rozdział trzeci: tragiczny związek (troche 18+)
Per. Tord
- Aaron to mój ex... - powidział Tom a mnie zamurowało ale nie dlatego, że miał chłopaka czy coś, tylko dlatego, że mówiąc to miał łzy w oczach - wyżywał sie na mnie i mnie gwałcił... - czułem jak sie we mnie złość gotowała. Zabije gnoja. Kurwa przysięgam zabije tego chuja. - teraz Aaron mnie stalkuje...
- zabije go - powiedziałem, a z moich oczu zaczeły sie powoli lać łzy - nikt nie będzie cie krzywdził
- Tord... Spokojnie... - powiedział i mnie przytulił.
- pakuj sie - powiedziałem po czym kliknąłem guzik na telefonie a moja walizka znowu stała sie kostką - nie możemy tu zostać skoro on w każdej chwili może tu przyjść i cie skrzywdzić
- Ale Tord gdzie zamieszkam...? - spytał sie mnie czarnooki - nie mam pieniędzy na nowe mieszkanie...
- zamieszkasz ze mną w bazie Red Army - odpowiedziałem, a on zaczął sie pakować, pakował sie, zapiął walizke i wziął do swojej ręki... Pluszowego misia? - to twój miś? - zapytałem szatyna na co on sie zarumienił i pokiwał nie pewnie głową na tak - od kogo go dostałeś?
- od rodziców... - odpowiedział a do jego oczu zaczeły napływać łzy - dostałem go przed ich śmiercią...
- oh... Nie wiedziałem... - powiedziałem po czym podszedłem do niego i go przytuliłem - to idziemy? - zapytałem go jak sie uspokoił
- tak..
Wyszliśmy przed kamienice. Staliśmy już na parkingu, więc zadzwoniłem do Paula, żeby po nas przyjechał.
- halo? - odezwał sie mój ojciec w telefonie
- hej, przyjedziecie po mnie i po Toma? - powiedziałem
- już jesteśmy - powiedział a zza rogu wyjechała czerwona terenówka, więc sie rozłączyłem i otworzyłem Tomowi drzwi.
- wsiadaj - powiedziałem a czarnooki wsiadł, więc zamknąłem drzwi, poszedłem dać walizkę Toma do bagażnika, po czym poszedłem z drugiej strony auta, wsiadłem i zapiąłem pas, Tom zrobił to wcześniej. - To jest Paul - powiedziałem i pokazałem ręką na mężczyznę z papierosem w ustach, bandażem na oku i dużymi, zarośniętymi brwiami - a to Patrick, dla przyjaciół i rodziny Pat - pokazałem na mężczyznę z lekkim zarostem i grzywką, która przypominała skrzydełka kurczaka.
- hej młody - powiedział Pat do Toma
- hej Tommy - powiedział Paul
- dzień dobry - powiedział szatyn z uśmiechem
- jesteś już chłopakiem Torda czy jeszcze nie? - spytał sie Paul Toma a my sie tylko zarumieniliśmy
- Paul myjesz kible szczoteczką do zębów do końca tygodnia - powiedziałem lekko zawstydzony do ojca - a teraz jedź do bazy
- zachowujesz sie gorzej niż baba z okresem, synu - powiedział Paul i zaczął jechać
- to wy jesteście rodziną? - zapytał nas lekko zmieszany Tom
- tak - powiedział Pat
- nie przejmuj sie nimi - szepnąłem do czarnookiego, a Tom sie oparł o oparcie siedzenia
¡Time skip¡
Jedziemy już pół godziny. Tom zasnął piętnaście minut temu patrząc sie przed okno. W pewnym momencie Tom położył mi głowe na ramieniu i sie do mnie przytulił przez sen, a moje serce zaczęło bić jak szalone, pocałowałem go w głowę i otuliłem ręką.
-ahh~ T-tord~ - cicho wyjęczał przez sen Tom, a ja sie zarumieniłem - m-mocniej~ ahhh~ - zobaczyłem na krocze Toma i zauważyłem że ma erekcje, na co bardziej sie zarumieniłem i troche sie podnieciłem - ahhhh~ sz-szybciej~ - wyjęczał przez sen troche głośniej, a ja sie jeszcze bardziej zarumieniłem
- oooo~ Tordy~ widzę że ktoś ma mokry sen z tobą w roli głównej~ - powiedział Pat, a Paul popatrzył sie na mnie tylko z typowym lenny facem za twarzy (( ͡° ͜ʖ ͡°)) na co ja zarumieniłem sie tak, że bylem bardziej czerwony niż bluza którą miałem na sobie
- ZAMKNIJCIE SIE!!! - krzyknąłem na nich i zobaczyłem że Tom zaczyna sie budzić
Per. Tom
Spałem sobie i śniło mi sie że razem z Tordem uprawiamy seks. Czułem, że dostaje erekcji ale sie tym nie przejmowałem.
