~20~

∆TOM∆

Momentalnie i cicho zamknąłem drzwi do tego pokoju. Nie mam pojęcia jak oni tam wszystko tak urządzili, ale jedno jest pewne, nie ważne jak pijany bym nie był tam na pewno nie wyjdę. Za żadne skarby świata.
Odsunąłem się do drzwi i już chciałem podchodzić do kolejnych kiedy usłyszałem czyjeś kroki wchodzący po schodach na górę. Zatrzymałem się więc na korytarzu by wyglądało to chociaż trochę tak jakbym wyszedł z łazienki.
Już po chwili przede mną przy schodach pokazał się Tord z gibonem w ręce. Zdecydowanie za dużo tego pali..eh, ale nie mi oceniać.

- Ruszaj dupę. Wychodzimy. - Odezwał się pierwszy kiwając głową w stronę schodów bym poszedł z nim co też zrobiłem, jakby nie patrzeć innego wyboru zbytnio nie miałem.

- Gdzie idziemy ? - Szybko wyrównałem z nim krok.

- Na dziwki.

Zatrzymałem się w miejscu. Zaraz po tym jak wyszliśmy z domu Paula i Patryka nawet się z nimi nie żegnając.

- Żartujesz. Prawda ?

- Nie. - Odparł dość poważnie.

- Eee no to... sorry Tord, ale nie mam zamiaru siedzieć w żadnym burdelu.

- A u Edda to co ? - Spojżał na mnie kątem oka.

- To co innego ! Nie chcę siedzieć w domu publicznym jakiś ladacznic !

- Jezu... Uspokój się. Nie mówiłem że idziemy do domu publicznego, tylko na dziwki, no, a przynajmniej jedna z nich na pewno nią jest.

- ... - Spojrzałem na niego z niezrozumiale. - A możesz jaśniej ?

- Eh, - Przewrócił oczami. - Idziemy do mojej byłej.

- ...którą....nazywasz dziwką ? Chyba się nie lubicie skoro tak ją zwiesz.

- Nazywam rzeczy po imieniu i tyle.

I tu temat się urwał, a raczej to ja go urwałem bo nawet nie chciało mi się go ciągnąć. Nie ogarniam. Tylko dlaczego że nie jest się już z kimś razem to nie powód by się wyzywać, jakby nie patrzeć chyba kiedyś się kochali, co nie ?
W każdym razie omijając szczątki kolejnego zniszczonego przeze mnie auta które zostawiłem przy drzewie szedłem trochę za Tordem nie bardzo wiedząc gdzie więc pilnowałem się go by się nie zgubić.
Po drodze widział jak to już chyba bywa w tym mieście kilka nowych ciekawych rzeczy, takich jak jakaś reklama chińskiej bomby atomowej, niby zabawka, ale no kurna kto się czymś takim bawi ? Ja bym tego swojemu dziecku nie dał.
Poza tym był też jakiś pies obcej mi rasy, coś jak połączeniem border collie z pitbullem, pewnie jakaś hybryda, ludzki wymyśl, ale za to jaka urocza. Aż się dziwię że lubię serio wyrzucają takie psy. Szkoda że nie mogłem zatrzymać się by go pogłaskać, ale no cóż, jakoś trzeba było nadążyć za Tordem.
O dziwo nie szliśmy daleko. Już po 10 minutach byliśmy przy jakimś żółtym domu z zieloną furtką. Oczywiście jakżeby inaczej Tord wszedł pierwszy tym razem jednak pukając w drzwi. Stanąłem tuż koło niego czekając aż ktoś otworzy nam drzwi.
To również nie trwało długo i po chwili drzwi uchyliła nam, niska, trochę, a raczej dość pulchna dziewczyna, o krótkich brązowych włosach spiętych w kucyk, zielonej bluzie i z takim prze uroczym czarnym kotkiem na rękach, o boże no zakochałem się.

- Jeśli szukasz pomocy u mnie to szukasz w złym miejscu. - Odezwała się spokojnie jako pierwsza opierając o framugę drzwi i szerszej je otwierając.

