Rozdział LXVII - Porwanie
„W ciszy tęskni się najmocniej."
~Kamila Kampa, „Aforyzmy"
Jednak, od tego czasu, Slade zaczął długo coś planować. Znowu, nie wiem dlaczego nie chciał mi powiedzieć co to było. Znaczy z tego co mówił, to miała być niespodzianka, więc w sumie wiedziałam, dlaczego nie chciał mi tego powiedzieć, ale nie ważne. Oprócz tego, co było obecnie dość istotne, kiedy wychodziłam na miasto, choćby po to, aby spotkać się z Sebastianem, zaczęłam czuć się obserwowana. Jednak, kiedy odwracałam się, nie widziałam nikogo podejrzanego, kto by mnie obserwował. Na początku podejrzewałam, że było to po prostu spowodowane przed znane wam duchy, które mnie obserwowały. Myślałam, że to uczucie było spowodowane tym, że po prostu dawno z nimi nie rozmawiałam. Jednak, w pewnym momencie takiego poczucia bycia obserwowaną, zaczynałam nabierać podejrzenia, że to jednak nie duchy były odpowiedzialne za to uczucie. Nie miałam pojęcia, kto mógłby mnie obserwować.
Aż któregoś dnia, postanowiłam że podzielę się mymi obawami ze Sladem i Sebastianem. Miałam nadzieję, że któryś z nich wiedziałby, dlaczego byłam obserwowana. Jako, iż kiedy wpadłam na ten jakże odkrywczy pomysł, byłam w bazie Slade'a, uznałam że zacznę od powiedzenia o tym jemu. Dlatego też, jako iż obecnie coś rysowałam, zostawiłam moje rzeczy na łóżku i wyszłam z pokoju, zamykając drzwi. Kiedy zaś doszłam do głównego pomieszczenia, ujrzałam że Slade obecnie obserwował miasto przez hologramowe komputery, co mogło oznaczać, że rachunki za prąd były wysokie. W każdym razie, chcąc jak najszybciej poruszyć ten temat, rzekłam:
– Slade...
Słysząc swe imię, odwrócił się w moją stronę i spytał:
– O, hej Tri. Coś się stało?
– Wiesz...Mam pewną sprawę. Otóż od jakiegoś czasu czuję się obserwowana, ale tylko wtedy, kiedy wyjdę na miasto. Gdy wracam do bazy, ten problem znika. Wiesz może dlaczego? – odparłam
– Nie mam pojęcia, ale sądzę, że po prostu to normalne wrażenie. Wiele osób ma tak jak ty i nic im się z tego powodu nie dzieje.
– Niby wiem, ale takie osoby najczęściej czują się obserwowane także w budynkach, a ja tak nie mam.
– Hmmm...Nie wiem, naprawdę nie wiem dlaczego tak masz. Sądzę, że nie jest to nic niebezpiecznego i w końcu się do tego przyzwyczaisz.
– Wątpię
– Do wszystkiego da się przyzwyczaić. A poza tym, nie bój się, jestem pewien, że nic ci nie grozi.
A następnie uśmiechnął się do mnie. Ja, widząc to, odwzajemniłam owy gest, chociaż w moim wypadku był on nieco wymuszony, gdyż po prostu niepokoiłam się o swoje bezpieczeństwo.
– Uwierz mi, jestem pewien, że to nic poważnego. Chociaż zawsze możesz spytać Sebastiana, może on wie dlaczego tak masz. – powiedział
– Właśnie mam w planach to zrobić. – skomentowałam
– Jestem pewien, że on będzie wiedział, co ci jest.
– Skąd ta pewność?
– Nie wiem, po prostu mam takie wrażenie, że on może wiedzieć.
– Zobaczymy. Idę do niego zadzwonić, to się przekonamy.
– OK
Po tej rozmowie, Slade wrócił do swego codziennego obserwowania miasta przez hologramowe ekrany, a ja poszłam do pokoju zadzwonić do mego ukochanego.
Kiedy byłam u siebie, usiadłam na łóżku i wyjęłam komunikator. Po zrobieniu tego i uruchomieniu go, zadzwoniłam do mego przyjaciela. Musiałam poczekać chwilę aż odebrał, ale w końcu ujrzałam go na ekraniku komunikatora. Widziałam, że siedział na tym swym siedzisku, które znajdowało się u niego w bazie naprzeciwko ekranów, które można było pomylić z szybami. Widząc, że to ja do niego zadzwoniłam, rzekł miło zaskoczony:
– O, hej Tri. Co się stało, że do mnie dzwonisz?
