Rozdział 6
- Zaczekajcie chwilę - zawołał Lee Minhyuk, właściciel restauracji. - Przygotowałem dla was umowy.
Żeby Jungkook się zatrzymał, Jimin musiał chwycić go za rękaw. Kiedy chłopak popatrzył na mężczyznę pytająco, ten pokazał mu to samo, co przed chwilą powiedział, przez co w oczach Jungkooka pojawiło się zrozumienie. Kiedy całą trójką zasiedli do wolnego stołu, szef położył przed nimi dwa pliki kartek.
Po zapoznaniu się z dokumentem, Minhyuk pokazał gdzie podpisać i byli wolni.
Teraz gdy Jungkook dotarł do domu, musiał pochwalić się mamie swoim osiągnięciem. Miał szczerą nadzieję, że kobieta będzie cieszyła się razem z nim.
Kiedy zawitał w domu, zdjął buty i przeszedł do kuchni, gdzie jego mama powinna szykować się do pracy.
„Cześć, słonko. Dlaczego wróciłeś tak późno?" - zapytała kobieta.
„Znalazłem pracę. Teraz będę mógł zarobić na wyjazd do Japonii." - Uśmiechnął się szeroko.
„Gratuluję. Jestem z ciebie taka dumna."
Po tych słowach Jungkook został przytulony przez mamę. Tak bardzo cieszył się sukcesu, jaki osiągnął, że na chwilę zapomniał o swojej niepełnosprawności, która każdego dnia utrudniała mu życie. W tym momencie był naprawdę szczęśliwy.
„Muszę już iść" - pokazała mama chłopaka, gdy się od niego odsunęła. - „Zajmij się dobrze Minji."
„W porządku."
Gdy mama wyszła z domu, Jungkook usiadł przy kuchenny stole i rozmasował skronie, by jakoś powstrzymać nadchodzący ból głowy. Wtedy postanowił podejść do szafki z lekarstwami i zażyć tabletki przeciwbólowe.
Miał szczęście, że podczas pierwszego dnia pracy czuł się w miarę dobrze.
À propos pracy. Osoba, z którą pracował, nie była skora do rozmów w trakcie pracy. Seokjin - bo tak miał na imię - bezustannie szorował talerze i garnki, rzucając mu co jakiś czas drobne uwagi, dlatego musiał co jakiś czas na niego zerkać, by upewnić się, że nie chce przekazać mu jakichś informacji.
Stanąwszy przy kredensie, wyciągnął rękę do górnej szafki, gdzie były schowane lekarstwa i wyciągnął tabletki przeciwbólowe. Kiedy je wziął, przeszedł do swojego pokoju, by przebrać się z mundurka szkolnego na coś luźniejszego. Żałował, że nie przyszedł najpierw do domu, by zmienić ubranie. Od następnego razu w pracy będzie miał odzież roboczą z logiem restauracji.
Nie pamiętając co miał zrobić, stwierdził, że zanim pójdzie do łóżka, sprawdzi co u jego siostry, która zapewne grała na swojej przestarzałej konsoli. Zdziwił się, kiedy zauważył dziewczynkę śpiącą na łóżku w poprzek. Z uśmiechem podszedł do niej na palcach i położył ją na poduszce, żeby rano nie obudziła się obolała.
Będąc już w swoim pokoju, zapalił na chwilę światło, by omieść spojrzeniem całe pomieszczenie w poszukiwaniu telefonu, który gdzieś zostawił. Upewniwszy się, że nigdzie go nie ma, wrócił do kuchni. Znalazł go na kredensie. Po powrocie nacisnął przełącznik, sprawiając, że zrobiło się ciemno. Usiadł na łóżku i rozebrał się do bielizny, po czym po omacku odszukał kabel ładowarki i podłączył swój telefon, który nagle zawibrował.
Z westchnięciem odblokował urządzenie i dotknął żółtą kopertę.
Jimin: Tak sobie pomyślałem, że byłeś dzisiaj chory i pracowałeś. Jak teraz się czujesz? Przepraszam, jeśli Cię obudziłem
Ja: Właśnie szedłem spać. Czuję się tak średnio, ale wziąłem jakieś leki przeciwbólowe/przeciwgorączkowe. Martwisz się o mnie?
