Rozdział 2

Leżał na łóżku i przyglądał się plamom na suficie. Rozmyślał o swoim nędznym życiu w bezustannej ciszy. Chciałby być normalny. Wtedy mógłby odegrać się osobom, które go krzywdziły. Każdego dnia zmagał się z bandą ignorantów, którzy niszczyli mu każdą relację, jaką udało mu się nawiązać na szkolnym korytarzu.

Kiedy zaczął chodzić na siłownię, udało mu się nabyć masę mięśniową, jednak jego prześladowcy nie zwrócili na to uwagi, a Jungkook nie był w stanie uderzyć któregoś z tych chłopaków. Zastanawiał się też nad tym, dlaczego właśnie na niego się uparli. Był niepełnosprawny. Czy to nie był powód do zostawienia go w świętym spokoju? Jego rozmyślenia przerwał telefon wibrujący w kieszeni.

Nieznany: Hej! Z tej strony Jimin. chłopak, który cię przyprowadził do domu. Jak się czujesz?

Jungkook popatrzył na wyświetlacz. W sumie mógł się tego spodziewać. Zabawnie byłoby, gdyby chłopak zabrał jego numer i nie wysłałby żadnej wiadomości.

Ja: Nie pisz do mnie

Nieznany: Jesteś teraz w domu?

Ja: A gdzie mam być?

Nieznany: No nie wiem.

Nieznany: Chciałem zapytać jak się czujesz

Ja: Powiedz mi tylko

Ja: Co cię to obchodzi?

Nieznany: Martwię się -.-

Ja: Nie jestem kimś ważnym, żebyś musiał się o mnie martwić.

Odetchnął, kładąc telefon na biurko. Musiał pójść czegoś się napić, by móc ochłonąć. Sam nie wiedział, czym się zdenerwował. Może samym faktem, że ktoś obcy próbował się nim interesować? Już raz kiedyś zaufał pewnej dziewczynie, która zdradziła go, wyjawiając jego sekrety kapitanowi drużyny siatkarskiej. Wtedy zrozumiał, że dziewczyny to nie jego działka.

Chociaż... Skoro dziewczyna go skrzywdziła, dlaczego nie mógłby zaufać chłopakowi?

Wyszedłszy ze swojego pokoju, skierował się do kuchni. Gdy znalazł się na miejscu, nie potrafił znaleźć niczego, czym mógłby się napoić. Herbata w dzbanku się skończyła. Na kredensie stały puste butelki po wodzie mineralnej i czekały, aż ktoś je wyrzuci. Oczywiście musiał to być Jungkook, bo kto inny.

W pewnej chwili ktoś objął go od tyłu w pasie. Spodziewał się, że była to jego młodsza siostra

„Do łóżka" - wymigał Jungkook.

„Ale chce mi się jeść" - odpowiedziała dziewięcioletnia dziewczynka.

Jungkook westchnął głęboko, po czym rozejrzał się po kuchni. Chlebak był pusty, a mamy nie było w domu, gdyż pracowała na dwie zmiany w szpitalu jako pielęgniarka. Nie zostawiła żadnych pieniędzy, by móc kupić coś do jedzenia. Postanowił więc skorzystać ze swoich oszczędności.

„Idź do łóżka. Pójdę do sklepu" - pokazał Jungkook, po czym minął dziewczynkę, by pójść do swojego pokoju i rozbić skarbonkę. Nie chciał, żeby jego kochana siostra była głodna. Nawet jeśli zbierał pieniądze na wycieczkę szkolną, wolał poświęcić je na jedzenie.

Kiedy wszedł do pokoju, jego telefon właśnie wibrował na biurku. Zirytowany faktem, że mama niepotrzebnie podawała numer temu chłopakowi, podszedł do komórki, by odebrać wszystkie wiadomości.