W tym momencie, opowiedziałam mu o tym samym problemie, o którym przed chwilą rozmawiałam ze Sladem. Kiedy dowiedział się o tym, rzekł:
– Hmmm...To wydaje się dziwne. Nie jestem pewien, czy mam dobrą koncepcję na ten temat. Może spotkamy się i zadam ci więcej pytań na ten temat, to może bardziej będę pewny tego, czego to może dotyczyć.
– OK, tylko kiedy i o której? – spytałam
– Możemy nawet dzisiaj i to choćby zaraz.
– OK. Jestem ciekawa, do jakich wniosków doszedłeś, bowiem to uczucie jest irytujące i niepokojące zarazem.
– Domyślam się, ale na razie nie powiem ci, co wymyśliłem, bo po prostu nie jestem pewien, czy dobrze myślę. Jak się spotkamy i jeszcze więcej na ten temat porozmawiamy, to prawdopodobnie będę wiedział.
– Dobra, to ja już do ciebie pędzę.
– OK. To do zobaczenia za niedługi czas.
– No, do zobaczenia.
Po czym połączenie zakończyło się. Kiedy to nastąpiło, schowałam komunikator do kieszonki na moim udzie i wyszłam z pokoju, wiadomo, zamykając drzwi.
Naprawdę byłam ciekawa, co wymyślił Sebastian i czego dotyczyło to moje dziwne i nagłe uczucie bycia obserwowaną podczas znajdowania się na zewnątrz. No, ale kiedy doszłam do głównego pomieszczenia, zauważyłam że Slade, a jakżeby inaczej, wpatrywał się w hologramowe komputery obserwując miasto. On był w tym bardzo wytrwały, to był fakt. Podziwiałam go za tę nieodpartą wolę obserwacji miasta. W każdym razie, jako iż najprawdopodobniej mnie nie zauważył, cicho obok niego przeszłam i udałam się w kierunku głównego wyjścia z bazy. No, ale gdy drzwi się otworzyły i chciałam wyjść, usłyszałam jego głos:
– A gdzie to się wybierasz?
Słysząc to pytanie, przewróciłam oczami, odwróciłam się i odpowiedziałam:
– Boże, a ty znowu swoje. Idę do Sebastiana, po prostu.
– Po prostu się o ciebie martwię. Jesteś moją córką, więc to logiczne, że nie chcę, aby coś ci się stało. – rzekł, podchodząc bliżej.
– Ja sądzę, że jednak przesadzasz. Jestem już dorosłą kobietą, a poza tym mam nadprzyrodzone zdolności. Uwierz, nic mnie się nie stanie.
– Nigdy nie można mieć stuprocentowej pewności. Jak wspomniałem, jesteś moją córką, więc logiczne, że się o ciebie martwię.
– Dobra, nie ważne. Z tobą nie da się w tym temacie dogadać.
– Po prostu cię kocham. W każdym razie, uważaj na siebie.
– Dobrze, dobrze, będę uważała.
Po tej rozmowie, odwróciłam się i wyszłam na zewnątrz.
Kiedy byłam na dworze, postanowiłam że udam się jeszcze do sklepu, kupić mi i Sebastianowi coś do jedzenia i picia. Podejrzewałam, że byłabym u niego, jak zwykle, dość długo, więc wypadałoby się w coś zaopatrzyć. Poza tym, myślałam też, dlaczego Slade tak przesadnie się o mnie martwił. Podejrzewałam, że dotyczyło to wydarzeń z przeszłości, które się na mnie negatywnie odbiły, ale sądziłam, że i tak, i siak przesadzał. Jednak, w którejś chwili mej drogi do sklepu, poczułam się jeszcze bardziej obserwowana niż normalnie, ale nie zdążyłam się odwrócić, bowiem kiedy chciałam to zrobić, poczułam mocne uderzenie w głowę. Czując to, jęknęłam z bólu i osunęłam się nieprzytomna na ziemię...
Nie wiedziałam, kto mi to zrobił i po co. Nie miałam w Jump City żadnych wrogów, poza Raven, ale wątpię, aby ona była tak okrutna, aby mnie porwać i torturować. Sądziłam, że po prostu będzie chciała mnie jeszcze bardziej pokonać w czasie prawdopodobnych walk, do których doszłoby w przyszłości. Nie rozumiałam więc, dlaczego ktoś mnie ogłuszył oraz nie wiedziałam, czy chciałam się budzić. No, ale chcąc nie chcąc, w końcu obudziłam się. Kiedy otworzyłam oczy, poczułam że leżałam na jakieś zimnej podłodze, a nad sobą ujrzałam szary sufit.
