Rozdział 7

Drugi dzień pracy był o wiele lepszy, niż ten pierwszy. Teraz miał na oku cały lokal z niedużego okienka, na którym ustawiano brudne naczynia.

Kuchnia w której się znajdował, była wszechstronna i zadbana. Wszystko wokół niego aż lśniło z czystości, a dbał o to Seokjin, który pracował razem z Jungkookiem. Był odpowiedzialny za czystość tego pomieszczenia, dlatego nie dawał rady sam na zmywaku. Co ważniejsze również był głuchoniemy. Dodało mu trochę odwagi, ponieważ na samym początku Seokjin nie chciał z nim rozmawiać na przerwach.

"Jestem tolerancyjny i w ogóle. Czy Jimin to twój chłopak?" - zapytał Seokjin, gdy stali oboje na schodach tylnego wyjścia. Chłopak niewiele starszy od Jungkooka trzymał papierosa, który sprawiał, że chłopakowi robiło się niedobrze, dlatego się odsunął.

"Przyjaciel"

"Czy przyjaciel patrzy tak na swojego przyjaciela?"

"Tak, czyli jak?"

"Ja nie zerkam co chwilę jak głupi przez to cholerne okienko, żeby sobie popatrzeć."

I tu go miał. Faktycznie wyglądał co jakiś czas, by zobaczyć, jak Jimin sobie radzi, ale nic poza tym. Martwił się o to, że nie da sobie rady. W końcu wczoraj przeszedł szkolenie na kelnera, więc tak właściwie dziś zaczął pracę. Uśmiechał się za każdym razem, gdy miał go w zasięgu wzroku.

"Wiesz, że jesteś na celowniku Sooyoung, prawda?"

"A kto to Sooyoung?" - Zdziwił się Jungkook, bo dotąd nie zauważył, żeby ktokolwiek go obserwował,

"Nasza stała klientka. Właściwie moja była. Od dawna próbuje do mnie wrócić, ale jestem głuchy na jej prośby. Czaisz?" - Uśmiechnął się szeroko, klepiąc młodszego od siebie chłopaka. - "W każdym razie obserwuje cię. Mną pewnie już się znudziła."

"Nie zauważyłem nawet."

"Bo byłeś skupiony na tym swoim księciu z bajki." - Pokręcił głową, zaciągając się papierosem.

"Wcale nie." - Próbował protestować. "Pracowałem."

"Ja wiem swoje i ty wiesz swoje." - Machnął ręką. "Chodźmy lepiej do środka, bo szef wywali nas na zbity pysk."

Jungkook jedynie skinął głową w geście zrozumienia i wszedł z Seokjinem do kuchni.

Kiedy tak skrobał z talerzy resztki jedzenia, przyłapał się kilkakrotnie na szukaniu wzrokiem Jimina. Sądził, że to, co wydarzyło się w szkole, zasiało w jego sercu swego rodzaju nasienie, które powodowało rozchodzące się po jego ciele ciepło za każdym razem, gdy jego spojrzenie krzyżowało się z tym należącym do Jimina. Chłopak miał w sobie coś, co go urzekło.

Wiedział, że zaczął coś do niego czuć. Już kiedyś był zakochany, dlatego starał się zahamować uczucia, które obecnie próbowały przejąć kontrolę nad jego ciałem. Trzymał się zdania, że nie zasługiwał na tego chłopaka. Mogło się to dla niego źle skończyć. W końcu to brat jego oprawcy. Wtedy na myśl przyszło to, że brat Jimina żyje w przekonaniu, iż są parą.

Przełknął gęstą ślinę. Nigdy o tym nie rozmawiali, ale od dzisiejszego poranka byli udawaną parą. Mieli swoją publiczność, przed którą musieli grać. Czy to oznaczało, że nigdy nie wydostanie się z sideł nieprawdziwego związku? Co jeśli Jimin znajdzie sobie kogoś lepszego, pełnosprawnego? Zostanie sam?

Potrząsnął głową. Jak mógł tak myśleć? Jimin to nie zabawka, którą może rządzić. Skoro zdecydował się na udawany związek, Jungkook nie powinien ingerować w tę decyzję. Chłopak nakreślił przed nim widmo szczęścia, którego mógł smakować, gdy byli razem i nawet jeśli nie było ono prawdziwe, to brał, co Jimin mu dawał bez narzekania.

Po zakończonej pracy wrócił zadowolony do domu. Tym razem nie zapomniał wrzucić do pralki swojego mundurka. Gdy wsypał do specjalnej komory proszek do prania, uruchomił urządzenie, by móc w spokoju przejść do kuchni, gdzie o tej porze w zwyczaju miała jadać Minji.

