rozdział XII

Siedziała w ostatniej ławce. Ponieważ bardzo lubiła numerologię wolała siedzieć z tyłu, aby móc się skupić i mieć spokój. Chyba nie tym razem... Pomyślała , słysząc, że ktoś koło niej siada. Już miała na niego nawrzeszczeć , ale okazało się, że to nie był Malfoy jak myślała.
-Cześć. Jestem Chris. Mogę się do siąść? -odezwał się nieznajomy.
-Ym...tak. Hermiona. - przedstawiła się i odwzajemniła nieśmiało uśmiech.
-A któż by nie znał słynnej Hermiony Granger? Sławnej bohaterki świata czarodziejów i przyjaciółki Harry'ego Pottera? Zaszczyt cię poznać. - odparł, uśmiechając się szczerze.
Dziewczyna na te słowa spłonęła rumieńcem. Po kilku minutach ciszy Gryfonka postanowiła ją przerwać, aby zadać nurtujące ją pytanie.
-Jesteś nowy, Chris? Bo nie przypominam sobie, abym cię wcześniej widziała.
-Tak. Przeniosłem się do Hogwartu z powodu przeprowadzki do Londynu. Wcześniej chodziłem do Durmstrangu, ale myślę, że tu jest o wiele przyjemniej. Jestem w Ravenclavie.
Chciała zadać jeszcze kilka pytań, ale ich rozmowę przerwała nauczycielka.
-Przepraszam, nie przeszkadzam wam w ostatniej ławce? Proszę, więc o ciszę.
Do końca lekcji nie zamienili już ani słowa.
=====================================
Po lekcjach postanowiła iść do Ginny. Tak dawno u niej nie była... Niestety nawał pracy jej to uniemożliwił. Siedząc już przy jej łóżku, wzięła rękę rudej i szeptała.
-Przepraszam Cię, Gin. Tak bardzo przepraszam. To moja wina. Mogłam się tobą bardziej zainteresować. A teraz leżysz w śpiączce... Będę lepszą przyjaciółką. Pomogę ci.
Nawet nie zauważyła, kiedy zaczęła płakać, wtulając się w nią. Dalej by szlochała, gdyby nie to, że coś poczuła...
-Gin? - zapytała patrząc się na palec, który lekko zacisnął się na jej ręce.
Natychmiast pobiegła do gabinetu pielęgniarki.
-Pani Pomfrey! Ginny! Zacisnęła palec!
Starsza pani wybiegła z biura jak błyskawica, trzymając stos buteleczek z eliskirami.
-Panno Weasley? Jeśli pani słyszy, proszę poruszyć choć palcem.
-Proszę cię, Gin. Postaraj się to zrobić jeszcze raz.
Mała osóbka znowu to powtórzyła tym razem na ręce pielęgniarki.
-Na Merlina! - wykrzyknęła i zaczęła wlewać jej delikatnie lekarstwa do ust.
-Co z nią będzie? - zapytała troskliwie.
-Jeszcze nie potrafię stwierdzić, ale są postępy. Proszę zawiadom o tym Minerwę, panno Granger.
-Dobrze, proszę pani.
-Leć już, dziecko.
========================
Szedł właśnie na trzecie piętro, aby pogadać ze Smokiem i zapoznać się trochę z jego współlokatorką, gdy tuż przed nim śmignęła jakąś dziewczyna.
-Zaraz... Granger? - zadał pytanie, ale jej już nie było.
========================
Wpadła do dormitorium jak burza. Jej trzaśnięcie usłyszał chyba cały Hogwart.
-Co tak ostro, Granger? -spytał mulat, siedzący na kanapie z szklanką Ognistej.
-Nie twoja sprawa, Zabini.
-Nie jestem potworem. Możesz mi się zwierzyć, Hermiono.
-Ugh. Ginny się obudziła, więc pobiegłam to powiedzieć McGonagall, a ta kazała mi zostać w pokoju i dać spokój Gin, bo musi teraz odpoczywać. Wyobrażasz to sobie, Blaise? - mówiła zrezygnowana, siadając koło niego.