- ZAMKNIJCIE SIE!!! - nagle usłyszałem krzyczącego Torda i zacząłem sie budzić, otworzyłem oczy i popatrzyłem z żalem na Torda
- jaki jest powód, żeby mnie budzić z tak fajnego snu, liderze? - powiedziałem pół żartem pół serio i dalej patrzyłem na niego z żalem.
- co ci się śniło, Tommy? - zapytał mnie Pat.
- mmmm~ takie cudo że aż sie tego opisać nie da~ - powiedziałem flirciarsko i popatrzyłem zalotnym wzrokiem na karmelka - fajnie by było gdyby coś takiego mi się zdarzyło na prawde~ - czułem że dostawałem większej erekcji, super debilu Tord dopiero przyjechał a ty już sie chcesz z nim ruchać no normalnie kurwa geniusz ze mnie.
- już jesteśmy! - krzyknął Paul, my wszyscy wysiadaliśmy z auta i Tord wziął moją walizkę po czym zaczeliśmy sie kierować do środka.
Kiedy weszliśmy do środka zobaczyłem czerwone ściany, białą kafelkową podłogę i mnóstwo drzwi. Szliśmy korytarzem aż doszliśmy do windy. Tord nacisnął przycisk na swojej protezie (czemu mi to autokorekta zmieniła na ,,prostocie,,? Xd) i winda zjechała na dół, weszliśmy do windy, pojechaliśmy na chyba samą górę i szedłem razem z Tordem, bo Paul i Pat wyszli na chyba dziesiątym piętrze. Nagle karmelek sie zatrzymał i wszedł przez czerwono-złote drzwi z napisem ,,Red Lider,, co ja też zrobiłem. Stanąłem i zobaczyłem chyba biuro Torda, było piękne, ściany w kolorze drzwi, biało-czarne meble i szare dodatki.
- podoba ci sie? - spytał mnie szarooki
- jest piękne.. - powiedziałem i przytuliłem go, a on sie zarumienił, a ja jeszcze bardziej, ponieważ przypomniałem sobie że dalej mi stoi, więc szybko sie od niego odkleiłem.
- idziemy spać? - spytał sie mnie szarooki ziewając
- tak - odpowiedziałem - a gdzie będziemy spać? - Tord przycisnął niebieski świecący przycisk na swojej robotycznej ręce i nagle rozsunęła sie ściana
- tu~ - odpowiedział mi Tord a ja wszedłem przez drzwi do sypialni. Gdy przychodziłem przez drzwi poczułem że karmelek dał mi klapsa w tyłek. Zarumieniłem sie i poczułem ból w kroczu, który był już nie do zniesienia, jak wcześniej to było nic, to teraz nie mogłem wytrzymać z bólu.
- T-tord...?
- Tak?
- b-boli.. - powiedziałem do szarookiego
- co cie boli..? - spytał zmartwiony karmelek. Nic nie odpowiedziałem tylko podwinąłem trochę bluze i pokazałem szarookiemu powód mojego bólu, a on sie zarumienił - ohhh... To ty zrób co masz zrobić a ja ci nie przeszkadzam - powiedział kierując sie za drzwi od sypialni po czym przez nie wychodząc i je zamykając.
Nagle zakręciło mi sie w głowie, zemdlałem upadłem na ziemie.
Per. Tord
Usłyszałem głośny huk, szybko pokierowałem sie do drzwi od sypialni i przez nie wszedłem, żeby sprawdzić czy Tomowi nic nie jest. Stanąłem jak wryty... Tom leżał nie przytomny na podłodze.
- TOM OBUDŹ SIĘ!!! - krzyczałem i go szturchałem ale nic sie stało. Nagle zauważyłem, że z jego krocza leci troche krwi. Wiedziałem, że nie ma dziś pielęgniarki i będe musiał sobie z tym poradzić sam. Tom mnie zabije jak sie dowie... - Cóż tak trzeba...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Moja kreatywność mnie chyba za bardzo ponosi xd
Kolejny rozdział będzie znając życie 18+ ( ͡° ͜ʖ ͡°)
W ogóle czyta to ktoś oprócz mnie?
Jeśli ci sie podobało zostaw gwiazdkę a mi sie zrobi ciepło na serduszku ÙwÚ
Do następnego, bajo~
1100 words
(Mój rekord jak narazie UwU)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top