2
*YOONGI POV*
Ten, skurwiel chyba nie myślisz, że będę taką miękką kluchą i od razu wskoczę mu do łóżka. Prychnąłem tylko pod nosem, zgarniając ciuchy i pognałem do łazienki, która była O G R O M N A, woah może jednak spodoba mi się tu? Uśmiechnąłem się pod nosem, wchodząc pod prysznic i zacząłem się myć. Jeśli ten cały mój tatuś, będzie próbował dobrać mi się do spodni, to go skopie tak, że to on nie podniesie tyłka, przez dobry miesiąc. Westchnąłem cichutko, patrząc na swoje odbicie w lustrze, gruby, obrzydliwy Min Yoongi, nikt nie jest perfekcyjny a w szczególności ja. Jestem zwykłym dzieciakiem, z pozoru miłym i inteligentnym tak jak uważają to nauczyciele, którzy nie widzą, że jest kompletnie inaczej. Jestem przeciwieństwem ideału, laski myślą że polecę na ich krzywe nogi i mordy, na których jest więcej tapety niż na moich ścianach w pokoju. Pokręciłem głową, ubierając się i wyszedłem z łazienki idąc do "mojej" sypialni, spakowałem swoje książki i usiadłem na łóżku, żeby "mój" jakże kochany tatuś, nie krzyczał na mnie, że wyszedłem z pokoju, a poza tym niech sobie sam przyjdzie. Prychnąłem tylko pod nosem opadając na miękkie, bardzo miękkie poduszki i wtuliłem się w pościel, po chwili było słychać pukanie do drzwi, przybrałem maskę uśmiechniętego i uroczego dzieciaka, patrząc na niego.
-Gotowy, jesteś maluszku?-oblizał, usta patrząc na mnie, powstrzymałem odruch wymiotny patrząc na niego, z lekkim uśmiechem, a gdyby tak się zabawić? Uśmiechnąłem się zagryzając wargę i spojrzałem na niego. Tatuś szybko się podnieca, czyli że idealnie, trafiłem w jego punkt. Zaśmiałem się pod nosem, opierając głowę na rękach, spojrzałem na niego z maślanymi oczkami
-Tatusiu? jest coś na śniadanie?-szepnąłem przesłodzonym głosem przysuwając się bliżej, ten tylko poluzował krawat, podchodząc do mnie bliżej
-Nie ładnie tak kusić tatusia, wiesz?-wymruczał mi do ucha, pchając mnie na łóżko, czyli tak chcesz się bawić?
-Tatusiu?-wymruczałem, przysuwając się do niego-Teraz nie jest na to czas-objąłem jego szyję rękoma-Muszę jechać do szkoły-oblizałem usta patrząc na niego
-Dzisiaj zrobię ci wolne-szepnął, wsuwając dłoń pod moją koszulkę-A za kuszenie mnie, czekać cię kara-zaśmiał się słodko, zrywając ze mnie koszulkę. Dobra teraz zaczynam się bać. Chłopak rozebrał mnie do końca i zdjął pasek ze swoich spodni.-Wypnij się, maluszku-zrobiłem to co kazał, nie mam zamiaru zostać wyruchany przez niego, jeszcze nie teraz-Radze ci liczyć, masz 10 klapsów, jeśli się zgubisz licz od początku. Uśmiechnął się słodko, całując mnie w kark, po chwili poczułem mocne, aż za mocne uderzenie w pośladki. Zacząłem liczyć, choć przy 6 byłem cholernie wykończony, łzy leciały mi już ciurkiem. Ten facet jest chory i to bardzo chory. Po 10, opadłem bez siły, po woli zasypiałem, przed samym zaśnięciem usłyszałem przy uchy ciche.
-To dopiero początek maluszku, Śpij dobrze-Teraz kompletnie odleciałem do Krainy Morfeusza
****************************************
2 rozdział poszedł w obroty podoba się?
Jeśli tak zostawcie komentarz lub gwiazdkę
Miłego dni! <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top