Jimin: Oczywiście, że tak.
Jungkook sam nie wiedział dlaczego, ale po jego trzewiach rozeszło się przyjemne ciepło. Był dla kogoś ważny... Nie, on był ważny konkretnie dla niego. Dziwnie czuł się z tą myślą. Nawet nie zdawał sobie sprawy, że jego usta wygięły się do góry w podkówkę. Przetarł więc twarz ręką i westchnął głęboko.
Nie mógł myśleć w ten sposób. Co, jeśli się w nim zakocha? On zasługuje na kogoś o wiele lepszego, niż on sam, dlatego żywienie do niego jakichkolwiek uczuć nie miało sensu.
Ja: Dziękuję, a teraz pozwól, że pójdę spać.
Jimin: Dobranoc~
Ja: Dobranoc
Następnego ranka Jungkook obudził się dziwnie rześki. Nie czuł bólu głowy ani nic z tych rzeczy. Wyciągnął spod poduszki wibrujący telefon i wyłączył budzik. Teraz miał tylko godzinę, żeby się ubrać i wyszykować siostrę do szkoły.
Kiedy chciał ubrać mundurek, pacnął się w czoło, bo zapomniał przeprać wczoraj jego górnej części. Jak mógł zapomnieć o czymś tak ważnym? Nie wiedział co teraz ze sobą zrobić. Póki co musiał obudzić Minji.
W samej bieliźnie pognał do pokoju dziewczynki i szturchnął ją w ramię, by ta otworzyła oczy. Gdy ten zabieg na początku nie zadziałał, podniósł ją, i potrząsnął za ramiona.
- Czy to anioł? - zapytała Minji, widząc półnagiego Jungkooka. - A nie, to tylko mój brat.
Gdy Jungkook spojrzał na nią pytająco, ta pokręciła głową i zaczęła się podnosić. Wtedy chłopak miał czas na wymyślenie tego, co ma zrobić z przepoconą koszulką. Nagle wpadł na genialny pomysł.
Zabrał ze swojego pokoju górną część mundurka i pobiegł do łazienki. Odkręcił ciepłą wodę i nalał sobie na rękę trochę żelu pod prysznic, po czym zaczął wcierać to w materiał oraz płukać pod bieżącym strumieniem. Uznawszy, że tyle wystarczy, wykręcił porządnie ubranie i chwycił za suszarkę swojej mamy, by zacząć je suszyć. Marnie mu to szło, ale nie poddawał się.
Koniec końców zmarnował pół godziny i nic nie wskórał, dlatego postanowił włożyć mokrą koszulkę. Powinna wyschnąć w majowym słońcu. Z tą myślą zrobił swojej siostrze i sobie śniadanie, trzęsąc się z zimna, przez wilgotną koszulkę.
Będąc w szkole, jego ubranie tylko odrobinę przeszkadzało mu w normalnym funkcjonowaniu. Idąc korytarzem, przeczesywał spojrzeniem teren w poszukiwaniu Jimina. Niestety nie znalazł go, więc postanowił napisać do niego esemesa.
Ja: Gdzie jesteś?
Jimin: Zgaduj ^^
Ja: Za mną?
Po wysłaniu tej wiadomości odwrócił się za siebie, by upewnić się, czy miał rację.
Jimin: Pudło :P
Tym razem chłopak rozejrzał się uważnie, jednak nadal nic. Po chwili poczuł, jak ktoś wskakuje na jego plecy, przez co o mało się nie wywrócił.
„Mam cię!" - było napisane na telefonie, który chłopak przystawił mu praktycznie do nosa.
Chłopak chwycił blondyna pod kolanami i zaczął iść przed siebie na dziedziniec. Jimin w tym czasie na jego oczach wystukała kolejną wiadomość.
„Zrobiłem to, bo Hyunwoo szedł w Twoją stronę."
