~12~
×TORD×
Powiedzmy, że akcja była udana...
A więc, po udanej akcji sprawdzenia czy dzieciak będzie trzymał język za zębami czy nie, wszyscy, czyli ja, rudy i gruby udaliśmy się do domu Edda by odetchnąć trochę od tego nocnego zamieszania. Oczywiście uprzednio poszliśmy się najebać. No może nie tyle najebać, co wstawić by mieć dobrą fazę i humor na resztę wieczoru.
Jak tylko Edd otworzył drzwi od razu wszedłem do środka jako drugi i siup, potruchtałem do salonu rzucając się na tą jakże zajebiaszczą czerwoną kanapę twarzą do poduszek. Chwilę tak leżałem by po chwili podnieś wzrok i z totalną obojętnością spojrzeć na pewną część garderoby, ktora jak gdyby nigdy nic leżała na oparciu kanapy.
- Ty. - Powiedziałem patrząc na bokserki w ananasy. - Wiesz, że też mam takie.
W tym momencie Edd wszedł do salonu i spojżał niepewnie na bokserki by po chwili jak skrępowany uciec wzrokiem.
- Taaa. - Rzekł nieco pijanym głosem. - mała poprawka, miałeś.
Jak gdyby nigdy nic poszedł usiąść na fotel, a ja połączyłem informacje...
- Kurwa, serio ? - Wstałem jak poparzony i za pomocą długopisu podniosłem jak się okazało moje gatki w ananasy i wyszedłem na balkon. Nie ma bata bym zabrał je z powrotem, a temu zbokowi też ich nie zostawię, bo jak chuj będzie do nich walił.
Wyjąłem zapalniczkę z kieszeni i podpaliłem materiał na gatkach, aż w końcu ogień spalił cały materiał pozostawiając po nich tylko pył, który zniknął razem z mocniejszym wiatrem.
...
To i tak nie zmienia faktu, że będę musiał wymienić zamki w drzwiach od domu...
Wróciłem do środka i oczywiście kanapa została już zajęta przez rudego i tego jego pluszaka, którego kupił po drodze, chyba będąc nie w pełni trzeźwym, bo bądźmy szczerzy. Jak nawalony trzeba być by kupić pluszową lamę w wymiarach 1 na 1 ?
Ale dobra. Mi samemu szumi w głowie, więc nie będe już droczyć tematu.
Podszedłem do niego i zrzuciłem lamę z kanapy by usiąść na niej. Kanapie, nie lamie.
- Eeej ! - Aktywował się tryb wkurzonej wiewiórki na alko. - Stefan tu siedział..- Zaskomlał podnosząc go z podłogi.
- No. - Rozłożyłem się na kanapie. - A teraz ja.
Uśmiechnąłem się triumfalnie widząc jego niezadowoloną minę, która chciałaby się wykłócać, ale boi się wymień po mordze. No i w sumie to dobrze. Serio mógłbym teraz komuś wyjebać w tym stanie, choć nie jestem jeszcze aż tak pijany, by osobiście zaczynać jakieś spory.
Odchyliłem głowę do tyłu i rozkoszowałem się tą krótka chwilą ciszy, którą przerwał grubasek.
- Myślicie, że Tom'my się na nas fochnie za to co mu odwaliliśmy ?
- Niee. - Rzekł rudy tuląc się do Stefana. - A nawet jeśli to i tak nas już nie zostawi, nawet gdyby chciał, co nie ?
- Jasne, że nie. - Odparłem. - Dzieciak jest za cenny, by pozwolić mu odejść. - Mówiłem obojetnie patrząc w sufit.
- Jak zostanie z nami dłużej to kto wie, może się do nas przekona. Może nawet uda ci się go w końcu zaliczyć. - Spojżałem na Edda, który tymi słowami, aż sam prosi się o wpierdol. Ma jebaniec szczęście, że mi się tyłka nie chce z tej kanapy ruszać.
