I
Otworzyłem oczy czując jak mój oddech przyspiesza,a moja klatka porusza się w szybkim tępię. Po krótkiej chwili próbuje się uspokoić biorąc głębokie oddechy, kiedy już mi się udało opanować sytuacje spojrzałem na zegarek który znajdował się po prawej stronie łóżka na małej szafce.
-Dopiero dziewiąta. - Westchnąłem cicho zamykając swoje oczy, przykryłem twarz kołdrą próbując zasnąć kolejny raz, lecz niestety moje myśli nie pozwalały mi na to.
To kolejny raz, w sumie kolejny raz od paru miesięcy gdy widzę tego chłopaka w moich snach, na początku nie przejmowałem się tym za bardzo ale po dłuższym czasie sny z nim zaczęły wyglądać jak jawa, jakby było to prawdziwe życie. Na swoim ciele poczułem delikatne dreszcze spowodowany wspomnieniami z dzisiejszego snu. Co miały oznaczać wypowiedziane przez niego słowa, że jutro wszystko stanie się jawą? Czy ja naprawdę już oszalałem myśląc o tym z dreszczem podekscytowania? Przetarłem swoją twarz dłońmi po czym przymknąłem oczy aby po chwili usiąść na łóżku.
-I tak już nie zasnę -Mruknąłem sam do siebie wstając powoli z łóżka przy czym założyłem kapcie i ruszyłem powolnym krokiem na początku do kuchni aby przygotować sobie świeżą kawę, lecz gdy zauważyłem ten nieporządek podrapałem się po głowię.- Mieszkanie samemu jest takie ciężkie. -Mruknąłem zrezygnowany po czym otworzyłem drzwiczki jednej ze szafek aby wyjąć z niej jakiś worek. Kiedy już mi się to udało posprzątałem wszystkie śmieci oraz włożyłem naczynia do zmywarki. W czasie kiedy wszystkie moje kupki brały swój prysznic ja tez postanowiłem to uczynić, tak więc udałem się do łazienki i wszedłem pod prysznic od razu relaksując się ciepła wodą która kroplami spływała sprawnie po moim spiętym ciele, dzięki czemu mogłem chodź trochę się rozluźnić. Przeczesałem swoje mokre włosy do tyłu biorąc do ręki szampon. Mój pobyt w łazience nie trwał zbyt długo, mógłbym stawiać, ze z jakieś piętnaście minut chodź sam czułem się jakby minęło kilka godzin. Czysty w czystej bieliźnie udałem się do kuchni gdzie własnie skończyły się myć naczynia, opróżniłem zmywarkę i zrobiłem sobie kawę. Z czystym i pełnym kubkiem otworzyłem lodówkę która bez żadnego zszokowania świeciła pustkami. Można by pomyśleć, że moje życie jest jakieś nie szczęśliwe? Albo, że przechodzę jakieś załamanie? Ale nie, to po prostu egzaminy na studiach wyprały ze mnie jakiekolwiek życie, ale na szczęście wczoraj już wszystko się skończyło wiec mogłem odetchnąć z ulga i wrócić do normalności.
****
Wysiadłem z auta zamykając je z kluczyka kierując się po chwili do czekających na mnie przyjaciół.
-Dłużnej już się nie dało prawda Jooheon?
-Właśnie zawsze musimy tylko na ciebie czekać.
-A kazał wam ktoś?- Zapytałem się patrząc na nich z powagą - No właśnie nie kazałem to wasza przyjacielska miłość do mnie kazała wam czekać aż przyjadę żeby nie było mi smutno gdy się okaże, że nie udało mi się zaliczyć semestru. - Powiedziałem udając smutnego.
-Taa a potem płacić niby za ciebie w barze, my już znamy te twoje wspaniałe sztuczki.
-Cieszę się przyjacielu, że rozumiesz o co chodzi w naszej przyjaźni. - powiedziałem po chwili ruszając w stronę uczelni. - Idziecie czy macie zamiar stać tam do wieczora?
Zacząłem kierować się z chłopakami do wywieszki z wynikami egzaminów, kiedy byliśmy już na miejscu poczułem ten znajomy zapach który zawszę czułem w snach. Zacząłem się rozglądać, może ktoś miał podobne perfumy o tym zapachu lecz gdy zauważyłem idącego chłopaka z teczką coś w głowie kazało mi za nim iść, a zapach lawendy z każdym krokiem był coraz mocniejszy.
-Zaczekaj! - Krzyknąłem, a gdy na mnie spojrzał byłem już pewny to był on. Chciałem go dogonić, spytać się kim jest lecz zamiast tego wpadłem niechcący na panią profesor.
-Gdzie się tak spieszysz? Sprawdziłeś już wyniki?- zapytała uśmiechając się, odwzajemniłem jej uśmiech.
-Ach nie, właśnie miałem iść sprawdzić pani profesor - Odpowiedziałem po chwili zawracając. Co to miało być? Może moja świadomość po prostu robi mi głupie żarty, jak ktoś ze snów może pojawić się w prawdziwym życiu?
-Stary gdzie ty poszedłeś?- Usłyszałem głos chłopaków.
-Ja? Do toalety, a co jak wyniki? Kto dzisiaj płaczę i komu stawiamy drinki?- Zapytałem śmiejąc się.
-Na pewno nie tobie, zaliczyłeś wszystko więc każdy płaci za siebie. - Zaśmieli się, a po chwili ruszyliśmy w stronę wyjścia z uczelni.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top