Widząc to, od razu poderwałam się na równe nogi i rozejrzałam po miejscu, w którym byłam. Okazało się, że znalazłam się w całkowicie pustym, szarym pomieszczeniu. Jedyne, co tu się znajdowało, to u góry ścian dwa niewielkie okienka z szarymi kratami, drzwi wyglądające na pancerne i zwisająca z sufitu żarówka. Oprócz tego, na podłodze widziałam trochę krwi. Nie wiedziałam, co to było za miejsce, ale zaczęłam się nieziemsko bać. Nie zdążyłam się jednak zastanowić nad moją sytuacją czy spróbować użyć mych mocy aby uciec, gdyż ujrzałam i usłyszałam, że drzwi ze skrzypnięciem otworzyły się.
Kiedy to nastąpiło, do środka weszło dwóch, dobrze zbudowanych mężczyzn, wyglądających jak dresy z patologicznego osiedla, tylko jak tacy dresiarze, których sensem życia jest siłownia. Widząc, że już się obudziłam, jeden z nich, ten nieco wyższy od swego kolegi, szyderczo uśmiechnął się i rzekł:
– O proszę. Już się obudziłaś, to dobrze.
– Czego ode mnie chcecie?! – spytałam przerażonym głosem, cofając się w kierunku ściany – Przecież ja was nawet nie znam, nic wam nie zrobiłam!
– Wiemy o tym, ale po prostu zobaczyliśmy na mieście taką ładną dziewczynę, to pomyśleliśmy, że jak ładna, to miło się ją będzie torturowało.
– A macie chociaż jakiś powód, że akurat nade mną chcecie się znęcać?
– Nie, ale po co komu powód. Wystarczy, że samo znęcanie się nad innymi jest przyjemne. – wtrącił niższy z nich.
No cudownie, porwali mnie jacyś napakowani sadyści, których jedynym celem życia było znęcanie się nad przypadkowymi osobami. Teraz to miałam przerąbane jak w ruskim zardzewiałym czołgu. I faktycznie, po chwili podeszli do przerażonej mnie i zaczęli się nade mną znęcać. Dzisiaj były to niezbyt wymyślne, ale nadal bardzo bolesne tortury, czyli bicie mnie.
Od teraz, przez dwa miesiące, znęcali się nade mną na różne wymyślne lub mniej sposoby. Nie będę wam tego wszystkiego opisywała ze szczegółami, gdyż nie wiem, jaką macie wytrzymałość na takie brutalne sceny, a nie chciałabym was odstraszyć. Czasami głodzili mnie, ale do pewnego stopnia, gdyż widać polubili znęcanie się nade mną i nie chcieli, abym przedwcześnie umarła. Ja, codziennie bardzo cierpiałam. Nie dość, że te tortury były bolesne, to jeszcze cierpiałam z samotności. Brakowało mi Slade'a i Sebastiana, i modliłam się o to, aby któryś z nich mnie uratował. Nie chciałam umrzeć, byłam jeszcze stosunkowo młoda, więc chciałabym przeżyć. A poza tym, nie chciałam, aby Slade bądź Sebastian znalazł mnie martwą, bowiem wiedziałam, jaki byłby to dla nich cios, szczególnie dla Slade'a. Tak bardzo chciałam, aby któryś z nich mnie uwolnił. Zaczęłam żałować, że tamtego feralnego dnia nie przemieniłam się w niematerialnego orła i nie poleciałam do mego ukochanego, ale co się stało, to się nie odstanie. Nawet nie miałam sił, aby próbować użyć mych nadprzyrodzonych zdolności i się uwolnić. Byłam przy tym bardzo zmęczona torturami oraz tym, że ze strachu prawie w ogóle nie mogłam spać. Tak bardzo chciałam, aby ktoś mnie uratował, szczególnie że dwa miesiące później byłam bliska śmierci.
Aż któregoś dnia, gdy rano siedziałam przerażona i podkulona w kącie pokoju, nagle usłyszałam z korytarza krzyki mych oprawców oraz dźwięk użycia nadprzyrodzonej zdolności i strzałów z karabinu maszynowego. Czyżby Slade i Sebastian razem przyszli mnie oswobodzić? Miałam nadzieję, ale przynajmniej wiedziałam, że ci sadyści już nie żyli, więc dzisiaj nikt by się nade mną nie znęcał. Jednak, kilka minut potem, ujrzałam i usłyszałam otwierające się drzwi, a następnie zauważyłam, że faktycznie, Slade i Sebastian przybyli mnie uwolnić.
