34. Pieniądze

- Dobra, mów kim jest do cholery Lucas? - spytałem, próbowałem wymyślić jakiś plan działania.

- Lucas jest nowym nabytkiem Flynna. Jeździ dla niego od około dwóch tygodni. Jest dobry, bardzo dobry. Najlepszy z jego całego gangu.

- Przestań mówić to słowo. Rany ludzie wy żyjecie w jakimś opóźnieniu. Gangi nie są już modne. - przerwałem mu. - Jest lepszy ode mnie?

- Nie wiem czy jest lepszy. Sądzę, że możecie być na tym samym poziomie.

- Ja pierdole. - załamałem się. Wkopałem się i to bardzo.

- Może jeszcze jakoś uda nam się ciebie z tego wykręcić. - Liam próbował mnie pocieszyć.

- Nie wyjdę na pizdę, Liam. - powiedziałem - Muszę pomyśleć. Załatw mi motocykl i wszystko co potrzebne. I błagam unikaj Stylesa.

- Dobra. - kiwnął głową. - Widzimy się za chwilę na linii startu. - szybkim krokiem odszedł ode mnie, żeby wszystko załatwić.

Nie przemyślałem tego. Zupełnie tego nie przemyślałem. To był impuls. Flynn mnie zmanipulował. A teraz przez tego chuja stoję pośród tych wszystkich ludzi i muszę zastanawiać się co mam zrobić. Muszę pojechać. Nie ma innej opcji. Muszę to wygrać. Nie chcę mi się bawić w tej śmieszne gangi, ale przybiłem zakład. Nie mogę odpuścić ani przegrać. Nie chcę pracować dla Flynna. Nawet jeśli przegram to nie będę miał szansy tego zrobić, bo Styles mnie zabiję, nie tylko mnie. Patrząc na to jaki impulsywny i nerwowy czasem potrafi być to pozabija wszystkich tutaj zebranych.

Żeby nie tracić czasu zacząłem szukać znanych mi ludzi. Przepychałem się nie zwracając uwagi na innych. Nie mam teraz na to czasu. Muszę się pośpieszyć. W końcu znalazłem osoby których szukałem. Niall i Zayn stali w tym samym miejscu co wcześniej tylko tym razem były z nimi dwie osoby.

- Musicie mi pomóc. - powiedziałem szybko. Wszyscy momentalnie spojrzeli na mnie.

- Nie będę z tobą gadać. - bruknął Niall popijając swój napój.

- Niall błagam cię. Wiem, że jesteś na mnie wściekły, ale wdepnąłem w wielkie bagno. - wyjaśniłem.

- Co się stało? - spytał Zayn.

- Założyłem się z Flynnem. - odparłem.

- Założyłeś się z Flynnem? Gościu na łeb upadłeś? - odezwał się chłopak którego nie znałem.

- Podpuścił mnie. - wytłumaczyłem szybko.

- O co się z nim założyłeś? - zapytał Malik próbując dowiedzieć się czegoś więcej.

- Jeśli wygram on da mi dwieście tysięcy, a...

- Ile?! - krzyknęli wszyscy na raz.

- Ludzie skupcie się! Jeśli do cholery przegram będę musiał dołączyć do jego durnego gangu. - powiedziałem, a po moich słowach Niall wypluł całe picie na ziemię.

- Pojebało cię?! - krzyknął Niall. - Zwariowałeś do reszty?

- Hej, uspokójcie się. - rzekł Zayn. - Sytuacja rzeczywiście jest do dupy, ale nie jest tak źle. Przecież jesteś lepszy od Flynna. Wygrałeś z nim już dwa razy.

- Tylko, że ja nie ścigam się z Flynnem.

- Nie? To z kim? - zapytał.

- Z jakimś Lucasem. Nowym nabytkiem Flynna. - powiedziałem, poczułem dłonie Nialla na mojej koszulce.

- Ty idioto! - krzyknął wściekły Niall. - Nie ma kurwa szans, że z nim wygrasz! Musisz to odkręcić.

- Niall uspokój się. - Zayn odsunął Nialla ode mnie. - Jednak masz rację. Louis musisz to odkręcić. Lucas jeździ dużo lepiej niż cały gang Flynna. Możliwe, że jeździ lepiej od ciebie.

- Harry się na to zgodził? - zapytał Niall próbując się chociaż trochę uspokoić.

- On... nie ma o tym pojęcia. - powiedziałem niepewnie.

- Kurwa mać. Louis, mam wrażenie, że cały mózg ci wyparował. - przyznał blondyn.

- Niezbyt pochlebny komplement.

- To nie był komplement. - odezwał się znowu ten sam chłopak co wcześniej. Zjechałem go wzrokiem, ale się nie odezwałem. Spojrzałem na telefon, gdy tylko poczułem wibrację.

