III.III
| Brakowało mi tu smuta.
Sorry not sorry (◍•ᴗ•◍)❤ |
Pocałunki, które Hoseok składał na żuchwie Yoongiego stały się agresywniejsze. W końcu skubnął jego jasną skórę, po chwili liżąc jej fragment, rozkoszując się słodkim jękiem swojego chłopaka. Zjechał rękoma niżej, najpierw do kolczyków chłopaka w sutkach, potem do linii jego jasnych spodenek. Schylił się, by zostawić kilka całusów na klatce piersiowej blondyna i w końcu zabrać się za rozpinanie jego skórzanego paska z ćwiekami. Gdy pozbył się ozdoby, wręcz zdarł z ukochanego odzienie, potem bieliznę. Zjechał na kolana, przed stojącym przy ścianie pianiście i jednym, sprawnym ruchem obrócił go tyłem do siebie. Klepnął jędrny pośladek, na którym na moment został różowy ślad, a potem chwycił go mocno wraz z drugim i rozszerzył, od razu zatapiając język w wejściu Yoongiego.
Byli właśnie po odprężającej kąpieli w wannie, w której to zaczęła się ich gra wstępna. Tego dnia robili to już raz, ale Hoseok dobrze wiedział, że im więcej ty lepiej. W końcu jego chłopak kochał ból, a on był nieodłączną częścią ich stosunków. Za pierwszym razem już poobcierał niemiłosiernie ciasne ścianki ukochanego i miał zamiar przypomnieć im do czego zostały stworzone, bo do niczego innego niż do dawania im obu przyjemności.
Ale Jung kochał też samą czynność rozpalania artysty, dlatego teraz chętnie lizał jego najwrażliwsze miejsce, co jakiś czas prezentując mu nie za mocne klapsy i śliczne komplementy.
Min wypiął się trochę bardziej, samemu rozszerzając swoje półkule. Stanął w większym rozkroku i szepnął imię ukochanego. Oblizał się, myśląc o tym, jak by tu się odwdzięczyć, a czując kolejne uderzenie na delikatnej skórze, aż pisnął.
- Ja pierdole - jęknął, gdy Hoseok odsunął się, potem wstał.
- Chyba ja - zaśmiał się, zsuwając spodnie do kolan, przez co klamra jego paska zadźwięczała. Yoongi wiedział, że Jung najchętniej wziąłby go od razu, tu i teraz, ale on miał ochotę na więcej zabawy, więcej pochwał, które tak bardzo uwielbiał.
Zadzwonił telefon Hoseoka.
Kochankowie jednak zignorowali sygnał i twarz Jeongguka na wyświetlaczu.
Yoongi odwrócił się szybko i popchnął Junga na kanapę. Ten usiadł, pozbywając się momentalnie zalegających w jego kroczu ubrań. Min najpierw chciał to zrobić, opierając się o drzwi, bo wtedy ich jęki niosły się po korytarzu, a sąsiedzi dawno nie dostali nowej dawki ich ekstazy, ale ostatecznie z tego zrezygnował. Co prawda, wahał się chwilę, patrząc na drzwi, przez które wyleciał dwa lata temu, gdy jeszcze byli z Hoseokiem przyjaciółmi, w których stanął parę miesięcy wcześniej, żądając kochania go.
Hoseok rozsiadł się i nim się obejrzał Yoongi już wsuwał sobie do ust główkę jego penisa Nie czekał, od razu zaczął brać go po same gardło, krztusząc się, obśliniając porządnie przyrodzenie przed sobą. Nie zapomniał o ulubionej części rudowłosego, czyli o zabawie jego jądrami, które ugniatał delikatnie, by potem pochylić się i nimi również zająć.
Telefon znów zadzwonił, akurat w momencie, gdy Yoongi wstawał z klęczek i wręcz biegł do wyspy kuchennej, by usadzić się wygodnie na stołku barowym tak, by jego pośladki wystawały poza rant siedzenia.
Obaj uwielbiali korzystać z tego krzesła. Hoseok podszedł do Mina prędko, poprawił jego pozycję, by mieć lepszy dostęp do wejścia chłopaka i korzystając z poślizgu, jaki oferowała im ich własna ślina, wsunął się gwałtownie do wymęczonego wcześniej, podrażnionego przyjemnie wnętrza ukochanego.