- Ciebie też miło widzieć. - Odparł jej Tord z sarkazmem w głosie, a jednak lekkim uśmiechem na ustach. Ja mimo wszystko wolałem siedzieć cicho przypatrując się tej słodziutkie kulce futra.

- Więc ? - Rowniez lekko uśmiechnęła się do niego. - Czego chcecie ?

- Mam sprawę do Tamary, więc byłbym wdzięczny gdybyś ją zawołała.

- Nie ma jej. Właśnie wyszła, ale jak chcecie możecie poczekać na nią w środku. - Odsunęła się od drzwi przepuszczając nas do środka.

- Kiedy wraca ? - Spytał Tord gdy oboje weszliśmy do środka.

- Nie wiem, ale pewnie nie długo. Chcecie coś pić ?

- Podziękuję. - Odparłem pierwszy przerzucając wzrok na telewizor w którym leciał jakiś film animowany, zwierzogród. A poznałem od razu po zobaczeniu tego rudego lisa na ekranie.

- Ja też. - Dodał rogaczek. - Chyba że masz piwo.

- Wiesz że w tym domu nie ma picia alkoholu. - odparła jakby urażona. - W każdym razem siadajcie na kanapie, a ja zaparze kawy.

Odstawiła kota na ziemię i poszła w stronę kuchni, a ja za Tordem bez słowa do salonu.
Usiadłem na kanapie i patrzyłem dalej w TV nie wiedząc co innego mogę zrobić.

- Więc...po co tu jesteśmy ? - Spytałem chcąc jakoś rozpocząć temat.

- Po kasę. Tamara wisi Patrykowi kasę za ostatnie działki, a że ona nie chce się z nim skontaktować sam to załatwię. Przynajmniej wpadnie mi połowa do kieszeni, łatwe pieniądze. - Wytłumaczył mi po krótce.

- Mhm....zaraz, a co tamte z tej torby już wydałeś ?

- Nie. Ale możesz nie poruszać tego tematu tu ? - Oparł głowę na ręce.

- Sorry...- Odwróciłem wzrok na ziemię gdzie koło mnie stała ta słodka kuleczka futra.

Aww....no prze słodka. Wyciągnąłem rękę chcąc ją, a może go pogłaskać lecz nim udało mi się to zrobić kiteł wskoczył na kanapę wchodząc mi na kolana gdzie położył się zwijając w kuleczkę. ...
To znaczy tylko jedno....jestem wybrańcem. I na ten czyn złapała mnie rozczulica.. położyłem dłoń na futerku lekko je głaszcząc. Ta....jakby na to teraz nie spojrzeć nie wstanę już.

- Proszę bardzo. - Rzekła dziewczyna wchodząc do pokoju i kładąc tace z trzema filiżankami z kawą, cukier i mleko.

- Wiesz że nie musiałaś ?

- Ale chciałam. - Usiadła koło mnie na kanapie. - Więc ? Po co przyszliście ?

- Odwiedzić starą znajomą i załatwić parę spraw z Tam. - Odparł Tord łapiąc za filizanke kawy której ponoć wcale nie chciał.

- Znów chcesz się z nią kłócić, czy może w końcu się pogodzicie ?

- Spaliła mi dom ! - Odwrzasl z irytacją. - Serio miałbym jej to wybaczyć ?

- Wiesz gdyby się nie zdradzał niczego by nie zrobiła.

- Nie zdradziłem jej, bo już wtedy nie byliśmy razem. Ile razy mam to jeszcze powtarzać ?

- Ja wiem swoje, ty wiesz swoje i starczy. - Wzruszyła ramionami. - O, a tak poza tym jestem Ell.

- Tom. - Odparłem przenosząc wzrok z kotka na nią.

- Więc...należysz bardziej do Torda, czy może Eddwarda ? - Spytała z dość dziwna miną.