- Muszę iść na start. - powiedziałem i szybkim krokiem odszedłem. Chłopaki poszli za mną. Niall przez całą drogę wypominał mi jaką głupotę zrobiłem.

- Mam wszystko. - powiedział Liam widząc mnie. Zauważyłem jak jego wzrok na moment zatrzymuję się na chłopakach za mną. Potem od razu spojrzał na mnie próbując zignorować Zayna i Nialla.

- Cześć Payno. - powiedzieli obydwoje. Chłopak tylko kiwnął do nich głową. Podał mi rękawice, zacząłem je zakład rozglądając się.

- Spotkałeś Stylesa? - spytałem.

- Nie, ale to kwestia naprawdę krótkiego czasu zanim się dowie. Lepiej żebyś już wtedy był po wyścigu.

- Który to jest ten Lucas? - zapytałem. Niedaleko nas przy motocyklu stało parę osób, z nich wszystkich znałem tylko Flynna i tego Andrew.

- Tamten w czerwonej obcisłej koszulce. - odpowiedział. Znalazłem wzrokiem wysokiego, bardzo dobrze zbudowanego chłopaka o ciemnych krótkich włosach. Robi wrażenie. Przyjrzałem się jego twarzy, miał lekki zarost.

- Przecież on wygląda jakby podchodził pod trzydziestkę. - powiedziałem przyglądając mu się uważnie.

- Bo tak może być. Nie wiem jeszcze zbyt wiele o nim, ale napewno już jest dorosły. - odparł podając mi kask. Wziąłem głęboki oddech i założyłem kask na głowę. - Wygraj to Tomlinson, bo nie widzi mi się umierać w wieku siedemnastu lat.

- Ciebie Styles zabije tak, żeby cię nie bolało, mnie będzie torturować. - rzekłem zestresowany.

- Ty jesteś Louis. - obcy głos dotarł do moich uszu. Spojrzałem na chłopaka przede mną. Lucas.

- To ja. A ty jesteś Lucas. - podałem mu dłoń, starszy przyjął ją bez wachania.

- Słyszałem, że jak na szesnastolatka naprawdę dobrze jeździsz. - odparł.

- Mam siedemnaście. - powiedziałem. - Również słyszałem, że jesteś dobry.

- Więc będziemy mogli przekonać się który z nas jest lepszy. Będę z tobą szczery, nie interesuje mnie co ty będziesz mieć z wygranej. Ja chcę się po prostu dobrze bawić i dostać kasę. Także powodzenia.

- Wzajemnie. - rzuciłem. Lucas odszedł od nas. - Milusio. - stwierdziłem patrząc na trójkę chłopaków przede mną.

Wsiadłem na motocykl przygotowując się do startu. W międzyczasie Liam objaśnił mi wszystkie zasady tego wyścigu. Próbowałem chociaż trochę się zrelaksować, ale stres w moim ciele był ogromny. Jak zawsze dziewczyna wyszła na sam środek z flagą. Zerknąłem w bok, a moim oczom ukazał się Styles któremu udało się przepchnąć przez wszystkich ludzi. Widziałem jak z niedowierzaniem patrzy na mnie, a potem zaczyna krzyczeć na niczemu winnemu Liama. Skupiłem swój wzrok na dziewczynie, zaczęła machać flagą, a z głośników wyszedł sygnał oznaczający rozpoczęcie wyścigu.

Silniki wydały charakterystyczny dźwięk, a my ruszyliśmy. Motocykl wyrwał do przodu, a ja poczułem znajome napięcie w ciele. Byłem skupiony, widziałem tylko tor przed sobą. Obok mnie Lucas wystrzelił jak pocisk. Ledwo zdążyliśmy przekroczyć linię startu, a już jechaliśmy niemal ramię w ramię.

Pierwszy zakręt, szybki i szeroki, nie wymagał większej finezji. Przeciąłem go płynnie, a kątem oka widziałem, jak Lucas robi to samo. Ani centymetra przewagi. Myślałem, że może odpuści na prostych, ale on trzymał się blisko. Na drugim zakręcie wziął mnie od wewnętrznej. Niespodziewanie, bez chwili wahania.

-Dobra, jest szybki. - powiedziałem pod nosem, wciskając gaz, by trzymać się za nim. Lucas wyszedł z zakrętu idealnie, ale ja nie zamierzałem tak tego zostawić.

Prosta między drugim a trzecim zakrętem była długa, idealna na atak. Wcisnąłem gaz do końca i wysunąłem się przed niego. Usłyszałem ryk jego silnika, kiedy próbował odzyskać prowadzenie, ale nie pozwoliłem mu. Trzeci zakręt wziąłem ciasno, niemal dotykając kolanem asfaltu.

