V.III

Krople deszczu obijały się o przednią szybę samochodu Jeongguka. Siedzący obok, jasnowłosy chłopak rozglądał się na wszystkie strony, by ujrzeć w oddali coś ciekawego. Tego dnia byli już w kilku miejscach; na ogromnym deserze truskawkowym, na małych zakupach, w kinie, a teraz czekał ich ostatni punkt pierwszej randki, tak wyczekiwanej i w końcu obiecanej.

- Daleko jeszcze? - zapytał Jimin, poprawiając swój szary płaszcz, potem swoje opadające na jedną ze stron nogi.

- Kawałeczek.

- A dokąd jedziemy?

W odpowiedni Jeon tylko się uśmiechnął. Nie był do końca pewien, czy był sens fatygować się prawie półtorej godziny przez zakorkowane miasto, tylko dla tego jednego miejsca, ale miał nadzieję, że Park pokocha je tak samo, jak on.

Gdy w końcu zatrzymali się pod ogromną, odrestaurowaną kamienicą, buzia Jimina otworzyła się w gromkim szoku. Na budynku widniał napis: SEULSKA BIBLIOTEKA PUBLICZNA. 

- To największa biblioteka w całej Azji. Ma ponad dziewięć milionów książek i dwadzieścia tysięcy fotografii. No i jest piękna. - Jeongguk zaparkował najbliżej jak mógł. Zgasił silnik auta i spojrzał na milczącego chłopaka obok. - Często do niej chodziłem, jak byłem mały. Wiesz, że lubiłem zawsze czytać i pisać, a skoro kieszonkowe wydawałem na lody i lizaki, to książki wypożyczałem, nie kupowałem. Przesiadywałem tu godzinami nad Lovecraftem i Hessem. Wiem, że też kochasz książki, więc...

- To najlepsza niespodzianka - przerwał mu Park, odwracając w końcu głowę w jego stronę. Oczy miał lekko szkliste, a uśmiech szeroko rozciągnięty. - Jesteś kochany, Jeonggukie.

Biblioteka nie tylko posiadała ogromne zbiory, ale także prezentowała się iście królewsko. Może i nie miała pięciu pięter, jak ta najsłynniejsza w Waszyngtonie, ale jej trzy z pewnością robiły wrażenie. Sufit był oszklony, przez co w ciepłe dni było w środku naprawdę jasno. A w takie jak ten liczne lampki stylizowane na świeczniki zapewniały niezapomniany klimat.

Jimin ostrożnie wjechał do środka, będąc prowadzonym przez Jeona. Przyglądał się ogromnym półkom na książki, wywieszonym prawie pod samym sufitem i tym zupełnie na najniższym poziomie, a usta mu się nie zamykały. Był oczarowany. Cisza, która panowała w bibliotece nie była przytłaczająca, ale to właśnie dzięki niej blondyn dostał gęsiej skórki na całym ciele. Czuł zapach starego pergaminu, wosku i nieodstępujących go na krok perfum Jeongguka.

Obaj zatrzymali się przed jednym z działów, skąd Jeongguk zabrał jedną z książek. Szukał jej chwilę, ale wydawało się, że wie czego chce, że nie sprawia mu problemu odnalezienie się w takim wielkim księgozbiorze. Gdy brunet trzymał już książkę, ruszył z Parkiem do wolnego stolika, przy którym usiedli. W bibliotece było prawie pusto, więc pozwolili sobie na szepty.

- To jedna z moich ulubionych - powiedział i przejechał palcem po okładce, na którym było narysowane pianino.

- O czym jest?

- O wszystkim i o niczym. Tak naprawdę fabuła kręci się wokół samobójcy, który zabił się dlatego, że nienawidził świata. To tak w wielkim skrócie. Pomysł dość banalny, ale to, w jaki sposób autor ukazuje punkt widzenia AB jest niesamowity.

- AB? - powtórzył cichutko Jimin, dotykając książki.

