PROLOG cz.2
Królowa weszła do pokoju, z niecierpliwością oczekując swojej sukni na bal.
A gdy tylko ją zobaczyła zabrakło jej tchu. Suknia została wykonana z naj lepszej tkaniny, a szyły ją najlepsze krawcowe w królestwie.
(suknia):
Z zachwytem ujęła jeden koniec materiału, sprawdzając jaka jest w dotyku. Nie zawiodła się. Miękka tkanina zapadła się pod wpływem jej palców.
- Czy Wasza Wysokość zechce przymierzyć?- z ciemnego kąta wyłoniła się krawcowa.
- Tak, chętnie.- odparła zimno dziewczyna, jednak nie mogła się doczekać. Czy ktoś widział tak cudowną kreację? Raczej nie.
Zaśmiała się pod nosem, myśląc jakie zrobi wrażenie na gościach w tej sukni.
Podekscytowana dała się zaprowadzić do przebieralni, gdzie służąca pomogła ubrać jej przebranie. Suknia leżała idealnie. Królowa zakręciła się parę razy pozwalając sobie na delikatny uśmiech szczęścia.
- Widzę, że podoba się Waszej Wysokości moja praca.- służąca popatrzyła się n królową przenikliwie.
- Tak. W rzeczy samej.
- Kiedy jest bal?
- Jutro.- odpowiedziała szorstko dziewczyna, nie mogąc się nadziwić jaki ta niewolnica ma tupet.
- Życzę powodzenia.- i odeszła, a królowa została sama w komnacie. Jutro wielki dzień.
*nazajutrz*
Już dziś wieczorem odbędzie się przyjęcie. Służące biegały dookoła swej pani, poprawiając ostatnie rzeczy.
Białe włosy królowej upięły w wysoki kok, a na głowę włożyły czerwoną koronę z różami.
Efekt końcowy był wspaniały, a dziewczyna siedząca jeszcze na swoim tronie nie mogła się doczekać.
Mam nadzieję, że ta część też wam się podoba. Jakby coś piszcie w komentarzach, papa ^^
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top