~17~

∆TOM∆

Jedyne co widziałem to czarny obraz. Nie próbowałem nawet otwierać oczu. Szczerze, to obudziłem się już z dobre kilka minut temu, ale wolę nie wiedzieć co mój nowy "kolega" zrobi gdy ogarnie, że nie jestem już nieprzytomny, więc udaje że wciąż nie kontaktuje ze światem, bo kto mi zabroni.
Czułem, że dalej jedziemy autem. Gdzie ? Nie mam pojęcia, co sprawia tylko że jeszcze bardziej się boje, choć jak myślę że to po prostu jakiś kolejny głupi sprawdzian Tord to aż mnie krew zalewa od środka.
Zrozumiałem, że dojechaliśmy na miejsce gdy auto gwałtownie zatrzymało się szarpiąc przy tym innym.

- Kto ci dał prawo jazdy jełopie ?! - Wrzasnął na kierowcę dobrze mi już znany głos Jona. - Z resztę nie ważne. Weźcie go i idziemy. - Wyszedł z samochodu zatrzaskując za sobą drzwi i chwilę później mogłem poczuć, jak jego przydupasy wyjmują mnie z auta w tym jeden z nich przerzucił mnie sobie przez ramię jak szmacianą lalkę.

Jego ramię nie przyjemniej wbijało mi się w brzuch więc z trudem, ale jednak powstrzymywali się przed wydaniem z siebie jakichkolwiek dźwięków. Kierowaliśmy się prostą drogą, a przynajmniej tak myślę. Dopiero po kilku metrach zaczęliśmy wchodzić wyżej, sądząc po dźwięku po metalowych schodach.
Usłyszałem dziwnie rytmiczne pukanie w drzwi i po chwili ich otwieranie. Wciąż będąc grzecznym "nieprzytomnym" nie reagowałem i zostałem wniesiony do pomieszczenia przesiąkniętego zapachem benzyny i papierosów, ble, ochyda.

- Dajcie go na krzesło i zwiążcie. W szafce jest taśma. - Ponownie odezwał się Jon siadając na skórzanej kanapie i otwierając butelkę z piwem.

Siedziałem tak jak ciota nie mogąc nic zrobić. Nawet nie reagowałem gdy obwiązywali mi nadgarstki taśmą, o ramionach nie wspominając.
Ponownie usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi i charakterystyczny dźwięk odpalania zapalniczki zaraz po tym poczułem ten ochydny zapach fajek roznoszący się po pokoju.

- To on ? - Spytał nie znany mi zachrypnięty głos zbliżając się do mnie jeszcze bardziej.

- Raczej. - Odparł mu Jon. - Najbardziej przypomina Tamarę. Jakby założyć mu kieckę wyglądali by tak samo. - Dodał chyba nie świadomie, lub specjalnie uderzając w czuły punkt mojej męskiej dumy. Czy ja naprawdę wyglądam aż tak bardzo jak dziewczyna ?! - Był w tej szkole co mówiłeś. Mocno spóźniony, ale był.

- Mhm. - Mruknąłem mu tylko wypuszczając dym z ust prosto na moją twarz, na co nie chcący, ale jednak nieco się skrzywiłem licząc w duchu że tego nie zauważył.- Jak z wejściem do środka ?

- Bez problemu. Te ciołki mają zupełnie wywalone na to kto tam jest. Nawet nie musiałem pokazywać fałszywek które mi zrobiłeś. - Odpowiedział kładąc na stole fałszywą legitymację, bądź dowód osobisty, albo to i to.

- Zatrzymaj je.- Wyprostował się odsuwając się odemnie na krok. - Jeszcze mogą ci się przydać.

- Wątpię, ale jak chcesz. - Zabrał z stołu swoje fałszywki ponownie chowając je do kieszeni bluzy.- Wiec, co z nim zrobimy ?

- Dowiemy się gdzie schował proch, a potem się zobaczy. - Odparł na jego pytanie po czym jak z nikąd wymierzył mi plaskacza w twarz na tyle mocnego że nie mogłem nie otworzyć oczy. - Pobudka śpiąca królewno. - Zaśmiał sie pod nosem na co ja tylko spojrzałem na niego krzywo.

