ROZDZIAŁ III

Siedziałem na stołówce podczas przerwy i spokojnie konsumowałem sałatkę owocową.

- Thomas, kiedy zjesz coś normalnego? Ciągle tylko te zdrowe rzeczy - stwierdził Will.

- A co to Ci za różnica? - zwrócił się o niego Ki Hong. Pochodzi on z Korei. Jest najspokojniejszą osobą z naszej paczki. Często również najbardziej rozważną. Ciężko go zdenerwować. Ma jednak słabość do tego, gdy ktoś nazwie go "chińczykiem" lub "skośnookim". Nienawidzi tego z całego serca.

- Martwię się o niego i tyle - prychnął.

- Martwisz? Zdajesz sobie sprawę, że to jest lesze od tych tłustych rzeczy, które ciągle jesz? - spytałem

- Ale gorzej smakuje.

- Kwestia gustu.

Czasem zastanawiam się naprawdę mocno, jakim cudem on się dostał do tej szkoły. Nie potrafi pojąć podstawowych spraw. Chociażby tego, że nie każdy musi lubić to co on i być taki jak on.

Nagle do stoły przysiadła się Kaya. Szatynka miała ze sobą całą tacę jedzenia. Jak zawsze zresztą.

- Ja nie wiem jak ty to robisz, że jesz tak dużo, a twoja figura jest tak smukła - westchnąłem niezadowolony.

Dziewczyna roześmiała się i poklepała mnie pocieszająco po ramieniu i uśmiechnęła się przyjaźnie. Optymizm od zawsze bił od niej we wszystkie strony. W gimnazjum była moją dziewczyną przez krótki okres czasu, jednak to dawne dzieje. Nic poważnego. Nie wiem jak z jej strony, ale ja nic wówczas nie poczułem.

- Geny, po prostu geny. Mam to po tacie - powiedziawszy to zabrała się za posiłek.

To jest właśnie cała moja paczka. Przez jakiś czas tak siedzieliśmy, aż Ki Hong postanowił przerwać ciszę:

- Co sądzicie o tym nowym, Dylanie? - na wspomnienie jego imienia przeszedł mnie dziwnego rodzaju dreszcz.

- Widzieliście jak on się ubiera? Tak mnie to śmieszy - odparła rozbawiona Kaya.

- Ciągle nosi za duże koszulki - skomentował Will.

- Które swoją drogą są nieustannie brudne - dodał Ki Hong

- Tak mnie denerwują w nim te przetarte tenisówki...

- Biedni ludzie nie powinni istnieć - stwierdził krótko Rudy, a reszta przytaknęła.

Nigdy nie lubiłem, gdy wyśmiewali się z kogoś, przez jego stan majątkowy. W końcu to nie od nas zależy, w jakiej rodzinie się urodzimy. Z drugiej strony zawsze choć trochę uczestniczyłem w tego typu dyskusjach. Bardziej ze względu na to, by nie odstawać od otocznia niżeli naprawdę tak sądziłem.

Tym razem jednak postanowiłem nic nie mówić. Czułem tym razem o wiele większą niechęć niż zawsze. Sam nie wiem dlaczego.

Nagle przypomniał mi się kompletny brak kultury ze strony Dylana. Dzień, w którym po prostu miał gdzieś to, że mu się przedstawiłem. Dalej chowam uraz. Poza tym mam wrażenie, jakby to było wczoraj.

Zaraz.

Uświadomiwszy sobie, co właśnie pomyślałem, na moją twarz się uśmiech. Przecież to było wczoraj!

Kaya od razu zwróciła na to uwagę.

- O czym myślisz? - spytała z zaciekawieniem.

- Przypomniałem sobie jedną sytuację - odparłem zgodnie z prawdą.

- Jaką?

- Nieważne - uciąłem krótko. Nikt nie może dowiedzieć się, że miałem styczność z Dylanem.

- Em, okej? Jak wolisz.. - zmieszała się lekko moją odpowiedzią. -W każdym razie co ty o nim sądzisz?

- O kim?

- O tej biednej sierocie. Słuchasz ty nas w ogóle?

Biednej sierocie? Ty go nawet nie znasz, a wyrażasz się o nim w ten sposób. Nie byłabyś w stanie powiedzieć mu tego w twarz, ponieważ zbyt byś się bała. Dokładnie tak jak ja teraz, gdy mówię to wszystko w myślach.

Wahałem się chwilę nad odpowiedzią. Jeżeli powiem cokolwiek miłego, skończy się to dla mnie źle. Postanowiłem zgodzić się z opinią przyjaciół. Nim się zorientowałem, moje usta się otworzyły:

- Ma piękne czekoladowe oczy. Mógłbym się w nich roztopić.

Co?

Czy ja właśnie go skomplementowałem, a nie obraziłem, tak jak miałem w planach?

Już po mnie.

Wszyscy spojrzeli się na mnie ze zdziwieniem. Tkwili tak dłuższą chwilę.

Cholera, cholera, cholera!

Swoją drogą od kiedy moje myśli stały się tak wulgarne?

Nieoczekiwanie Will wybuchnął śmiechem, a za nim inni.

- To Ci się dopiero udało!

- Przez chwilę myślałem, że mówisz prawdę - odrzekł Ki Hong

- Ja...Em, tak właśnie! - powiedziałem zakłopotany.

Po chili ktoś zarzucił inny temat, który reszta od razu podchwyciła. Jestem bezpieczny. W każdym razie...

Thomas Sangster, najwyższa pora się ogarnąć - skarciłem się w myślach, a jakiś czas później zadzwonił dzwonek na lekcje. Wszyscy udaliśmy się do klasy.


DYLAN'S POW:

- Oczy jak czekolada co? - prychnąłem opierając się o ścianę znajdującą się obok okna od stołówki. Dziwnym trafem było ono otarte i równie dziwnym trafem stół Thomasa znajdował się dokładnie obok niego.


______________________________________________

Witam wszystkich!

Ten nasz Thomas chyba zbyt często robi różne niekontrolowane rzeczy, co?

No i pojawiła się perspektywa Dylana! Krótka, ale jest. Dodam również, że od teraz gdy będą dwie perspektywy, Thomas będzie pisany normalną czcionką, a Dylan pogrubioną.

Jeżeli Ci się podobało zostaw proszę gwiazdkę i komentarz.

Są one niezwykle motywujące! :)

Pracowałam ostatnio nad trailerem do opowiadania. Oto jego efekty:

https://youtu.be/QnNHE-kf8p8

Klasycznie chciałabym dodać, że Ki Hong Lee gra Minho w Więźniu Labiryntu, A Kaya Scodelario wciela się w nim w postać Teresy :)


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top