Rozdział 4
Zaraz po tym, jak wyczyścili ławkę Jungkooka, wyszli ze szkoły, wymieniając się po drodze esemesami.
Jimin: Gdzie zamierzasz teraz pójść?
Ja: Do domu
Jimin: Nie chcesz może gdzieś wyskoczyć?
Ja: I co, będziemy siedzieli z nosami w telefonie jak w tej chwili?
Jimin: Czemu nie? Może zaczniesz mnie uczyć języka migowego
Kiedy Jungkook miał odpisać na wiadomość blondyna, zderzył się z czymś, a raczej z kimś. Wtedy ten ktoś wytrącił z dłoni chłopaka telefon, sprawiając, że spadł ekranem na kostkę brukową. Nawet nie patrząc, kto stanął mu na drodze, sięgnął po komórkę, by sprawdzić, czy jest cała. Niestety wyświetlacz pokryty został pajęczynką.
W jego oczach pojawiły się łzy, jednak nie chciał, by ktokolwiek je widział. Gdyby którykolwiek z zebranych chłopaków dostrzegł jego zaszklone oczy, nie zaznałby spokoju. Obelgi pod jego adresem mogły się nasilić, co nie było Jungkookowi na rękę. W tej chwili czuł wściekłość względem osoby, która dopuściła się do stłuczenia jego telefonu.
Wyprostował się i schował urządzenie do kieszeni kurtki, po czym zamachnął się, zostawiając odcisk pięści na szczęce osoby, która stanęła mu na drodze. Od uderzenia zabolała go dłoń, ale nie przejmował się tym. To była zapłata za to, co zrobił... Jungkook nawet nie wiedział, kogo uderzył. Dopiero gdy łzy przestały ograniczać jego wzrok, spostrzegł, że uderzył brata Jimina - Hyunwoo. Widząc w jego oczach nieogarnioną furię, chwycił blondyna za rękę i zaczął biec do bramy, aby czym prędzej uciec przed złością kapitana drużyny siatkarskiej.
Odwróciwszy się za siebie, zobaczył, że chłopak biegnie za nim razem ze swoimi kolegami. Czując zastrzyk adrenaliny, biegł ile sił w nogach. Gdy dotarli do pobliskiego skrzyżowania, skręcili w prawo i wbiegli do pierwszej z brzegu kamienicy. Jungkook miał nadzieję, że w ten sposób ich zgubią. Kilka chwil później obaj ochłonęli po szybkiej akcji, jaką zaserwował im wyższy.
Miejsce, w którym się znajdowali, nie prezentowało się najlepiej, aczkolwiek dom Jungkooka był w gorszym stanie. Kiedy został szturchnięty w ramie, dopadła go obawa. W końcu Hyunwoo mógł się tu pojawić w każdej chwili. Jednak obok niego stał Jimin, wyciągający przed sobie telefon z wiadomością dla niego.
„Sprawdź, czy telefon działa."
W odpowiedzi skinął głową i czym prędzej sięgnął do kieszeni. Po odblokowaniu go za pomocą guzika na boku komórki, ukazała mu się jego tapeta z postacią z jego ulubionego anime, jakim było Naruto. Dotknąwszy ekranu, telefon zareagował. Przesunął palcem po wyświetlaczu, by otworzyć menu. Otworzył wiadomości i szybko wystukał esemesa.
Ja: Działa
Jimin: Naprawdę przepraszam za mojego brata
Ja: Nie przepraszaj. On powinien to zrobić
Jimin: Zapłacę za naprawę telefonu
Ja: Nie trzeba. Mam w domu oszczędności
Nim napisał kolejną wiadomość, spojrzał przenikliwie na chłopaka, kalkulując w głowie wszystkie za i przeciw. W końcu wysłał esemesa z prośbą.
Ja: Pójdziesz ze mną?
No i wysłał. Wiedział, jaka będzie jego odpowiedź, ale równie dobrze mógł się pożegnać z nim i samemu pójść załatwić swoje sprawy. Chciał go zabrać z dwóch powodów. Po pierwsze Jimin będzie mógł wypatrzyć swojego brata, gdy jego wzrok zawiedzie. Po drugie i chyba ważniejsze pomoże mu podczas rozmowy z osobą, która naprawi jego telefon.
