VII.VI

Taehyung wrócił do swojego mieszkania dopiero wieczorem, gdy Hosoek już się wykrzyczał, a Yoongi wypłakał. Ten dzień mógł zaliczyć zdecydowanie do tych dziwnych, ale i w jakiś paradoksalny sposób przełomowych. Ledwo zdążył położyć się na łóżku, a zadzwonił jego telefon, w dodatku służbowy. Westchnął z irytacją, z początku nie chcąc nawet odbierać, ale widząc nieznany numer, uruchomiła się jego ciekawość.

- V, słucham? - odezwał się, przedstawiając pseudonimem artystycznym, którego zazwyczaj używał w pracy.

- Dobry wieczór, mam nadzieję, że nie przeszkadzam - odezwał się kobiecy głos po drugiej stronie słuchawki. - Kontaktowałam się z pana managerem, ale podał mi ten numer, bo chodzi mi o obraz, który podobno nie jest na sprzedaż.

- Skoro mój manager mówi, że nie jest na sprzedaż to obawiam się, że tak jest.

- Z tym, że bardzo mi zależy.

- Tak mówią wszyscy, którzy chcą kupić moje prace - odparł, podnosząc się z kanapy, by iść nalać wody do wanny. Nadal marzył o kąpieli, a ta kobieta właśnie mu ją odkładała w czasie.

- Jestem w stanie dużo zapłacić - dodała, prawie wywołując śmiech na twarzy Taehyunga.

- To też mówią wszyscy.

- Jak więc jestem w stanie pana przekonać?

- Nijak. Eh, może najpierw, o jaki obraz chodzi?

- "Białe morze" - odparła kobieta, przywołując w głowie Tae konkretną pracę. Nie chciał go sprzedawać, bo przypominał mu czasy dzieciństwa. Po chwili jednak przypomniał sobie poranną rozmowę z Jiminem i Jeonggukiem. Czy nie miał zostawić przeszłości za sobą i nauczyć się żyć od nowa?

- Przemyślę to - odparł, rozbierając się i zmieniając strumień wody na letni.

- Zależy mi również na czasie. Moglibyśmy się spotkać i wynegocjować cenę? Naprawdę chcę go mieć.

- Jutro wieczorem mam wolną godzinę - odparł malarz, jedną nogą wchodząc do wanny. - Ale ostrzegam, że cena będzie wysoka. Rozumiem, że jest pani z Seulu? Może być kawiarnia w centrum handlowym w gangnam?

- Właściwie to jestem z okolic Busan, ale mieszkam tu, w stolicy. Może być centrum. Osiemnasta?

- Osiemnasta. A pani nazwisko?

- Min. Hani Min.

Tae zatrzymał się z drugą nogą w powietrzu. Już miał wchodzić do wanny, ale zastopował mu się mózg.

- Hani Min? - powtórzył, mając w głowie obraz dziewczyny o opalonej buzi i czarnych włosach z grzywką. - Kuzynka Yoongiego?

- Słucham? Eh, tak, dokładnie. Znamy się?

Tak, znamy, pomyślał Tae i zaśmiał się do słuchawki.



Jimin siedział przy biurku i z zaciętą miną uderzał palcami w klawiaturę przed sobą. Nie odrywał wzroku od ekranu laptopa, skupiając się wyłącznie na pisanym tekście.

Jeongguk leżał na kanapie i kończył jeden z ostatnich listów Parka, jakie ten pisał do niego, siedząc w piwnicy u Chairim i Fina. Nie szczędził łez, przy czytaniu, ale nie śmiał przeszkadzać Jiminowi w pracy. Gdy na chwilę zrobił sobie przerwę w czytaniu, zajrzał na media społecznościowe. Pierwszą rzeczą, jaką ujrzał był nagłówek artykułu mówiący o tym, że pisarz popularnej sagi dla nastolatków ogłosił, że tom piąty będzie ostatnim. Nie miał chęci zaglądać do komentarzy, ale z tego, co udało mu się wyłapać z monologu jego wydawcy, ludzie uważali, że seria zakończyła się z przytupem, o co dokładnie mu chodziło.