Nieznany: W tej chwili jesteś dla mnie ważny

Nieznany: Chcę, byś żył

Nieznany: Widziałem twój mundurek. Chodzimy do tej samej szkoły

Nieznany: Dopilnuję, byś poczuł się lepiej

Nieznany: Niezależnie od tego, czy chcesz, czy nie, będę przy tobie

Nieznany: Rozmawiałem przed chwilą z moim bratem. Chodzi z tobą do klasy. Nie mówił o tobie zbyt dobrze... Chyba wiem dlaczego chciałeś to zrobić...

Nieznany: Jesteś tam?

Ja: Odczep się ode mnie.

Po tym rzucił telefon na łóżko i sięgnął po porcelanową świnkę skarbonkę, by rozbić ją na biurku. Pieniądze, które stamtąd wyciągnął, szybko przeliczył, po czym schował do kieszeni. Wiedział, że nie powinien zostawiać swojej siostry samej w domu, ale skoro była głodna, nie mógł tego bagatelizować. Ubrał się szybko i wyszedł z mieszkania, chwytając w locie swoją kurtkę.

Nim wyszedł, zerknął na zegarek. Wskazywał godzinę dwudziestą trzecią, przez co się zdziwił, bo nie sądził tyle czasu spędzi w łóżku. Tamten chłopak... Jimin przyprowadził go do domu około osiemnastej i od tamtej pory nie wychodził z pokoju. Nie chciał, by mama cierpiała, patrząc na niego. Było mu wstyd za to, co chciał zrobić. Gdyby nie ten chłopak...

Nie. Nie mógł o tym myśleć. Jimin był dla niego nikim. Uratował go i był mu wdzięczny, ale na tym ich znajomość powinna się skończyć.

Mimo wszystko zastanawiał się nad tym, kto był jego bratem. W życiu miał takiego pecha, że nowe twarze szybko ulatywały z jego pamięci, przez co nie mógł zrobić w głowie szybkiego porównania.

Próbując nie zakrzątać tym sobie głowy, przemierzał pustą drogę do sklepu nocnego, który mieścił się na pobliskim osiedlu. Idąc dość szybkim tempem, na miejscu znalazł się dokładnie siedem minut od wyjścia z domu. Przeszedł na wskroś cały lokal, by znaleźć coś, na co jego siostra miałaby ochotę.

Po chwili zastanowienia znalazł się przy półce z błyskawicznymi zupkami. Wiedział, że mama nie dałaby jej jeść tych szkodliwych rzeczy, ale nic nie mógł poradzić na to, że mała lubiła ramen. Wziął więc dwa opakowania zupek i przeszedł na dział ze słodyczami, gdzie wybrał czekoladę z orzechami, żeby trochę osłodzić tę nieprzyjemną noc.

Kiedy podszedł do kasy, podał kasjerce odliczoną kwotę i nie czekając na paragon, wyszedł ze sklepu. Wracając do domu, prawie biegł, bo nie chciał, żeby jego ukochana siostra zbyt długo siedziała sama w domu. Dotarłszy do kamienicy, w której mieszkał, wbiegł po schodach na drugie piętro. Gdy zamknął za sobą drzwi, spostrzegł, że jego siostra siedziała na podłodze oparta o ścianę. Spała.

Rozczulony Jungkook odłożył swoje zakupy na podłogę, zdjął szybko buty i kurtkę, po czym podniósł dziewczynkę, by zanieść ją do pokoju, który dzieliła z mamą. Gdy wrócił po swoje zakupy, zaniósł je do kuchni, aby przygotować sobie ramen. Najpierw chwycił za czajnik, żeby nalać do niego wody, a następnie postawić na piecyk gazowy.

Po chwili zastanowienia postanowił wrócić do swojego pokoju i sprawdzić, czy ten chłopak do niego napisał. Mimo tego, że mu nie ufał i nie chciał, by do niego pisał, czuł, że musi odczytać jego wiadomości. Sam nie wiedział dlaczego, ale wyczuwał szczere intencje ze strony Jimina. To sprawiało, że właśnie sięgał po telefon. Zdecydował się też zapisać jego numer.

Jimin: A co jeśli się nie odczepię?