- Ty za to zabrałbyś się za jakieś dziewczyny, a nie młodych chłopców wykorzystywał i bokserki zapierdzielał. - Fuknął.
- Przygarniał kocioł garnkowi. - Odwarkł w odpowiedzi. - Przyznaj się, kiedyś się ostatni raz umówił na randkę, co ?
- Nie mam czasu na takie głupoty. - Próbowałem go jakiś zbyć. - Mam ważniejsze rzeczy na głowie niżeli jakieś baby co ryczą jak głupie gdy im się paznokieć złamie. - Przewróciłem oczami.
- Jasne. - Zaśmiał się rudzielec. - Przyznaj, po prostu, że odkąd zerwałeś z Tamarą nie umiesz żadnej poderwać.
- Nie, że nie umiem, tylko nie chce. Doskonale wiem, jak podrywa się laski.- Spojżałem ponuro na Matt'a, który jak się okazuje też dawno nie dostał po ryju, skoro wyciąga sprawy z przeszłości.
- Skoro tak, to może podzielisz się z nami ta wiedzą, jak podrywa się płeć piękna ?
- Kwiatki. - Wzruszyłem ramionami przerzucając wzrok na jakiś kwiatek na parapecie. - Każdą panna je kocha. Wystarczy znaleźć jej ulubiony i już jest twoja. Jednak w twoim wypadku zaleciłbym wypróbowanie czegoś innego. - Uśmiechnąłem się perfidnie.
- To znaczy ? - Już po jego minie widziałem, że Matt zaniepokoił się moimi słowami w połączeniu z tym uśmiechem.
- Podrywając kobietę musisz zwrócić uwagę na jej oczy. Jeśli je posiada to nie masz u niej szans. - Parchnąłem cichym śmiechem, z czego Edd zakrył sobie usta ręką, by samemu nim na wybuchnąć widząc, jak moje słowa przyprawiły narcyza o czerwień wkurzenia na mordzie.
- Stefan i ja nie mamy zamiaru słuchać takich tekstów rzuconych w moim kierunku. Humpf ! - Fuknął jak obrażone dziecko i tupając nogą poszedł do wyjścia. - Wrócę gdy przemyślisz swoje zachowanie.
Przewróciłem oczami na ten widok. On i Tom mieszczą się po prostu w tym samym worku o nazwie dzieciaki.
- Ej Matt ! - Krzyknęł za nim Edd - Skoro wychodzisz to weź kup coś słodkiego i do picia, później oddam ci kasę.
W odpowiedzi Matt tylko pokazał mu środkowy palec. Założył jakieś sandały... sandały w wrześniu, brawo głąbie, ale wracając. Założył jakieś sandały i wyszedł z domu. Wiem że wróci. Nie zostawi tu Stefana samego z nami na dłużej niż to koniecznie.
- No to zostaliśmy sami. - Uśmiechnął się Eddzio słysząc trzask drzwi.
- Taaa... Tylko ty...ja..Ringo..i...-na spokojnie wyjąłem pistolet z kieszeni, przeładowałem i położyłem ją sobie na nodze trzymając ją i palec na spuście. -ta mała panienka. - Spojżałem mu w oczy z powagą. - Jeden zły ruch kurwa i zaliczysz darmową kastrację.
- Jesteś okropny...- Zrobił zasmuconą minę. - powinieneś brać przykład z Ringo. - Powiedział w tym samym momencie, w którym ta kotka weszła do środka salonu.
Oczywiście, bo jakże by inaczej poszła do Edda i wskoczyła mu na kolana przymilając się do niego by zaczął ją głaskać. Jego ręka powędrowała na jej głowie i zaczął ją pięścić, a kotka mruczeć.
- Skoro i tak nie mamy co robić to może zaparzę herbaty. Chcesz też ? - Spytał wstając z kotem na rękach.
- Jeśli zamiast wody będzie wódka to okej. - Położyłem się na kanapie plecami do góry i wpatrywałem się w podłogę. - Nie masz czegoś z procentami ? Jakieś piwo, likier, szampan czy coś ?
