Dom Scotta I Lekki Szok Cz.2
Theo był w lekkim szoku widząc w drzwiach dziewczynę ,stado również było zdziwione jej obecnością .Jeszcze większym zdziwieniem było tak jak Liam zachowywał się przy niej .Od razu się przytulili ciepło a na twarzy bety zagościł uśmiech .
-Hayden wróciła niedawno i pomyślałem ,że dobrze bybyło żeby do nas wpadła .-odparła beta odwieszając kurtkę dziewczyny na pobliski wieszak.
-cześć wszystkim ,dawno się nie widzieliśmy .-odparła uśmiechając się do wszystkich nieśmiało.
Każdy mruknął jakieś powitanie i po chwili zajeli się własnymi rozmowami w salonie. Liam przesunął się na kanapie by Hayden usiadła i natychmiast zaczeli rozmawiać o wyjeździe i o aktualnych sprawach które dziewczyna przegapiła .Podczas gdy oni prowadzili żywą rozmowę ,w kącie pokoju siedział na parapecie Theo patrząc w okno i z całych sił próbował zamaskować swoją urazę i rozczarowanie spowodowane zaistniałą sytuacją .Odwrócił głowę słysząc śmiech Hayden a następnie Liama .Otulił się ramionami i westchnął ponownie patrząc na las pokryty śniegiem .Po chwili poczuł obecność drugiej osoby .
-przepraszam cię za niego ,nie wiem co się z nim ostatnio dzieję -powiedział skruszony Mason .
-nie masz za co przepraszać .-Theo delikatnie się uśmiechnął
-nie martw się nią ,dopiero za 2 tygodnie wraca do starego domu co oznacza ,że będziesz miał nadal Liama na wyłączność ,po za tym Theo jeśli mogę być szczery to jesteś sto razy lepszy od Hayden i nigdy go nie zostawiłeś ,byłeś przy nim gdy cię potrzebował .To wiele znaczy dla mnie jako jego przyjaciela .Pamiętaj ,że co by się między wami nie działo masz moje całe poparcie.-odparł Mason z uśmiechem i położył ręke na ramieniu chimery .
-moje też -odparł głos za nimi
-nie skradaj się tak Corey ,prawie zawału dostałem -poskarżył się drugi chłopak a Theo pokręcił głową z uśmiechem.
-dziękuję chłopaki ,to wiele znaczy -Theo uśmiechnął się szczerze a chłopcy odwzajemnili uśmiech .Chimera poczuła ulgę po tym wszystkim co usłyszała .
Po godzinie wszyscy zaczeli się zbierać .Robiło się też coraz zimniej i ciemniej więc Theo wiedział,że musi wrócić do auta. Spojrzał po wszystkich zastanawiając się kogo powinien zapytać o podwózkę .Nie był pewien co powinien zrobić .Lidia pożegnała się i wyszła z domu ,Stails powiedział,że jeszcze zostanie a Theo nie chciał narzucać się Derekowi który zapewne zostanie razem z nim w domu Scotta .Chciał nawet zapytać Masona bo w końcu mają wolne miejsce w aucie .Po chwili tak zrobił .
-nie ma problemu Theo ,jasne ,że cię podwieziemy .-odparł z uśmiechem Hewitt .
-Theo nie może z nami jechać ,obiecałem Hayden ,że ją podwieziemy do domu.-odparł Liam patrząc na stojącą obok niego czarnowłosą .Theo zacisnął usta w wąską linię ale po chwili odparł cicho
-nie ma problemu,przejdę się .Bieg dobrze mi zrobi w wilczej formie. -uśmiechnął się maskując ból w oczach .
-jesteś pewien Theo? Na zewnątrz jest z -18 a w głębszych partiach lasu może być nawet -25 stopni .-Corey zmartwiony sprawdził aktualną temperaturę w telefonie .
-dam radę ,mam grube futro -zapewnił ciepło Theo i po chwili przyciągnął Coreya do uścisku a potem Masona .Chłopcy zaśmiali się obejmując chimerę .
-skoro to żaden problem to chodzmy ,Hayden musi być jutro wcześniej by złożyć papiery do szkoły.-odparła ochoczo beta .Mason zgromił go gniewnym spojrzeniem a następnie wywlókł za dżwi .corey poszedł za nimi .