Jimin: Oczywiście
Po tym Jimin minął Jungkooka i wyjrzał na zewnątrz, by upewnić się, że nikt ich nie goni. Kiedy dał chłopakowi znak ręką, że może iść, ten bez zastanowienia ruszył do drzwi i przekroczył próg. Chciał czym prędzej znaleźć się w swoim domu, który mieścił się niedaleko od miejsca, gdzie się ukryli.
Do jego domu dotarli, nie pisząc do siebie. Po prostu szli ramię w ramię. Kiedy wspięli się na drugie piętro kamienicy, w której mieszkał, zastanawiał się, czy wprowadzić Jimina do swojego domu. Trochę wstydził się tego, że miał staromodne meble i przestarzałe urządzenia nie tylko kuchenne. Jego mieszkanie nie prezentowało się najlepiej.
Nawet jego pokój miał poważne wady. Znajdowały się w nim dwie kompletnie różne szafy, biurko, a na nim stał monitor kineskopowy oraz łóżko polowe, na którym musiał spać. Ściany były wyklejone plakatami różnych idoli, by zakryć ciemne plamy wilgoci.
Kiedy otworzył drzwi kluczem, uderzył w nich zapach smażonej wołowiny. Jungkook pomyślał, że mama ugotowała jego ulubione danie, dlatego z uśmiechem wszedł do domu, uprzednio przepuszczając Jimina przodem.
Zdjąwszy buty, przeszedł do kuchni w towarzystwie chłopaka, gdzie spotkał swoją mamę.
- Dzień dobry - ukłonił się chłopak.
- Dzień dobry - przywitała się mama Jungkooka. - Widzę, że go pilnujesz.
- Staram się, jak mogę.
„O czym rozmawiacie?" - zamigał Jungkook z zaciekawioną miną.
„O niczym ważnym" - odpowiedziała jego rodzicielka. - „Stało się coś? Masz dziwną minę."
„Kolega z klasy stłukł mój telefon" - westchnął ciężko.
„I co teraz? Nie mam pieniędzy, żebyś mógł go naprawić"
„W nocy otworzyłem skarbonkę. Opłacę naprawdę z tamtych pieniędzy."
Kobieta zamrugała kilkakrotnie, zakrywając usta dłonią w geście zdziwienia. Spojrzała na Jimina, który tylko stał z boku z telefonem w ręce i przyglądał się wszystkiemu z boku.
Jungkook chcąc pokazać mamie swój telefon, wyciągnął go z kieszeni i odblokował, żeby lepiej było widać pęknięcia. Wtedy jego telefon zawibrował w dłoni informując go o wiadomości przychodzącej.
Jimin: Co robimy dalej?
Jakby się tak zastanowić, jego mama właśnie przygotowała bardzo dobry obiad i z chęcią zjadłby już teraz, jednak miał obok siebie Jimina. Nie wiedział, czy jedzenia dla niego wystarczy, ale miał lepszy plan.
„Mamo, zjedzmy obiad. Podzielę się z nim swoją porcją" - pokazał.
„W porządku."
Kobieta wyciągnęła z szafki cztery talerze oraz miseczki, by przygotować obiad. Jungkook bez żadnej zapowiedzi zasiadł do stołu i poklepał miejsce obok siebie, żeby chłopak je zajął. Wtedy wyciągnął przed siebie telefon, po czym napisał wiadomość.
Ja: Zjemy obiad, a potem pójdziemy do galerii oddać telefon do serwisu.
- Minji! - zawołała mama Jungkooka. - Czas na obiad!
- Już - odezwał się głos z głębi mieszkania. Po chwili przybiegła dziewczynka. - Kim jesteś? - zapytała, spoglądając na Jimina.
- Przyjacielem twojego braciszka - odpowiedział Jimin.
Widząc, że jego siostra rozmawia z Jiminem, Jungkook postanowił napisać do chłopaka. Nie chciał, by powiedziała coś nietaktownego.
Ja: O czym rozmawiacie?
Jimin: Właśnie przedstawiłem się Twojej siostrze. Jest urocza. Zupełnie jak ty :D
Jimin: Znaczy
Jimin: Tego ostatniego nie było :)))
Kiedy Jungkook spojrzał na swojego towarzysza, dostrzegł, że ten się rumieni. Mimowolnie uśmiechnął się, po czym przeniósł wzrok na matkę, wyczuwając, że właśnie ich obserwuje. Miała na ustach dziwny uśmiech, którego nastolatek nigdy wcześniej nie widział. Postanowił nie zawracać tym sobie głowy. Po prostu położył dłonie na kolanach w oczekiwaniu na obiad.
