#19 2/2

Moje przemyślenia przerywa pukanie do drzwi. Siadam na skraju łóżka.
- Proszę.- mówię nie spuszczając wzroku z drzwi.

Do środka wchodzi Jacob. Jest Deltą i pomocnikiem naszej lekarki Lolitty.

- Witaj, Cassandro. Przyszłem sprawdzić jak zabliźnia się rana.- wytłumaczył zamykając drzwi i podchodząc bliżej. 

Szczerze? Przez to co ostatnio się działo nawet zapomniałam o tym, że jestem "sordida sanguine". 

Podwijam rękaw odsłaniając wspomnianą ranę.
Ładnie się zabliźnia jednak według Loli na 90% zostanie blizna.
Smutne ale jakoś to przeżyje.
----------

Po nałożeniu kilku warstw maści oraz zawiązaniu w elastyczny opatrunek mojego przedramienia Jacob wyszedł. 

Spojrzałam ze znużeniem na zegarek. Godzina 17:05. Obiad zaczął się 5 minut temu co daje mi niewielkie szanse na zjedzenia ukochanych krokietów które pewnie są już zjedzone przez część męską naszych głównych delt.

Ale i tak zejdę na dół. Może  jakaś dobra dusza schowała kilka dla mnie.

Otwieram drzwi w tym samym momencie kiedy do drzwi chciał zapukać Eustachy przez co zapukał... w moje czoło.
- Ałć.- odsunęłam się łapiąc się za czoło.
- Przepraszam.- odparł skruszony wilkołak próbując opanować śmiech.
- To nie jest śmieszne...- warknęłam masując się po czole.- Czego chcesz?

Chłopak posmutniał. A co? Myślał, że będę dla niego miła po tym co ostatnio zrobił.

- Przyniosłem ci obiad.- dodał a ja dopiero zauważyłam, że w drugiej ręce trzymał tacę z... krokietami (=^-ω-^=) [1]
- Dzi...dziękuje.- odpowiedziałam patrząc jak zahipnotyzowana na moje naleśnikowe skarby.

Eustachy nie wytrzymał i zaczął się śmiać na cały głos.

I tym akcentem kończymy maraton ;]

[1] - tą buźkę zrobiła Cassandra kiedy zobaczyła krokiety

[Publikacja 18 sierpnia 2017]

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top