W odpowiedzi Jungkook skinął głową. Jak mógł chociaż przez chwilę pomyśleć o tym, że Jimin wskoczy na niego z całkiem innego powodu? To logiczne, że chciał go obronić przed swoim bratem.
Kiedy znaleźli się na zewnątrz, chłopak zeskoczył z pleców Jungkooka i poprawił swój mundurek.
Jimin: Dlaczego masz mokrą koszulkę?
Ja: Długa historia
Jimin: Dobrze się czujesz?
Ja: Inaczej nie doniósłbym Cię na dziedziniec
Jimin: Racja, zadaję głupie pytania.
Ja: Co jeśli Hyunwoo uzna, że jestem Twoim chłopakiem?
Jimin: Tak to ma wyglądać. Opracowałem genialny plan
Ja: Jaki genialny plan?
Jimin: Przy nim będę Twoim chłopakiem. Chcę, żebyś był bezpieczny
Ja: Przesadzasz
Jimin: Gdzie tam~
Jimin: Dla świata możemy być razem, ale jesteśmy tylko przyjaciółmi, prawda?
Ja: Prawda
Wysyłając tę wiadomość, nie był taki pewien co do tej przyjaźni. Coraz częściej czuł ciepło rozchodzące się po jego ciele, gdy Jimin robił coś dla niego. Znał go trochę ponad dwa tygodnie, więc nie wiedział, skąd brały się te uczucia. Ten temat postanowił zostawić sobie na później.
Gdy chciał napisać coś do Jimina, napisał do niego numer podpisany jako „Hyunwoo". Zapisał go sobie po ostatnim razie, żeby wiedzieć, kto go gnębi przez esemesy.
Hyunwoo: Zostaw mojego brata w spokoju albo pożałujesz.
Bez ogródek pokazał tę wiadomość Jiminowi. Ten jedynie westchnął głęboko, rozmasowując swój kark.
Jimin: Dlaczego mam tak głupiego brata?
Ja: Bo ja wiem
Jimin: O! Idzie!
Bez ostrzeżenia zbliżyła się do Jungkooka i mocno go do siebie przytulił, sprawiając, że schował głowę w zagłębieniu pomiędzy jego szyją a ramieniem. Znów poczuł delikatną woń różanego mydła, jednak tym razem o wiele wyraźniejszą. Przymknąwszy powieki, objął chłopaka w pasie. Trwali tak, dopóki Jimin nie uznał, że już wystarczy.
Jimin: Musisz coś zrobić z tą mokrą koszulką. Przeziębisz się jeszcze bardziej
Ja: Już nie jest tak mokra, jak na samym początku
Jimin: Przepraszam, że właśnie w ten sposób się zachowuję. Po prostu nie chcę Cię stracić, a to jedyny sposób, by Cię chronić
Ja: Nie narzekam, więc nie masz po co się tłumaczyć
Jimin: O, dzwonek. Chodźmy na lekcje. Pobawmy się trochę w szkolną parę ^^
Odczytawszy tę wiadomość, Jungkook spojrzał na chłopaka, który wyciągnął w jego stronę lewą dłoń. Zamrugał kilkakrotnie, żeby upewnić się, że to nie jest sen. Dopiero po chwili pochwycił rękę Jimina i wstał z ławki. Czuł się dość niezręcznie, a serce biło tak szybko, jakby właśnie przebiegł dwa maratony.
W końcu nastał dzień, kiedy czuł się bezpieczny w swojej szkole. Żałował tego, że na początku znajomości z Jiminem źle go potraktował. Teraz był on kimś, kto pozwalał mu funkcjonować normalnie w środowisku szkolnym.
Szedł z nim za rękę, odwracając głowę na bok, żeby ukryć zawstydzenie. Mijając grupki dziewczyn, zauważył, że dziwnie mu się przyglądają i szepczą coś do siebie. Domyślił się, że właśnie w ten sposób zaczynały rozchodzić się plotki. Może to i lepiej? Przynajmniej będzie mógł być blisko niego i napawać się jego zapachem do woli. Chociaż... Czy tylko to było powodem do chęci bycia blisko tego chłopaka?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top