- Mam morfinę, pigułki antykoncepcyjne, pigułki gwałtu, Viagrę, Kondony, puchate kajdanki i wytrychy, ale alkocholu w mieszkaniu nie trzymam i nigdy trzymać nie będę. - Rzekł poważnie gdy w tym samym momencie do domu wszedł Matt z kistą piwa.
- Jestem. - Rzekł wesoło wchodząc do salonu i zostawiając piwo na środku pokoju, oraz rzucając jakieś cukierki kukułki na stół. Ahh, żebyście tylko mogli zobaczyć teraz minę Edda, no po prostu perfekcyjne wyczucie czasu Matt.
- Masz plusa za piwo, a teraz gadaj, coś taki wesoły ? - Spytałem biorąc jak się okazało Tyskie i otwierając je.
- Najpierw, to ja chcę się czegoś napić. Trochę mi się pobiegło, ale to zaraz wam powiem czemu. - Westchnął zmęczony opadając na kanapę. Nawet nie interesował się już Stefanem, co w jego przypadku może znaczyć tylko jedno. Wytrzeźwiał.
- Własne miałem iść parzyć herbatę, też chcesz ? - Spytał Edd kierując się do kuchni.
- Nie było mnie max 10 minut i już zrobiliście z tego miejsca klub książki ? Jyzz.. już was nigdy nie zostawię samych. - Odchylił głowę do tyłu łapiąc więcej powietrza. - Daj czegoś zimnego, byle nie gazowanego.
Edd tylko przewrócił oczami. Wszedł do kuchni by po dłuższej chwili wrócić do pokoju z kubkiem herbaty i małym kartonikiem z słomką. Podał soczek, jak widać po opanowaniu jabłkowy, Matt'owi, a sam usiadł na fotelu gdzie Ringo znów wskoczyła mu na kolana.
- Dobra teraz gadaj to się stało. - Powiedziałem pociągając kilka łyków piwa.
- A więc. - Zaczął wyjmując słomkę z buzi. - Poszedłem do sklepu, gdzie planowałem zrobić szybkie zakupy, no ale wyszło jak wyszło i podsłuchałem rozmowę tego gościa. - Wyjął telefon z kieszeni następnie wybierając i pokazując na zdjęcie jakiegoś chłopaka w niebieskiej koszuli, chyba brązowych włosach i o, no masz, czarnych oczach.
- Naturalne, czy przez narko ? - Spytałem gdy tylko zobaczyłem oczy.
- Tego nie wiem. - Schował telefon do kieszeni. - Wiem za to że nazywa się Jon i zna się z dilerem tego czarnego proczu. Podsłuchałem ich rozmowę i wiem, gdzie będą sprzedawać go następnym razem. - Ponownie włożył słomkę do ust.
- A dlaczego biegałeś ? - Spytał Edd. - Przyłapali cię na podsłuchiwaniu, czy..?
- A to. Nie. Biegłem bo przypomniałem sobie że zostawiłem z wami Stefana, a bądź co bądź nigdy nie wiadomo co wam do głowy strzeli.
- Spokojnie, ja pluszaków nie gwałce. - Rzekłem obojetnie. - Najpierw wino, potem mała gra wstępna i dopiero wtedy można zacząć.
- Ja bym go związał. - Dodał Edd - Co jak co, ale lubię jak ofiarą nie może uciec.
- Jesteście okrutni...- Udawał, albo naprawdę posmutniał.
- Dobra, gadaj dalej. - Pogonilem go widząc, że schodzimy z tematu. - Gdzie mają być następnym razem i kiedy to będzie ?
- Po jutro, wieczorem, w Black Light.
- Zaraz...- Naszła mnie chwila intensywnego myślenia. - A jutro nie ma tego jakiegoś festynu fpczy czegoś tam w tym klubie ? - Spytał unosząc jedną brew do góry i spoglądając na rudego.
