rozdział XVII

Siedziała owinięta kocem, popijając kakao. Bardzo lubiła przesiadywać w ich pokoju wspólnym, a zwłaszcza w taką pogodę. Za oknem szalała burza, więc przymknęła powieki i rozkoszowała się ciepłem z kominka. Po dłuższej chwili zasnęła...
************
-Ciężki dzień... - westchnął blondyn.
-Stary, chodziliśmy tylko z dwie godziny.
-Ta, ale musiałem cię słuchać. - powiedział Malfoy, wchodząc do ich dormitorium.
-Dzięki, Smoku. -parsknął mulat.
Zobaczył ją śpiącą na kanapie. Tak słodko wygląda. Uśmiechnął się i podszedł do niej. Draco ostrożnie wyjął kubek z już zimnym napojem, delikatnie położył i przykrył drugim kocem, aby nie zmarzła w nocy. Położył jej jeszcze poduszkę i czule pocałował w czoło. Temu wszystkiemu przyglądał się zszokowany Blaise, jak i również Teodor, który zatrzymał się, wchodząc przez obraz...
***********
Może wpadnę ją obudzić? Pewnie jeszcze śpi, bo była wczoraj strasznie zmęczona. Nie mam co robić, a chętnie z nią sobie porozmawiam. Bardzo miło mi się gadało i polubiłam tą Gryfonkę.

Wczoraj
Prowadziły rozmowę już z dłuższy czas. Minęła chyba nawet godzina od rozpoczęcia rozmowy. Zaciekawiona Hermiona zapytała:
-Właściwie to dlaczego to robisz, Pansy?
Nie wiedziała co odpowiedzieć, więc postawiła na prawdę.
-A czemu nie? Zaimponowałaś mi wtedy na boisku. Żebyś wiedziała jaką miała minę Davis. Miotała się po pokoju i wrzeszczała wszystkie możliwe przekleństwa. Siostry Greengrass próbowały ją uspokoić, ale zrezygnowały , gdy dostały czymś w głowy. Prawdopodobnie butami. -A ty? -spytała szczerze rozbawiona.
-Ja? Przyglądałam się no i oczywiście śmiałam. To było naprawdę zabawne. -uśmiechnęła się.
-Czarny humor widzę.
-Dokładnie.
Siedziały w ciszy przez kilka minut i przyglądały się bawiącym dzieciom.
-Wiesz co, Granger? Polubiłam cię.
-Wiesz co, Parkinson? Ty też nie jesteś taka zła.
Obie się do siebie uśmiechnęły.
-Masz jakieś plany? Bo trochę zgłodniałam. - odparła Hermiona.
-Żadnych. Może pójdziemy coś zjeść w Hogsmeade?
-Jasne.
****************
Podniosła się z kanapy i wyszła z pokoju wspólnego Slytherinu. Zastanawiała się jak mogłaby ją obudzić. Może powiem jej, że zaspała lekcje? Znając już hasło, przeszła przez portret.
-Hermiono...Lekcje się zaczęły. -wyszeptała jej do ucha.
Szatynka nadal spała w najlepsze, nie przejmując się intruzem.
-Tak pogrywasz? -spytała i rzuciła zaklęcie, które wypryskiwało wodę.
Ciecz zaczęła się lać z różdżki prosto na twarz śpiącej Granger. Momentalnie się obudziła i zdezorientowana rozglądała się po pokoju. Ujrzała jej koleżankę Ślizgonkę.
-Parkinson!
-Tak , Hermiono? -zapytała z słodkim uśmiechem.
-Zabiję cię, wredna żmijo!
-Coś się stało? -Pansy nadal zgrywała niewiniątko.
-Tak! Na Merlina, jestem cała mokra! -wrzeszczała mocno wkurzona.
-Może się spociłaś? -spytała z sztuczną troską w głosie.
-JUŻ NIE ŻYJESZ, PANSY! -krzyknęła, rzucając książką w brunetkę, ale ona zdążyła już uciec z niebezpiecznego pomieszczenia.
-Piękny poranek. -mruknęła i poszła się szykować.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej! :D Podobał się? Mam nadzieję, że tak. :) NOWA HISTORIA. Bardzo proszę przeczytać, byłabym wdzięczna ^^ Jak na razie jest z 5 wyświetleń ;----; Gdy widzę takie coś, to chce mi się skończyć z całym pisaniem i w ogóle usunąć wattpada :v Proszę o komentarze i gwiazdki jak zawsze, i serdecznie pozdrawiam! ♡

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top