Gdy Yoongi wrzasnął, tym razem jego komórka zadzwoniła.
- Ała! Boli... - wyszeptał, zaciskając zęby na dolnej wardze.
- Przecież wiem, kochanie - odparł wyższy i cmoknął drugiego w kark. Od razu zaczął się poruszać, może i nie brutalnie, lecz rwąco, głęboko, poniewierając swojego chłopaka w jego ulubiony sposób.
- Przestań! - krzyknął prowokująco pianista, uśmiechając się przy tym i mocno zaciskając swoje mięśnie.
- Krzyczysz przestań, kiedy w myślach błagasz o więcej? Oj Yoongi, chyba przyda ci się trochę dyscypliny, co?
- Tak, proszę - odparł chłopak, poszerzając tylko swój uśmiech, zaciskając palce na oparciu stołka barowego.
Telefon znów zadzwonił.
- Kurwa, kto to? - warknął blondyn i spojrzał z mordem w oczach na swój telefon.
- Jak ty się wyrażasz? - powiedział Hoseok i klepnął pianistę mocno w pośladek. Ten natychmiast zapomniał o wkurzającym urządzeniu i znów wbił paznokcie w swoje siedzenie.
Jung przyspieszył. Ich oddechy mieszały się z odgłosami uderzania ciała o ciało, a jęki Yoongiego i kolejne prośby, które tak ich nakręcały, tylko dodawały ich zbliżeniu uroku. Gdy Min czuł, że jest blisko, skierował rękę na swoją męskość, uprzednio oczywiście grzecznie pytając swojego ukochanego o zgodę. Dochodził, słuchając dzwonka ze swojego telefonu, który o tyle może mu nie przeszkodził w orgazmie, co zwyczajnie niepotrzebnie zirytował. Potem odczekał, sycząc co chwila z bólu, aż Hoseok sam nie skończy, a ten był tak dobry, że rozlał się na idealnych półkulach jasnowłosego, a nie w środku, powodując dyskomfort. Gdy ostatnia kropla jego nasienia ubrudziła tyłek mniejszego, cmoknął szybko swojego chłopaka w głowę i ruszył do łazienki po papier, zaraz urywając kawałek, by wytrzeć ciało, nadal odpoczywające na stołku barowym. Gdy w obaj byli susi, łaskawie podeszli do telefonów, by zobaczyć kilka nieodebranych połączeń od Jeongguka. Od razu skoczyło im ciśnienie, bo chłopak należał do osób, które nie dzwonią za często, wolał raczej esemesy. Już wiedzieli, że coś się stało.
- Cholera, pewnie te jebane wodociągi - syknął Hoseok, oddzwaniając do przyjaciela.
Spodziewał się usłyszeć, że działka jest zalana, że straty to cały dół, podmokłe meble, ewentualnie rury do wymiany. Jednak po kilkusekundowej rozmowie, prawie zszedł na atak serca.
Była godzina dwudziesta pierwsza, a oni mieli kłaść się wcześniej spać, by zniwelować zmęczenie wywołane wczorajszą imprezą. Ale czekała ich jeszcze czterogodzinna podróż, zderzenie z przeszłością i spotkanie, jakiego już się nie spodziewali.
- Ubieraj się - rzucił tylko Jung, samemu zakładając spodnie na tyłek. W tym samym czasie dzwonił do Taehyunga.
- Co? Coś się stało?
- Ubieraj... Hej Tae, - powiedział do komórki, zapinając guzki polo - będę po ciebie za kwadrans, musisz z nami gdzieś jechać. Co? Nie, wyjaśnię ci wszytko w aucie, ale serio to kurewsko ważne, więc nie ma ale. No, papa.
- O co chodzi? - zapytał skonsternowany Yoongi, ubierając na siebie bokserki i t-shirt.
- Jedziemy do Yuuwaey.
- Yuuwaey? Oszalałeś? To na końcu świata?! - krzyknął, ale posłusznie zabrał swoje buty w dłonie, zakluczył mieszkanie i ruszył za Hoseokiem do windy.
Zjechali na dół i popędzili do samochodu rudowłosego. Z parkingu odjechali prawie z piskiem opon.
Gdy podjechali po Kima, zastał on dwie kamienne twarze mokre od łez. Wsiadł do auta, zapiął pasy i w końcu zapytał:
- Co się dzieje?
- Znaleźli Park Jimina. Żywego.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top