Na wyjściu z zakrętu Lucas znowu był tuż obok. Nie wiem, jak to robił, ale ani na moment nie tracił dystansu. Czułem, jak adrenalina pulsuje w moim ciele. Przez następne dwa zakręty walczyliśmy o każdy centymetr toru. Raz on był z przodu, raz ja.

Piąte okrążenie było niemal identyczne. Na prostych Lucas przyspieszał tak, jakby jego motocykl miał dodatkowy bieg. W zakrętach nie ustępował mi na krok. Każdy ruch, każdy manewr wymagał maksymalnej koncentracji.

Siódmy zakręt był jednym z trudniejszych. Szybki, ciasny i wymagający. Lucas spróbował wyprzedzić mnie od zewnętrznej, ale nie udało mu się. Blokowałem go, jednocześnie starając się nie stracić prędkości. Na chwilę odpuścił, ale wiedziałem, że zaraz zaatakuje.

Kiedy wjechaliśmy na ostatnie okrążenie, czułem, że wszystko sprowadza się do jednego zakrętu - ósmego. Zawsze to on decydował o wygranej. Był ostry, wymagający i zdradliwy. Wielu się tam wykładało, a jeszcze więcej traciło cenne sekundy.

Lucas prowadził, ale tylko o włos. Na siódmym zakręcie próbowałem go wyprzedzić, ale zamknął mi drogę. Byłem zmuszony zwolnić, tracąc ułamki sekund. Teraz wszystko zależało od ostatniego manewru.

Widziałem, jak przygotowuje się do ósmego zakrętu. Pojechał szeroko, najwyraźniej licząc na lepsze wyjście na prostą. To był dobry ruch, ale nie idealny. Wszedłem w zakręt od wewnętrznej, ryzykując maksymalnie. Motocykl drżał, ale trzymałem się.

Na wyjściu z zakrętu byłem tuż obok niego. Nasze motocykle niemal się stykały, a my jechaliśmy łeb w łeb. Wcisnąłem gaz do końca. Meta zbliżała się błyskawicznie.

Wpadliśmy na nią niemal jednocześnie. Nie wiadomo kto wygrał. Spojrzałem w bok, Lucas patrzył na mnie z tym samym pytaniem w oczach. Chłopak zsiadł z motocykla i podszedł bliżej. Byłem gotowy na komentarz, ale on tylko skinął głową. W jego oczach widziałem coś, co przypominało szacunek. Przebił mi piątkę przyznając, że jestem nawet lepszy niż mówią.

Wokół robiło się głośno, bo nadal nie znane były wyniki tego wyścigu. Stres cały czas był w moim ciele. Zdjąłem kask z głowy kładąc go na ziemi. Gdy tylko się wyprostowałem poczułem szarpnięcie.

- Oszalałeś? - spytał wściekły Styles trzymając mnie mocno za ramię.

- Przecież jeszcze nic nie wiadomo.

- Prosiłem cię kurwa o jedną rzecz i nawet tego nie możesz zrobić? Do cholery jasnej Tomlinson czy ty się zmieniłeś mózgiem z kurczakiem? - powiedział ściskając jeszcze mocniej moje ramię.

- To boli. - odparłem zerkając na moje ramię. Styles nie zareagował tylko patrzył na mnie wściekły.

- Ej ty! Nie słyszałeś? Powiedział, że go to boli. Puść go. - odezwał się Lucas który przysłuchiwał się naszej rozmowie. Styles spojrzał na niego morderczym wzrokiem, ale jego uścisk zelżał.

- Dlaczego to zrobiłeś? - spytał po chwili.

- Flynn mnie podpuścił. Zaczął nazywać tchórzem i takie tam.

- Jesteś od niego o tysiąc razy mądrzejszy, naprawdę jak mogłeś tego nie przemyśleć.

- Odkąd zadaje się z tobą to obniża mi się iq. - powiedziałem patrząc prosto w jego zielone oczy.

- Zabawne. - mruknął puszczając mnie. - Lepiej módl się, żebyś wygrał, bo nie pozwolę, żeby Flynn cię zabrał.

- Liam ci powiedział?

- Nie musiał. Informacje szybko się rozchodzą. - wyjaśnił. W naszym kierunku szli Niall, Liam i Zayn. Przetarłem dłonią twarz i zacząłem poprawiać swoje włosy które zepsuły się od kasku.

- Szczerze to był chyba jeden z najlepszych wyścigów jakie tutaj były. - wyznał Zayn. - Byłeś świetny Louis.

- Dzięki. - odpowiedziałem i przeżegnałem się po czym złożyłem dłonie jak do modlitwy.

- Co ty do cholery robisz? - zapytał Styles.

- Modlę się, nie widać? Warto spróbować wszystkiego.

- Wyszła informacje, że dzielą was centymetry i muszą dokładnie sprawdzić nagrania. - odezwał się Liam. Wypuściłem powietrze przez usta, muszę to wygrać.