Widocznie był to stary koleś ubrany w jakiś garnitur z rozpiętym krawatem. Na twarzy miał czarne okularyz a w lewej ręce za plecami trzymał długą biało czerwoną laske, zupełnie taka jak mają niewidomi. Zignorowałem jednak ten fakt. To, że koleś nie widzi, wcale nie stawia mnie w lepszej sytuacji. Szybko rozejrzałem się po pokoju który okazał się nawet spory, choć to pewnie tylko dlatego, że mało tu mebli. Jedyne co tu było to kanapa i telewizor w jednym kącie, oraz ciemno brązowy stół z jednym krzesłem do którego podszedł pan niewidomy zasiadając na nim.

- Czas zacząć zabawę. - Gorsza kopia mnie wstała z kanapy podchodząc do mnie zaraz po tym łapiąc dłonią za policzki i przytrzymując moją głowę tak bym skupił wzrok na nim.  - Witam w świecie żywych. - Uśmiechnął się do mnie, a po tym wyrazie twarzy łatwo było mi się domyśleć, że pewnie nie na długo.

- Czego chcecie ? - Spytałem nie ruszając się nawet trochę.

- Informacji. - Spokojnym krokiem pokierował się za mnie kładąc swoje dłonie na moich ramionach. - Przez pomyłkę ktoś dał ci coś co nie powinno trafić w twoje ręce. Chcielibyśmy to odzyskać po dobroci jeśliś łaskaw. - Mówił spokojnie, choć wiedziałem, że to tylko zwykła podpucha i wcale nie był taki spokojny jakiego próbował grać. Czułem to po tym jak dłonie zaciskały mu się na moich ramionach.

- Nie wiem o co chodzi, ale ja tego nie mam. - Odparłem starając się nie popaść w panikę.

- Masz, masz. Na pewno. Nie możliwe by było byś to zgubił, a jeśli tak, to już nie jesteś nam potrzebny. - Mocniej zacisnął dłonie na moich ramionach przez co przeszedł mnie zimny dreszcz wiedząc co ma na myśli. O boże. Jestem za młody na śmierć i na pewno nie mogę umrzeć jako prawiczek.

- Może najpierw powiesz mi o co chodzi ? - Spytalem próbować trochę jakby grać na czas. W sumie to nie wiem po co, wątpię by ktokolwiek mnie tu szukał, ale wszystkiego warto spróbować.

- O proch. - Odezwał się niewidomy ? - Wyglądem przypomina czarną kokaine. Gdzie ją masz ?

- Nie mam. - Odparłem natychmiastowo za co zarobiłem kolejne uderzenia w twarz, tym razem nie z liścia a pięści od gorszej kopii mnie.

- Nie kłam - Warknął na mnie kiedy jedyne co ja mogłem to przeczekać kilka sekund w ciszy aż ból minie.

- Nie kłame ! - Wydarłem się na niego. - Naprawdę tego nie mam !

Spojrzałem na ślepego sądząc, że on jako jedyny jest tu trzeźwo myślący, jednak on miał tylko twarz skierowaną w moją stronę i wyglądał mniej więcej tak jakby dobrze się bawił słysząc co się dzieje.
Widziałem jak łapie głęboki wdech i kładzie dłonie na stole teraz już z kamiennym wyrazem twarzy.

- Thomas. - Odezwał się na co dość się zdziwiłem że zna moje imię. Mimo to nie przerywałem mu. - Jestem pewien że to masz. Może nie przy sobie, ale wiesz gdzie jest. Jestem tego pewien tak samo jak tego że możemy się jakoś dogadać, w końcu wyglądasz na rozsądnego chłopca. - Uśmiechnął się kącikiem ust.

- A ty przypadkiem nie jesteś ślepy ? - Spytałem nie ogarniając teraz skąd wie jak wyglądam.

- Nie istotny szczegół. - Odparł krutko i pochmurnie. - Więc jak, będziesz współpracować ?

×TORD×

Obudziłem się rano, a raczej zostałem obudzony przez sąsiadów pieprzacych sie za ściana z samego rana, ja nie wierzę, jak tak można. Tylko spać człowiekowi nie dają.