- Do nikogo. Sam sobie jestem panem. - No może nie całkiem, ale sądzę że lepiej nie wspominać nic o ślepcu.

Nasza rozmowa jednak nie toczyła się długo. Nim padło kolejne pytanie drzwi domu otworzyły się a przez nie weszły inne dziewczyny. Jedna wyglądem przypominała nawet mnie. Druga była ruda, miała na sobie czerwoną sukienkę i seksowne rajstopy oraz była zalana w trzy dupy. Rodowlosa mamrotała coś pod nosem niezrozu!kale gdy brunetka prowadził ją powoli w głąb domu, aż jej wzrok spotkał się z tym Tord'a. Momentalnie poczułem jak atmosfera się zmienia no cięższa.

- Juz myślałam że ten dzień nie może być gorszy a tu proszę, jeszcze muszę oglądać twój ryj. - Brunetka odezwała się do niego pierwsza.

- I vice versa. Z tym że mój w przeciwieństwie do twojego nie staje się brzydszy z każdym dniem. - Podniósł się z fotela. - Chyba masz coś co należy do mnie.

- Nie wiem o co ci chodzi. - przymrużyła oczy.

- Serio ? Bo wiesz. Zawsze mogę wytłumaczyć to słowo w słowo przy Ell. Serio tego chcesz ? - Spytał gdy wzrok Ełk pokierował się na dziewczynę w niebieskiej bluzie.

- ... Ugh. Zaczekaj na dworze. Ell, położysz Matyldę do łóżka ?

- Jasne. - Wstaw z kanapy podchodząc do rudowłosej i biorąc ją pod ramię.

Nie bardzo wiedziałem co zrobić ze sobą w tej chwili i pewnie dalej stałbym jak kółek, gdyby nie Tord który kiwając do mnie głową w stronę drzwi pokazał mi tym byśmy wyszli, co oczywiście zrobilismy, no a przynajmniej ja gdyż on zatrzymał się w drzwiach.

- Nie idziesz ? - Spytałem odwracając się do niego.

- Nie dam się spławić. Poczekam na nią tu.

- Okej ? - Włożyłem ręce do kieszeni w tym samym czasie czując lekkie wybrane telefonu. Wyjąłem go z kieszeni i spojrzałem na kontakt który próbował się do mnie dodzwonić. - Kurwa...

- Co jest ?

- Nic, tylko wujek do mnie dzwoni. - Westchnąłem nie za chętnie oddalając się na kilka kroków od Tord'a - Daj mi chwilę.

Przyłożyłem telefon do ucha gdy miałem już pewność że Tord nie będzie słyszał tej rozmowy.

- Tak ?

: Gdzie jesteś ?

- Poza domem. - Odparłem unosząc wzrok na niebo jak tylko usłyszałem ten jego zachrypnięty głos.

: Tyle to i ja wiem kurwa ! Pytam się gdzie ?!

- Nigdzie. - Westchnąłem. - Chodzę po mieście. - Mówiłem spokojnie i normalnie nie chcąc jeszcze bardziej wnerwiac za pewne pijanego wujka.

: Wracaj ale już, mam bojowe zadanie dla ciebie.

- Mam ci iść po piwo ? - Spytałem sarkastycznie.

: Nie pyskuj gówniarzu ! Masz piętnaście minut by stawić się w domu, i bez kurwa dyskusji !

- Ugh.... Tak jest. - I w ten sposób również i mi skoczyła irytacja. Nim odciagnałem telefon od ucha wujek rozłączył się, a ja schowałem narzędzie z powrotem do kieszeni i wróciłem do Torda. - Będę się zbierać, wojsk coś odemnie chce.

- Nie możesz tego załatwić później ? Jesteś minut potrzebny. - Zbyt szczerze to nie zabrzmiało.

- Ta....jakoś nie sądzę. Widzę że świetnie sam sobie dajesz radę, a j nie chce ci wchodzić pod nogi, więc...może później wpadnę.

- Jak chcesz. - Wzruszył jakby obojętnie ramionami, jednak po jego minie widziałem że nie spodobało mu się to.

