OneShot

Dzień w którym część ZakShotu sprzeciwiła się Erwinowi i posłuchała się taksówkarza ze sprawie rozwodu. Myślał, że to był dzień gorszy niż dzień w którym stracili jednego z ważniejszych członków ich grupy.

Od tamtego czasu nie było to samo. Doszedł do nich Speedo, który razem z Vasquezem udają i wyżekają się tego, że nie są parą. Wiele związków sie rozwiodło, przykład, Nicollo z Kylie, David z Summer.

Dostali mechanika na którego oddali w cholerę pieniędzy. Oddali BurgerShota od którego to wszystko powstało.

Wiem, odbiegam od tematu. Wracając; w dniu kiedy Erwin siedział w celi a przed nim witał się Gregory Montanha z Heidi Bunny i razem się śmiali coś w nim pękło. Stał się jakby pusty? Inaczej, stał sie maszyną bez uczuć czy czegokolwiek.

Kilkanaście dni później jechał z Nicollo szukać rzeczy do napadu na Jubilera. Rozglądali sie dokładnie dookoła bazy wojskowej Zancudo, gdy nagle do Knuckles zadzwonił telefon. Chcąc nie chcąc wyciągnął go i przyłożył do ucha.

- Słucham.

Wypowiedział swoją formułkę, którą mówił zawsze. Nie spoglądał nawet na rozmówcę czy kto dzwoni.

- Hejka.

Usłyszał głos swojego dawnego męża, Gregorego Montanhy. Jego lewy kącik poleciał do góry.

- Słuchaj, byłaby opcja, żebyś udzielił mi ślubu?

Gwałtownie zahamował aż wypadł telefon jego pasażerowi. Dostał zdziwiony i pytajacy wzrok Nikodema. Nie słuchał reszty tylko ślepo wgapiał się w punkt przed sobą. Gdy usłyszał, że Gregory nic nie mówi odpowiedział szybkie:

- Okej.

Rozłączył się nie mówiąc żadnego pożegnania. Wysiadł z auta a za nim dalej nic nie wiedzący Nicollo. W jego głowie kotłowały się myśli co zrobić. Jemu tak cholernie zależało. Od samego początku chciał zostać z nim i cieszyć się z tego, że był przy nim, lecz słowa, które wypowiedział nie ze swojej woli wszystko zepsuły.

- Erwin?

Odezwał sie Carbonara widząc jak siwowłosy rozwala się psychicznie. Zaczął się martwić o swojego brata przez jego stan. Nie wyglądał zbyt dobrze przez ostatnie dni. Poczuł wibracje w dłoni. Zerknął na powiadomienia w telefonie. Nie mówiąc nic rzucił telefon o drzewo naprzeciw niego.

- Erwiś?

Nicollo był coraz bardziej zaniepokojony wyglądem swojego brata. Podszedł do złotookiego i go przytulił, Erwin osunął się na ziemie a Nico razem z nim.

- Wiesz co Carbo jest grane?

Lekko się zaśmiał przez łzy i popatrzył na brata, ten jedynie popatrzył na niego pytającym wzrokiem.

- Że Montanha do mnie zadzwonił z pytaniem o to bym odprawił mu ślub.

- Mhm, coś dalej musi być.

Siwowłosy pociągnął nosem, a Nikodem potarł dłonia jego plecy by czuł, że ma w kimś wsparcie.

- Że ten ślub... ma być z Heidi.

Odwrócił wzrok na ocean, spokojny. Inny niż sytuacja na lądzie. Białowłosy już nic nie powiedział tylko bardziej zamknął starszego w uścisku i wyciągnął telefon. Zadzwonił do jednej z osób ich legednarego Trio.

- Davidku, trzeba zgarnąć Heidi i Montanhę.

Siwowłosy słabo uśmiechnął się do wyższego. Dziękował, że ma kogoś takiego jak on przy sobie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top