IV
Pov. Narr.
24 lutego 1997 rok
-Jak to nie wiesz gdzie on jest?!
-Normalnie Longbotton! Nie mam pojęcia, od samego rana go szukam, myślałem, że jest w waszym dormitorium!
-Spokojnie Neville, wszystko będzie dobrze, znajdzie się.- ciemnowłosy jedynie skinął na Dean'a i powrócił do rozmowy z Malfoy'em.
-Dzisiaj drugie zadanie, powinieneś się na nim skupić Malfoy.
-Nie rozumiesz, że mam to aktualnie w dupie?! Harry zaginął, a on jest w... Z resztą nie ważne, idę go szukać.
Zaklął w myślach, prawie wyjawił sekret narzeczonego, który niejednokrotnie, powtarzał mu, że dopóki będzie mógł ukryć rosnący brzuch, ten nie ma prawa pisnąć słówka o dziecku.
Ruszył w stronę Wielkiej Sali, szukał dosłownie wszędzie, nawet sprawiał mapę huncwotów. Nic. Nagle stanął, musiał wyłowić z jeziora, coś co było dla niego najcenniejsze. Harry. Serce blondyna zabiło szybciej, ruszył do swojego dormitorium, musiał opracować plan, chciał wygrać tę konkurencję, oraz jak najszybciej wyłowić Harry'ego.
********************
-Już dzisiaj moi drodzy, kolejne zadanie Turnieju Trójmagicznego!
Dracon stanął na krawędzi platformy i spojrzał na ciemną wodę, która nie zachęcała do pływania. Mruknął coś pod nosem i mocniej ścisnął różdżkę w dłoni.
-3...2...1...- Malfoy, wraz z Boulot wskoczyli do wody- I RUSZYLIIII, co się dzieje z Justyn'em?! Czyżby bał się wody?
Chłopaka trząsł się niemiłosiernie, patrzył w głąb jeziora, gdzie przed chwilą wskoczyli jego konkuręci.
-No i na co czekasz?!- Alastor pchnął przerażonego chłopaka, za co został zgromiony wzrokiem, przez Dumbledore'a- No co? Nie wskoczył czy w ogóle.- obronił się nauczyciel i spojrzał w mętną wodę.
*W jeziorze*
Blondyn po nałożeniu zaklęcia- Bąbloglowy, wskoczył do wody i od razu skierował się na samo dno. Po chwili na jego drodze pojawiły się druzgotki. Chłopak szybko uporał się ze stworzonkami, używając Bombardy i ruszył dalej.
Tusz przed jego nosem, w szybkim tempie, przepłyną jeden z trytonów. Chłopak, aż przystanął i spojrzał w glony, gdzie wpłynęła syrena. Ruszył za nią. Gdy wyplątał się z zielem, jego oczom ukazała się pusta przestrzeń, do ziemi były wbite trzy balę, a do nich przyczepione łańcuchy, które utrzymywały, na dnie, trzy ciała. Mężczyzna od razu poznał ciemne włosy narzeczonego, podpłynął do niego i delikatnie dotknął jego policzka. Platynowowłosy podpłynął do zamka przy nodze bruneta.
-Alohomora- wyszeptał.
Złapał za dłoń gryfona i popłynął w górę. Odwrócił się widząc niebieski blask. Boulot się wycofała. Niebieskooki przygryzł wargę. Złapał narzeczonego mocniej w talii i podpłynął do przyjaciółki reprezentantki Beauxbatons. Otworzył zamek i złapał kobietę za łokieć. Przekręcił oczami widząc jak puchon, który pojawił się znikąd, walczy z trytonami.
Zaczął płynąć w górę, niestety jego radość nie trwała długo, poczuł szarpnięcie za nogę. Jeden z trytonów, próbował wbić mu jakiś sztylet w nogę. Nadaremnie kopał syrenę, już po chwili, metal przebił mu łytkę. Krzyknął. Przełknął ślinę, złapał za różdżkę
-Conjunctivitis- wypowiedział zaklęcie, syrena zakryła oczy płetwami i uciekła.