Nie miałem zamiaru go udobruchiwać, po prostu odwróciłem się i znów poszedłem w swoją stronę jeż szukając słuchawek w kieszeniach bluzy. Teraz jeszcze tylko rozplątać i będzie w końcu chwila ciszy i spokoju.

Szybkim krokiem idąc ulicą miasta nawet nie zastanawiałem się kogo mijałem czy widziałem. Moim jedynym celem było dostać się jak najszybciej do domu by znów nie musieć przechodzić Bóg wie jakich wymyślnych "kar" wujka. Eh, gdyby nie to że zapewnia mi dach nad głową chętnie przywaliłbym mu w twarz za to wszystko.

- Uważaj jak chodzisz !

Warknal do mnie jakiś koleś gdy niechcacy wpadłem na niego w tłumie ludzi. Nie bardzo mnie to obchodziło. Bardziej przejąłem się faktem że przez to wypadł mi telefon z kieszeni oczywiście bo jakże by inaczej szybką do dołu, przez co cała pękła. No zajebiscie. Gorsy ten dzień już chyba być nie może.
Choć, chyba nie powinienem tak mówi, bo jeszcze życie przyjmie moje wyzwanie.

O dziwo wcale się nie pomyliłem.
Już po chwili moim oczom ukazał się dość ciekawy widok który dość mocno nie tylko utkwił mi w głowie, ale i napełnił ja też tysiącem pytań bez odpowiedzi, a mianowicie widok Edda z nie kim innym jak moim znajomym ślepcem.
Oboje siedzieli przy stoliku jakiejś restauracji. Może są na randce ? Nie..a jeśli ? Nie....
Kurwa nie spodziewałem się jednak spotkać takiego widoku tu. Ale nie ma co świrować. Poszedłem trochę dalej by mieć większą pewność że mnie nie zobaczą. Schowałem się za jakąś budką telefoniczną i patrzyłem na nich ukradkiem.
Wyglądało na to że długo się znają w końcu nikt nie gada tak swobodnie z ledwo co poznaną osobą. Może jego też szantażuje ? To idzie dla mnie na plus wtedy ! Będę mógł powiedzieć o tym wdowi, może bylibyśmy jakoś w stanie razem sobie wtedy z tym poradzić, ale....co jeśli on po wie wszystko Tordowi i zanim cokolwiek zrobimy to mnie zabije ? Ugh, wpadłem między młot a kowadło. Albo zabije mnie ślepiec, albo Tord. Chyba....że to ja zabije ich pierwszy. Hehe...ta. nie to by mi chuja nie wypaliło.

Przerwałem moje rozmyślanie gdy oboje wstali płacąc wcześniej za napoje i poszli w kierunku czarnego auta do którego wsiedli jak na złość już na dobre znikając mi z pola widzenia.
Nie wiem czy jakoś mi się to przyda, mam nadzieję że jednak tak, lecz nim odjechali spisałem numery rejestracyjne auta. Może później sprawdzę gdzie prowadzą. Teraz mam ważniejszą rzecz do zrobienia.
Ruszyłem z miejsca jak pędem wiedząc, że moje spóźnienie jest już nie uniknione.

1929
SŁÓW

Pocałunek
Koń
Tom pokojówka
Bomba atomowa ✓
Stefan
Wujek
Niewidomy
Nick z zwierzogrodu ✓
Hybryda ✓
Buzi buzi
Pokojówka
Seksi rajstopki ✓

()()
\(°^°)/
(O)
_| |_
Jak chcecie możecie napisać jeden, przedmiot, zwierzę lub osobę, a pokaże się w nowym rozdziale.
To może być cokolwiek.

\____/
(°=°)
(/(#)\)
_||_
Pomysły wrzucać do koszyka na głowie kaczki.

/\/\
(°v°)
/(*)\
_| |_
Ja się żegnam i do następnego.
Bayo.
~~~~~~~~~~~~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top