- Jak bardzo jesteś na mnie zły? - spytałem po chwili Stylesa. Nie obchodziło mnie teraz, że chłopaki stoją obok nas i mogą wszystko usłyszeć.

- Czy jestem na ciebie zły? - sarkazm bił od niego. - Tomlinson jestem na ciebie wściekły. Ty naprawdę nie możesz chociaż raz posłuchać się kogoś innego.

- Oj tam. W najgorszym przypadku i tak nie dołączę do gangu Flynna. Wiesz dlaczego? Bo ty zabijesz i mnie i jego. - chłopak pokręcił z niedowierzaniem głową.

- Módl się lepiej dalej. - rzucił i popatrzył na chłopaków obok nas.

Również na nich spojrzałem, między nimi nawiązała się mała rozmowa. Może uda im się odnowić kontakt. Liam z pewnością za nimi tęskni i nie chodzi w tym tylko o uczucia jakimi darzy Zayna, ale oni są przyjaciółmi. Znają się od wielu lat, nie łatwo tak zapomnieć o tak ważnych osobach ze swojego życia.

Zacząłem bawić się się sygnetem który dał mi Styles. Przez moje ciało co chwilę przechodziły ciarki. Moje serce cały czas biło szybciej niż zazwyczaj.

- Stresuję się. - powiedziałem chwilę później szeptem do Stylesa.

- Ja też. - odpowiedział, położył swoją dłoń na dole moich pleców.

- Ktoś zobaczy. - rzekłem próbując się odsunąć od niego.

- Spokojnie, przecież to nic takiego. Zwykły gest wsparcia. - stwierdził i wzruszył ramionami. Przełknąłem ciężko ślinę i próbowałem trochę uspokoić serce.

- Mamy wyniki! - krzyknął ktoś. Spojrzałem w tamtą stronę, chłopak który kamerował każdy wyścig zaczął machać w naszą stronę. Wszyscy w piątkę ruszyliśmy w jego stronę. Flynn z Lucasem również od razu podeszli do niego. Zauważyłem jak Styles wręcz pędzi w stronę Flynna, nawet nie zdążyłem zareagować, a Styles złapał go za koszulkę

- To ostatni raz kiedy się z nim o cokolwiek zakładasz, rozumiesz? - powiedział wściekły. Flynn odepchnął Stylesa od siebie. Ewidentnie nie spodobało mu się, że chłopak się na niego rzuca.

- Odpierdol się Styles. Nie masz nic do gadania w tej kwestii.

- Oczywiście, że kurwa mam. Tomlinson należy do mnie.

- Chcę wam tylko przypomnieć, że ja nie jestem kurwa rzeczą. - odezwałem się. - Czy możemy poznać wyniki? - spytałem, żeby przerwać ten cyrk.

- Przybliżyliśmy nagranie najbardziej jak się dało. Normlanie uznaliśmy, że jest remis, ale z racji, że tutaj mocny zakład jest to trzeba wyłonić zwycięzcę. Tak więc okazuję się, że wygrałeś... ty. - wskazał na mnie. Czułem jakby kamień spadł mi z serca.

- Tak! - krzyknęliśmy wszyscy razem. Ludzie z ekipy Stylesa zaczęli się cieszyć. Styles chyba nie mógł opanować szczęścia, ponieważ podszedł do mnie po czym podniósł do góry i zaczął obracać wokół własnej osi.

- Wygrałeś! - krzyknął podekscytowany. Założyłem dłonie za jego szyję, żeby nie spaść. Po paru sekundach Styles zdał sobie sprawę z tego co zrobił i postawił mnie na ziemi. Trochę niezręcznie.

Odwróciłem się w stronę ludzi sprawdzić czy ktoś zwrócił uwagę na nasze zachowanie. Na całe szczęście wszyscy byli zbyt zajęci sobą. Oprócz jednej osoby, Flynna. Starszy patrzył na mnie wściekły. Uśmiechnąłem się cwanie po czym podszedłem do niego.

- Kasa. - powiedziałem bez ogródek. Jego szczęka zacisnęła się jeszcze mocniej. Lee schylił się w moją stronę.

- I tak kiedyś cię dorwę chłopaczku. Zemszczę się w najmniej spodziewanym momencie. Wy wszyscy pożałujecie, że kiedykolwiek zadarliście ze mną. - wyszeptał mi do ucha po czym się wyprostował. - Twoje pieniądze. - Andrew który był obok podał mi plecak. - Lepiej nie wychodz sam po zmroku. - ostrzegł. Prychnąłem na jego słowa i zabierając plecak odszedłem od niego.

- Twoje pieniądze. - podałem plecak Stylesowi. - Biorę pięćdziesiąt tysięcy. - odszedłem. Mam świadomość tego, że Flynn nie rzuca swoich słów na wiatr. Na pewno będzie chciał się w jakiś sposób zemścić.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top