- Ej ! Zamknijcie mordy ! - Wrzasnąłem uderzając dłonią w ścianę obok co jak mogłem się domyślić nic nie dało. Ppieprzony blok i pieprzeni sąsiedzi.

Tak więc jest pewne, że już nie zasnę. Eh...
Wstałem z łóżka i poszedłem do kuchni gdzie nastawiłem wodę i poszedłem do łazienki na szybki i przede wszystkim zimny prysznic. Po tej nocy czuję się jeszcze bardziej wypompowany niż wcześniej. Nie potrzebnie zarywałem nockę. No, ale i tak leprze to niż siedzenie w domu, więc w sumie nie ma co narzekać.
Po wyrzuceniu ciuchów do pralki wszedłem pod prysznic, od razu czując orzeźwiający strumień wody na ciele. Nie wiem czy wszyscy, czy tylko ja tak mam, ale pod prysznicem zawsze napadają mnie dwie fazy. Albo myślę o wszystkim co w życiu zrobiłem, albo nie myślę kompletnie o niczym. Tym razem złapała mnie ta druga faza.

Gdy skończyłem wróciłem do kuchni. Zalałem kawę wrzątkiem i otworzyłem okno. Oparłem się o parapet i wyglądałem na otoczenie tej przygnębiającej szarości miasta, ah, nie ma to jak w własnym mieście. Odpaliłem papierosa i wziąłem ucho białego kubka do ręki, bardziej pożywnego śniadania już chyba dziś nie wykombinuje.
Przyglądając się tak scenerii co jakiś czas zaciągałem się tytoniem wypuszczając szary dym mieszając go z powietrzem i starając zignorować się wciąż słyszalne dźwięki zza ściany przerzuciłem wzrok na ziemię, gdzie jakiś pies z kotem gryzą się ze sobą o nie wiadomo co.

Może to i głupie, ale lubię takie poranki. Nie koniecznie te dźwięki, ale widok wschodzącego słońca, byś bardzo uspokajający.
Jednak nie ma tak dobrze i choćbym wolał zostać i nic nie robić to trzeba wyjść i zobaczyć jak wielki bałagan zrobili ludzie w nocy. Eh, po północy to miasto zmienia się w zwierzyniec, jak nie gorzej.

Zgasiłem pęta i wyrzuciłem go przez okno po czym je zamknąłem. Na spokojnie bo aż tak też mi się nie spieszy poszedł przebrać się do pokoju wciąż w akompaniamencie dźwięków zza ściany. Przyrzekam jeśli dalej będą się jenpbac po tym jak wrócę jedno z nich zarobi kulke w łeb, no Jezu ile można ?

Ubrałem czarną bluzę i wyszedłem z domu. Od razu kierując się w stronę burdelu Edda. Z tego co wiem Matt miał u niego nocować do póki nie załagodzi sprawy z ta laska co przyłapała go na flircie z inną. No nic. Przy dobrych wiatrach może Edd go nie zgwałcił.

Po nie długiej drodze, gdyż wcale nie mieszkamy aż tak daleko od siebie jak gdyby nigdy nic wszedłem do jego domu, a następnie do salonu gdzie....Em..no właśnie.

- Dlaczego ta lama jest związana i przebrana w strój seksi-pokojówki ? - Spytałem nie bardzo wiedząc co o tym myśleć, więc tylko patrzyłem na seksi-lame siedzącą na fotelu po czym spojrzałem na Matta leżącego pod kocem w kolorowe motyle na kanapie

- Po pierwsze to jest Stefan.- Odparł wciąż będąc odwrócony do mnie plecami, jakby obrażony na cały świat. - a po drugie pytaj Edda..

I już wszystko jasne. Wiedziałem że jest zboczony, ale nie przypuszczałem że naprawdę zgwałci mu pluszaka. Cóż, najwyraźniej marzeniem Edda jest udzielić doświadczeń analnych wszystkiemu co może wyruchać.
Przeleciałem szybko wzrokiem przez burdel w pokoju, w sensie puste butelki po piwie tytoń i trawa na stole, z czego tak, wziąłem sobie jedną saszetkę z kilkoma gramami, ale tego już mu mówić nie muszę, no i na koniec ciuchy i jakieś papiery, papierki porozwalane po pokoju.
Nie mając tu zbytnio co do robienia poszedłem do pokoju Edda, chwyciłem za klamkę i wszedłem do środka ciemnego pokoju.

