#4

Kiedy wracałam już z kuchni drogę "zagrodziła" mi pewna osoba przyprawiając mnie o zawał serca.
- Eustachy!- krzyczę łapiąc się za serce kiedy wychodzi z cienia na końcu korytarza.
- Przepraszam- mruczy i podchodzi do mnie bliżej- przepraszam też za to... na Zielonej Polanie. Zachowałem się nie odpowiednio...- nie dałam mu dokończyć. Złapałam go za rękę i pociągnęłam do swojego pokoju. Po włączeniu światła usiedliśmy na moim łóżku.
- Nie przepraszaj. To moja wina. Ty spytałeś mnie jak najdelikatniej o partnerstwo a ja tak po prostu uciekłam- spojrzałam u w oczy a on posłał mi lekki uśmiech.
Zapadła niezręczna cisza.
- Dlaczego nie śpisz?- pyta.
- Realistyczne sny to ciężki kawałek chleba- odpowiadam a on kiwa lekko głową. Po chwili wstaje,  całuje mnie w czoło i wychodząc mówi:
- Pójdę już. Śpij dobrze, księżniczko- po zgaszeniu przez niego światła postanawiam jednak spróbować się przespać.

Przepraszam, że taki króciutki :cc Nie miałam chwili wolnej na dłuższe pisanie...

[Publikacja: 31.05.2017]

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top