"Jak było w szkole?" - zapytał Jungkook

"Dostałam piątkę z wuefu."

"A jakieś złe oceny?"

"Dwójka z matmy." - Jej mina nie przedstawiała zadowolenia, dlatego Jungkook kucnął przy niej z pocieszającym uśmiechem.

"Przecież dwójka to też dobra ocena."

"Ale ja chcę być taka jak ty. Masz zawsze dobre oceny."

Na te słowa Jungkook pokręcił głową. Nie mógł uwierzyć, że jego siostra brała go za przykład. Poniekąd cieszył się, że próbowała być taka, jak jej kochany brat, ale Jungkook chciał, żeby była sobą i nikogo nie udawała tak, jak on sam.

Mógł tylko domyślać się jakie skutki odczuje, gdy spotka się sam na sam z Hyunwoo. Co wtedy zrobi? Wyśle mu esemesa, bo ten języka migowego nie zrozumie, ale czy będzie miał czas na wytłumaczenia?

"Kochanie, nie sugeruj się mną. Bądź sobą i ucz się tak, żeby zdać do następnej klasy, zrozumiano?"

Kiedy w odpowiedzi otrzymał skinienie głową, zmierzwił włosy dziewczynki i odszedł od niej, by w końcu się ubrać. Ile można paradować w samej bieliźnie. Poszedł więc do swojego pokoju i ubrał na siebie za dużą koszulkę koloru zielonego po swoim wujku i czarne spodnie dresowe.

Położywszy się na łóżku, jego telefon jak na zawołanie zawibrował.

Jimin: Jak minął ci dzień w pracy? Po jej zakończeniu szybko zniknąłeś jak kamfora

Ja: Przepraszam, spieszyłem się

Ja: Rozmawiałem trochę z Seokjinem

Jimin: To ten głuchoniemy bratanek szefa. Mam rację?

Ja: Dokładnie. On jest genialny

Jimin: Co takiego Ci powiedział?

Ja: Bo zauważył, że taka jedna dziewczyna mnie obserwuje i powiedział, że to jego była i że jest głuchy na jej prośby o powrót do niej

Jimin: Lubi sobie żarty stroić. Mi napisał na kartce nieśmieszny żart

Ja: Tak? Podziel się

Jimin: Co mówi informatyk po ślubie?

Jimin: Pobieranie zakończone

Ja: Jezu

Jimin: Zabawne, prawda?

Ja: Bardzo

Ja: A jak Tobie minął dzień pracy?

Jimin: Niezły zapierdziel miałem, ale dałem radę. Najgorzej było gdy ktoś zamawiał obiad dla całej rodziny i był niezdecydowany. Musiałem się nieźle nakreślić w notatniku.

Ja: Dobrze, że ja nie mogę pracować jako kelner

Jimin: A jak Tobie idzie na zmywaku?

Ja: Nawet dobrze, tylko po dwóch godzinach szorowania ręce zaczynają boleć

Jimin: Chyba oboje dostajemy w kość

Ja: Chyba tak

Jimin: Wiem, że jest jeszcze wcześnie, ale ja idę już spać. Dobranoc

Ja: Dobranoc

Położył telefon a biurku i podłączył do niego ładowarkę. Jimin miał rację. Była dopiero dwudziesta pierwsza. To, że poszedł spać tak wcześnie, oznaczało, że był bardzo zmęczony. On za to miał dużo energii, którą nie wiedział jak wykorzystać.

Po chwili zastanowienia postanowił trochę się pouczyć. Wyciągnął więc z plecaka notatki przygotowane przez nauczycieli i usiadł do biurka, by zapalić niewielką lampkę, ponieważ na zewnątrz było już ciemno. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz siadał do nauki. Na przestrzeni ostatniego miesiąca wiele się u niego wydarzyło, więc zapomniał na moment o tym, że w szkole trzeba pracować na oceny, a nie zdobędzie się ich bez ciężkiego wkładu w nie.

Przede wszystkim poznał Jimina, który skutecznie zajmował jego myśli. Teraz byli udawaną parą. Jungkook bał się przyznać, nawet przed sobą, że chciałby, by ten związek był prawdziwy. Znał się z tym chłopakiem naprawdę krótko, a jego uczucia względem blondyna stawały się coraz silniejsze. Jungkook nie wiedział jak to powstrzymać, dlatego też w pewnej chwili się poddał i to nie dlatego, że był szczerze zakochany w Jiminie. Po prostu... Sam nie potrafił odpowiedzieć. Był słaby. Nie potrafił podołać swoim postanowieniom. Miał trzymać uczucia na wodzy, w końcu był przekonania, że chłopak zasługuje na kogoś lepszego, a tymczasem wepchnął się w udawany związek. To się nie mieściło w jego głowie.

