Rozdział V - Bunt i porwanie.
Przez pewien czas, w kokpicie panowała cisza. Jednak, w pewnym momencie, Grzegorz rzekł:
- Mam pomysł. W bagażniku mamy tyle robotów, więc może za ich pomocą zaczniemy powoli przejmować świat?
- Dobry pomysł. Widzisz? Nie musisz tylko niszczyć, aby odnosić osobiste korzyści. – Przyznała Laura.
Po tych słowach, uśmiechnął się on do niej. Ona zaś, również odwzajemniła ten gest. Zaś po paru sekundach, Grzegorz skierował ich pojazd w kierunku Ziemi...
W tym samym czasie, w głównym pomieszczeniu statku kosmicznego, Dawid i Klara kończyli budować maszynę do zniszczenia Wszechświata. Jednak, w którejś chwili, poczuli że pojazd ruszył. Od razu popatrzyli po sobie ze zdziwieniem, a następnie wyjrzeli przez małe okienko, znajdujące się w owym miejscu. Po zrobieniu tego, ujrzeli że lecieli w kierunku Ziemi.
- Ale po co my tam lecimy? Przecież mamy niszczyć Wszechświat. – Spytała Klara.
- Nie wiem właśnie. Może mają na niej coś do załatwienia przed dokonaniem zniszczeń. – Odpowiedział Dawid.
Jednak, po paru minutach, poczuli że pojazd zawisł w powietrzu. Po wyjrzeniu przez okienko, dostrzegli że zwisali nad jakąś ulicą. Parę sekund potem zaś, usłyszeli otwierające się drzwi kokpitu. Od razu odwrócili się.
Po zrobieniu tego, zobaczyli Grzegorza i Laurę. Chwilę potem, Grzegorz rzekł:
- Nastąpiła mała zmiana planów. Zmieniłem zdanie i jednak nie będziemy niszczyć Wszechświata, tylko za pomocą armii robotów, będziemy przejmować władzę nad światem.
- Świetnie, to radźcie sobie sami, bo my nie zamierzamy już wam pomagać. – Odparł Dawid.
- Co?! Chyba nie myślicie, że pozwolimy wam tak po prostu odejść.
- To sami odejdziemy.
Po tej rozmowie, zaczęli ze sobą walczyć. Na początku, walka była wyrównana i nic nie zapowiadało zmian. Lecz, w którejś chwili, szala zwycięstwa zaczęła przelewać się to na stronę Grzegorza i Laury, to na stronę Dawida i Klary. I, w którymś momencie, chcąc nie chcąc, wygrali Dawid i Klara.
Otóż, w którejś chwili, Dawid wypchnął Grzegorza z pojazdu przez otwarte drzwi. Ten, nie zdążył wyhamować, przez co wypadł poza pojazd oraz, jako iż nie udało mu się niczego chwycić, spadł na ziemię i, przez fakt, że statek kosmiczny nadal był dość wysoko, po uderzeniu stracił przytomność.
Zaś w samym pojeździe, nim Laura zdążyła jakkolwiek zareagować, Klara przygniotła ją do ściany tak, że plecami była w ich kierunku. Następnie, chwyciła leżący nieopodal spory, plastikowy pasek zaciskowy, który pozostał po jednej części do maszyny i związała nim ręce Laury, aby nie mogła się bronić. Chwilę potem, Dawid rozkazał:
- Siadaj
Laura zaś, jako iż nie mogła użyć swej umiejętności wysysania dusz, gdyż miała związane ręce, posłusznie wykonała polecenie. Natomiast, Dawid i Klara poszli do kokpitu.
Będąc tam, włączyli autopilota, gdyż to jedyne umieli włączyć, ponieważ nie wiedzieli, co mogły robić te wszystkie przyciski i wajchy w panelu sterowania, a następnie ruszyli w kierunku Antarktydy.
Lot zajął im parę godzin, gdyż pojazd Grzegorza był szybki. Kiedy znajdowali się nad owym lodowym kontynentem, w pewnej chwili, ujrzeli jakąś metalową komórkę. Postanowili, że tam będą przetrzymywać Laurę. Wylądowali więc i udali się do głównego pomieszczenia pojazdu. Będąc tam, podeszli do towarzyszki Grzegorza, a następnie Dawid rozkazał:
- Wstawaj i idź za nami.
W tym momencie, wykonała ona polecenie i ruszyła za nimi.
Po wyjściu, szybko przeszli do komórki, aby nie zamarznąć. Będąc tam, otworzyli szare, duże i metalowe drzwi, które były przed nimi, a następnie wepchnęli tam Laurę, po czym zamknęli drzwi na kłódki i łańcuch, które na nich były.
Zaś sama Laura, wiedząc że była w więzieniu, bała się, co mogło ją spotkać następnego dnia...
TYMCZASEM, W INNYM MIEJSCU...
Grzegorz obudził się, a po otworzeniu oczu, widział wszystko jak przez mgłę oraz czuł, że bolała go głowa. Parę minut później, gdy zaczął normalnie widzieć, zobaczył że nad nim nie było jego statku kosmicznego, a po wstaniu, iż nie było obok niego Laury.
„Gdzie do cholery jest Laura?" – Pomyślał
„Dawid i Klara porwali ją, i wywieźli na Antarktydę." – Usłyszał w głowie głos swego ojca.
„C-CO?!"
„Nie kłamię. Wiesz przecież, że ja widzę wszystko."
„Eh...W każdym razie, dzięki za informację."
„Nie ma za co."
Po tej rozmowie, Grzegorz od razu ruszył na południe, w podróż ku uwolnieniu Laury. Podróż z przygodami...
CDN
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top