Jimin: Właśnie zdałem sobie sprawę, że nie znam twojego imienia

Ja: Jungkook

Jimin: Miło mi

Ja: Co muszę zrobić, byś o mnie zapomniał? Nie chcę być twoim problemem

Jimin: A ja chcę ci pomóc. Słyszałem, co mój brat o Tobie mówił, Jungkook. Chcę cię ochronić

Ja: A co może zrobić głupi chłopczyk w obliczu drużyny siatkarskiej i całej szkoły, hm?

Jimin: Mój brat jest kapitanem drużyny siatkarskiej. Poza tym jestem jesteśmy w tym samym wieku i nie jesteśmy bliźniętami.

Ja: I co? Myślisz, że jak będziesz za mną chodzić, on da mi spokój?

Jimin: Tak.

Ja: Coś ty taki pewny siebie?

Jimin: Po prostu jestem jego oczkiem w głowie. Ma tylko mnie, bo na rodziców nie można liczyć ^^

Ja: A co jeśli uznają nas za parę?

Jimin: Czy nie będzie to dla ciebie lepsze? Uznają, że jak „nieudacznik" znalazł sobie przyjaciela i odczepią się. To dobry plan, prawda?

Ja: Napisałem o tym, że mogą uznać nas za parę, a nie przyjaciół. Dodatkowo jakoś mnie nie przekonuje

Nagle czajnik zaczął głośno gwizdać, jednak Jungkook nie mógł tego usłyszeć. Dopiero po chwili jego siostra przyszła poinformować go o tym, że woda się gotuje. Wtedy Jeon czym prędzej pobiegł do kuchni, by wyłączyć gaz. Teraz kiedy jego siostra nie spała, mógł przygotować jej ramen.

Najpierw wyciągnął dwie miseczki, następnie otworzył oba opakowania i ich zawartości wsypał do naczyń, po czym oba zalał wodą.

„Proszę" - pokazał siostrze, przysuwając miseczkę siostrze. - „Musisz chwilę zaczekać, aż makaron zmięknie"

„Zaczekam" - odpowiedziała, zasiadając do stołu. Jungkook w tym czasie wrócił do pokoju po telefon. Gdy miał go w rękach, ten zawibrował, informując go o wiadomości.

Jimin: Weź, jeśli będziemy razem chodzić na przerwy, będziesz miał spokój

Ja: Boże, jestem w trzeciej klasie. Jakoś sobie poradzę z nieprzyjemnościami w szkole. Nie musisz wściubiać nosa w moje życie.

Jimin: Ja też jestem w trzeciej klasie, więc nadaję się na Twoją obstawę.

Po odczytaniu tej wiadomości schował telefon do kieszeni i wrócił do kuchni, by zjeść z siostrą późną kolację. Makaron powinien się już zmiękczyć, więc to miał być idealny czas na posiłek. Wchodząc do pomieszczenia, skierował swoje kroki do szuflady ze sztućcami i wyciągnął dwie pary metalowych pałeczek, by podać jedną z nich małej Minji.

Zasiadłszy do stołu, klasnął dwa razy w dłonie, mając w głowie japoński zwyczaj matki. Kiedy zabrał się za jedzenie, jego telefon znów dał o sobie znać, co odrobinę go zirytowało.

Jimin: Czuję się odpowiedzialny za twoje życie. To logiczne, że chcę ci pomóc. Nie chcę cię zostawiać. Jak sobie coś zrobisz, będę za to winny, dlatego chcę, byś mnie chociaż zaakceptował.

Ta wiadomość wydała się dla Jungkooka dość... Dobitna. Było w tym coś, czego nie potrafił opisać słowami. Poczuł dziwny skręt żołądka. Po raz pierwszy odkąd rozpoczął naukę w liceum, ktoś chciał mu pomóc. To głupie, ale przez to, że był biedny i zwyczajnie lepszy w nauce sprawiło, że zepchnięto go na margines szkolny. Nawet jego niesprawność nie cofnęła sprawców od znęcania się nad nim. Sam sobie dziwił się, że wytrzymał w tej szkole dwa lata.

Ja: Niech ci będzie.  

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top