- Wstawaj leniu. - "Przywitałam się" podchodząc do jego łóżka ignorując przy tym jakiegoś blondaska w jego łóżku. Nie pierwszy i pewnie nie ostatni raz przyłape go na spaniu z chłopakiem. No, dziwnie by było gdyby tak nie było, a jednocześnie prowadziłby burdel z męskimi dziwkami. Stanąłem koło łóżka po stronie mojego jakże ulubionego grubaska. - Nie każ mi się powtarzać, wstawaj.

- ..zaraz..- mruknął odwracając się na drugi bok.

- Zaraz to ci przywalę. - Odparłem patrząc na niego z irytacją.

- wiesz że nie wszystko musisz rozwiązywać przemocą, co nie ?- Spojrzał na mnie przez ramie, ale widząc mój wzrok na sobie zrezygnował już z dalszej dyskusji. - dobra, dobra. Już wstaje.

Nie za chętnie podniósł się z łóżka i wyszedł z pokoju łapiąc po drodze zielony szlafrok by nie świecić nam przed twarzą gołym tyłkiem. Wyszedłem zaraz po nim zamykając za sobą drzwi.

- Więc, po co przyszedłeś ? - Spytał kierując się do kuchni leniwym krokiem.

- Chce wiedzieć co ma mieście. - Odparłem siadając na krześle przy stole w wcześniej wspomnianym pomieszczeniu. Kto jak kto, ale wiem że on orientuje się we wszystkim co dzieje się w mieście i nie tylko.

- Nie ma o czym gadać. - Mówił przygotowywując sobie kawę. -  Na obrzeżach spokojnie, ale to ruina więc nie ma się co dziwić. W mieście zamieszki, jak zwykle niebiescy i czerwoni drą ze sobą koty o jakieś głupoty, znów umawiają się na ustawki, a poza tym psy zgarnęły trzech naszych bo jakaś pała spruła się na komendzie.

- No po prostu bosko. - Warknąłem tylko pod nosem. - Wiesz kto sypnął ?

- Nie. - Odparł krutko i przyłożył kubek z kawą do ust. - Wiem tylko że to on dał im towar za który ich zgarneli, więc musisz pytać Paula lub Patryka czy coś ostatnio komuś sprzedawali.

- Taki mam zamiar. - Wstałem z krzesła wkladajac dłonie do kieszeni bluzy. - Coś jeszcze czy to wszystko ?

- Na razie tyle. Jak dowiem się czegoś więcej od razu dam ci znać.

- No i super. W razie czego nie dzwoń. Pójdę dziś na miasto samemu się rozejrzeć co i jak.

Na moje słowa już ni jak nie odpowiedział, tylko przytaknął głową. Odwróciłem się więc i poszedłem do wyjścia. Kiedy wyszedłem na klatkę schodową wyjąłem saszetkę z kieszeni i dla bezpieczeństwa włożyłem ja do portfela by nie musieć jej też późnej szukać. Na spokojnie wyszedłem z bloku i poszedłem w stronę miasta zupełnie sam jak palec. Zapowiada się długi dzień i jeszcze dłuższa noc.

Seksi wdzianko pokojowki ✓
Motyle ✓
Taśma  ✓
Pralka ✓
Ślepy ✓
Pies ✓
Koteł  ✓
Zegzy ✓
Pocałunek
Koń
Królik
Ćpun

()()
\(°^°)/
(O)
_| |_
Jak chcecie możecie napisać jeden, przedmiot, zwierzę lub osobę, a pokaże się w nowym rozdziale.
To może być cokolwiek.

\____/
(°=°)
(/(#)\)
_||_
Pomysły wrzucać do koszyka na głowie kaczki.

/\/\
(°v°)
/(*)\
_| |_
Ja się żegnam i do następnego.
Bayo.
~~~~~~~~~~~~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top