#5
Dziś dzień mojej przemiany.
Denerwuje się ale w sumie... kto by się nie denerwował?
Wstałam o 6 i po zrobieniu porannej toalety oraz ubraniu się poszłam na śniadanie. Większość już była. Brakowało tylko: Taty, Eustachego i Michaela [1].
Zjadłam dwa sadzone jaja, trzy tosty i wypiłam szklankę herbaty.
--------------
Osoby po przemianie pobiegły na Zieloną Polanę a reszta pojechała samochodami watahy.
- Będzie dobrze... spokojnie Clary [2]- mówi mi uspokajająco Daisy.
Daisy to moja przyjaciółka od naszych ósmych urodzin.
Jest szczupłą i dość umięśnioną betą. Ma czekoladowe włosy oraz duże zielone oczy. Swoją przemianę przeszła dwa tygodnie temu. Ma swojego sennego partnera od roku.
Nazywa się Castiel, ma obecnie 20 lat i jest Delta w watasze w Montanie.
- Daisy, powiedz mi... czy przemiana boli?- spytałam po kilku minutowej ciszy którą zakłócał tylko dźwięk silnika samochodowego.
- Wiesz... na początku czujesz mrowienie mięśni. Później promieniujący ból w kościach... jest to dość bolesne przeżycie- przełknęłam ślinę- Ale potem jest niesamowicie! Być w ciele zwierzęcia i biegać po lesie... czuć się takim wolnym duchowo- dodała szybko by mnie pocieszyć.
-----------
- Dziś moja córka- tato zaczął przemawiać a ja stałam u jego boku- przejdzie swoją przemianę.- spojrzał na mnie ukradkiem dając mi sygnał bym podeszła na środek polany. Zrobiłam to.
- Księżycu... nasza matko i Nieboskłonie... nasz ojcze.
Wspomóż i daj siłę twojemu nowemu dziecku w nowym ciele.- krzyknął a wszystkie osoby, naraz, przemieniły się i zaczęły wyć.
Faktycznie, tak jak powiedziała Daisy, zaczęłam czuć mrowienie.
Wsłuchałam się w wycie i chłdny szum wiatru.
I wtedy to nastąpiło. Ból. Promiejący, potwory ból. Skuliłam się na ziemi i zaczęłam krzyczeć.
Czułam się jakby ktoś wprowadził do moje krwioobiegu kwas a kości podsmażał na ogniu.
Nie mogłam wytrzymać. Biorąc ostatni dążący oddech zemdlałam wycięńczona.
-------------
Nie wiem ile minęło ale kiedy się odcknęłam nie byłam w lesie.
Leżałam sama w wielkim białym pokoju który nie wiadomo gdzie się kończył.
- Kłamiesz!- krzyknął jakiś kobiecy głos.
- Kłamiesz!- krzyknęły trzy inne męskie głosy.
Podniosłam się szybko i rozejrzałam dookoła.
- O co tu chodzi!?- krzyknęłam. Cały pokój nagle się pomiejszał. Podłoga popękała otwierając czarną czeluść. Z krzykiem przerażenia spadłam czekając na śmierć.
-------------
- Nieee!- podniosłam się ale ktoś przytrzymał mnie i znów ułożył na miękkim materacu.
Miałam mgłę przed oczami ale i tak rozpoznałam, że tą osobą jest Eustachy.
- Leż- powiedział a ja kiwnęłam głową i zamrugałam kilka razy by pozbyć się niewyraźnego widzenia.
- Co się stało?- pytam.
- Alfo!- krzyknął a po chwili w pokoju pojawił się tata. Brunet wyszedł a ja zostałam tylko z moim rodzicielem.
- Co się stało?- ponawiam pytanie. Tata bierze mnie za lewą rękę i odsłania jej przedramię.
Wyryto na mojej skórze napis: sordida sanguine [3].
Wreszcie opis zgadza się z powieścią, prawda? ^_^
Michael - jest siedemnastoletni delta. Były chłopak głównej bohaterki który za jakiś czas będzie miał ważną rolę w fabule.
Clary - to drugie imię głównej bohaterki nadane przez księżyc.
Przy narodzinach każdego wilkołaka pierwsze imię wybiera ojciec zaś matce księżyc "szepcze" drugie imię które ma przewidzieć przyszłość noworodkowi.
sordida sanguine - to z łacińskiego: brudna krew
[Publikacja: 2 czerwca 2017]
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top