- AB to główny bohater.

- Dlaczego nie ma normalnego imienia?

- W tym sęk. Ma imię, ale jego miłość wołała na niego AB, ponieważ mówiąc to, widziała przed oczami kogoś innego.

- Nie rozumiem - przyznał blondwłosy i przyjrzał się niewielkiemu pianinu na okładce.

- Zrozumiesz, jak przeczytasz. Wiem, że to wszystko skomplikuje, ale wolę ci to opowiedzieć teraz i w końcu nie mieć przed tobą tajemnic. Chciałbym byś nad nią posiedział, dobrze? Wypożyczymy ją. Zależy mi.

- Dlaczego ci zależy?

W głowie pisarza urodziło się pytanie, dlaczego Jimin tak często używa słowa "dlaczego", ale nie zadał go, zamiast tego westchnął i spojrzał w ciemne oczy chłopca.

- Bo tylko w ten sposób będę ci w stanie wytłumaczyć relację, która łączyła mnie z kimś swego czasu bardzo ważnym. Inaczej nie potrafię tego zrobić. Po prosu ją przeczytaj, słońce.

Jimin przeczytał. Zajęło mu to dwie noce i pół poranka, ale gdy w końcu skończył opowieść autorstwa chorwackiego autora, zaczął płakać. Mimo tego, że od początku wiedział, że AB się zabije, nadal nie chciał tego do siebie dopuścić. A mimo tego, bohater powiesił się, w dodatku na poddaszu, co tylko dodawało opowieści tajemniczości.

Kilka minut później Jimin znalazł się w ramionach Jeongguka, któremu przerwał, jak zwykle w pisaniu i poskarżył się na kilku innych bohaterów.

Jeongguk był dość zdziwiony faktem, że Jimin tak szybko pochłonął całą powieść. Była ona co prawda naprawdę wciągająca, ale dość obszerna. Ale jak widać, Jimin był bardzo ciekawskim chłopakiem, bo gdy tylko lekko ochłonął, zapytał o to, co usłyszał w bibliotece.

- Pewnie zastanawiałeś się, dlaczego mam dość słaby kontakt z Taehyungiem, prawda?

Park w odpowiedzi kiwnął głową i spojrzał z dołu na Jeona, nadal nie odrywając policzka od klatki piersiowej ciemnowłosego.

- Chciałem byś przeczytał tę książkę, ponieważ relacja AB i Sori jest bardzo podobna do tej, jaką ja miałem z Tae przez kilka dobrych lat.

- Byliście kochankami?

- Można tak powiedzieć, ale widzisz, nie wszystko jest takie czarno-białe. My nie byliśmy nigdy razem, nigdy tak naprawdę nie padła deklaracja z żadnej strony, bo zwyczajnie nie czuliśmy potrzeby stawiania sztywnych warunków. Gdy pierwszy raz to zrobiliśmy, byliśmy młodzi, głupi i zdecydowanie nieprzygotowani na coś takiego, jak związek miedzy sobą. Nigdy nie chciałem, by nasza przyjaźń zamieniła się w coś innego, bo zwyczajnie potrzebowałem takiego przyjaciela, jakim on kiedyś był. Ale, gdy w grę wszedł seks, później moje problemy psychiczne, nagle zamieszkaliśmy razem, by wspierać się. Zawszę będę Taehyungowi bardzo wdzięczny za to, co zrobił dla mnie w tamtym okresie. Nie poradziłbym sobie sam, a on mimo moich różnych odpałów, został ze mną. Wszystko się zepsuło, gdy Tae się zakochał.

Jimin wstrzymał oddech, więc Jeongguk zrobił krótką pauzę.