-To dużo wyjaśnia. Widziałem cię, gdy leciałaś do niej jak rakieta. I tak. Wyobrażam. W końcu to nasza kochana McCnotka. Nie przejmuj się. Z Wiewiórką będzie dobrze. Napijesz się?
-Czemu nie?
Podziękowała ,biorąc od niego alkohol i wypiła łyka. Poczuła ciepło rozchodzące się po ciele. Może nie lubiła pić, ale w niektórych stresujących sytuacjach nie zaszkodzi, a ta zdecydowanie do nich należała. Pili tak j razem rozmawiali, a nawet zagrali w małą grę. Świetnie się bawili, gdy ich zabawy nie przerwał nowy przybysz.
-Ym...Cześć Hermiono. - przywitał się Harry.
-Dlaczego pijecie beze mnie? -zadał pytanie Draco
-Hej, Harry. Jak się tu znalazłeś?
-Malfoy szedł i poprosiłem go o hasło l
-Bądź mi wdzięczny, Potter.
-Jasne. Będę ci składać pokłony przy moim ołtarzu z twoimi zdjęciami. - odparł z ironią czarnowłosy.
-Wiem, że mnie wszyscy kochają, ale to już obsesja Potti . - powiedział, biorąc następnego łyka trunku.
Wszyscy razem, o dziwo, zaczęli się dogadywać. Blaise okazał się żartownisiem, a Draco wcale nie był takim potworem. Powoli również się upijali. Zabini i Potter byli już bez koszulek i spodni, bo zachciało im się grać w rozbieranego pokera. Za to Hermiona i Dracon siedzieli razem i rozmawiali. O dziwo, jeszcze się trzymali. Ale to tylko zasługa mocnej głowy blondyna i umiaru szatynki.
-Po pijaku jesteś całkiem spoko, Granger.
-Nie jestem pijana. A ty też nie jesteś taki straszny jak myślałam, Malfoy.
-Mówiłem. Ale ty zawsze stawiasz na swoim i to jest strasznie wkurzające.
-Wcale taka nie jestem! Odwołaj to! - powiedziała gniewie dziewczyna.
-Widzisz? Znowu.
-No dobra... A ty się wywyższasz i bywasz wredny.
-Wredny? - jego ton stał się bardziej oziębły. -Kiedy ostatnio cię nazwałem szlamą? Kiedy ostatnio w ogóle byłem dla ciebie wredny?
Nic nie odpowiedziała, tylko wpatrywała się w niego trochę speszona.
-Nie pamiętasz? No właśnie. - rzekł zimno i poszedł do swojego pokoju, trzaskając głośno drzwiami.
Nie zastanawiała się długo co robić, zwłaszcza, że Harry zdejmował już skarpetki. Otworzyła cicho drzwi jego pokoju.
-Malfoy? - zapytała zbytnio go nie widząc.
Po chwili wpatrywania się w ciemność zauważyła, że siedział na krańcu łóżka. Trzymał łokcie na kolanach, głowę opierał o ręce i był przygarbiony. Podeszła i się przysiadła.
-Ja...nie chciałam. Przepraszam. Nie pomyślałam.
-Ja tylko chcę, aby ludzie w końcu przestali mnie postrzegać jako złego Śmierciożercę. Nie znają prawdy. - powiedział z przekąsem.
-A jaka jest prawda? - spytała, kładąc mu rękę na ramieniu.
-Wszystko wina ojca. Jemu się zachciało być jednym z tych idiotów. A ja nie miałem wyboru. Też musiałem albo zabili by mnie i matkę. Zmieniłem się na lepsze, chociaż nigdy aż taki zły nie byłem... Wierzysz mi?
-Wierzę ci Draco.
Gdy usłyszał swoje imię z jej ust, spojrzał w jej oczy.
-Dziękuję...Hermiono.
-Jesteś dobry, Malfoy. I ja to wiem. - powiedziała I wyszła z pomieszczenia.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam, że dopiero dzisiaj. Miał się pojawić wczoraj, ale byłam na dniu Japonii w liceum w Łodzi. Był ktoś może? :D Torba z Death Note'a, przypinki, zielone włosy to byłam ja : )) Dziękuję wszystkim za wsparcie! Proszę o komentarze i gwiazdki. Pozdrawiam c:

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top