Rozmowa( ͡° ͜ʖ ͡°), ratunek i klub Go Go

Candy

- Oj no nie dajcie się prosić.- chodziłem już za Rairą i Bloody Hope pół dnia.
- Candy, nie i koniec kropka!- Krzyknęła w końcu Bloody
- No ale...
- Nie!
- Ale czemu nie chcecie iść ze mną do tego klubu?- drążyłem temat
- Ponieważ, po pierwsze:to klub Go Go, a po drugie: czemu nie pójdziesz sam?- zapytała rozdrażniona (uuuu...czyżby okresik?( ͡° ͜ʖ ͡°)) Raira.
- Bo prestiżowi mężczyźni zawsze przychodzą do klubów nocnych z dwoma dziewczynami.- uśmiechnąłem się (pedofilsko ( ͡° ͜ʖ ͡°)).
Dziewczyny popatrzyły się na siebie wymieniając się spojrzeniami.
- Nie- odpowiedziały po chwili wymiany spojrzeń.

Zrezygnowany odwróciłem się i poszedłem do swojego pokoju.

Raira

- W końcu poszedł.- powiedziałam z ulgą
- Choć, idziemy coś pooglądać w telewizji.
- Ok

Po drodze do salonu spotkałyśmy Tim'a.
- Raira, dziś ty i ja idziemy na patrol.
- A co z Toby'm?
- Operator musi z nim... porozmawiać, współczuję mu. Ja już jestem po tej "rozmowie".- chłopak wzdrygną się na to wspomnienie i ruszył do swojego pokoju.

- Ciekawe o czym będą rozmawiać- zastanawiała się na głos Bloody
- Nie wiem. Chodź, idziemy wygonić Jeffa z kanapy i coś pooglądamy.

"Majestatycznym" krokiem weszłyśmy do salonu.
Moim oczom ukazał się Jeff rozwalony na kanapie.

Kiedy zobaczył Bloody zrobił dla niej miejsce... Ale nie dla mnie...

Ja, jako kurtularny "człowiek"/demon wepchnęłam się pomiędzy parę.

Oglądaliśmy My little pony. Nagle do salonu wbiegł Toby, a za nim wkroczył Slender.

- Toby, musimy o tym porozmawiać.
- Nie! Ja chcę mieć jeszcze dzieciństwo!
- Toby! Masz 17 lat!
- Jestem jeszcze dzieckiem!
- Toby!
- Nie!

Brunet wskoczył za blat w kuchni. Teraz Slender prubował wyciągnąć chłopaka z kuchni mackami.

- Nieeeeeechceeee!- krzyczał Toby
- Musisz! Masky to jakoś przeżył!
- A Raira?!

Operator puścił chłopaka i skierował swój "wzrok" na mnie.
- Raira też to będzie musiała przeżyć, ale jej wytłumaczy to Jane lub Clockwork.

Operator znowu zaczął szarpać się z Toby'm.
- Nieeeeeee!
Operatorowi w końcu udało się odkleić bruneta od kredensu.

Piwnooki przebierał rękami i nogami ale nic to mu nie dało.

- Ciesz się, że to ja będę z tobą O TYM rozmawiał, a nie Offenderman.
- Ale dlaczego! Ja nie chcę!
- Bez dyskusji!

Operator znikną z Toby'm.
Chwilę patrzyliśmy zdezorientowani na miejsce gdzie przed chwilą był Slenderman po czym wróciliśmy do My little pony.

*Time Skip 20:00*

Bloody Hope i Jeff zostawili mnie samą na kanapie.;-;. Toby z kolei jeszcze nie wyszedł z gabinetu. Czuję się osamotniona. ;-; Siedzę pod kocykiem i piję kakao.

Nagle usłyszałam, że ktoś biegnie przez korytarz i zeskakuje ze schodów.
Do salonu wbiegł zdyszany Toby. Rozglądnął się po pokoju po czym wskoczył pod mój koc.
Wyglądał jak wystraszony kotek.(^^)

-Toby? Co się stało?- zaczęłam delikatnie gładzić jego włosy
- O... Operator... Rozmawiałem z nim o... "K... Kwiatkach i... I pszczółkach".
- Czyli o tym mówił Masky...
Brunet usiadł obok mnie i przytulił się do mnie.

- A tak swoją drogą, gdzie jest Bloody i Jeff?
Nie odpowiedziałam ponieważ do pomieszczenia wszedł L.Jack.
- Jeff i Bloody? Candy prosił mnie o cukierki gwałtu... Znaczy cukierki bez glutenu. I poczęstował nimi Bloody.
- Co?! Moją Bloody?!- do salonu wbiegł Jeff

W tym momencie zrobiło mi się gorąco, i to nie od kakaa.
- Szybko! Chodź Toby! Jeff! Chodźcie!
Chłopcy zrozumieli przesłanie i w ekspresowym tempie wybiegliśmy z rezydencji.

Toby

Raira zamieniła się w smoka, a ja i Jeff wskoczyliśmy na jej grzbiet.
Szybko się wznieśliśmy w powietrze i polecieliśmy w stronę miasta.

- Mam nadzieję, że nie jest za późno...

Raira

Rozglądałam się po całym krajobrazie. Nagle zobaczyłam to czego szukałam.
- Ulubiony klub Candy'ego!

Na całe szczęście budynek znajdował się bardzo blisko lasu.
Wylądowałam niedaleko i przemieniłam się z powrotem w ludzką postać.
- To jaki mamy plan?- zapytał chłopak wyjmując swoje siekiery.
- Po prostu: wchodzimy, zabieramy Bloody oraz Candy'ego i lecimy do domu.

Wyszliśmy z krzaków i ruszyliśmy w stronę budynku.

Kiedy weszliśmy do środka do moich nozdrzy doszedł zapach alkoholu, a do uszu głośna muzyka.
Rozejżałam się po całym klubie szukając naszych "zagubionych owieczek".

- Raira, spójrz!- Toby pokazał na stolik VIP.
Siedziała tam pół przytomna Bloody, Candy i... Off.
Mistrz Candy'ego dobierał się do Bloody.

- Chyba musimy jej pomóc.- powiedziałam patrząc na nachlanego Candy'ego.
Podeszłam do stolika i walnęłam pięścią w stół.
- Offenderman!
Candy jakby nagle wytrzeźwiał.
- R... Raira?! Co wy tu robicie?!
- Ratujemy Bloody.

Nagle kątem oka zauważyłam, że do Toby'ego podchodzi jakaś dziwka.
- No hej przystojniaku.- powiedziała "zgrabnie" ruszając biodrami.- nie chcesz się zabawić?

Toby był tak speszony, że nie mógł nawet ruszyć ręką... Ale ja mogłam!
Zabrałam od MOJEGO chłopaka siekiery i zgrabnie odcięłam głowę dziewczynie.
- On. Jest. Mój. A wy- popatrzyłam na Bloody i Candy'ego- idziecie z nami. Już!

Offenderman spieprzył. Ale Candy posłusznie wyprowadził Bloody na podwórko.
Zmieniłam się szybko w smoka i kazałam wszystkim wsiadać na grzbiet.
Jeff z Bloody na rękach wskoczył i złapał się jednego z moich kolców.
Toby idętycznie. Ale... "Biedny" Candy nie zdążył. Wzniosłam się w powietrze i chwyciłam niebieskowłosego w zęby po czym poleciałam w stronę lasu i rezy.

- Hmmmm... Ciekawe jak wytłumaczymy się Operatorowi?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top