- Zawsze kochałem tylko ciebie. Całe swoje życie poświęciłem na szukaniu ciebie i byłem zdolny do wielu rzeczy, byleby wiedzieć, gdzie jesteś, słońce. Tae o tym wiedział. Dlatego właśnie było mu przy mnie ciągle źle. Psuło się coś dosłownie co kwadrans i obaj byliśmy tym zmęczeni. Potem Tae poznał Nami i wpadli. Postanowiliśmy wtedy, że nie będziemy się spotykać, bo to nieodpowiednie. Z resztą już wtedy mieszkaliśmy osobno. Z tym, że to nasze postanowienie było gówno warte, bo gdy tylko wpadaliśmy na siebie i razem wypijaliśmy jakąś część alkoholu, lądowaliśmy w łóżku. - Jeon westchnął ciężko i zaczął bawić się włosami Jimina, który wszystko uważnie słuchał. - Potem Tae widział mnie, jak wychodziłem z Namjoonem z mojego mieszkania. Od tej pory nie zamieniłem z nim więcej niż kilku słów. W dodatku nie przyszedłem na jego urodziny, na które o dziwo mnie zaprosił. No i teraz jest obrażony, zraniony i Bóg jeden wie, co jeszcze.

- Widział cię z Namjoonem wtedy? Z byłym Yoongiego?

- Tak. Z tym, że on nie wiedział jak Nam wygląda, bo tak to pewnie Yoongi wyjebałby mi wcześniej.

- Dlaczego w ogóle to zrobiłeś?

- Co? Dlaczego spotykałem się z Namjoonem? Dobre pytanie. Jak teraz o tym myślę, to wiem, że to było głupie, ale Namjoon ma coś w sobie takiego, co bardzo ludzi przyciąga. Mnie przyciągnęło aż za bardzo, Mina też. Opowiadałem ci, że chciał się potem zabić. Żałuję tego, bo wiem, że to było z mojej strony okropne, ale wtedy zupełnie inaczej myślałem. Wtedy inni nie mieli znaczenia. Miałem gdzieś ich uczucia i to, co myślą, a to jakim chujem byłem w stosunku do Tae, najlepiej to obrazuje. Czułem się wypruty ze wszelkich emocji. Wolałem dobry seks, niż szczerą relację z przyjaciółmi, ale czasu już nie cofnę. Mogę jedynie modlić się, by mi wybaczyli.

- Dlaczego taki byłeś?

Jeongguk poczuł jak w jego gardle zbiera się ciężka do przełknięcia gula. Nie chciał tego mówić, ale musiał. Nie chciał, by Jimin wiedział, jaki kiedyś był.

- Brakowało mi ciebie - wydusił w końcu, zaprzestając głaskania miękkich kosmyków. - Bez ciebie byłem nikim ważnym. Żyłem tylko dla myśli o odnalezieniu cię.

- Nie było mnie dwanaście lat...

- Wiem, że przez ten czas było ci ciężko. Kurwa, co to za małe słowo w ogóle. Przeżyłeś piekło. Nie będę nawet porównywał tego, do moich uczuć, ale byłem cały ten czas zupełnie pusty. Egzystowałem sobie. A tyle, ile osób po drodze zraniłem to nawet nie chce mi się liczyć. I nie ma dla tego usprawiedliwienia. Ale zawsze myślałem tylko o tobie. Dlatego właśnie kazałem ci czytać ten dramat. Pytałeś, czemu AB nie ma imienia. Taehyung był moim AB. Wołając go, wołałem kogoś innego, wyobrażając sobie, że to nie on jest przy mnie, że nie z nim dzielę swoje życie. Myślałem o tobie. I wiem, że Tae ma pełne prawo mnie za to nienawidzić, ale taka jest prawda.

- I w końcu go zostawiłeś, tak jak Sori zostawiła AB. Zostawiłeś go, by cierpiał sam, gdy dostałeś to, o czym marzyłeś?

Jeongguk w odpowiedzi kiwnął głową, a wtedy policzki Jimina zrobiły się całe mokre.

Tej nocy, pierwszy raz Jimin spał w swoim pokoju. Chciał to wszystko przemyśleć.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top