Rozdział LVIII - Prawda
Ten rozdział dedykuję
Ponieważ jest fajna, a według mnie ten rozdział jest fajny. :-)
___________________________________________
„Doświadczenie dowiodło, że kto nigdy nie ufa, będzie oszukany."
~Leonardo da Vinci
Po zakończeniu pandemii, moje życie znowu wyglądało normalnie. Kiedy dziennikarze wreszcie przestali się do nas dobijać co dnia, znowu ja i Slade powróciliśmy do codziennego trybu życia. Ja wykonywałam jego zlecenia oraz walczyliśmy z Tytanami. Właśnie, Tytani. Kiedy pierwszy raz po pandemii się z nimi zetknęłam, zauważyłam że ubyło im Bestii. Byli tylko Robin, Gwiazdka i Raven. Wyglądało na to, że Bestię pochłonęła pandemia, a najgorsze było to, że przy życiu pozostali na swój sposób potężni Tytani. W końcu Raven była pół demonem oraz miała takie moce jak psychokineza, Gwiazdka była kosmitką z większą od ludzkiej siłą oraz tymi jej zielonymi kulami energii, a Robin po prostu był liderem. Teraz to dopiero miałam utrudnione zadanie pokonania ich, wbrew pozorom. W każdym razie, poza tą codziennością, gdy miałam wolne, zajmowałam się swoim hobby lub wychodziłam na miasto. Jednak, któregoś dnia moje życie nieco zmieniło się.
Otóż, jednego popołudnia, gdy zostałam sama w bazie, bo Slade gdzieś wyszedł, w pewnym momencie usłyszałam za sobą taki dźwięk, jakby ktoś za mną się przeteleportował. Od razu odwróciłam się i, gdy to zrobiłam, ujrzałam Sebastiana. Dzięki Bogu, że przeżył pandemię, bo nie wiem, co bym bez niego zrobiła. Jednak, widząc go, rzuciłam się mu w ramiona i zawołałam:
– Sebuuuś! Ty żyjesz!
– No...Tak, żyję. Dlaczego miałbym nie żyć? – spytał wyraźnie zdziwiony.
– Przecież była ta pandemia. Bałam się, że też wtedy zachorowałeś i umarłeś.
– Spokojnie, mnie nic nie pokona.
– Slade mówił to samo, gdy jako pierwszy wyzdrowiał.
– Wiem, słyszałem z telewizji, że to on uratował USA.
– Zdziwiłabym się, gdybyś się nie dowiedział. Nam tu potem ciągle dziennikarze przychodzili. Uciążliwe to było.
– Domyślam się. Ale przynajmniej zrobił coś dobrego w swoim życiu.
Lecz, po tej rozmowie, postanowiłam że skoro znałam Sebastiana już tyle lat, to wypadałoby mu objawić prawdę o tym, że nie byłam zwykłym człowiekiem, tylko pół demonem. Od razu puściłam go, spojrzałam mu w oczy i powiedziałam:
– Sebastian...Znamy się już tyle lat, więc muszę ci powiedzieć prawdę na jeden temat. Jednak trochę się wstydzę, bo boję się czy mnie nie wyśmiejesz.
– Spokojnie, nie wyśmieję cię. Jesteś moją przyjaciółką, więc nie mam powodu, aby tak robić. – odpowiedział
Po tym zapewnieniu wzięłam głęboki oddech i rzekłam:
– Otóż, ja nie jestem normalnym człowiekiem, tylko...
A następnie przemieniłam się w pół demona i dodałam:
– Pół demonem.
Widziałam zszokowanie i jednocześnie przerażenie na twarzy Sebastiana. Chwilę potem, z zaskoczeniem, zdołał wydusić z siebie tylko:
– Woah...
Chwilę potem, znowu powróciłam do swojej ludzkiej postaci i dodałam:
– Ale nie martw się, nic ci nie zrobię. Nie mam powodów, aby cię krzywdzić.