Kiedy zaś odwrócili się w moim kierunku i zauważyli w jakim byłam stanie, najpierw przerazili się. Była to normalna reakcja, więc nie zdziwiło mnie to. Bardziej cieszyłam się, że w końcu zostałabym uratowana z tego piekła. Chwilę potem, kiedy ich strach nieco opadł, Slade podbiegł do mnie, po czym podniósł mnie. Kiedy zaś mocno się do niego przytuliłam, chwytając go za kombinezon, aby mieć pewność, że nie spadnę mu z rąk, rzekł:
– Kochanie...Tak się bałem, że zginęłaś...
Pod koniec jego wypowiedzi usłyszałam, że jego głos zaczął się łamać.
– Tato...Tak się bałam, że już nigdy was nie zobaczę... – odparłam słabym i zmęczonym głosem.
– Dzięki Bogu, że żyjesz i, że ci psychole już nigdy nic ci nie zrobią. – wtrącił Sebastian, po czym najprawdopodobniej przeteleportował nas do bazy Slade'a, gdyż usłyszałam dźwięk teleportacji.
Po znalezieniu się w naszym domu, Sebastian rzekł:
– Ja już idę. Przyjdę do was jutro, niech Tristitia odpocznie trochę.
– OK...Dzięki, że pomogłeś mi ją odnaleźć. – odparł Slade.
– Nie ma za co. Przecież ją kocham.
A następnie, ponownie usłyszałam dźwięk teleportacji. Slade zaś, z tego co poczułam, zaczął iść najprawdopodobniej w kierunku mego pokoju. Parę minut potem, gdy tam doszedł, chciał położyć mnie na łóżku, jednak ja nie puszczałam go. Nie chciałam, aby mnie teraz opuszczał. Od razu zmęczonym i jeszcze przerażonym głosem powiedziałam:
– Błagam, nie...
W tym momencie, Slade najprawdopodobniej zrozumiał, gdyż nadal przytulając mnie, usiadł na mym łóżku. Bałam się go puścić, a poza tym, nie widziałam go tyle czasu, że chciałam, aby był ze mną jak najdłużej. No, ale mimo strachu, zmęczenie wygrało i bardzo szybko usnęłam, wiedząc przynajmniej, że już byłam bezpieczna.
Od następnego dnia, Slade opiekował się mną, abym doszła do normalnego stanu zdrowia. Często odwiedzał nas Sebastian i również się mną opiekował. Opowiedziałam im również o wszystkim, co mnie spotkało w tamtym przeklętym miejscu. Jednak, po tym porwaniu, mimo iż stan mego zdrowia fizycznego powracał do normy, to zdrowie psychiczne zaczęło się załamywać. Często, bardzo często siedziałam przytulona do Slade'a lub Sebastiana, chociaż częściej do Slade'a i bałam się ich puścić. Nie wiedziałam dlaczego, po prostu przy nich czułam się najbezpieczniej, więc pewnie byłam pewna, że nic mi przy nich nie groziło. Oprócz tego, często płakałam i, gdy doszłam do zdrowia fizycznego, bałam się wychodzić z bazy. Wiedziałam, że w mym domu nic by mi nie groziło, bo w końcu zostałam porwana będąc na dworze. Także nie mogłam się skupić na mym hobby. Ciągle wydawało mnie się, że ktoś obcy był w pokoju, szczególnie gdy zostawałam w nim sama.
Aż w końcu, Slade wysłał mnie do psychiatry. Długo się opierałam, ale w końcu zgodziłam się, gdyż doszłam do wniosku, że nie chciałam żyć w strachu, mimo iż wiedziałam, że moi oprawcy rozkładali się na podłodze tego miejsca, do którego mnie wzięli. Już zapewne wiecie, jak wyglądały wizyty w takich miejscach i u takich ludzi, gdyż w czasie opowiadania wam mej historii niejednokrotnie o tym wspominałam, więc nie będę powtarzała tego, co już wiadomo. Leczenie długo trwało, gdyż psychiatra wykrył u mnie rozpoczynającą się depresję oraz manię prześladowczą. Wiadomo, było leczenie farmakologiczne, to chyba normalne w wypadku chorób psychicznych oraz leczenie w grupie wsparcia. Na początku bałam się ludzi z tej grupy, ale wraz z upływem czasu zaczęłam się do nich przekonywać.
No i finalnie, po paru latach, powróciłam do zdrowia psychicznego, dzięki Bogu. Przekonałam się już niejednokrotnie, że choroby psychiczne to jedna z największych udręk, więc cieszyłam się, kiedy ostatecznie wyzdrowiałam. Poza tym, podziękowałam niejednokrotnie Slade'owi i Sebastianowi za to, że mnie uratowali i się mną opiekowali.
Od teraz, moje życie wyglądało normalnie. Do czasu jednego planu Slade'a...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top