Chłopak spojrzał na zakładników.
-Ascendio.- wyszeptał, czuł, że utratą krwii, działa na niego coraz gorzej.
Już po chwili cała trójka była na powierzchni. Dracon podpłynął resztkami sił do platformy, w uszach echem słyszał oklaski i wiwaty oraz nawowyłanie reprezentantki Beauxbatons.
Moody złapał Potter'a, który przez kolejne kilka sekund rozglądał się, dopiero w tej chwili doszło do niego co się stało. Spojrzał na Draco, który, będąc nadal nadal w wodzie, posłał mu ciepły uśmiech.
-Oh, Panie Malfoy! Już mieliśmy nurkować po Pannę Bellę, niezwykła odwaga, uratował pan, aż dwie osoby!
Blondyn jednak nie słuchał Ministra, jeszcze przez chwilę patrzył na Harry'ego, aż przed oczami pojawiły mu się mroczki. Ledwo wszedł na podest i zemdlał, a gdyby nie szybki refleks dyrektora Dumstrang'u, musieli by go wyławiać z jeziora.
-Trzrba natychmiast zatamować krwawienie!
-Zawołajcie panią Pomfrey!
-DRACO!!
******************
-Harry spokojnie, obudzi się- powiedziała Lukrecja i przytuliła przyjaciela, który poraz kolejny wybuchł płaczem- nie zostawiłby cię samego, przeważnie teraz.- kobieta uśmiechnęła się do bruneta.
-I co?- do sali wszedł czarnoskóry, pocałował blondynkę w polik i spojrzał na kumpla.
-Nadal śpi.- szepnął smutno Potter.
-Spokojnie stary, Draco jest silny.- Lukrecja przytaknęła i spojrzała na spokojną twarz brata.- chodź kochanie, idziemy na kolację.
-Ale Harry...
-Przyniesiemy mu coś, zostawmy ich samych cukierku.
Para wyszła. Brunet delikatnie złączył palce z palcami należącymi do blondyna. Spał już 2 dni, Pomfrey, zrobiła niemałą awanturę, kiedy przynieśli go do skrzydła szpitalnego.
-Byłem na badaniach kochanie, będziemy mieć synka wiesz, chciałbym żeby był taki jak ty...- westchnął.
-Ja raczej wolę małą, słodką kopie ciebie.
-Wiedziałem, że tak powiesz, no cóż zobacz..... CHWILA CO?! DRACO?!
Chłopak podskoczył na krześle i spojrzał na uśmiechniętą, od ucha do ucha, twarz jasnowłosego.
-Dzień dobry.
-Oh Draco.- brunet pochylił się nad łóżkiem i złączył ich spragnione usta.
-Mamy synka?- zapytał radośnie zimnooki i ucałował gryfona w nos.
-Tak- szepnął, że łzami w oczach przyszły Malfoy.- tak, będziemy mieli synka.
*********************
19 kwietnia 1997 rok
-Tak?! Powinieneś zrezygnować! Draco, niecałe dwa miesiące temu tryton przebił ci nogę sztyletem! Co będzie teraz co?! Zabiją cię?!- arystokrata westchnął i potrzedł do płaczącego ciężarnego.
-Sshhh, Harry to był przypadek, nie wiedzieli, że tryton miał broń, wszystko będzie dobrze skarbie.
-Przeraszam- Potter pociągnął nosem- jestem dziś rozdrażniony, powiedzieliśmy, że noszę twojego potomka, chrzestny prosił mnie o spotkanie i teraz ta kłótnia, jestem już zmęczony tym dniem.
-Wiem księżniczko, masz może ochotę na kąpiel?
-Z przyjemnością.
********************
23 kwietnia 1997 rok
-Cześć Harry.- Syriusz uśmiechnął się do chłopca, który usiadł na przeciw niego.