-co jest ? -burknął liam zaskoczony reakcją przyjaciela
-ty się jeszcze pytasz??? Przejmujesz się bardziej o to że Hayden spóźni się oddać jakieś gówniane papiery do liceum zamiast o swojego własnego chłopaka który będzię ganiał po lesie w minus 25 stopni i nie martwisz się o niego?? Theo może dostać hipotermii albo gorzej!! Mam Ci przypomnieć ,że zbywałeś go przez cały dzisiejszy wieczór a jak tylko pojawiła się Hayden to od razu zacząłeś z nią rozmawiać i zachowywałeś się do niej 10 razy lepiej w przeciągu 5 minut niż dla Theo przez cały dzień ?? -warknął wkurzony.
-daj spokój ,Theo spędza czas albo sam albo ze stadem .po za tym Hayden nie widziałem od pół roku.-burknął
-Liam Theo ma wymagającą alfę więc chce sprostać wszystkiemu a z Hayden z tego co wiem piszesz od 4 miesięcy tak?
-4,5 miesiąca. -poprawił
-nieważne-westchnął
-chodzmy bo robi się zimno -westchnął Corey i wziął za rękę Masona .Po chwili z domu wyszła Hayden posyłając Liamowi delikatny uśmiech .
W domu Theo nerwowo łamał palce i je nastawiał ale po chwili zaprzestał tej czynności i po prostu pożegnał się ze wszystkimi oznajmiając ,że wychodzi.Już miał się przemienić gdy zatrzymał go Peter.
-podwieźć się ? -zapytał
-myślałem ,że jedziesz z Derekiem i Stailsem -odparł blondyn
-tak ale oni jeszcze trochę zostają a ja wróce wcześniej ,to jak chcesz jechać ?
-jeśli to nie problem
-żaden Theo ,nie ma mowy żebyś biegał w swojej wilczej postaci w takie zimno. -odparł Peter.
-Theo jeśli nie miałeś z kim jechać mogłeś powiedzieć .Mamy wolną kanapę i pokój możesz zostać jeśli chcesz .-alfa natychmiast powiedział patrząc z troską na młodszego.
-dziękuję Scott ,pojadę z Peterem .-odparł niepewnie.
-pamiętaj,że zawsze możesz zostać tak długo jak chcesz-alfa uśmiechnął się i po chwili przytulił chłopaka do uścisku,Theo uśmiechnął się na ciepło alfy .
Po kilku minutach był już a aucie Petera.Starszy Hale zaproponował mu nawet by spał u niego w lofcie .Theo naprawdę nie chciał sprawiać kłopotów ,po za tym nie był pewien jak zareagują Derek i Stails jak dowiedzą się ,że spał u nich w domu albo co gorsza w sypialni. Peter jedynie się uśmiechnął
-Derek nie ma nic przeciwko byś u nas zanocował ,Stails też, sam to nawet zaproponował już wcześniej .Mamy tak duży dom ,że starczyłoby miejsca jeszcze dla 3 osób. To żaden problem szczeniaku ,możesz zostać na noc i odpocząć .To trochę niebezpieczne chodzić po lesie w taką pogodę samotnie a nie sądze by śnieżyca się uspokoiła w najbliższym czasie .-mruknął skręcając we właściwą drogę ,która była trudna do przejazdu przez warstwę śniegu .
-Twój alfa wie że tu jesteś ? -zagaił Peter
-nie jest z tych którzy się martwią o swoich ale wie ,że byłem w lesie.-odparł Theo patrząc na zaśnieżone drzewa i drogi. Twarz Hale posmutniała .
-przykro mi szczeniaku -położył ręke na jego kolanie.
-nie szkodzi ,jakoś daję sobie radę .Inni członkowie są w porządku przynajmniej niektórzy z nich .Np .lisa ,Sofi ,Zuza i Bianka można powiedzieć ,zę razem tworzymy takie małe stado.
-macie zamiast odejść od tamtego? -zapytał zaciekawiony
-nie raczej nie .Narazie nie .Ale trzymamy się razem .-Peter uśmiechnął się .
-Rozumiem ,że ty jesteś liderem tej grupki .
-tak zgadza się .Świetnie nam idzie współpraca.-Theo uśmiechnął się
-jestem pod wrażeniem szczeniaku .-odparł dumnie Peter uśmiechając się do młodszego ,Theo odwzajemnił uśmiech. Nim się obejrzał byli pod Loftem.
Kurde ale długie to wyszło .No nic mam nadzieję ,że wam się podoba i jakoś przeżyjemy jutrzejszy dzień .kocham was i powodzenia .
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top