– Nie wiedziałem, że w takiej delikatnej i wrażliwej dziewczynie jak ty, może tkwić taka potęga. – odparł
– Ja jednak nie lubię mojej drugiej formy. Już od lat jej nie używałam.
– Nie dziwię się. Życie jako pół demon musi być serio ciężkie.
– I takie jest. Ale daje się z tym żyć, szczególnie gdy się to kontroluję.
– W ogóle, to skoro mamy już taki dzień zwierzeń, to ja też muszę objawić ci prawdę na temat mojej dawnej postaci. Nie wyśmiejesz mnie?
– Nie. Ty mnie nie wyśmiałeś, więc ja nie mam powodów, aby cię wyśmiać.
Po tej odpowiedzi, oczy Sebastian zabłysły na czerwono, po czym od góry do dołu przeszła przez niego czerwono-biała taka jakby bariera. Kiedy zniknęła, ujrzałam coś, co przynajmniej mnie przestraszyło. Otóż okazało się, że on kiedyś był pół robotem, nieco podobnym do martwego już Cyborga! Najprawdopodobniej zauważył moje przerażenie, gdyż powiedział:
– Hej...Nie bój się mnie. Nic ci nie zrobię.
Jednak, nim zdążyłam odpowiedzieć, oboje usłyszeliśmy otwierające się drzwi do mego pokoju. Kiedy się odwróciliśmy, ujrzeliśmy że Slade wrócił. Jak on się tu dostał tak, że nie słyszeliśmy, że idzie do dzisiaj nie wiem. W każdym razie, widząc go, Sebastian szybko wrócił do swojej normalnej formy, ale Slade i tak zdążył dostrzec to, jak wyglądał kiedyś, gdyż rzekł:
– Ja pierdooolę. Nie mów mi, że kiedyś byłeś półrobotem.
– Tak było. Myślałem, że w ten sposób pokonam Cyborga, ale oczywiście się nie udało. – odpowiedział Sebastian.
– Było sobie zmaterializować Tristitię, to byś nie musiał się tak użerać.
Po czym oboje się zaśmiali. W tym momencie, ja wytworzyłam dzięki pirokinezie dwie małe dłonie i pacnęłam nimi Slade'a i Sebastiana. W tym momencie, przestali się śmiać, po czym Slade rzekł:
– Ej!
W tym momencie, ja się zaśmiałam i rzekłam:
– No co?
– Nic, nic, ale taka prawda, że w końcu to ty zabiłaś Cyborga. – odparł Slade.
– A Bestię pokonała pandemia.
– Kolejny z Tytanów nie żyje? – spytał wyraźnie zdziwiony Sebastian.
– Tak. Jak spotkałam się z nimi pierwszy raz po pandemii, to przy życiu zostali tylko Robin, Gwiazdka i Raven.
– Też się zdziwiłem, gdy to zobaczyłem, ale przynajmniej będzie ich mniej do pokonania.
– Ale zauważ, że pozostali teraz sami potężni Tytani.
– Cholera, w sumie Tristitia ma rację.
– Fuck. Nie pomyślałem o tym.
– No, ale w końcu musimy ich jakoś pokonać.
– Mam pomysł! Wyślijmy ich wszystkich do elektrowni w Czarnobylu i zostawmy tam na tydzień.
– Zajebiście, tylko że Raven od razu ich przeniesie poza elektrownię.
– Cholera, Slade! Ty wszystko psujesz.
– Taki już jestem.
Jednak, później porozmawialiśmy ze sobą na różne tematy jeszcze około godziny. Po tym czasie, Sebastian musiał wracać do bazy. Kiedy się przeteleportował, Slade wyszedł z mojego pokoju, a ja wzięłam komputer i zaczęłam buszować po Internecie.
Ciekawiło mnie, co przyniosłyby mi kolejne dni...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top