Dorosły wybrał na miejsce spotkania Hogsmeade, a dokładniej jedną z kawiarenek. Harry kojarzył to miejsce, Draco kilka razy zabrał go tu na randkę.
-Hej.
Syriusz spojrzał niepewnie na chrześniaka, wybijał jakiś, nieznany mu rytm, palcami, które znajdowały się na stole, nie wiedział jak zacząć rozmowę z 16 latkiem.
-Chciałbyś coś może? Do jedzenia, picia?
Brunet wbił w niego swój szmaragdowy wzrok.
-Może być herbata różana i beza limonkowa.- zawsze zamawiał tutaj te dwie rzeczy, był w nich co najmniej zauroczony.
Black kiwnął głową i podszedł do lady, aby złożyć zamówienie. Po chwili wrócił i wbił wzrok w zaokrąglony brzuch nastolatka, który ukryty był za dużą bluzą, która najprawdopodobniej należała do młodego Malfoy'a. Odchrząknął
-Który to miesiąc?
-Końcówka piątego.- powiedział z uśmiechem Harry i położył dłonie na brzuszku.
Syriusz uśmiechnął się na ten widok. Wyobraził sobie na miejscu gryfona, Remus'a, zawsze chciał mieć z nim dziecko, jednak nigdy nie poruszył tego temu. Spojrzał że zdziwieniem na Potter'a, który machał do kogoś za oknem. Spojrzał w tamtą stronę. Po ulicy szedł arystokrata, w towarzystwie swojej siostry i młodego Zabini'ego.
-Jak się czujesz Harry?
-Hm, oh, czuję się bardzo dobrze. Mały czasem daje mi w kość, ale po jakimś czasie się uspokaja.
-MałY?
-Tak, to chłopiec.- powiedział z szerokim uśmiechem- Draco bardzo się ucieszył kiedy się dowiedział, w zasadzie po tej informacji się wybudził.
-Jak to wybudził?
-Ah, bo wy nic nie wiecie.
********************
-Czyli było znośnie?- zaśmiał się blondyn, myjąc żelem plecy narzeczonego, który przytaknął.- To dobrze.
Dumstrańczyk oparł się o wannę i przyciągnął bruneta do siebie. Ten oparł się o niego plecami i położył ich złączone dłonie na swoim brzuszku.
-Już nie mogę się doczekać małego.- powiedział blondyn i przyssał się do szyi gryfona.
********************
5 czerwca 1997 rok
-No dalej Harry! Ubrałeś się już?
-Lukrecja! Zamknij się! Mój brzuch wcale nie pomaga mi w ubieraniu się!
-Merlinie, mam tam wejść i ci pomóc!?
-NIE! Już kończę, muszę tylko zapiąć- mruknął męczeńsko i spojrzał na swoje odbicie.
Miał na sobie czarną, rozkloszowaną spódniczkę, czarny top, na ramiączka, czarne kaparetki i czerwoną, koronkową bieliznę. Cały strój wybierała Lukrecja wraz z Pansy. Cała paczka Ślizgonów, chciała zrobić prezent Dracon'owi. A cóż byłoby lepsze od Potter'a w kiecce?
-Już- powiedział zawstydzony, wychodząc z łazienki.
Obkręcił się, aby pokazać się cały przyjaciółkom i uśmiechnął się nieśmiało. Jego spory brzuszek, pierwszy raz nie był zakryty, przy kimś innym niż Draco.
-Ale ty jesteś uroczy z tym brzuszkiem Hazz- pisnęła Malfoy.- no już kładź się na łóżko!- poleciła- Draco będzie tu lada moment! Spadamy Pans. Udanej nocy Potter!
Po kilku minutach do pokoju wszedł Draco, Harry przełknął ślinę. Dumstrańczyk zdjął z siebie górną część garderoby, jego wzrok padł na Harry'ego, który nie wiedząc co zrobić, podniósł się nieznacznie z pościeli i zagryzł kusząco wargę.
-Wszystkiego najlepszego kochanie.- mruknął.
