1
Per. Tom
Wkońcu wyprowadzam się od tej... tej ach szkoda gadać najważniejsze że mnie tu nie będzie. Słyszę podjeżdżający samochód. To pewnie Edd. Ktoś puka.
-prosze
-Hej Tom.
-Hej Edd.
-Gotowy do drogi?
-Chyba tak.
W tedy czekoladowłosy zaczą pakować moje rzeczy do samochodu.
-To jedziemy? - zapytał miłym głosem
-OK, tylko się porzegnam.
-To ja poczekam.
Porzegnałem się (chodzi o bliskich) i ruszyliśmy. Jechaliśmy tak jakoś 2 godziny aż wkońcu.
-Jesteśmy na miejscu. - powiedział Edd
Ja się nie odzywałem.
-To wchodzimy?
Pokiwałem głową na tak. Wchodzimy.
-Hej Matt, Tord proszę chodźcie tu!
-Hej Edd-rzekł Matt-A kto to jest?
-To Tom - odrzekł-mówiłem Ci o ty że będzie tu mieszkać.
Usłyszałem że ktoś schodzi po schodach.
-Hej Edd, kogo przyprowadziłeś?
Jak go zobaczyłem od razu TO mi się przyponiało
____________________________________
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top