Wstając z kanapy, prawie nadepnął na kota, który ostatnimi czasy lubił się przy nim kręcić. Potem usłyszał dźwięk telefonu Jimina, więc podał chłopakowi urządzenie, które leżało koło telewizora. Jimin w końcu oderwał się od klawiatury i zaczął czytać esemesa. Po chwili z entuzjazmem oznajmił Jeonowi, że jego mama urodziła zdrową dziewczynkę.

- Będziemy musieli odwiedzić je w Japonii - powiedział i uśmiechnął się szeroko, pokazując ukochanemu zdjęcie zawiniętej w kocyk kuleczki.

- Kiedy tylko będziesz chciał - odparł Jeon i zajrzał chłopakowi przez ramię. - Jak ci idzie? 

- Mam pierwszy rozdział - odparł dumnie Park, wystawiając dzióbek do całusa, którego od razu dostał. - To jednak nie jest takie niemożliwe, jak myślałem.

- No widzisz. Jak chcesz to potrafisz.

Jimin jeszcze raz się uśmiechnął i wrócił do pisania. Jeon ukucnął koło niego i przez chwilę obserwował, jak słowa pojawiają się na ekranie.

- Doktor Seokjin powiedział, że ostatnio radzisz sobie bez zastrzeżeń.

- No tak - rzucił Park, jakby to była najoczywistsza oczywistość. -  Mówiłem ci, że nie jestem ofiarą, która resztę życia spędzi na użalaniu się nad sobą. Z resztą, doktor jest świetny. Bez niego byłoby mi dużo trudniej. No i bez ciebie, oczywiście!

- Kochany jesteś - powiedział brunet, całując jeszcze tylko mniejszego w czubek głowy.

- No wiadomo - zaśmiał się Park, kończąc rozdział słowami swojego ulubionego wiersza Jeona.

Zło wyobrażam sobie na wiele sposobów.
Tym razem, Jimin postanowił dopisać swoje zakończenie.


Kolejna pobudka Yoongiego była dużo przyjemniejsza niż poprzednia. Obudził się nie bowiem na szpitalnej sali, a w sypialni, którą dzielił razem z Hoseokiem. Jakby tego było mało, to właśnie ten osobnik tulił go do siebie całą noc i nie pozwalał oddalić się choćby na milimetr.

- Jak się czujesz? - zapytał od razu Jung, gdy tylko Min oblizał suche usta.

- Z tobą najlepiej.

- A nadgarstki?

- Goją się.

Hosoek posłał mniejszemu delikatny uśmiech i przejechał dłonią po miękkim policzku pianisty.

- Rzuciłem pracę - powiedział w końcu, obserwując jak Yoongi z początku lekko się dziwi, a w końcu uśmiecha.

- Najwyższa pora.

- Tyle, że nie mamy teraz z czego żyć.

- Wiesz, co to są oszczędności?

- Starczą nam na jakiś czas, ale nie na zawsze.

- To znajdź pracę.

- Żeby to było taki łatwe - westchnął i ucałował czoło artysty.

- Proponuję, byś choć raz w życiu zrobił to, o czym zawsze marzyłeś.

- Zawsze marzyłem o tobie.

- Mnie już masz.

- Teraz już na zawsze? Bez żadnych niedopowiedzeń, kłamstw, tajemnic i żadnych głupich akcji? Na zawsze?

Yoongi uśmiechnął się, czując jak jego zazwyczaj zimne serce powoli się topi. No cóż, skoro miał swoje słońce tak blisko, to nie było to niczym dziwnym.

- Na zawsze - odparł pianista, patrząc w górę, wprost na twarz swojego ukochanego.

Hoseok wstał i bez słowa podszedł do szuflady. Yoongi podniósł się zdezorientowany z materaca i usiadł na skraju łóżka. Jung przez chwilę czegoś szukał, aż w końcu wyjął coś, co natychmiast schował za siebie. Podszedł do Yoongiego i z drżącymi wargami zapytał:

- Wyjdziesz za mnie, Min Yoongi?

Nie minęła sekunda, a klęczał z otwartym pudełkiem, przed pianistą, ukazując mu srebrny pierścionek z niewielkim oczkiem na środku.

A Yoongiemu nie pozostało nic innego, jak zemdleć ze szczęścia.


KONIEC CZĘŚCI SIÓDMEJ

| Ósemka (ostatnia część btw) w środę! |

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top