- A ja wiem. Jutro pójdę zobaczyć i naszykuje najwyżej kostiumy, jeśli będzie się trzeba za coś przebrać. - Odparł obojetnie wzruszając ramionami. - Za co chcecie się przebrać jakby co ?
- Jeden chuj. - Odpowiedziałem. - Ważne byśmy weszli do środka i znaleźli tego dilera.
- Bierzemy Toma ze sobą ? - Spytał grubasek kończąc już swoją herbatkę.
- Może lepiej dać mu spokój na kilka dni ? - Zaproponował Matt. - Widać było że nie specjalnie cieszył się że jednak żyjemy...
Pomyślmy. Tom jest na nas za pewne wkurzony. Nie będzie chciał z nami gadać, nie będzie się słuchał, będzie stwarzać problemu, może mu się coś stać, albo się upije, hmmm...
- A weźmy go, niech się uczy pracy w terenie. - No i postanowiłem. - Co złego może się stać ?
- To było pytanie retoryczne, czy wypisać ci listę ? - Spytał Rudy lekko uśmiechając się pod nosem.
- A zamknij jape, rudzielcu. - Bardziej mnie to rozbawiło, niżeli zdenerwowało.
- Kto wie, może najwcześniejszy scenariusz, w którym całujesz się po pijaku z Tom'em spełni się jutrzejszej nocy ? - Udawał rozmarzonego. Już chciałem coś powiedzieć, ale uprzedził mnie w tym Edd.
- Ty, ale tak serio, to pasujecie do siebie z Tom'em, powinieneś się za niego brać. - W w tym momencie wziąłem garść cukierków leżących przede mną czyli tych kukułek czy jak to się nazywało i rzuciłem nim w Edda, bo dupy dalej nie chce mi się ruszyć, a oberwać to on musi za te słowa. - No co ?! Ja tylko mówię jak jest...Czemu nie chcesz spróbować ?
- Hmmm bo może nie jestem gejem ? - Spytałam retorycznie unosząc jedną brew do góry i patrząc na niego.
- Nie musisz nim być. - Brnął dalej w ten temat. - Możesz być BI.
- Tym też nie jestem. Poza tym on ma dziewczynę. - O ile to serio nie była ściema.
- Dziewczyna nie ściana da się przesunąć.
- A jeśli jej się nie da przesunąć ?
- To przesuniemy ja pistoletem. - Zażartował.- Spokojna głowa, ja posunę wszystko. - Rzekł dumnie.
- Dosłownie i w przenośni. - Zaśmiał się Matt, a ja razem z nim, gdyż no bądźmy szczerzy, to prawda.
Jemu jednak jakoś nie specjalnie przeszkadzało to i sam zaczął śmiać się z nami. Reszta wieczór minęła nam głównie na tym. Gadaliśmy o głupotach i piliśmy piwo, no przynajmniej ja, bo Matt udaje dziecko, a Edd że ma spotkanie klubu książki. Ahh...ale przyznam szczerze, że brakowało mi już takich czysto luźnych, spokojnych i "normalnych" dni w których można się zwyczajnie pośmiać i wyluzować. Będę cieszył się tą krótką chwilą póki mogę bo jutro znów to "pracy" i miejmy tylko nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze.
1891
SŁÓW
Bokserki ✓
Lama ✓
Kwiatek ✓
Sandały ✓
Kot ✓
Kukułki cukierki ✓
Jon ✓
Herbata ✓
Soczek ✓
()()
\(°^°)/
(O)
_| |_
Jak chcecie możecie napisać JEDEN, przedmiot, zwierzę lub osobę, a pokaże się w nowym rozdziale.
To może być cokolwiek.
\____/
(°=°)
(/(#)\)
_||_
Pomysły wrzucać do koszyka na głowie kaczki.
/\/\
(°v°)
/(*)\
_| |_
Ja się żegnam i do następnego.
Bayo.
~~~~~~~~~~~~
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top