9

*JUNGKOOK POV*

Odkąd Jimin został moją "dziwką", którą nawet nie jest... Eh zacznijmy od tego, że nie potrafię się nim bawić jak resztą moich zabawek, ten dzieciak jest inny i to mnie przeraża, rozkochał mnie w sobie w dokładnie jeden dzień. Co jest naprawdę dziwne, bo kilka osób nie potrafiło tego zrobić w rok czy nawet dwa a mu się udało w dokładnie godzinę. Jest zadziwiający i taki uroczy, ale wracając mam zamiar go dzisiaj zabrać do wesołego miasteczka. Chłopak opowiedział mi swoją historię od początku do końca i słysząc ją moje serce łamało się na pół, miał odebrane dzieciństwo. Od samego młodu był katowany przez rodziców a później tak po prostu oddali go do domu dziecka. Dlatego nie mogłem go wyruchać jak reszty i też nie mogłem go zostawić. Dzień później, gdy obudziłem się u boku tego malucha, który jeszcze spał miałem zamiar bronić go przed całym światem, trzymać w swoich ramionach i nigdy nie puszczać. 

-Jiminnie-wszedłem do pokoju chłopaka-Gotowy?-ten tylko pokiwał głową i przytulił się do mnie

-Jungkookie, a zabierzemy ze sobą Yoongiego i Hobiego?-spojrzał na mnie z nadzieją

-Nie, kochanie jedziemy sami-pocałowałem go czule w czoło. Pokiwał głową wtulając we mnie-To jest nasza randka-wyszeptałem do jego uszka 

-Naprawdę?-pisnął zadowolony klaszcząc w dłonie, pokiwałem głową z uśmiechem i pociągnąłem go do wyjścia. W drodze na naszą pierwszą randkę, Jimin cały czas podskakiwał na fotelu uśmiechając się. Niby miałbym go skrzywdzić? Jest takim kochanym aniołkiem, że najlepiej bym go schrupał. Po zaparkowaniu przy wesołym miasteczku wyszedłem z auta i otworzyłem chłopakowi drzwi, gdy ten już wyszedł ze środka od razu pognał do kolejki, na diabelski młyn. Zaśmiałem się pod nosem, zamykając auto i sam poleciałem za nim, jeszcze by ktoś go zmacał albo porwał, to bym mu wyrwał jaja. Objąłem chłopca od tyłu i mocno przytuliłem. 

-Kocham cię aniołku wiesz?-wyszeptałem gładząc go po biodrach

-Ja ciebie też, hyung-wymruczał zadowolony 

Uśmiechnąłem się i gdy już w końcu mogliśmy wejść mój aniołek pobiegł jak najszybciej siadając na wolnym miejscu, zaśmiałem się tylko cicho pod nosem i poszedłem za nim siadając zaraz na przeciwko. Po kilku godzinach naszej "romantycznej" randki, dla mnie była romantyczna ale dla Jimina męcząca. Spojrzałem na jego spokojną i śpiącą już twarz z uśmiechem. Zaparkowałem pod domem i wziąłem chłopaka na ręce zanosząc go do środka, położyłem go delikatnie na łóżku i rozebrałem do samych bokserek, sam uczyniłem to samo, położyłem się obok, objąłem go w pasie, optuliłem szczelnie kołdrą i pocałowałem czule w czoło.

-Kocham cię, mój mały diabełku-zaśmiałem się cicho-I miłych snów-wyszeptałem zasypiając 

******************************************
Krótki wiem ;;;; ale w końcu go 
dodaje. Co 9 rozdział bd coś z Kookminem
Także, do następnego♥

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top