieszę się, że jesteś punktualnie. A teraz, chodź ze mną.

Po czym ruszył w kierunku drzwi wejściowych do bazy. Ja zaś, poszłam za nim.


I od tego dnia się zaczęło. Codziennie miałam stawiać się w głównym pomieszczeniu o tej samej godzinie. Zawsze byłam punktualnie. Następnie, szliśmy na wielki plac, który znajdował się na tyłach bazy. I to właśnie tam Slade uczył mnie walki wręcz. Na początku, wiadomo, szło mi beznadziejnie, ale to chyba normalne, gdy zaczyna się naukę czegokolwiek. Jednak, z każdym tygodniem, szło mi coraz lepiej. Starałam się najbardziej jak mogłam, gdyż naprawdę chciałam się tego nauczyć. Kiedy natomiast jakiegoś dnia padał deszcz lub była burza i na to był sposób. Bowiem owy plac był tak zbudowany, że w razie czego, za pomocą odpowiedniego przycisku, można było wysunąć dach osłaniający owe pole.


Taka nauka trwała dwa miesiące. Po tym czasie, walczyłam już praktycznie tak jak on. I właśnie te dwa miesiące potem, dostałam swoje pierwsze zadanie...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top