Dracon w szybkim tempie zdjął z siebie spodnie i pochwycił się nad zawstydzony narzeczonym. Złączył ich usta i ułożył dłonie na biodrach nastolatka. Już po chwili bluzka Harry'ego towarzyszyła spodniom Malfoy'a, na podłodze.
Blondyn przelustrował resztę ubrań narzeczonego i uśmiechnął się zabójczo.
-Wyglądasz w tym tak kurewsko dobrze. Chciałbym cię pieprzyć przez następne godziny.
-Co stoi na przeszkodzie?- zapytał Potter, jeżdżąc dłonią po torsie starszego.- Dziecku nic nie będzie, czytałem, po za tym robiliśmy już to podczas ciąży, mały jest bezpieczny.
-Napewno skarbie? Nie będziesz mógł chodzić ani siedzieć przez najbliższe kilka dni.
-Chrzanić.
18+ (tak pierdziel, pierdziel)
Platynowowłosy oblizał wargi, po raz kolejny wpił się w malinowe usta chłopca. Ściągnął na ślepo kabaretki brunet i rzucił za siebie. Zaczął tworzyć językiem, mokrą ścieżkę na torsie młodszego. Obcałował jego brzuszek i delikatnie podwinął spódniczkę.
Oczy mu zaświeciły tajemniczym blaskiem, kiedy zobaczył koronkowe, mokre majtki. Złączył agresywnie ich wargi i zdjął majtki z jednej nogi zielonookiego.
-Przekręć się na bok i nóżka do brzucha księżniczko.
Brunet kiwnął głową i wykonał polecenie. Poczuł po chwili język w okolicach swojego wejścia, jęknął głośno i włożył jedną z dłoni w jasne kosmyki narzeczonego. Blondyn wyciągnął dłoń w stronę twarzy chłopca, który od razu ją złapał i zaczął ślinić długie palce zimnookiego.
Po skończonej czynności dostał soczystego całusa, otworzył delikatnie usta, z których wyrwało się jęknięcie, gdy jeden z jasnych palców zagłębił się w nim i zaczął delikatnie poruszać. Jasnooki skorzystał z okazji i włożył do jego ust swój język, aby ten zaczął erotyczny taniec z językiem bruneta. Dołożył drugi palec i zaczął oba zginąć, co jakiś czas formując z nich nożyce. Po kilku minutach w chłopaku było już trzy palce, a kciuk masował okolice jego wejścia.
Brunet jęczał głośno, mruknął zdegustowany, kiedy wszystkie trzy palce wycofały się. Były ślizgon oblizał palce i ustawił swoją erekcję tusz przy dziurce Potter'a. Wszedł w niego, szybko, od razu cały, z ust gryfona wyszło głośne przekleństwo.
Blondyn nie tracąc czasu zaczął się poruszać. Mruknął, czując otaczającą go ciasnotę i ciepło. Uderzał wprost w prostatę młodszego, zaczął całował ramiona zielonookiego.
-Draco, z-zwolnij.
Ten jednak nie posłuchał chłopca, który niemal płakał z przyjemności. Dumstrańczyk mocno napierał na zaczerwienioną dziurkę bruneta. Chciał go bardziej, mocniej.
-DRAY!
Brunet doszedł, dyszał ciężko, jego kręgosłup wygiął się w łuk, a szyja odsłoniła, ci wykorzystał Draco, robiąc mu kilka ciemnych malinek.
Blondyn zrobił kilka mocniejszych ruchów i doszedł głęboko w chłopcu, jęknął nisko i spojrzał na rozanieloną twarz chłopaka.
-To co powtórka?
Koniec 18+
********************
24 czerwca 1997 rok
-Dray~
-Tak księżniczko?- pół nagi blondyn potrzedł do łóżka, gdzie wylegiwał się ciężarny.
-Mały chce naleśniki, z serem, borówkami i sosem czekoladowym.