Nie potrafił się uczyć, więc odstawił notatki na bok i wrócił do łóżka.

Nagle do jego pokoju weszła zaspana Minji.

"Stało się coś?" - pokazał.

"Ktoś uderza kamieniami w okna." - odpowiedziała niezdarnie.

Chłopak bez zastanowienia wstał i podszedł do okna, by otworzyć je na oścież, pozwalając tym samym by chłodne, nocne powietrze zderzyło się z jego ciałem. Wychyliwszy się trochę dostrzegł machającego Jimina.

Czym prędzej wyszedł z okna i zabrał telefon. Okazało się, że miał kilka nieodebranych esemesów.

Jimin: Nie mogę spać

Jimin: Rodzice się kłócą

Jimin: Wychodzę z domu, pójdziesz ze mną na spacer?

Ja: Nie mogę. Muszę pilnować Minji. 

Jimin: Szkoda

Ja: Jakim cudem dorzuciłeś kamieniami na drugie piętro?

Jimin: Ma się ten rzut ^^

Ja: Było wejść do góry i zwyczajnie zapukać. Minji na pewno by Ci otworzyła

Jimin: Nie pomyślałabym o tym. Teraz pozwól, że wejdę na górę

Ja: Dobry pomysł

Gdy wysłał tę wiadomość, zdał sobie sprawę, że w kuchni był nieporządek. Czym prędzej wyszedł ze swojego pokoju i pognał do wskazanego pomieszczenia, by uprzątnąć trochę po obiedzie, który przygotowała jego mama. Żeby nie umknęło mu pukanie do drzwi, zwyczajnie je otworzył. Jakiś czas później chłopak pojawił się w progu z delikatnym uśmiechem.

Na przywitanie pomachał chłopakowi, by po chwili zabrać się za zdejmowanie butów.

Ja: Aż tak źle było w domu, że wyszedłeś?

Jimin: Ojciec wypił za dużo i zaczął się czepiać

Usiadł do stołu i wyciągnął ręce przed siebie z telefonem w dłoni. Jungkook opierał się o kredens i uważnie się mu przyglądał. Chcąc nie chcąc przed jego oczami ukazało się to, jak szli razem za rękę. Momentalnie potrząsnął głową. Nie mógł o tym myśleć.

Ja: Picie w środku tygodnia, kiedy następnego dnia idzie się do pracy?

Ja: Czy twój tata chce iść pracować na kacu?

Ja: Wyrzucą go

Jimin: Nie w pracy, w której on sam jest szefem

Ja: To kim jest Twój tata?

Jimin: Prezesem firmy budowlanej

Ja: Nie sądziłem, że jesteś taki bogaty

Ja: Dlaczego nie chodzisz do szkoły prywatnej?

Jimin: Bo tata to skąpiec, ale ja cieszę się, że chodzę do tej szkoły

Ja: Dlaczego?

Jimin: Bo mogłem spotkać tam Ciebie ^^

Jungkook spojrzał na chłopaka, delikatnie się rumieniąc. Dostrzegłszy że Jimin mu się przygląda, schował twarz za telefonem nie wiedząc co napisać.

Jimin: Żartowałem~

Ja: No ja myślę

Jimin: Po prostu lubię ludzi, którzy nie unoszą się pieniędzmi albo ich brakiem. Szkoda, że każdy nie jest taki, jak ty

Ja: Nie każdy jest głuchy

Jimin: Myślę, że nie trzeba być głuchym, żeby nie słyszeć wołania pomocy osób, które jej potrzebują

Jimin: Ty jesteś inny. Nie unosisz się swoją biedotą, a ja to w Tobie lubię. Jesteś sobą nawet, gdy z niewiadomych mi przyczyn właśnie się rumienisz

Ja: Nie rumienię się

Ja: Dziękuję za taką dobrą opinię

Jimin: Może przejdźmy się gdzieś

Ja: Nie mogę zostawić siostry samej

Jimin: Ach, zapomniałam o niej na chwilę. Przepraszam

Ja: Nic się nie stało. Może coś zjesz?

Jimin: Chętnie

Ja: To teraz odkładam telefon na bok, żeby przygotować jedzenie

Napisawszy to odłożył telefon na bok i podszedł do lodówki, która o dziwo była pełna. Mama musiała zrobić zakupy, nim wyszła do pracy. Bardzo go to cieszyło, bo mógł przygotować coś dobrego dla Jimina.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top