W końcu jego mama napełniła miseczki ryżem i postawiła na środku stołu talerz z wołowiną, po czym klasnęła dwa razy w dłonie, nim zaczęła jeść. Jungkook i Minji poszli w jej ślady. Tylko Jimin miał z tym problem, co nie umknęło uwadze Jungkooka.
Ja: Jesteś chrześcijaninem, prawda?
Wystukał szybką wiadomość, bowiem tylko tak mógł porozumieć się z chłopakiem.
Jimin: Tak. W domu przed jedzeniem zawsze robimy znak krzyża.
Ja: Nie krępuj się
Napisawszy to, Jungkook uśmiechnął się do swojego gościa. Wtedy Jimin przeżegnał się i zaczął jeść pałeczkami, które uprzednio podłożyła mama chłopaka.
Po posiłku Jungkook ukłonił się w ramach podziękowania i odniósł talerz oraz miskę do zlewu. W jego ślady poszedł Jimin, który nisko kłaniał się w podzięce za dobry obiad. Chłopak cieszył się, że widocznie mu smakowało.
Chwilę później postanowił zabrać Jimina do swojego pokoju. Może nie prezentował się najlepiej, ale miał tam zawsze posprzątane. Gdy oboje weszli do pomieszczenia, Jungkook zamknął drzwi i skierował się do biurka, gdzie leżały pieniądze oraz resztki po stłuczonej śwince skarbonce.
Jimin: Masz dużo plakatów
Ja: W większości nie znam tych ludzi. Plakaty robią za tapetę
Jimin: Gdybyś był normalnym nastolatkiem, pewnie byłbyś fanem G-Dragona. Tak jak połowa Korei Południowej
Ja: Być może. Tego niestety się nie dowiemy
Jimin: Marzyłeś kiedyś o tym, żeby mieć sprawny słuch?
Ja: Marzę o tym każdego dnia. Wtedy mógłbym znaleźć sobie chłopaka, który nie byłaby ze mną z litości
Jimin: Wolisz chłopaków?
Ja: Tak. Po tym co zrobiła mi moja była dziewczyna, brzydzę się kobiet. Teraz to dziewczyna Twojego brata
Jimin: Nie lubię tej szmaty
Ja: XD
Jimin: No co?
Ja: W sumie też mógłbym ją tak nazwać, ale no cóż. Kochałem ją, a ona w bezczelny sposób zostawiła mnie dla Hyunwoo
Jimin: Jak już mówiłem - szmata z niej
Jimin: A tak zmieniając temat - na co zbierałeś te pieniądze?
Jimin: Widzę rozbitą świnkę skarbonkę
Ja: Na wyjazd do Japonii. Zawsze marzyłem, by tam pojechać, zwiedzić Tokio i Osakę
Jimin: Mam ciocię na Nagoi. Jeśli chcesz, możemy do niej pojechać w wakacje
Ja: Wolę pojechać za swoje pieniądze
Jimin: Oj przestań. Mógłbym Cię zwyczajnie zabrać ze sobą, kiedy będę jechał do niej na wakacje. Moja rodzina ma dużo pieniędzy, więc to nie problem
Ja: Nie przestanę. Jak uzbieram na nowo pieniądze, wtedy pojadę. Znajdę jakąś pracę dorywczą i będę miał za co tam pojechać.
Ja: Chodź, idziemy
Po wysłaniu tej wiadomości Jungkook schował telefon, zebrał pieniądze z biurka i wsunął je do jednej z kieszeni, po czym otworzył drzwi, by Jimin mógł wyjść pierwszy.
Kiedy ten przeszedł obok niego tak blisko, poczuł zapach mydła różanego. Dlaczego wcześniej nie wyczuł tej woni? Podobała mu się. Zapragnął, aby chłopak każdego dnia był tak blisko niego, by móc poczuć ten delikatny zapach...
Opamiętał się, gdy w jego głowie rozbłysła czerwona lampka. Był niepełnosprawny, a to wykluczało go z grona potencjalnych partnerów. Poza tym skąd miał pewność, że Jimin też jest gejem?
