64
*YOONGI POV*
Dziś ja wraz z Hoseokiem, Jiminem i Jungkookiem mamy jechać do wesołego miasteczka. Cieszę się bardzo, że w końcu spędzimy cały dzień we czwórkę... Jesteśmy na tej wycieczce, a jeszcze ani razu nigdzie razem nie wyszliśmy, jesteśmy okropnymi przyjaciółmi, ale wracając to ma być prezent dla mnie i Jimina od chłopaków. Jestem taki szczęśliwy będąc narzeczonym Hobiego. Podniosłem się z łóżka i podszedłem do szafy wyjmując z niej ciuchy, które zaraz na siebie nałożyłem. Hoseok poszedł coś załatwić, więc na razie jestem sam, a do chłopaków nie będę szedł bo pewnie są zajęci sobą, a nie chcę im przeszkadzać. Przeciągnąłem się i spojrzałem na wyświetlacz telefonu, gdzie widniało moje zdjęcie ze starszym jak się przytulamy. Na mojej twarzy zagościł delikatny uśmiech i zaraz schowałem telefon do kieszeni przegryzając delikatnie wargę. Za niedługo mamy się żenić, jestem tak cholernie szczęśliwy, że w końcu odnalazłem miłość swojego życia. W końcu nie jestem sam i nie muszę mieszkać w domu dziecka z tymi bezdusznymi ludźmi... Zawsze byłem przez nich gnębiony, a teraz? Teraz ja przynajmniej mam sens swojego życia. Zgarnąłem jeszcze jakąś ciepłą bluzę bo na dworze było chłodno i podszedłem do drzwi zaraz wychodząc z pokoju.
~GODZINA PÓŹNIEJ~
Od jakiejś godziny jesteśmy już w wesołym miasteczku a ja zdążyłem być na każdej atrakcji jaka jest możliwa... No dobra nie licząc kolejki górskiej, która została mi ostatnia. Oczywiście pociągnąłem Hobiego w tamtą stronę, a ten cały blady się zrobił. Dobra może ja też cholernie się boję, ale chce tam iść razem z nim. Rozpromieniłem się, gdy ten kupił dla nas bilety i od razu wsiedliśmy do środkowego wagoniku. Starszy mocno złapał się barierki chroniącej nas przed upadkiem, a j, żeby dodać mu otuchy złapałem za jedną jego rękę i splotłem nasze palce razem zaraz delikatnie ściskając jego dłoń. Zaraz ją delikatnie pocałowałem.
-To chyba ja powinienem robić takie rzeczy, a nie ty-odparł ze śmiechem, przynajmniej oderwałem go lekko od tego, że jesteśmy już jakieś 25 metrów nad ziemią. No ale co się robi dla miłości... Huh to chyba ja powinienem być uke a nie bawić się w seme. Pocałowałem go jeszcze w policzek, a ten się w końcu rozluźnił. Uśmiechnąłem się promiennie i po kilku minutach kolejka się zatrzymała. Wyszliśmy ze śmiechem z naszego wagonika i podeszliśmy do naszych przyjaciół
-Chodźmy na obiad... Jestem cholernie głodny-wymruczałem i zaraz cała nasza czwórka poszła do budki z jedzeniem. Oczywiście każdy wybrał sobie to na co ma ochotę. Po kilku godzinach zaczęliśmy zbierać się już do hotelu, gdzie od razu się wykapaliśmy i opadliśmy zmęczeni na łóżko zaraz zasypiając.
**************************************
Baam mam rozdział :) Jak się podoba?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top