K o n i e c

Czasami zastanawiam się co ludzie myślą widząc naszą grupę idącą ulicą. Dwie rozbrykane nastolatki, skaczące naokoło dwójki chłopaków, którzy spokojnie sobie idą. Rzadko kiedy, ale zdarza się, że lądujemy u któregoś z nich na plecach i jesteśmy niesione pod same drzwi naszych domów.

Tak było i tym razem. Byłam na plecach Joey'a i rozmawiałam z Naomi, która była na plecach swojego brata. Czas jednak się nam skończył gdy weszliśmy na ulicę starszych pań, gdzie jedyny ładny domek mieli bliźniacy. Chcąc przytulić się z blondynką kazałam Kidney'owi się trochę ruszyć, tak samo Simonowi.

- Tylko mi się nie pocałujcie. - zaśmiałam się, obejmując talię dziewczyny swoimi ramionami. - Do zobaczenia po weekendzie, głupcy! - powiedziałam głośniej, przytuliłam się do bruneta i kazałam mu ruszyć. Ten zaczął biec ile sił w nogach, o dziwo nie potykając się po drodze. Kiedy byliśmy już daleko od ulicy starszych pań powiedziałam:

- Zastanawiam się jak ty biegasz na tych chudziutkich nóżkach, Joey. - pociągnęłam nosem przez katar spowodowany minusowom temperaturą. Joey się zaśmiał i bardziej mnie podsadził przez co podskoczyłam, cicho się śmiejąc.

- Moje nogi nie są takie chude jak się wydaje, April.

Resztę drogi spędziłam przytulona do jego pleców, słuchając jak cicho nuci piosenkę pod nosem.

Tak mogłam spędzać każdą noc.

~*~

Sobota to co prawda dzień sprzątania, ale jeżeli już wszystko się zrobi to rodzice powinni dać ci wolne. U mnie było podobnie, jednak mogłabym się kłócić. Kiedy dokładnie posprzątałam pokój i salon, tak jak miałam w grafiku rodzinnym miałam czas aby  odpocząć. Leżałam więc na łóżku, czytając lekturę do szkoły, z słuchawkami w uszach i odpoczywałam. Wszystko było dobrze, aż do momentu gdzie główny bohater wyznał miłość swojej przyjaciółce. Odłożyłam książkę na brzuch i westchnęłam.

Czym jest miłość?

Starożytni Grecy nazywali ją szaleństwem bogów. Ważne jest natomiast żeby poznać to szaleństwo, bo można się w nim utopić. Ja narazie nie chciałam się ani topić ani wtrącać się w to szaleństwo.

Nie wiedziałam jednak, że pewien chłopak to zmieni.

~*~

Zastanawiałam się czy ten pryszcz przy brwi jest tak bardzo widoczny, podchodząc i oddalając się od lustra. Naomi leżąca na moim łóżku przeglądała jakiś magazyn sportowy, co chwila wzdychając. Machała nogami w powietrzu, leżąc na brzuchu i zakręcała sobie kosmyk włosów na palcu.

- Jest widoczny? - mruknąłem zakładając kosmyk włosów za ucho. Ta popatrzyła na mnie i zmróżyła oczy.

- Nie. Czy teraz możemy już iść? - westchnęła. Pokiwałam zrezygnowana głową i wzięłam z fotela

Koniec.

Przepraszam, uwaga to nie żart.

Kończę z wattpadem. Czuję się w cholerę nieswojo będąc pod presją, bo wiem, że skoro piszę to muszę dodawać nowe rozdziały. A ja po prostu chcę mieć swój mini azyl i do tego zmierzam.

A więc konto przestaje funkcjonować.

Przepraszam i dziękuję za tak wiele wyświetleń i poświęconego czasu na ten shit.

Ale.

Ale jeżeli chcecie wiedzieć co miało dziać się dalej w tym opowiadaniu, to podam wam wszystko, w skrócie po kolei.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top