Z tą myślą opuścił swój pokój i poszedł za Jiminem do przedpokoju, gdzie włożył buty i ubrał kurtkę, którą miał po swoim starszym kuzynie. Swoje kroki skierował na schody, a gdy wyszli z budynku, poszli na przystanek autobusowy, ponieważ najbliższy serwis znajdował się w centrum handlowym.
Gdy czekali tak na autobus, Jungkook przyjrzał się dokładnie pęknięciom, które rozciągały się na całym wyświetlaczu niczym pajęczyna. Nagle jego oczom ukazała się żółta koperta, informująca o tym, że właśnie otrzymał wiadomość.
Jimin: Myślisz, że wystarczą Ci te pieniądze?
Ja: Zobaczymy
Jimin: W razie czego mam przy sobie jakieś drobne
Ja: Jeśli mi ich zabraknie, będę chodził ze stłuczonym telefonem. To nie problem. W końcu działa normalnie.
Ja: Znajdę jakąś pracę i problem z głowy
Nim chłopak zdążył odpisać, przyjechał autobus. Wsiadłszy do niego, wrzucili do automatu monety, by przejść pierwsze z brzegu siedzenia.
Jimin: Jesteś bardzo uparty
Ja: Po prostu nie chcę, byś się nade mną litował. Sam potrafię sobie pomóc
Jimin: Ale ja się nad tobą nie lituję. Chcę ci pomóc
Ja: To samo mówiła moja była dziewczyna. Podziękuję
Jimin: Ale jak nie jestem taki jak Namyeon. Nazywam się Park Jimin, więc zapamiętaj to sobie.
Ja: Ta, postaram się.
Dotarłszy do galerii handlowej, Jungkook wraz z Jiminem skierowali się na pasaż, gdzie swoją budkę serwisową zajmował wysoki, łysy mężczyzna z wąsem. Dla chłopaka wydawał się on straszny. W tej chwili pomyślał, że cieszył się ze swojej niepełnosprawności. Nie będzie musiał z nim rozmawiać.
W pewnej chwili Jungkook chwycił rękaw chłopaka, by go zatrzymać, po czym wyciągnął telefon, by napisać do niego wiadomość.
Ja: Porozmawiasz z tym facetem?
Jimin: Po to tu jestem, co nie?
Chłopak spojrzał na Jimina i ukłonił się lekko w geście podziękowania, podając mu zablokowany telefon. Dopiero wtedy podeszli do budki.
- Dzień dobry - powiedział Jimin. - Chciałbym się zapytać ile będzie kosztowała naprawa tego telefonu.
Mężczyzna popatrzył na komórkę, po czym przeniósł wzrok na Jimina.
- Sześćdziesiąt tysięcy won - oznajmił. Wtedy chłopak przekazał Jungkookowi tę informację za pomocą swojego telefonu.
- Ile będzie trwała naprawa? - dopytał, widząc, jak Jungkook patrzy na swój telefon.
- Nie wiem, może tydzień?
„Tydzień bez telefonu?" - napisał na komórce chłopaka. - „Jakoś to wytrzymam."
„Nie będę miał z Tobą kontaktu..."
„Zawsze istnieje takie coś, jak kartka i długopis."
„Racja. W takim razie oddaję go w ręce tego pana."
Po wypełnieniu formalności, Jungkook postanowił zabrać Jimina do pobliskiej kawiarni, by wydać resztę swoich pieniędzy. Pomyślał, że w ten sposób odwdzięczy się mu za pomoc. Niestety nie miał przy sobie plecaka, by wyciągnąć zeszyt i coś do pisania. Chwycił go więc za nadgarstek i pociągnął za sobą, bo nie wiedział inaczej przekonać go do pójścia za nim.
Dopiero gdy zasiedli do stołu chłopak wyciągnął ze swojej torby potrzebne przybory.
„Czy to pora na naukę języka migowego?" - napisał jako pierwszy.
„Nie bardzo. Nie jestem dobry w uczeniu."
„Po co tu przyszliśmy?"
„Chcę ci jakoś podziękować za pomoc."
„Ale wydasz swoje oszczędności. Jungkook, tak nie wolno."
„Znajdę pracę, to zarobię na wyjazd. Tymczasem zamów coś dla siebie, a dla mnie małą latte."
„Niech Ci będzie."
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top