Epilog

W gorących źródłach spędzili półtorej godziny, rozprawiając na różne tematy. Skupili się na domysłach co do swojej przyszłości. Jungkook nie widział przed sobą niczego szczególnego. Jako że był niepełnosprawny, zdaniem Jungkooka, jego kariera skończy się na zmywaku.

Gdy wyszli z wody, Jungkook starał się nie patrzeć na Jimina, żeby ten nie miał do czego się przyczepić. Za to Jimin nie szczędził brunetowi spojrzeń, doprowadzając go tym do ponownego rumienienia się. Ewidentnie robił to, by zawstydzić Jungkooka. Co z nim było nie tak? To nie ten Jimin, którego dotąd znał i był tego pewien. Może to ten kraj na niego tak wpływał?

Założywszy na siebie ubrania, które przygotował specjalnie na festiwal, spojrzał do lustra, żeby upewnić się, czy wygląda dobrze. Miał na sobie swoje najlepsze dżinsy z dziurami na kolanach i koszulę w pionowe paski koloru niebieskiego, z motywem białego tygrysa, rozciągającego się po prawej stronie klatki piersiowej. Patrząc na to, ubrał Jimin, czuł się ja wieśniak. Chłopak założył dżinsy, czarną koszulkę i pomarańczowo-czerwoną bluzę z palmami. 

"Idziemy na bezpośrednio na festiwal, czy najpierw do hotelu?"

"Myślę, że damy znać szefowi, że już jesteśmy na miejscu."

"W porządku."

Kiedy Jungkook odebrał z depozytu swoje rzeczy, schował portfel do plecaka, a telefon do kieszeni. Opuściwszy teren gorących źródeł, Jimin skierował się do miejsca, gdzie odbywał się festiwal. Fakt faktem było jeszcze jasno, ale zawsze można było pospacerować trochę między straganami i zobaczyć, co mają do zaoferowania. Jungkook miał przy sobie trochę pieniędzy, które rozmienił w kantorze będąc jeszcze w Korei.

"Kupmy kandyzowane jabłka." - Pokazał Jungkook, gdy dotarli na miejsce, jednak Jimin pokręcił głową w geście niezrozumienia, dlatego brunet zmuszony był do wyciągnięcia komórki.

Ja: Kupmy kandyzowane jabłka

Jimin: Ach, teraz już rozumiem. Nim się ściemni trochę minie, jednak znajdźmy sobie jakąś miejscówkę, z której będziemy oglądać fajerwerki

Ja: Dobrze. W takim razie chodźmy.

Napisawszy wiadomość, schował telefon do kieszeni i nie czekając na Jimina, podszedł do pierwszego z brzegu straganu, gdzie starsza kobieta sprzedawała różne słodkości, w tym kandyzowane jabłka. Bez zastanowienia wyciągnął z plecaka portfel i położył odliczoną sumę na stoliku, a gdy kobieta wzięła pieniędzy, zabrał jeden z przysmaków. 

Kiedy się odwrócił, nie dostrzegł nigdzie nie ma Jimina. Jego serce zaczęło szybciej bić ze strachu, Był sam w otoczeniu, które być może nie rozumiało jego "mowy". Trzymając w ręce patyk z kandyzowanym jabłkiem.

Nagle ktoś klepnął go w plecy. Odwrócił się i zauważył, że za nim stoi Jimin. Jungkook wyciągnął telefon i napisał krótką wiadomość jedną ręką.

Ja: Myślałem, że z zniknąłeś

Jimin: Ja też. Wystartowałeś tak szybko, że nawet tego nie zauważyłem.

Ja: Przepraszam, już nie będę. To gdzie teraz idziemy?

Jimin: Daj mi wolną rękę, a Cię zaprowadzę.

Po odczytaniu tej wiadomości, spojrzał na Jimina, który wyciągał e jego stronę dłoń. Schował więc telefon do kieszeni i wyciągnął drżącą dłoń przed siebie, pochwycić tę należąca do Jimina. Jungkook chciał zapytać, czy blondynowi nie przeszkadzają spojrzenia innych ludzi, ale widocznie miał je w głębokim poważaniu, co podobało się chłopakowi. Mimo że był trzymany tylko za rękę z powodu zaprowadzenia do miejsca, w w którym będzie dobrze widać fajerwerki, Jungkook czuł, że to coś znaczy. Inaczej Jimin kazałby mu ponrodtu trzymać się blisko niego.