Platynowowłosy zaśmiał się i pstryknął. W pokoju pojawił się skrzat, chłopaka złożył "zamówienie", skrzat kiwnął głową i już miał znikać kiedy odezwał się gryfon.
-Wiesz co jednak sos karmelowy, albo nie oba! A może bez, ale z ogórkiem kiszonym? Nie, nie, nie, ona i czekoladowy i karmelowy! A no i naleśniki mają być rumiane, ale nie przypalone! O, a ogórka połóż na oddzielnym talerzyku!
Rozbawiony arystokrata jedynie kiwnął głową na skrzata i wrócił do przygotowań, dzisiaj miało się odbyć ostanie zadanie, które zostało przełożone kilka dni temu, przez brzydką pogodę.
Chłopak miał na sobie strój reprezentanta, nie był on w jego stylu, ale nie miał innego wyboru. Westchnął i wszedł spowrotem do sypialni, gdzie jego radosny narzeczony pochłaniał drugie śniadania.
********************
-I to dzień finału! To właśnie dzisiaj dowiemy się kto wygra Turniej!
Trójka reprezentantów stała już na miejscach, Minister tłumaczył dzisiejsze zasady.
-Pierwszy wchodzi Pan Malfoy, pięć minut później panna Boulot oraz pan Finch-Fletchley.
Blondyn odetchnął i stanął przodem, wejście do labiryntu, wcale nie wyglądało zachęcająco. Spojrzał ostatni raz na przerażonego Harry'ego i posłał mu delikatny uśmiech, usłyszał strzał. Ruszył.
Wejście po chwili zarosło, muzyka zanikła. Złapał za różdżkę i ruszył przed siebie, zdawało mu się, że chodzi w kółko aż nagle usłyszał głośny ryk, odwrócił się. Kilkanaście metrów za nim stał pół lew, pół lampart. Zaczął uciekać przed siebie, prawie potykając się o własne nogi. Odwrócił głowę, prawie go zgubił, nagle upadł. Spojrzał na kostkę, bluszcz. Złapał za różdżkę, która leżała niedaleko niego i wypowiedział zaklęcie.
-Baubillous.
Piorun uderzy w "zwierzę", które padło na ziemię. Chłopak złapał za roślinę, która oplotła mu kostkę. Usłyszał fanfary.
-Junstyn Finch-Fletchley został...- serce na chwilę przestało mu pracować przegrał....- zdyskwalifikowany! Użył zaklęcia niewybaczalnego na własnej przeciwniczce!
Blondyn uśmiechnął się szeroko, szybko uwolnił i ruszył biegiem, musiał odnaleźć puchar. Po chwili jakieś niebieskie światło minęło mu na końcu jednego z korytarzy, przystanął i spojrzał w tamtą stronę. Przełknął ślinę i szybkim krokiem skierował się do światła. Ku jego uciesze stał po chwili przez pucharem. Podbiegł do podwyższenia i złapał za niebieskie trofeum.
Oślepiło go światło, wokół rozbrzmiała radosna pieśń. Nie był już w środku labiryntu, stał przed chmarą dziennikarzy i gratulujących mu uczniów. Spojrzał na puchar, stanął na palcach i rozejrzał się, w jego stronę szybkim krokiem zmierzał narzeczony, ciężarny przycisną się przez kilkunastu gazeciarzy i rzucił się w ramiona zwycięscy, który przedtem odłożył trofeum.
Para złączyła swoje usta, nie przejmowali się dziennikarzami oraz zdjęciami, która za pewne już jutro będą na pierwszej stronie gazet. Potter spojrzał ze łzami na starszego.
-Wygrałeś....
************************
I know gówno, ale chciałam napisać chodź moja wena umiera. Za kilka dni epilog, a co się z tym wiąże?
50 twarzy Dracon'a Malfoy'a!!
Tak kochani, po skończeniu tej książki planuję opublikować prolog nowej.
Taca na rady, zażalenia, skargi---> ___________
Do zobaczenia 😘
Wasza kala_malfoy ✨🐍💚
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top