F U C K
A/N: jeśli ktoś nie chce, niech nie słucha, nikt mu nie każe, ok?
Tak btw to nie zwracajcie uwagi na napis " Namjin", po prostu jeżeli ktoś słucha, to niech.... słucha.
😂😂😂😂😂😂😂😂 URZYJCIE SŁUCHAWEK!!!!!!!!!!!
Naomi zakrztusia się makaronem, prawie wypluwając biały ser na stół, Joey upuścił widelec, a Jack krzyknął i zaczął się śmiać jak jakiś nienormalny.
A ja się słodko uśmiechnęłam i odblokowałam telefon.
- Nie! Nie puszczaj tego!- krzyknęła blondynka, ale ja tylko przewróciłam oczami i na nią spojrzałam.
- I tak wiem, że chcesz tego posłuchać. - mruknęłam i spojrzałam na resztę. Próbowali się nie śmiać. A to dranie... - Nie będzie wam tak do śmiechu jak usłyszycie lubrykant. - powiedziałam słodko i nacisnęłam "play" przy wybranych filmiku.
Jak ja uwielbiałam ich denerwować!
Twarz Joeya robiła się biała, Simon zamknął oczy i przyłożył otwartą dłoń do ust, a Naomi schowała twarz (czerwoną) w dłonie.
A ja znów słodko się uśmiechnęłam.
W połowie filmiku do sali chemicznej, bo chyba nie wspominałam, że jemy lunch znowu tutaj, wszedł Jack. Jak najszybciej zablokowałam telefon i wrzuciłam do plecaka, od razu zabierając się za picie waniliowego shaka.
- Serio? - powiedział Joey, a ja tylko zmarszczyłam brwi, nie wiedząc o co mu chodzi i wytarłam usta, które lekko się ubrudziły.
- No cześć wszystkim!- przywitał się z nami Jack, jak zwykle uśmiechnięty. Każdy oprócz mnie cicho się z nim przywitał.
-No cześć, cześć, alko. Mogę ci w sobotę pofarbować włosy? - zapytałam, a on wzruszył ramionami.
- W sumie czemu nie?'- mruknął, a Naomi otworzyła szeroko oczy niedowierzając. W duchu tańczyłam taniec zwycięstwa. Nie każdy chłopak dałby mi się pofarbować, ale Jack należał do tych odważnych. Mój kuzynek! - Czemu wszyscy są albo bladzi albo czerwoni, jak Nao? - założył jej włosy za ucho, patrząc na jej policzka, a ja zmarszczyłam brwi. Kiedy...? Simon też to zauważył i westchnął.
- Muszę lecieć. Chłopaki czekają na mnie w przebieralni. Będziecie na dzisiejszym meczu, nie? - powiedział, podbierając mi kilka frytek. Każdy pokiwał głową. - Ciebie Jack się nie pytam, jesteś kapitanem, więc... - pociągnął go za koszulkę, wypraszając go z miejsca obok Naomi. Kiedy stanęli na przeciw siebie Simon walnął go w ramię. - Wychodzimy. - mruknął i popchnął go w stronę wyjścia. - Pa kwiatuszku, do zobaczenia wszystkim. - powiedziawszy to, wyszedł z sali, nadal trzymając mojego kuzyna za koszulkę.
~*~
W sali od chemi waliło frytkami i hamburgerami. Zdałam sobie o tym sprawę, od razu kiedy weszłam do środka. W tempie natychmiastowym otworzyłam wszystkie okna i zatkałam nos. Kiedy pani weszła do sali, aż kaszlnęła. Pomachała sobie przed nosem ręką i odwróciła się do nas.
- Ktoś tu sobie zrobił stołówkę. - jejku, moje serce biło tak szybko. Jeżeli dalej będą takie przypadki gdzie moje serce będzie bić tak szybko, to chyba umrę. A jestem za młoda. Zdecydowanie za młoda. - Jeżeli wiecie jakie to osoby, to proszę mi powiedzieć. Pójdą wtedy na rozmowę do dyrektora.
Kurwa.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top