Gdy zbslezli odpowiednie miejsce, usiadło na murku, bo wszystkie ławki były zajęte. Jungkook mógł w spokoju zjeść swoje kandyzowane jabłko. Dopóki nie zjadł, Jimin ani nic mu nie pokazywał, ani do niego nie pisał. To było dziwne dla Jungkooka, dlatego pospieszył się ze zjedzeniem jabłka. Dopiero kiedy wyrzucił patyczek, poczuł wibracje w kieszeni.

Jimin: Tak sobie myślałem, że minęło dużo czasu od naszego poznania

Ja: Jak się nie mylę znamy się od kwietnia, czyli prawie trzy miesiące

Jimin: Nah, po co wybieram taką okrężną drogę

Ja: ?

Jimin: Czy czujesz coś do mnie?

Jungkook momentalnie się wyprostował i spojrzał na Jimina, który dosłownie świętował go wzrokiem. Nie wiedział co odpisać. Ma skłamać i napisać, że nie? To by sprawiło, że sam sobie strzeliłby gola, a tego nie chciał.

Sam nie wiedział, ale jego serce zaczęło szybko bić, a dłonie postanowiły drożeć. Szybko wystukał dość krótką wiadomość.

Ja: Myślę, że tak

Jimin: Myślisz?

Ja: Raczej jestem tego pewien

Jimin: Rozumiem

Ja: Po co Ci ta informacja?

Jimin: Po to

Zdziwiony Jungkook spojrzał na Jimina, który nagle znalazł się bardzo blisko niego. Uderzył w niego gorąc, sprawiając, że jego policzki się zarumieniły. Ich usta dzieliło kilkanaście centymetrów. W pewnej chwili Jimin przysunął się bliżej, by jego wargi zetknęły się z tym Jungkooka. Brunet poczuł, jak przyjemne impulsy ściskają jego wnętrzności. Szybko oddał pocałunek, jakby bał się tego, że Jimin mu ucieknie. Odrzucił na bok myśl, że są w miejscu publicznym. Miał nadzieję, że nikt się nimi nie przejmował.

Nie przerywając pocałunku, przybliżył się do Jimina i położył dłonie na policzkach blondyna oraz sam pogłębił pieszczotę najlepiej, jak potrafił. W pewnej chwili Jimin przerwał pieszczotę, sprawiając, że Jungkook rozchylił powieki i posłał mu pytające spojrzenie. Kiedy nie otrzymał odpowiedzi, wyciągnął telefon i wystukał wiadomość.

Ja: Miałem zrobić to gdy wystrzelą fajerwerki

Jimin: Przepraszam

Ja: Za co?

Jimin: Za, że pokrzyżowałem Twoje plany

Ja: Nie masz za co przepraszać

Ja: Mam pytanie

Jimin: Tak?

Ja: Czy chcesz zostać moim chłopakiem?

To pytanie zawisło między nimi. Jungkook spojrzał wyczekująco na Jimina, który patrzył gdzieś w dal, jakby się nad czymś zastanawiał. Po chwili przeniósł wzrok na wyświetlacz telefonu.

Jimin: Inaczej bym Cię nie całował

Ja: Nie przeszkadza Ci to, że między nami będzie panowała cisza?

Jimin: Podążając za Twoim marzeniem zacząłem pracować w restauracji, mimo że w domu mam dostatek. Wplątałem się w udawany związek, żeby chronić Cię przed moim bratem. Czy to nie wystarczający dowód na to, że Cię pokochałem?

Jungkook popatrzył na Jimina, po czym przytulił go z całych sił do siebie ze łzami w oczach. Dostał to, czego pragnął. Nie mógł uwierzyć, że tak łatwo znalazł sobie kogoś, kto będzie go kochał bez względu na to, czy był niepełnosprawny czy też nie. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top